Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2023

Czarne chmury na nowy rok?

Wprawdzie w Polsce ostatni kwartał 2023 roku upłynął pod znakiem odsunięcia Bezprawia i Niesprawiedliwości od władzy (na ile dobrze sprawdzić się może rząd Donalda Tuska, to już temat na inne rozważania, którym poświęcę odrębną notkę), co daje nadzieję na pozytywne zmiany. Niektóre zresztą już nastąpiły, jak wywalenie z zajmowanych stanowisk Czarnka czy Pawlaka. Na świecie jednak dzieją się rzeczy, które nie napawają optymizmem. Mało tego, wiele z nich przeraża oraz rodzi poważne obawy o przyszłość. Trwa przecież katastrofa klimatyczna, a także masowe wymieranie zwierząt i roślin; obie tragedie spowodowali oczywiście kapitaliści oraz skrajnie nieracjonalna, totalnie rabunkowa gospodarka kapitalistyczna. Działający na pasku prywatnych właścicieli środków produkcji światowi decydenci, z amerykańskimi na czele, sprawę ignorują, ewentualnie ograniczają się do pustych słów. Jeśli tak będzie nadal, do listy wymierających gatunków dołączy i nasz. A wcześniej nastąpi wielomiliardowa migra

Na zaproszenie

Katolickie Boże Narodzenie – oparte na Solstycjach, Saturnaliach, Godach i Jule – minęło, a to oznacza, że rozpoczął się (w Polsce, bo to, z tego, co się orientuję, nadwiślański jeno zwyczaj) okres wizyt duszpasterskich, popularnie zwanych kolędowaniem. Polega to na tym, że księża z parafii chodzą, w towarzystwie ministrantów i/lub scholistek, od domu do domu, od mieszkania do mieszkania. Tam dzieciaki śpiewają kolędy, kapłan zaś rozsiada się wygodnie przy stole, mniej lub bardziej życzliwie tudzież interesująco rozmawia z parafianami (o ile ma ochotę), czasami je i pije, święci lokum, a na koniec – co stanowi najistotniejszą część całego wydarzenia – bierze datek „co łaska” w kopercie. Przy czym przyzwoici księża (tacy też się trafiają), widząc złą sytuację danej osoby czy rodziny, zostawia kopertę z pieniędzmi; przynajmniej kiedyś zostawiał, bo nie wiem, czy co bardziej pazerni biskupi nie przymusili swoich podwładnych do zaniechania takich działań. Wizyta duszpasterska dla niek

Jadłodzielnie

Minęło nam oto Boże Narodzenie/Solstycja/Jule/Gody, przy czym te ostatnie, wedle niektórych źródeł mówiących o Słowianach i ich religii, trwały kilkanaście dni i kończyły się w okolicach 6 stycznia, uznajmy zatem, że niech sobie jeszcze trwają. W każdym razie, jak co roku wielu ludziom zostało to, czego w dwa świąteczne dni (trzy, licząc z Wigilią, która w tym roku wypadła w ustawowo wolną od pracy niedzielę) nie zjedli. I, niestety, większość z tego wyląduje na śmietniku. Innymi słowy, znów będziemy mieli do czynienia z marnowaniem żywności na ogromną skalę. Zjawisko owo patologiczne jest charakterystyczne nie tylko dla Polski, lecz dla chyba wszystkich państw kapitalistycznych, większość obywateli których sterowana jest przy użyciu przekazu reklamowego, nakazującego kupować więcej i więcej, i nie tylko w okresie świątecznym. Dlatego jeszcze przed świętami pojawiło się w mediach (społecznościowych tudzież innych) wiele apeli, aby niezjedzonej żywności – tej przynajmniej, jaka ma dł

