Klasowy rozjazd w rządzie
W fabryce metalowych części do kominów Jeremias (należącej do niemieckiego kapitału, czyli ulokowanej w Polsce celem pozyskania taniej siły roboczej) w Gnieźnie trwa strajk. Robotnicy domagają się 800 zł podwyżki i poprawy warunków pracy. Strajkują mimo zastraszania ich przez „pracującą” dla właścicieli zakładu amerykańską kancelarię prawniczą Littler (wbrew polskiemu prawu twierdzącą, że strajki są nielegalne, a działalność związków zawodowych zbrodnią jest niesłychaną) oraz aparat terroru w postaci policji, czyli granatowych.
Wspierają ich politycy lewicowi, w tym ministra pracy i polityki społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Pojechała ona do Gniezna i przemówiła do strajkujących, przypominając im, że prawo do strajku w Polsce jak najbardziej przysługuje pracownikom. Poparła też ich postulaty. Oczywiście, nie uczyniła tego jako osoba prywatna, lecz jako przedstawicielka rządu. Czyli, mówiąc krótko, dała strajkowi rządowe wsparcie. Należy ją za to pochwalić, przy czym po prostu spełniła swój obowiązek (nie pierwszy raz, bo Agnieszka Dziemianowicz-Bąk regularnie wspiera pracowników w walce o ich prawa) jako polityczki lewicowej. Lewica bowiem, niezależnie od szyldu partyjnego, MUSI stać po stronie proletariatu; jest to sensem jej istnienia.
I w tym miejscu widać rozjazd w koalicji rządowej. Albowiem w tym samym mniej więcej czasie Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt podwyżki ustawowej płacy minimalnej. Ma ona mieć wysokość 3,70 zł… miesięcznie. Płaca minimalna nadal będzie zatem wynosiła nieco ponad 4,6 tys. zł na miesiąc. Niewiele, biorąc pod uwagę obecną inflację, horrendalne opłaty i w ogóle koszta życia.
Już sam pomysł zwiększenia jej o tak nędzną kwotę – za 3,70 to można sobie batonik kupić, a i to raczej taki z tych tańszych – stanowi naplucie w twarz klasie pracującej. A w każdym razie, tej jej części, która zatrudniona jest w oparciu o umowę o pracę (na etacie), bowiem tym jedynie ludziom przysługuje płaca minimalna. Osoby na śmieciówkach czy samozatrudnieniu mogą o niej zapomnieć… a jest ich w (k)raju nad Wisłą miliony, wyzysk kwitnie wszak w najlepsze, kapitaliści zaś, zwłaszcza ci nieuczciwi, i Janusze biznesu robią wszystko, by pracownikom płacić jak najmniej (najlepiej zaś wcale) i bogacić się w ten sposób.
Z jednej zatem strony mamy wsparcie przedstawicielki rządu dla strajkujących robotników, z drugiej natomiast pomysł innego przedstawiciela TEGO SAMEGO rządu, by praktycznie nie zwiększyć płacy minimalnej; mizerną podwyżkę pochłonie inflacja. To logiczny skutek tego, że w jednej koalicji rządowej znalazła się prawicowa, czyli skrajnie prokapitalistyczna Platforma Obywatelska (wraz z równie prawicowymi przystawkami z KO, Polską 2050 oraz PSL-em) i prospołeczna, działająca na rzecz proletariatu Lewica. Innymi słowy, rząd skupia w sobie ugrupowania reprezentujące sprzeczne interesy poszczególnych klas społecznych. Prowadzi to do takich właśnie rozjazdów, z jakim mamy tu do czynienia.
Dobrze zresztą, że Lewica w rządzie Donalda Tuska jest, gdyż w przeciwnym wypadku niczym nie różniłby się on od PiS-owskich…
Niestety, działania Ministerstwa Finansów nader mocno i nieprzyjemnie przypominają to, co koalicja PO-PSL robiła w latach 2007-15… i co doprowadziło za rączkę Bezprawie i Niesprawiedliwość do władzy. Przypomnę, że chodzi tutaj o przyzwolenie na rozplenienie się umów śmieciowych oraz – często wymuszonego – samozatrudnienia, legalizację niewolnictwa w postaci bezpłatnych staży, zamrażanie środków na Fundusz Pracy czy właśnie unikanie jak ognia podwyżek płacy minimalnej; były one najniższe, jak to tylko możliwe. A teraz mamy powtórkę tego antyspołecznego guana.
Z którym to guanem, nie ma się co czarować, Platforma Obywatelska jest kojarzona przez miliony osób obywatelskich, co pozwala PiS-owi (a ostatnio również konfederackim neonazistom) z łatwością oszukiwać tych ludzi i manipulować nimi. Skojarzenie owo w naturalny sposób przełożyło się, tak pięć lat temu, jak również w tym roku, na PO-owskiego kandydata na prezydenta, czyli Rafała Trzaskowskiego, co było jedną z przyczyn jego dwukrotnej przegranej w wyborach. Zresztą, Bronisław Komorowski w 2015 roku też zaprzepaścił drugą kadencję przez swoją pogardliwą postawę wobec ludzi pracy, ze szczególnym uwzględnieniem młodych, sytuacja których była (i dalej jest!!!) najtrudniejsza: „Niech siostra znajdzie lepszą pracę i weźmie kredyt”.
Obecnie tylko Lewica ratuje, a przynajmniej ratować próbuje, ten rząd przed popadnięciem w totalnie antyspołeczną politykę z czasów poprzednich kadencji PO. Przykładem są, czekające na podpis premiera, by mogły trafić do Sejmu, projekty ustaw o asystencji osobistej dla osób z niepełnosprawnościami, budownictwie społecznym czy związkach partnerskich. A także wchodzące właśnie w życie podwyższenie zasiłku pogrzebowego (obniżonego przez PO-PSL, swoją drogą, i zostawionego przez PiS na haniebnie niskim poziomie 4 tys. zł). Oraz wspomaganie przez lewicowych polityków i działaczy – nie tylko wszak Agnieszka Dziemianowicz-Bąk czy Magdalena Biejat tak robią) strajków; niegdyś chociażby w Solarisie, dziś w Jeremias.
Szkoda, że prawicowa reszta koalicji rządowej może to wszystko zaprzepaścić, tak, jak zaprzepaściła wygraną Rafała Trzaskowskiego.
PS. W poniedziałek notki najprawdopodobniej nie będzie, za co serdecznie z góry przepraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz