Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2020

Żona celebryty

Kandydatka na Pierwszą Damę, czyli żona celebryty kandydującego na Prezydenta RP i pilotka wojskowa w jednej osobie, właśnie dołożyła kamyczek do kampanii wyborczej swojego męża – katolickiego publicysty, pozującego na liberała (nieskutecznie, ponieważ internauci wyciągają jego homofobiczne i antykobiece wypowiedzi). Pochwaliła się oto, że jest osobą tolerancyjną wobec mniejszości seksualnych… Ale zaraz potem dodała, iż małżeństw osób tej samej płci nie uznaje. Podobno nie zna też pary jednopłciowej, jaka planowałaby zawarcie związku małżeńskiego (nic dziwnego; wątpliwe, by środowisko LGBT chciało mieć z tą kobietą coś wspólnego). Takim twierdzeniem wpisała się idealnie w linię ideologiczną męża. On też podaje się za osobę tolerancyjną, twierdzi, iż szanuje osoby o odmiennej niż hetero orientacji seksualnej. Nawet chciałby (jeśli, naturalnie, zostanie prezydentem) zaprosić tych ludzi do Pałacu Prezydenckiego. I tam powiedziałby im, że mają jego szacunek, ale żadnych praw im n

Zwolniony za kamienowanie

Kierowniczka z Ikei, która kilka lat temu zwolniła pracownika za to, że na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych groził przedstawicielom mniejszości seksualnych kamienowaniem, ma kłopoty. Może nawet trafić do więzienia. Uwzięła się na nią spora część prawicy, zwłaszcza PiS, Konfederacja oraz neonaziści. Jednocześnie te same ugrupowania ujmują się za zwolnionym homofobem, powołując się na wolność słowa (do czego jeszcze wrócimy). Pod sklepami Ikei odbywają się homofobiczne demonstracje, homofobia rozwija się w internecie. Na szczęście politycy Lewicy odnoszą się do sprawy… Tylko, czy to coś pomoże? Ogólnie rzecz biorąc, jestem przeciwnikiem nieuzasadnionych zwolnień. Jasne, są sytuację, kiedy zatrudnionego trzeba pozbawić pracy, ale są to wyjątki, nie reguła. Zwolnienia może wymusić sytuacja kryzysowa – danej firmy bądź ogólnie systemu gospodarczego. Czasami pracownik może stracić robotę z własnej winy, np. bumelanctwa. Za poglądy zwalniać się nie powinno. W ty

Powrót inkwizycji

Uniwersytet krynicą wiedzy, mądrości, areną wymiany poglądów tudzież myśli? Na świecie – pewnie tak. W Polsce – też do niedawna tak, ale ostatnimi czasy się to zmienia, rzecz jasna bynajmniej nie na lepsze. Przyczyną tychże negatywnych zmian, jak łatwo się domyślić, są rządy prawicy oraz Kościół katolicki, a raczej pewna powiązana z nim organizacja. W szczegółach wygląda to tak: Na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach zajęcia prowadziła skrajnie prawicowa wykładowczyni. Studentom socjologii nie przekazywała ona wiedzy, lecz uprzednienia na temat mniejszości seksualnych czy modelu rodziny; innymi słowy, szerzyła ciemnotę, a wręcz nienawiść. Jedenaścioro studentów poskarżyło się na nią rektorowi. Profesorka odeszła z uczelni, toczy się przeciwko niej postępowanie dyscyplinarne… Ale szczęśliwego zakończenia nie ma; sprawa przybrała obrót wręcz dramatyczny (zajrzyjcie: https://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/katowice-uniwersytet-slaski-studenci-bronili-swoich-praw-teraz-sa-zastrasza

Pu Yi

Jedną z najciekawszych, moim skromnym zdaniem, postaci historycznych był Aisin Gioro Pu Yi (1906-1967), ostatni cesarz Chin. Był on przedstawicielem mandżurskiej dynastii Qing, która w drodze podboju zdobyła władzę w Państwie Środka w XVII wieku… i przez następne trzy stulecia stopniowo doprowadziła je do upadku i faktycznego podporządkowania mocarstwom europejskim. Pu Yi został koronowany w roku 1908, w wieku niespełna… trzech lat. Nie porządził jednak długo, bo kilka lat później wybuchła rewolucja, w wyniku której powstała Republika Chińska, rządzona przez Sun Jat-sena. Rodzina Pu Yi w jego imieniu złożyła akt abdykacji; w zamian za zrzeczenie się władzy cesarz miał pozostać, w luksusowych, dodajmy, warunkach, w Zakazanym Mieście, czyli siedzibie rodów cesarskich. Jego władzę monarchiści zbrojnie przywrócili w 1917 roku, ale tylko na dwanaście dni. Po ponownym obaleniu, Pu Yi usunięto z Zakazanego Miasta; zamieszkał w rodzinnej siedzibie w Pekinie, nadal żyjąc w luksusie.

