Dzień UFO

Jak donoszą posty na Facebooku, obchodzimy dziś Światowy Dzień UFO. Czyli niezidentyfikowanych obiektów latających, powszechnie uznawanych za pojazdy kosmitów.

Cóż, ogólnie rzecz biorąc, uważam, że istnieje życie pozaziemskie; wydaje mi się skrajnie nieprawdopodobne, aby jedna, jedyna Ziemia w całym nieskończonym wszechświecie (a wszechświatów też ponoć jest nieskończenie wiele) była planetą, na jakiej wykształciły się biologiczne procesy. Idąc jednak o krok dalej, podzielam sceptycyzm, który w kwestii kontaktu międzyplanetarnego w swoich najbardziej dojrzałych utworach wyrażał Stanisław Lem. W ślad za nim przypuszczam mianowicie, iż życie na innych globach, jeśli faktycznie istnieje, przybrało formę tak dalece odmienną od ziemskiego, że dla nas, ludzi, pozostać może wręcz nierozpoznawalne (i odwrotnie, my dla niego też), a nawet jeśli, to dogłębniejsze poznanie (jedno- lub obustronne) czy choćby klasyfikacja zapewne okazałyby się niemożliwe. Zatem międzyplanetarny kontakt nie nastąpi, niezależnie od tego, czy ONI przylecą do nad, czy my do NICH; inna bajka, że na przeszkodzie stoją również niewyobrażalne odległości tudzież skrajnie niesprzyjające warunki, jakie panują w przestrzeni kosmicznej, również na pokładzie statków (loty w kosmos są dla astronautów wyjątkowo niezdrowe, z powodu chociażby promieniowania czy nieważkości).

W to, że kosmici przybyli ongiś na Ziemię i stworzyli na niej życie, a przynajmniej gatunek ludzki, nie wierzę. Wszelkie twierdzenia na ten temat to spiskowe teorie dziejów, bazujące na nadinterpretacji szczątkowych znalezisk archeologicznych czy starożytnych tekstów, a częściej po prostu na fantazjach; innymi słowy, to zwyczajne bajeczki, które ktoś głosi dla pieniędzy, sławy bądź i jednego, i drugiego.

Jednakowoż, co się tyczy niezidentyfikowanych obiektów latających, to sądzę, że wielu ludzi faktycznie je widziało. Nie były to wszelako pojazdy Obcych, lecz albo zjawiska atmosferyczne i/lub optyczne o nieokreślonej (przynajmniej w chwili obserwacji, czyli z reguły kilkadziesiąt lat temu) naturze, albo różnego rodzaju eksperymentalne samoloty wojskowe czy rakiety. Nie ma przypadku w tym, iż większość doniesień o UFO pochodzi z okresu Zimnej Wojny, kiedy to USA i ZSRR szybko rozwijały swój potencjał militarny oraz technologiczny, testując najrozmaitsze typy uzbrojenia, z których większość, jako wadliwa, nie weszła do użytku. Tysiącom osób po prostu zdarzyło się przypadkowo zaobserwować owe testy. Odbywają się one zresztą do tej pory; wszak imperia nie zrezygnowały z opracowywania nowych technik masowego mordowania w imię interesów wielkiego kapitału.

No dobrze, a co z osobami, które twierdzą, że widziały kosmitów i/lub zostały przez nich uprowadzone? – spytacie. Cóż, sądzę, że większość z tego typu historii to zwyczajne konfabulacje, głoszone dla popularności oraz jako forma zarobku. Część to pewnie efekt halucynacji, jednostkowych lub zbiorowych, wywołanych przez różnorodne czynniki natury medycznej.

Za to wyobrażenia o życiu pozaziemskim stanowią wspaniałą kanwę dla szeroko pojętej fantastyki, nie tylko naukowej, bo przecież kosmici pojawiają się również w fantasy (Wieża Słonia Roberta E. Howarda, żeby daleko nie szukać) oraz horrorach, w utworach literackich, filmach, grach, dziełach plastycznych…

Najlepiej na ten temat pisał wspomniany wyżej Stanisław Lem.

A najfajniejszymi filmowymi istotami spoza naszego globu są Ewoki i nic ich pod tym względem nie pobije, amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług