Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Zapomniane postulaty

Dziś czterdziesta rocznica Porozumień Sierpniowych, zawartych między rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a komitetami strajkowymi, powstałymi w sierpniu 1980 roku. Konkretnie, mamy dziś rocznicę porozumienia zawartego w Gdańsku; dzień wcześniej podpisano je w Szczecinie, 3 września w Jastrzębiu-Zdroju, a 11 września w Hucie Katowice (Dąbrowa Górnicza). Na ich mocy zalegalizowany Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, a poza tym dotyczyły one realizacji postulatów zgłoszonych przez Międzyzakładowy Komitet strajkowy kilka dni wcześniej: 1. Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców Wolnych Związków Zawodowych, wynikająca z ratyfikowanej przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącej wolności związkowych. 2. Zagwarantowanie prawa do strajku oraz bezpieczeństwa strajkujących i osób wspomagających. 3. Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność druku i publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostęp

Błąd pana Tuska

W najnowszym numerze tygodnika Polityka przeczytać można wywiad przeprowadzony przed reaktora Jerzego Baczyńskiego z Donaldem Tuskiem, byłym premierem, byłym przewodniczącym Rady Europejskiej i obecnym szefem Europejskiej Partii Ludowej. Dowiadujemy się z niego, co polityk ów radzi opozycji demokratycznej w Polsce, jak ocenia i ją, i Bezprawie i Niesprawiedliwość, jakie widzi szanse na pokonanie tej mafii/sekty, itd. Ogólnie, tekst jest interesujący, nie będę go tu jednak szczegółowo omawiał, sami przeczytajcie i oceńcie. Dla mnie w tym wywiadzie najważniejsze było bowiem nie to, co pan Tusk mówił, lecz to, czego nie powiedział wprost, ale co da się wyczytać z jego wypowiedzi. Otóż, radząc opozycji, jak powinna się zachowywać, by wygrać wybory w 2023 roku, zakłada najwidoczniej, że wybory owe się odbędą i zostaną przeprowadzone na tyle uczciwie, że pozwolą odsunąć Bezprawie i Niesprawiedliwość od władzy. Cóż, oby tak było… Ale coś mi się wydaje, że pan Tusk popełnia tu identyczny

Kolonialna geneza

W 1904 roku w będącej wówczas niemiecką kolonią Namibii wybuchło powstanie ludu Hererów. Nie uśmiechało im się niewolniczo zasuwać dla białych panów, znosząc poniewieranie i odzieranie z godności, a także tortury i głód. Rezurekcja oczywiście wkurzyła cesarza i jego administrację, padł zatem rozkaz ostatecznego rozwiązania (wszelkie skojarzenia z Holocaustem jak najbardziej uzasadnione). Niemiecka armia kolonialna bez litości mordowała Hererów, zarówno w bitwach, jak i w rzeziach, ofiarami których padały kobiety i dzieci. Tych, co nie zginęli od kul, bagnetów tudzież szabel, wygnano na pustynię, gdzie w niewysłowionych mękach umierali z głodu i pragnienia. Schwytanych umieszczano w, ni mniej, ni więcej, obozach zagłady – tak, właśnie w Afryce Niemcy stworzyli system masowej eksterminacji, udoskonalony w III Rzeszy i podczas II wojny światowej. Ogółem, niemieccy kolonialiści wymordowali około 80. proc. Hererów; do dziś Berlin nie przeprosił za tę zbrodnię. Jeśli chodzi o kolonializm z

Zespół Hoovera

Prześladowanie osób LGBT, uskuteczniane przez Bezprawie i Niesprawiedliwość oraz inne formacje skrajnie prawicowe, jak też co poniektórych kościelnych hierarchów tudzież duchownych, trwa w najlepsze, a nawet się nasila. Aresztowania aktywistów, hate lejący się z sejmowych mównic, kościelnych ambon czy forów internetowych, napady, pobicia i inne akty przemocy stają się ponurą codziennością współczesnej Polski. Na portalach społecznościowych można znaleźć historie osób o odmiennej niż hetero orientacji seksualnej, które boją się wyjść z domu, a co gorsza, przypadki samobójstw (popełnianych, o zgrozo, przez coraz młodsze osoby!) z powodu zaszczucia nie należą do rzadkości. Przeraża, że politycy, duchowni, publicyści zarażają Polaków wirusem straszliwej, ślepej i totalnie bezmyślnej nienawiści wobec osób LGBT. Kolejne tragedie czekają zatem w kolejce. Krąży nad nami widmo pogromów, a nawet ludobójstwa – i wcale tu nie przesadzam! Niekiedy dzieją się rzeczy kuriozalne, np. facet kopną

Pan Bóg terrorysta

Kilka dni temu papież Franciszek zaapelował, by nie wykorzystywać Boga do terroryzowania ludzi. Apel ów wywołał, jak łatwo się domyślić, wielkie kontrowersje na całym świecie, w tym oczywiście w (k)raju nad Wisłą, gdzie „bogobojni” katolicy zareagowali świętym oburzeniem na Argentyńczyka, który objął najwyższe kościelne stanowisko. Cóż, papieski apel brzmi bardzo ładnie, trudno mu też odmówić słuszności… ale jednocześnie pozostaje wysoce nierealistyczny, kłóci się bowiem z zasadą działania większości systemów religijnych. Odkąd człowiek zaczął zastanawiać się nad swoim pochodzeniem i sensem istnienia, tworzył różnego rodzaju wierzenia, z których wyewoluowały poszczególne religie oraz doktryny filozoficzne. Te pierwsze rychło stały się narzędziem władzy już to kapłanów, już to monarchów, już to innych przywódców; i tak jest po dzień dzisiejszy, bo nawet demokratycznie wybrani politycy w republikach powołują się niekiedy na Boga. Wraz z władzą, przyszły oczywiście wielkie pieniądze,

Po stronie ciemiężyciela

Kilka ostatnich tygodni przyniosło spore rozczarowania obrońcom praw człowieka, tym przynajmniej, którzy dali się oszukać i swoje nadzieje pokładali w prawicy spod znaku Platformy Obywatelskiej, wykreowanej przez media na liberalną, a nawet lewicową. Obok bowiem takich osób, jak posłanka Magdalena Filiks, która w obronie osób LGBT poniosła wręcz uszczerbek na zdrowiu, czy działaczy Partii Zieloni, którzy również zaangażowali się w pomoc dla prześladowanych przedstawicieli mniejszości seksualnych, niby to liberalni politycy i samorządowcy z pierwszych stron gazet zachowali się… no cóż, inaczej, niż obrońcy praw człowieka – w każdym razie ci ufający medialnym przekazom – mogliby się spodziewać. Taki na przykład pan Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, najpierw nazwał „wandalami” aktywistów wieszających tęczowe flagi na pomniku Jezusa, potem wymownie milczał, kiedy policja zgarniała Margot, jednocześnie pałując, dusząc i zatrzymując broniących jej osób i przypadkowych przechodniów, n

Epidemia irracjonalnej nienawiści

Obserwując to, co dzieje się w Polsce, można, a nawet należy dojść do wniosku, że już od dawna jest ona opanowana przez epidemię. Nie chodzi tu jednak o koronawirusa, lecz o nienawiść. Celowo wywołaną, rozprzestrzenioną i podtrzymywaną epidemię, dodajmy. Nienawiść leje się oto z ust polityków, zwłaszcza prawicowych; celują w tym faszyści PiS-owcy i neonaziści z Konfederacji, że nie wspomnę o pozaparlamentarnej skrajnej prawicy, typu ONR czy Młodzież Wesz-Polska. Jej obiektem padają ostatnio osoby LGBT, często-gęsto wyzywane od „dewiantów” i „zboczeńców”, odzierane z godności, a nawet odczłowieczane (mówienie, iż nie są oni ludźmi, lecz „ideologią”), co w prostej linii doprowadza do ataków, napadów i pobić oraz innych aktów przemocy ze strony ogarniętych omawianą zarazą współobywateli, jak też prześladowań uskutecznianych przez PiS-owski aparat represji i nadzoru. Wcześniej nienawiść wymierzona była w muzułmanów i uchodźców, stale zaś niemal ostrze jej, krwią ociekające, skierowane

Podziw dla kapitalisty

Media, ze szczególnym uwzględnieniem największych stacji telewizyjnych, każdego dnia wmawiają mi, kogo mam podziwiać. Zawsze są tu ludzie bogaci, a nawet obrzydliwie bogaci: a to brytyjska rodzina królewska, a to jakiś sportowiec, a to aktor, a to – najczęściej – kapitalista; o wiele rzadziej każe mi się odczuwać podziw noblistów (naukowców, pisarzy, działaczy lub polityków). I owszem, bogactwo może być powodem do podziwu. Zwłaszcza, jeśli ktoś dorobił się go dzięki swojemu talentowi i ciężkiej pracy, a przy tym zachowywał się uczciwie – nikogo nie okradał, ani nie wyzyskiwał, za to płacił podatki. Tutaj wymienić można szczególnie utalentowanych twórców i artystów: pisarzy (takiego Stephena Kinga naprawdę szczerze podziwiam), filmowców, aktorów, piosenkarzy, malarzy, rzeźbiarzy, itd. Musieli oni (mowa tu oczywiście o PRAWDZIWYCH twórcach i artystach, nie zaś o celebrytach, którym buli się za nazwisko) włożyć gigantyczny wysiłek w swoją pracę, a jeśli przyniosła im ona fortunę, to tym

Po co świątynie?

Dawno, dawno temu, ale nie w odległej galaktyce, lecz na Ziemi, konkretnie na Bliskim Wschodzie, żył sobie żydowski robotnik najemny. Przemierzał on ojczystą Galileę, Samarię, Judeę, Syrię, a według niektórych badaczy dotarł nawet via Morze Śródziemne w okolice dzisiejszego Kadyksu, głosząc rewolucyjne przesłanie, z którego po stuleciach wyewoluowały takie doktryny lewicowe doktryny jak: komunizm, socjalizm czy feminizm (co prawda, obecnie na tegoż robotnika często powołuje się prawica, w tym skrajna… ale to wynik nieznajomości jego przekazu oraz zafałszowania go przez Kościół). Krytykował ów rewolucjonista kapłanów, żerujących na ludzkiej religijności, krzywo patrzył na wyzysk i społeczną niesprawiedliwości. Co interesujące, kobiety traktował jako równe sobie, co przed dwoma tysiącami lat, w obszarze dominacji patriarchalnej kultury hellenistycznej, było nie do pomyślenia; dlatego jest prekursorem feminizmu. Rozmawiał nawet z przedstawicielkami płci żeńskiej, w tym i wywodzącymi się

Ważny temat

Mamy recesję. Podobno największą od trzydziestu jeden lat, o ile nie od zakończenia II wojny światowej. Widać to zresztą coraz wyraźniej. W pawilonie handlowym w mojej miejscowości pustki. Sklepy i punkty usługowe, której jeszcze do niedawna nieźle funkcjonowały, dziś nie istnieją. Owszem, piekarnia padła z powodu błędnych inwestycji, ale inne sklepiki wykańcza kryzys spowodowany epidemią i rządowymi restrykcjami. Telewizja TVN24 podała kilka godzin temu, że w Krakowie coraz gorzej ma się gastronomia; lokale się zamykają, z powodu zbyt wysokich cen najmu, zmniejszenia liczby turystów (wiadomo – epidemia i rządowe restrykcje) oraz zbyt małej, często iluzorycznej pomocy od rządu. Sam znam kilka ludzi, którzy albo stracili pracę, albo obcięto im wynagrodzenia. Małe i średnie przedsiębiorstwa są w coraz gorszej sytuacji finansowej, niejedno upadło, inne walczą o przetrwanie, a tymczasem rządowe „tarcze antykryzysowe” służą głównie transferowaniu środków publicznych największych, głó

Zastępczy Białorusin

Na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie. Wygrał je, jak zwykle, Alaksandr Łukaszenka. Tamtejsza opozycja oskarżyła go – prawdopodobnie najzupełniej słusznie – o fałszerstwa, po czym rozpoczęła masowe protesty, brutalnie, wedle medialnych informacji (nie wiem, na ile prawdziwych), tłumione. Jak tam naprawdę jest, trudno orzec, nie będąc na miejscu; środki masowego przekazu podają sprzeczne informacje. Tematem zajęły się polskie media – od PiS-owskich po rzekomo liberalne – praktycznie o niczym innym nie mówiąc i podając straszliwie jednostronne, wolne od jakiejkolwiek dziennikarskiej neutralności przekazy. Podobnie politycy wszystkich w zasadzie opcji solidarnie (???) rzucili się pomagać represjonowanym Białorusinom, przy czym owa „pomoc” sprowadza się z reguły do słów wsparcia i krytykowania Łukaszenki, ewentualnie jeszcze do apelowania do UE, by kwestią się zajęła. A ja odnoszę wrażenie, że bunt na Białorusi – podobnie zresztą jak podwyżki poselskich diet – to typowy temat zast