Nie licz na mój głos

Rząd w żadnym razie nie radzi sobie z epidemią COVID-19 i postępującym kryzysem gospodarczym, Bezprawie i Niesprawiedliwość do spółki z „prezydentem” Dudą Andrzejem (ksywa Adrian , znanym też jako PAD i Anżej) dalej demoluje ustrój państwa (chodzi w tym wypadku o wybór prezesa Sądu Najwyższego oraz kolejną wadliwą ustawę o wyborach), zmiany klimatu postępują, a tymczasem kampania wyborcza znów nabiera rozpędu. W zeszłym tygodniu w dwóch notkach zamieściłem pytania, jakie chciałbym zadać wszystkim kandydatom na prezydenta. Dziś natomiast podzielę się z Wami listą cech, które w moich oczach dyskwalifikują konkretną osobę starającą się o wybór na najwyższe stanowisko państwowe. Zatem na mój głos nie może liczyć kandydat, który: 1) Popiera wyzysk w postaci umów śmieciowych, wymuszonego samozatrudnienia i bezpłatnych staży, nie zamierza robić nic, by poprawić sytuację pracowników, ani bronić ich praw, pragnie za to być reprezentantem kapitalistycznych wyzyskiwaczy. 2) Jest

Przyjaciele

Dziś 22 maja, czyli Dzień Praw Zwierząt. Obchodzą go ekolodzy i miłośnicy przyrody, jako pamiątkę uchwalenia przez Sejm ustawy o ochronie zwierząt, co stało się 22 maja 1997 roku. Pierwszy artykuł tegoż aktu prawego jasno stwierdza, że zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę. I faktycznie, wielu ludzi o naszych braci mniejszych dba, zapewnia im dobre warunki życia, pomaga im, chroni życie, a bywa, że walczy w ich obronie. Tacy ludzie zasługują na gigantyczny szacunek. Niestety, wciąż nie brakuje takich, co zwierząt nie szanują. Odmawiają im szacunku, praw, a nawet duszy (kompletny debilizm, moim zdaniem). Traktują je ja zabawki (np. prezenty komunijne lub na urodziny; takie zwierzaki często-gęsto naprawdę źle kończą). Eksploatują dla zysku (konie na trasie do Morskiego Oka chociażby, zwierzęta cyrkowe), a nawet w tym celu masowo pozbawiają je życia, w okrutny nieraz sposób (fe

Pytania do kandydatów 2

Kampania prezydencka się restartuje. Wczoraj zamieściłem dwanaście pytań, jakie chciałbym zadać wszystkim kandydatom. Dziś będą kolejne: 13) Co jako prezydent uczyni pan, by przywrócić emerytom mundurowym świadczenie nielegalnie, na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej odebrane im przez Bezprawie i Niesprawiedliwość w grudniu 2016 roku? Jaką pomoc zaoferuje pan rodzinom, które na skutek tejże represji straciły swoich bliskich (samobójstwa, zawały, itd.)? 14) Co zrobi pan dla polskiej przyrody? Jaki jest pana stosunek dla rabunkowego wyrębu lasów i mordowania zwierząt dla rozrywki? Co pan zrobi, by je powstrzymać? 15) Czy jako prezydent będzie pan wspierał rozwój odnawialnych źródeł energii? 16) Czy jako prezydent poprze pan inicjatywy zmierzające do zmniejszenia poziomu zanieczyszczenia powietrza? 17) Jaki jest pana pomysł na przywrócenie praworządności i odbudowę niezawisłego sądownictwa w Polsce? Czy jest pan gotów współpracować w tym celu z poszczególnymi ugrup

Pytania do kandydatów

No i mamy restart w wyborach prezydenckich. Te, co miały być 10 maja, nie odbyły się z wiadomych przyczyn. Najprawdopodobniej będą 28 czerwca, w trybie zwykłym (czyli w lokalach wyborczych), jedynie z uzupełnieniem korespondencyjnymi. Drugim elementem restartu jest zmiana kandydatury Koalicji Obywatelskiej z Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego (coś mi się wydaje, że KO szybko pożałuje, iż nie wystawiła Radosława Sikorskiego…). Tak czy owak, kampania rusza na nowo. Toteż mam kilka pytań, jakie chciałbym zadać kandydatom. Wszystkim. Oto one: 1) Jak poprawić pozycję Polski w Unii Europejskiej, a w zasadzie wręcz zapobiec wypierpolowi? Jak jeszcze zwiększyć korzyści finansowe oraz polityczne, jakie ma Polska z członkostwa w UE? 2) Jak powinny kształtować się relacje polsko-chińskie? Polska miała być jednym z najważniejszych państw Nowego Jedwabnego Szlaku, co stanowiło dla nas gigantyczną szansę rozwojową i dla nas, i dla Europy. Niestety, wygląda n

Dla dzieci czy dla oprawców?

Kiedy w zeszłym roku bracia Sekielscy nakręcili i udostępnili film Tylko nie mówi nikomu , wydawało się (przynajmniej co naiwniejszym komentatorom), że Kościół katolicki wreszcie podejmie próbę oczyszczenia się z pedofilii księży, i że tematem tym zajmą się politycy. Oczywiście Kościół nie zrobił nic poza wygłoszeniem kilku ładnie brzmiących oświadczeń oraz zorganizowanie lipnej konferencji prasowej, na której zaniżono liczę przypadków molestować i gwałtów oraz ich ofiar. A politycy… No właśnie. Bezprawie i Niesprawiedliwość, jak wiadomo, stoi po stronie episkopatu i duchowieństwa, toteż nie uczynić nic przeciwko nim. Niby postanowiło o powołaniu komisji, jaka miała zająć się pedofilią w ogóle… czyli nie tylko księży; chodziło więc rzecz jasna o rozmycie ich odpowiedzialności. Jej uruchomienie odkładane jest wszakże już od ośmiu miesięcy; pojawiły się komunikaty, iż w najbliższym czasie w ogóle nie zacznie ona działać, z powodu oczywiście epidemii. No, ale Rzecznik Praw D

Film o beznadziei

No i stało się. Film dokumentalny Zabawa w chowanego braci Tomasza i Marka Sekielskich – kontynuacja Tylko nie mów nikomu – miał swoją premierę w minioną sobotę na YouTube. Refleksje z tym związane zawarłem w notce z piątku, toteż teraz przejdę do recenzji samego dzieła. Tak jak się spodziewałem, Zabawa w chowanego jest filmem, oglądanie którego nie poprawia nastroju; dokładnie tak samo było z poprzednim dokumentem Sekielskich, co wynika oczywiście z tematyki. Słuchanie historii ofiar księży księży-pedofilów po prostu boli, zwłaszcza, że ludzie ci w większości występują przed kamerą jawnie, nie kryjąc personaliów ani emocji, w tym łez. Ich przeżycia są traumatyczne i tragiczne, a dokumentu ukazuje je w taki sposób, by widz doszedł do jedynie słusznego wniosku, iż ludzie ci mają naprawdę zniszczone życie, i to jest ich największy dramat. Tym opowieści ofiar jest mniej niż w Tylko nie mówi nikomu ; tym bowiem razem Sekielscy potraktowali zagadnienie w szerszym kontekś

W oczekiwaniu na film

Już jutro, 16 maja, na YouTube długo oczekiwana, kilkakrotnie przekładana (ze zrozumiałych przyczyn, więc się nie czepiam) premiera filmu Tomasza i Marka Sekielskich pt. Zabawa w chowanego . Czyli kolejnego dokumentu braci-dziennikarzy o pedofilii w Kościele katolickim w Polsce, kontynuacji Tylko nie mów nikomu . Filmu oczywiście jeszcze nie widziałem, zrecenzuję go po obejrzeniu, czyli prawdopodobnie za kila dni. Czekam, w każdym razie, z niecierpliwością. Poprzedni dokument braci Sekielskich naprawdę mi się podobał, jakkolwiek z racji poruszonej tematyki nastroju oczywiście nie poprawia, ogląda się go wręcz z bólem, słuchając relacji ludzi, którzy w dzieciństwie byli molestowani lub gwałceni przez księży (wielki szacunek dla nich, że zgodzili się w filmie wystąpić i opowiedzieć tragiczne swoje historie) oraz widząc, jak traktowani są oni przez kościelne instytucje, które niby to powinny im pomóc, lub przynajmniej spróbować wyrazić współczucie dla nich. Podejrzewam, że