Długi świąteczny weekend

No i zbliża się długi weekend, poniedziałek i wtorek będą wszak wolne. Dla wielu osób zaczną się obchody Bożego Narodzenia (dawniej Solstycjów), dla innych – Szczodrych Godów, jeszcze inni świętowali będą Jule, a i nie zabraknie takich, którzy po prostu mają przed sobą dodatkowe dni ustawowo wolne od pracy, bez żadnego elementu religijnego. I bardzo dobrze, bo każdy powinien świętować to, co chce, jak chce, z kim chce, gdzie chce i jeśli chce. Niezależenie zatem od tego, w jaki sposób, Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy mojego bloga, podchodzicie do nadchodzącego długiego weekendu, życzę Wam serdecznie, aby był on dla Was czasem relaksu i odpoczynku, spędzonym w zdrowiu, towarzystwie wspaniałych osób, w ulubiony sposób, i żeby pozwolił Wam zregenerować siły. Nie zapomnijmy jednak o wszystkich osobach, dla których najbliższe dni – oraz wiele kolejnych – będą czasem ogromnej tragedii, walki o życie czy utraty wszystkiego, co mają. Niestety, na całym świecie trwają wojny, lu

Madonna z martwym Dzieciątkiem

Jednym z najpopularniejszych motywów chrześcijańskiej sztuki sakralnej, związanych z Bożym Narodzeniem, jest Madonna z Dzieciątkiem. Czyli wszystkie obrazy, rzeźby i inne dzieła przedstawiające Miriam z Nazaretu ze swoim nowo narodzonym synkiem, Jezusem. Niekiedy świeżo upieczona mama trzyma chłopca (rzadko kiedy wyrzeźbionego lub namalowanego tak, jak faktycznie wygląda noworodek) na rękach, niekiedy zaś pochyla się, najczęściej w asyście Józefa i zwierząt gospodarskich, nad żłóbkiem (kołysek pod koniec I wieku p. n. e. jeszcze nie było), w którym leży. Zaś nad ich głowami aniołowie radują się z narodzenia Mesjasza. A może by tak warto w tym roku uwspółcześnić ten motyw? Czyli stwierdzić, że aby oddać to, co dzieje się na świecie, Madonna winna być przedstawiana z MARTWYM Dzieciątkiem. Przecież w ojczyźnie Jezusa, Palestynie, od siedemdziesięciu pięciu lat trwa brutalna izraelska okupacja, a od dwóch i pół miesiąca – ludobójstwo w Strefie Gazy, jakie pochłonęło już ponad 26 tys.

Co będzie świętowane

Wielu mniej obeznanych katolików i chrześcijan innych odłamów uważa Boże Narodzenie za najważniejsze święto chrześcijaństwa (tymczasem z religijnego punktu widzenia jest nim Wielkanoc, czyli zmodyfikowana judaistyczna Pascha). Przyczyny tego stanu rzeczy są różne, od kiepskiej katechezy po fakt, że święta te są najmocniej skomercjalizowane, a zatem i najlepiej wypromowane przez reklamy oraz pozostałe kapitalistyczne formy przekazu. Mają też swój klimat, przeto obchodzi się je miło, pod warunkiem, rzecz jasna, że robi się to w lubiany przez SIEBIE sposób i w towarzystwie cenionych przez SIEBIE osób. A jak to z Bożym Narodzeniem było? Cóż, tylko dwie z czterech biblijnych Ewangelii (jest jeszcze cała masa apokryfów, których pierwsze sobory do Biblii nie włączyły) opowiadają o przyjściu Jezusa Chrystusa na świat: Mateusza i Łukasza; obie przedstawione w nich historie tychże narodzin są ze sobą sprzeczne, poza imionami rodziców i dziecka oraz miejscem narodzenia. Bibliści uważają, że są

Nacisk czerni i purpury

Nowelizacja ustawy o finansowaniu zapłodnienia in vitro z budżetu państwa przeszła przez Sejm i Senat. Mało tego, wbrew obawom wielu osób, podpisał ją również niejaki Duda Andrzej, czyli imitacja prezydenta. Rzeczywiście stanowiło to miłą niespodziankę… choć, jak się okazuje, nie dla wszystkich była ona taka miła, gdyż pan Gądecki Stanisław, arcybiskup katolicki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, wkurzył się na brak Dudowego veta. I napisał do niby-prezydenta krytyczny list w tej sprawie. Kościół katolicki, jak wiemy, ostro tudzież fanatycznie sprzeciwia się tej metodzie leczenia niepłodności. Nowa ministra edukacji (oby wreszcie niewątpliwej), Barbara Nowacka, zapowiedziała, że zmniejszy liczbę godzin szkolnej katechezy do jednej tygodniowo (obecnie są dwie). To oczywiście tylko niewielki kroczek w dobrym kierunku, gdyż katecheza ze szkół publicznych powinna zniknąć, niemniej i tak zasługujący na pozytywną ocenę. Ale arcybiskup, co krzyż zamienił na swastykę, czyli Jędr

Jaka normalność wraca?

Wielu przeciwników Bezprawia i Niesprawiedliwości cieszy się, że po utracie przez ową mafię/sektę władzy, w Polsce wróci (a może nawet już wraca) normalność. Slogan ten podnoszą również liczni politycy nie-PiS-owscy. Cóż, nie będę tu analizował tego, że tak naprawdę nie wiadomo, czym jest normalność, i czy w ogóle coś takiego w przyrodzie występuje. Jeśli pod pojęciem tym rozumieć, że rządy PO i koalicjantów będą mniej patologiczne niż nie-rządy PiS-u, to pod względem ustrojowym faktycznie są na to szanse. Premierem jest lider największego ugrupowania tworzącego rządową większość, co pozostaje zgodne z przyjętą praktyką ustroju zwanego demokracją parlamentarną. Szymon Hołownia może usprawnić pracę Sejmu i wyeliminować sporo PiS-owskich degeneracji. Być może uda się choć trochę polepszyć funkcjonowanie sądownictwa i odpolitycznić je, wraz z prokuraturą oraz policją. W dziedzinie świeckiego państwa, praw człowieka – w tym kobiet i mniejszości (osób LGBT+ na przykład) – normalność zd

Odejść od zalegalizowanego bezprawia

Parę dni temu (oczywiście poruszyłem ten temat) Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał Polsce uznanie związków osób tej samej płci. Oczywiście, bardzo dobrze, że tak się stało. A ostatnio znów zajął się (k)rajem nad Wisłą. Otóż, pewniej kobiecie odmówiono prawa do przerwania ciąży ze względu na ciężkie, nieodwracalne uszkodzeniu płodu; o tym, że zabieg się nie odbędzie, poinformowano ją… SMS-em. Ostatecznie sprawa trafiła do ETPC, ten natomiast uznał, że pani należy się odszkodowanie, i to słone, od Polski. Słusznie, przy czym wypłacone jej ono zostanie z naszych pieniędzy, choć bulić powinni ci, co przyłożyli brudne swe łapy do powstania zalegalizowanego bezprawia antyaborcyjnego w obecnym stadium degeneracji, czyli Ordo Iuris, hitlerówka Kaja, PiS-owcy oraz inni prawacy z ówczesnego Sejmu, kler i hierarchowie katoliccy oraz, co najważniejsze, Przyłębska i reszta jej pseudo-Trybunału Niekonstytucyjnego. To jednak nie wszystko, gdyż Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał (

Zapał do pracy

Od przyszłego roku, jak zwykle zresztą, ma pójść w górę płaca minimalna. Z tej okazji – co oczywiście też jest stałą normą w naszym paskudnym systemie – wyzyskiwacze i apologeci nieludzkiego kapitalizmu (czyli prawicowcy: faszyści i konserwatyści, zwani też libkami) już jęczą, stękają tudzież wydają inne nieprzyjemne dźwięki. Narzekają, jak to trudno im będzie zatrudniać pracowników (no tak, przecież konieczność zapłacenia człowiekowi za pracę – konkretnie, za udostępnioną na określony czas siłę roboczą – boli chciwego pasożyta bardziej niż wskoczenia na golasa do kadzi z ukropem), ci zaś, kiedy zarobią więcej pieniędzy, „stracą zapał do pracy”. Serio, taki durny pseudo-argument pada. Wynika on z przekonania, rozpowszechnionego wśród wielu kapitalistów i prawicowców, a także stanowiącego jedną z podstaw ideologicznych kapitalizmu, jakoby przymus ekonomiczny był czynnikiem najsilniej motywującym do pracy. To w sumie racja, niemniej w tym podejściu chodzi o to, że człowiek pracuje tym

Szał homofoba

Wydarzyło się coś wielce pozytywnego. Oto Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał Polsce uznanie związków osób tej samej płci. Na razie wielkich perturbacji w (k)raju nad Wisłą decyzja owa nie wywołała… ale tylko na nie czekać. Rzecz jasna, nakaz ten jest w stu procentach słuszny, uzasadniony i konieczny. Najwyższy czas skończyć z dyskryminacją osób LGBT+, przynajmniej na tym polu, i stać się w końcu normalnym europejskim państwem, zamiast podążać śladem takiej na przykład Czeczenii. Mimo iż jest cisem hetero, zatem rzecz cała formalnie mnie nie dotyczy, ciesze się, że Trybunał wydał takie właśnie, a nie inne orzeczenie. Lewica od razu ogłosiła, że zapatruje się na nie pozytywnie. Nic dziwnego, wszak tolerancja i równouprawnienie to jedne z kluczowych elementów jej programu oraz w ogóle ideologii. Za wprowadzeniem w życie uznania związków osób tej samej płci przychylnie spojrzą również Zieloni, zapewne Inicjatywa Polska (formacyjka pani Barbary Nowackiej), może też Nowoczesna i

Windykacja zaufania

No i mamy – Donald Tusk po raz kolejny zostaje premierem. Z ustrojowego punktu widzenia jest to zdrowe, gdyż stanowisko owo pełnić powinien lider zwycięskiej lub największej formacji koalicyjnej, a jest nim właśnie pan Tusk. Z drugiej wszelako strony, chciałoby się, ażeby na czele rządu stanął wreszcie ktoś, kto nie jest zacofanym mentalnie o kilkaset lat dziadersem (odnosi się to do stanu umysłu i świadomości, NIE do wieku, przypominam!), lecz ma postępowe poglądy i świeże spojrzenie na Polskę oraz świat. No, ale na to jeszcze poczekamy… Do nowego gabinetu – który, ze względu na bodaj dotąd niespotykaną rozpiętość ideologiczną, można określić mianem Prawolewu – weszła również Lewica. Jeden z jej liderów, Włodzimierz Czarzasty, stwierdził, iż jego ugrupowanie obdarza Donalda Tuska „olbrzymim kredytem zaufania”. Nader trafnie, trzeba przyznać. A biorąc pod uwagę, KOMU ów kredyt zostaje udzielony, Lewica winna być przygotowana do przeprowadzenia procedury windykacyjnej, i to bezwzglę

Ranne zło

Stało się to, co stanowiło prostą konsekwencję składu Sejmu obecnej kadencji. Nowy nie-rząd Morawieckiego Mateusza, a tak naprawdę Kaczyńskiego Jarosława, nie uzyskał votum zaufania. Za udzieleniem mu go głosowało stu dziewięćdziesięciu (p)osłów, przeciwko było dwustu sześćdziesięciu sześciu posłów. Teraz, o ile PiS-owcy nie wywiną jakiegoś antydemokratycznego numeru, swój koalicyjny rząd stworzy Tusk Donald. Rzecz jasna, nieudzielnie nie-rządowi Kaczyńskiego (dla niepoznaki z Morawieckim na czele) votum zaufania to bardzo dobra, choć oczekiwana, wiadomość. Bezprawie i Niesprawiedliwość nie-rządziło w sposób jeszcze bardziej szkodliwy niż wcześniej PO-PSL – a to zaiste wielka sztuka! – toteż dobrze, iż nastał kres jego władzy, przynajmniej na jakiś czas. Wśród demokratycznie nastawionych osób obywatelskich wybucha wielka radość, że oto „PiS się kończy”, zaś demokracja wygrała. Cóż, kapitalizm istnieje, toteż demokracja jest li tylko fasadowa, a prawica u steru władzy (niezależnie

Świętuj, jak lubisz

Zbliża się Boże Narodzenie/Solstycja/Gody/Jule (zależnie od religii), czyli po prostu kolejne święta. Z tej okazji wiele osób jest coraz bardziej zestresowanych – a to porządkami, a to zakupami (jakże często nadmiernymi), a to „koniecznością” wpisania się w świąteczne tradycje i zwyczaje. Czyli przyrządzenia takich czy innych potraw, zrobienia takiego czy innego wystroju, zaproszenie (lub wproszenia się do) takich czy innych osób, bo jakoby wiadomo, że „święta bez rodziny to nie święta”. Innymi słowy, nadchodzi czas, kiedy liczne osoby będą jadły to, czego nie lubią, celem podtrzymania tradycji na siłę. Z tego samego powodu spotkają się z ludźmi, towarzystwo których uznają za niemiłe. Włożą masę wysiłku, a często też pieniędzy, w dekoracje, które po kilku dniach zdejmą. I zapomną o tym, co we wszystkich świętach (religijnych, państwowych czy osobistych) jest najważniejsze: odpoczynku, radości, chwili wytchnienia. I to dochodzimy do zjawiska, które oceniam jak najbardziej pozytywnie

Człowieczeństwo umiera z żubrem

W ostatnich dniach głośno się zrobiło o podlaskich żubrach, które zginęły potrącone przez wojskowe samochody. Cała ta sprawa przypomina o tym, że zbrodnia na granicy polsko-białoruskiej trwa cały czas… i bardzo wątpię, by ustała po objęciu sterów rządowych przez Donalda Tuska (też przecież prawicowiec i ksenofob, do tego posłuszny wykonawca poleceń amerykańskich imperialistów, co łączy go z Jarosławem Kaczyńskim). Jej ofiarami padają nie tylko zwierzęta, ginące już to na drogach, już to w zetknięciu z tym przeklętym płotem rozciągniętym wzdłuż rubieży, lecz także ludzie. Ci, którzy zamarzają w lesie (aktywiści nie zawsze zdążą dotrzeć na czas z pomocą), ci, którzy zostają ranni i zastrzeleni (niedawno był taki przypadek), czy ci, którzy zakatowani zostają w Białorusi. Oczywiście, Polska nie jest jedynym państwem unijnym, które doprowadza do licznych zgonów osób uchodźczych, uciekających przed wojnami, terroryzmem, represjami politycznymi, nędzą, głodem, katastrofalnymi zmianami klim

Tragedia prezentu

Dziś Mikołajki, wkrótce zaś święto określane mianami: Bożego Narodzenia, Solstycjów, Szczodrych Godów, Jule… w zależności od religii. W każdym razie, trwa radosny sezon wręczania sobie prezentów. Głównie trafiają one do rąk dzieci. Oczywiście, w kapitalizmie ów podarunkowy zwyczaj uległ dalece posuniętej komercjalizacji, niemniej jako taki jest czymś nader pozytywnym. Pod pewnymi wszelako warunkami. Główny spośród nich polega na tym rzecz jasna, by prezenty wręczać z głową. Bezsensem jest, kiedy wkrótce po Mikołajkach czy świętach wylądują one na śmietniku, dokładając się do ogólnego zanieczyszczenia środowiska, na którym zarabiają kapitaliści, ale naszemu gatunkowi (i, co gorsza, wielu innym) przynosi ono szybszą lub wolniejszą zagładę. Tym bardziej nie należy dawać podarunków, jakie szybko się znudzą, po czym trafią na ulicę, do lasu czy do schroniska. I które, co najważniejsze, czują oraz myślą. Tak, chodzi o zwierzęta. W licznych mediach, z portalami społecznościowymi na cze