Prawdziwa twarz

Politykom nie można ufać – jest to coś, czego nie kwestionuje nikt zajmujący się obserwowaniem polityki jako zjawiska społecznego. Wiadomo przecież, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy realizują interesy przede wszystkim swoje, jak również klasy społecznej, na smyczy której działają, czyli kapitalistów, wszystkie zaś piękne hasła i rzekome wyczulenie polityków na los nas, obywateli, to jedynie pozory, reklama z kampanii wyborczej, służąca pozyskiwaniu głosów potrzebnych do utrzymania się na opłacanym przez nas stanowisku bądź pozyskania nowego. Ostatnie wydarzenia w Polsce, związane z prześladowaniem przez PiS-owskich despotów osób LGBT oraz pomagających im aktywistów, potwierdziły, iż co do niektórych polityków tudzież samorządowców tzw. opozycji stereotyp ów jest jak najbardziej trafny, ale są i tacy, wcale liczni zresztą, co się z niego włamali, wypadając naprawdę korzystnie. Zacznijmy od tych, co pokładane w nich zaufanie, jako działacze opozycji, zawiedli. Sporo nader celn

Wzajemnie zaszczuci

Osoby LGBT i ich sojusznicy walczą o swoje prawa oraz swoją godność. PiSlicja pałuje ich, dusi, aresztuje, nie zdziwiłbym się, gdyby pojawiły się informacje o torturach… Aktywistki trafiają za kraty. A jak reaguje społeczeństwo? Owszem, wiele osób solidaryzuje się z prześladowanymi, i to jest piękne, niemniej jednak spora część obywateli nie reaguje wcale (obojętność), a i nie brakuje takich, co przyłączają się do prawicowego szczucia na walczących i represjonowanych. Nie wiem, która grupa jest najliczniejsza, ale obawiam się, że ta ostatnia, czyli szczujący. Przypomnijcie sobie zeszłoroczny strajk nauczycieli. Było bardzo podobnie. Nie brakło obywateli wyrażających poparcie dla tego działania, ale pozostała część społeczeństwa reagowała albo obojętnie, czyli wcale, albo też agresją, sterowaną oczywiście odgórnie, zatem w tamtym przypadku przez PiS. Identycznie było, kiedy zaprotestowały osoby niepełnosprawne oraz ich opiekunowie, a były dwa takie duże protesty: jeden za rządów PO-PS

Zapomniany kryzys

Trwa prześladowanie osób LGBT i udzielających im wsparcia aktywistów, polskie rząd i opozycją solidarnie wbijają spojrzenia w Białoruś, do Polski sprowadzić się mają (za nasze pieniądze) jankescy żołnierze, którzy naszej jurysdykcji podlegali nie będą, PiS w ramach „tarcz antykryzysowych” wprowadza kolejne antyspołeczne rozwiązania… To wszystko są tematy ważne, i nie ma co temu zaprzeczać. Ale… No właśnie. W zeszłym tygodniu udałem się do sklepu zoologicznego. Okazał się zamknięty na głucho, podobnie jak wiele innych punktów sprzedaży zlokalizowanych w tym samym budynku. W innych, działających jeszcze, sprzedawcy narzekają, że jest im coraz trudniej. Bankster Pinokio zapewnia, że z bezrobociem w Polsce jest dobrze, ale dane, które gdzieś tam pojawią się mimochodem (bo po co to nagłaśniać?) w mediach, wskazują, że jest coraz gorzej – firmy (głównie małe, jak to zwykle w kapitalizmie bywa) upadają, innym trudno jest przetrwać, pracowników się zwalnia bądź też obcina się im wynagrodzen

Doktor Moreau i Jarosław Kaczyński

Dziś druga notka poświęcona niepokojąco aktualnej klasyce science-fiction, czyli twórczości Herberta George’a Wellsa. Tym razem weźmiemy na warsztat powieść Wyspa doktora Moreau , napisaną w 1896 roku. Fabuła przedstawia się tak: angielski dżentelmen Edward Prendick, jedyny ocalały z katastrofy statku, trafia na nienazwaną jeszcze tropikalną wyspę, gdzie słynny niegdyś, lecz wygnany z Anglii w niesławie naukowiec, doktor Moreau, prowadzi, w asyście swojego asystenta, lekarza Montgomery’ego, dziwne eksperymenty. Prendick zdumiony jest niezwykłym podobieństwem tubylców do różnych gatunków zwierząt. Wkrótce, po serii pełnych napięcia wydarzeń, poznaje tajemnicę swojego gospodarza. Otóż doktor Moreau, przy pomocy wiwisekcji (operacji chirurgicznej przeprowadzanej na żywym organizmie) oraz przeszczepów, tworzy rozliczne hybrydy różnych gatunków zwierząt, a operując na ich mózgach, nasyca je jeszcze ludzką inteligencją. W ten sposób powstają stwory nazywane zwierzoludźmi. Nie ma żadnego ko