Przodownicy w nienawiści

Polska okazała się przodownikiem w Unii Europejskiej. Nie ma się jednak z czego cieszyć, bo chodzi o to, że jesteśmy na pierwszym miejscu wśród państw unijnych pod względem homofobii. Patrząc na cały kontynent, prześcigają nas tylko Rosja i Turcja. Nie ma się czym chwalić. Kto jest temu winien? Wiele czynników. Zaliczają się do nich oczywiście prawaccy politykierzy z Bezprawia i Niesprawiedliwości, Konfederacji oraz innych ugrupowań skrajnie prawicowych. Ich szczujące, pełne agresji i nienawiści wypowiedzi wymierzone przeciwko mniejszościom seksualnym zachęcają wszak do ich bicia, zabijania, niszczenia ich mienia oraz tym podobnych aktów przemocy. Wiąże się z tym nazywanie odmiennych niż hetero orientacji seksualnych „zboczeniem”, „chorobą” oraz postulowanie ich penalizacji (jak może być przestępstwem coś, z czym człowiek się rodzi?). Drugim winnym jest, rzecz jasna, Kościół katolicki, zwłaszcza hierarchowie typu Jędraszewski czy kapłani tacy jak Rydzyk. Homofobiczne wyp

Ośmieszyć dobro

Różne są sposoby pomagania, a kryzysowy czas sprzyja ich rozwojowi. Zawsze znajdą się tacy, u których trudna sytuacja wyzwala pokłady dobra. I tak, powstała w Polsce akcja raperska. Znane osoby – politycy, publicyści, artyści, itd. - rapowały, próbując zebrać pieniądze na walkę z epidemią koronawirusa. Włączyli się w to prezydenci miast, Rzecznik Praw Obywatelskich i inni fajni ludzie, na zasadzie „śpiewać każdy może”, a raczej, w tym wypadku, rapować. Utwory zamieszczano w internecie. Niestety, znaleźli się i tacy, co fajną ową tudzież szczytną akcję ośmieszyli i sprofanowali. Janusz Korwin-Mikke, skrajnie prawicowy politykier, którego trudno posądzać o poczytalność, nagrał rap o mordowaniu socjalistów. Poskutkowało to nie tylko falą krytyki, ale też złożeniem skargi do prokuratury przez sejmową Lewicę. Słusznie, bo mowa nienawiści (a z nią właśnie mamy tu do czynienia) jest przestępstwem… niemniej jednak przy zerowej prokuraturze raczej nie widzę szans na ukaranie Korwin

Sprzeciwiam się

Nie jestem Ślązakiem, lecz sprzeciwiam się nienawiści wobec mieszkańców Śląska; to nieprawda, że roznoszą oni epidemię COVID-19. Nie jestem Żydem, lecz sprzeciwiam się antysemityzmowi; to nieprawda, że Żydzi zabili Chrystusa, że spuszczają dziecięcą krew na macę, że chodzi im tylko o bogactwo, i że chcą przejąć polskie nieruchomości. Nie jestem muzułmaninem, lecz sprzeciwiam się islamofobii; to nieprawda, że wszyscy muzułmanie są terrorystami, chcą tylko zabijać chrześcijan i gwałcić kobiety. Nie jestem gejem, lecz sprzeciwiam się homofobii oraz wszelkim atakom, słownym i fizycznym, na przedstawicieli i przedstawicielki mniejszości seksualnych; to nieprawda, że są oni i one „zboczeńcami” i zamierzają przejąć dzieci z katolickich rodzin, by zrobić z nich gejów oraz lesbijki. Nie jestem lekarzem, lecz sprzeciwiam się nienawiści wobec lekarzy; to nieprawda, że zamiast leczyć, zabijają, wyłudziwszy od pacjenta pieniądze. Nie jestem Rosjaninem, lecz sprzeciwiam się rusof