Strefa płatnego parkowania

W Katowicach zwiększono, terytorialnie oczywiście, strefę płatnego parkowania. No cóż, bywa. Podniesiono też opłaty. To źle, niemniej trudno nie zauważyć, iż wszystko drożeje. Nie da się tego pochwalić, niemniej tak wyglądają fakty. Zmianie uległ również system nakładania kar. Otóż, po strefie jeździ auto ze skanerem i skanuje tablice rejestracyjne zaparkowanych pojazdów. Przejazd powtarza co kilka minut; jeśli przy danym aucie wyświetli się, że nie zapłacono za miejsce parkingowe, kara zostanie nałożona automatycznie. Nie będzie wszelako bloczka z informacją o ponurym owym fakcie, umieszczonego za wycieraczką. Kierowca, aby się dowiedzieć, czy będzie mu trzeba zabulić, musi wejść na specjalną stronę i odszukać numer swojego samochodu w rejestrze. No dobra, sama idea stref płatnego parkowania w dużych miastach nie budzi we mnie większych wątpliwości, pod warunkiem wszakże, że ceny są rozsądne, a wprowadzanie tego rozwiązania idzie w parze z poprawą funkcjonowania komunikacji publi

Życzenia barbórkowe

Dziś 4 grudnia, czyli Barbórka. Święto górników oraz w ogóle pracowników sektora wydobywczego. Ludzie ci, warto podkreślić, wykonują ciężką, do tego niebezpieczną (nieraz śmiertelnie, o czym świadczą wypadki w kopalniach) pracę, dzięki której mamy ciepło w domach. Dlatego godni są najwyższego szacunku. I nie, nie uważam ich za grupę zawodową ponadprzeciętnie uprzywilejowaną. A już na pewno nie uznaję ich uprawnień za „niesłuszne”. Nie wiem wprawdzie, jak to jest otrzymać wiadomość, że rodzic zginął pod ziemią, ale wiem, jak się czuje dziecko, gdy dowiaduje się, że rodzic został ranny w wypadku na kopalni. Dlatego też wszystkim obchodzącym dzisiejsze święto serdecznie życzę: tyle wyjazdów, ile zjazdów. A także możliwie najlepiej przestrzeganych przepisów BHP, godnych warunków zatrudnienia, płac odpowiednich do nakładu pracy oraz sprawiedliwej transformacji energetycznej. Nie ma się co oszukiwać – odejście od energetyki węglowej jest niezbędne. Już teraz sprowadzamy tony tego suro

Śmierć potwora

Zmarł Henry Kissinger (1923-2023), amerykański polityk, przez światową prawicę i kapitalistów uznawany za autorytet, laureat Pokojowej Nagrody Nobla (najbardziej kontrowersyjny w jej dziejach, i słusznie, bo chyba nikt spośród jej laureatów tak bardzo na nią NIE zasłużył). A tak naprawdę jeden z największych zbrodniarzy przeciw ludzkości w XX wieku. Który nie dość, że nigdy nie stanął przed sądem, to jeszcze do końca życia traktowany był po królewsku i cieszył się luksusowymi warunkami bytowymi. Urodził się w Niemczech, skąd jego rodzina w 1938 roku uciekła do USA przed nazistami (słusznie, gdyż miała żydowskie korzenie, groziły im więc represje – Holocaust wymyślono dopiero podczas wojny). Po II wojnie światowej młody Kissinger służył jako tłumacz w amerykańskim kontrwywiadzie wojskowym w Niemczech, gdzie pomógł wykryć wielu byłych agentów Gestapo; była to chyba jego ostatnia życiowa zasługa. Studiował też nauki polityczne na Uniwersytecie Harvarda. Od 1960 r. robił karierę w polit