Wizyta u lekarza

Bezprawie i Niesprawiedliwość radośnie podeptało jeden z fundamentów ustroju demokratycznego, jakim są wolne wybory. I tyle w temacie. A teraz do meritum. Otóż, na czerwiec tego roku miałem termin wizyty u lekarza-specjalisty. Wiem, że wtedy do niego nie pójdę (z powodu kryzysu , w jakim służbę zdrowia trwa od lat, a który pogłębiła nie tyle epidemia koronawirusa, ile rządowe, skrajnie durne metody „walki” z nią); kiedy to się stanie, nie mam najbledszego pojęcia, ale na ten rok się nie nastawiam. Dla mnie to jeszcze nie jest jakiś poważny problem; wizyta miała być tylko kontrolna, mój stan zdrowia jest dobry, a jeśli zabraknie mi leku przepisywanego przez tegoż specjalistę, receptę bez problemu dostanę od lekarza rodzinnego. Lecz mam pewną świadomość, że u wspomnianego pana doktora leczą się ludzie ciężko chorzy. Dla nich przełożenie wizyty nawet o tydzień, a co tu mówić o kilku miesiącach, stanowić może poważne zagrożenie. Dla ich życia! Kiedy rząd zaczynał wielce nie

Upadek mitu

Nie jestem warszawiakiem, stolicę odwiedziłem jak dotychczas trzy razy w życiu. Niemniej jednak pamiętam euforię, jaką przed dwoma laty wywołał wybór Rafała Trzaskowskiego na jej prezydenta (choć jedynym sensownym kandydatem w wyborach samorządowych był w wówczas Andrzej Rozenek) z PO. Bo kandydat liberalny, postępowy, wykształcony i oczytany. Tak przynajmniej o nim mówiono, a on sam wizerunek ów podtrzymywał, nawet po wygraniu wyborów. Sprzeciwiał się oto pan Trzaskowski (niestety, głównie słownie) marszom nacjonalistów i neonazistów, fajerwerki na Sylwestra zastąpił pokazami laserowymi (wspaniale, ale wielu samorządowców tak robi, nawet w małych miejscowościach), chwalił się swoją miłością do książek (piękna cecha, nie powiem, sam taką miłość wszak żywię)… A ostatnio wszystko to radośnie się zawaliło. Do pana prezydenta Warszawy przyszła oto para lesbijek z dzieckiem. Zawnioskowały, by nadać potomkowi numer PESEL i dowód tożsamości. I co? Rafał Trzaskowski odmówił, pr

Cześć od Niemców

Był 2 maja 1945 roku. Po długim i krwawym oblężeniu Armia Czerwona oraz oddziały 1. Armii Wojska Polskiego (1. Warszawska Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki – słynni Kościuszkowcy, artylerzyści z 1. Samodzielnej Brygady Moździerzy i 2. Pomorskiej Brygady Artylerii Haubic, saperzy z 6. Warszawskiego Samodzielnego Zmotoryzowanego Batalionu Pontonowo-Mostowego) zdobyły hitlerowski Berlin. Kilka dni później zakończyła się II wojna światowa. Nad niemiecką stolicą na znak zwycięstwa załopotały czerwone sztandary radzieckie, a także, m. in. nad Bramą Brandenburską, biało-czerwone flagi polskie. Nazizm upadł, ludzkość była od niego wolna. Z okazji siedemdziesiątej piątej rocznicy tamtych wydarzeń członkowie berlińskiego oddziału Stowarzyszenia Ofiar Prześladowanych przez Reżim Nazistowski postanowili upamiętnić polskich żołnierzy, umieszczając tablicę pamiątkową na terenie Politechniki Berlińskiej, gdzie bohaterowie ci walczyli. Rada Miejska przychyliła się do tego pomysłu. Ta

Szymon, czyli fałszywa nadzieja

Wszyscy mądrzy i myślący obywatele wiedzą, że to, co szykuje nam Bezprawie i Niesprawiedliwość, nie będzie wyborami ani nawet głosowaniem, lecz straszliwą hucpą, w nad wyraz wulgarny sposób urągającą prawu oraz zasadom ustrojowym. Dziadostwo to nie powinno się odbyć, tu nie ma najmniejszych wątpliwości. Niemniej jednak, nie dziwię się kandydatom, którzy nie składają broni i walczą do końca, czyli Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, Szymonowi Hołowni i Robertowi Biedroniowi. Jasne, oba wyjścia – bojkot tych niby-wyborów, czyli de facto oddanie głosu na Dudę, oraz wzięcie w nich udziału, czyli legitymizacja bezprawia – są złe, niemniej jednak żywię szacunek dla ludzi, którzy nie odpuszczają, nie składają broni . Choć z tych trzech oczywiście tylko Robert Biedroń może pochwalić się sensownym, pozytywnym programem wyborczym tudzież postępową wizją zmian, jakie powinny nastąpić w Polsce. Problem w tym, że przybywa wyborców, których uwiódł Szymon Hołownia. Będący, przypominam, ni