Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Konieczność zakazu

Dziś Sylwester, a zatem nader trudny dzień – a zwłaszcza noc – dla zwierząt udomowionych, dziko żyjących i hodowlanych (nawet dla pszczół zimujących w pasiekach, którym huk, jak się okazuje, bardzo szkodzi). Petardy i fajerwerki, oczywiście. Cierpią od nich też ludzie, zwłaszcza osoby autystyczne, ze schorzeniami układu słuchowego oraz krwionośnego. A w zasadzie wszystkim dają się one we znaki. Hałas to jedno, ale utensylia owe generują też zanieczyszczenia; po ulicach, w lasach, na łąkach i wszędzie, gdzie odpalone zostanie to dziadostwo, snuł się będzie śmierdzący dym, zatruwając nasze płuca, a na każdym kroku potykali się będziemy o wyrzucone byle gdzie śmiecie po petardach, chemikalia z których dostaną się chociażby do wód gruntowych, za ich zaś pośrednictwem do pokarmów, jakie spożywamy, czyli koniec końców do naszych organizmów… Generalnie, z fajerwerków nie ma żadnego pożytku, są jedynie szkody. Ich wystrzeliwanie trudno uznać za tradycję (w przeciwieństwie do, przykładowo, ba

Marne perspektywy

Kończy się nam rok 2020. I dobrze, że się kończy, bo trudno go uznać za udany. Niewiele brakowało, a zacząłby się on od wywołania III wojny światowej przez USA. Na szczęście do tego nie doszło, niemniej jednak konflikty zbrojne w wielu częściach świata trwały, a w innych wybuchały (Górski Karabach chociażby). Uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej nadal tonęli w Morzu Śródziemnym… i nic nie wskazuje, by miało się to skończyć; przeciwnie, katastrofa klimatyczna wywołać może migrację o skali, przy której ta obecna to Pikuś. Jeszcze gorzej, że pandemia koronawirusa rozprzestrzeniła się na cały świat, powodując znacznie gorszą zarazę – epidemię paniki i głupoty wśród europejskich (w tym polskich) oraz amerykańskich polityków; skutek jest taki, że większość państw unijnych i USA z COVID-19 kompletnie się nie radzą, a wręcz ich władze podejmują decyzje szkodliwe zarówno dla gospodarki, jak też dla zdrowia ludzkiego… Pamiętać też należy, że kolejne chorobotwórcze drobnoustroje o

Chip w szczepionce

Wczoraj pisałem o tym, że nie ma dowodów na to, iż człowiek jest istotą rozumną, wiele za to mamy przykładów irracjonalnego (skrajnie nierozumnego) działania zarówno jednostek, jak i zbiorowości ludzkich, co jest czynnikiem często pomijanym w badaniach społecznych oraz politycznych. Jednym z przykładów takiego irracjonalizmu – czyli ni mniej, ni więcej, a głupoty – są ruchy antyszczepionkowe. Uaktywniają się one właśnie teraz, bo zaczyna się szczepienie na COVID-19. Szczepionka to oczywiście preparat biologiczny, imitujący naturalną infekcję w celu rozwinięcia odporności organizmu na daną chorobę wirusową lub bakteryjną. Stosuje się je od 1796 roku, kiedy to wynaleziono szczepionkę na ospę prawdziwą. Od tamtej pory podawanie tychże preparatów doprowadziło do całkowitego lub prawie całkowitego wyeliminowania chorób zakaźnych, które przez tysiąclecia dziesiątkowały ludzi oraz zwierzęta (wścieklizna). Mamy więc do czynienia z jednym z największych, najwspanialszych i najistotniejszych o

Pomijana głupota

Kiedy czytam różnego rodzaju analizy społeczne i polityczne, zawierające wnioski, dlaczego ludzie zachowują się w patologiczny sposób, z reguły zauważam, że nawet te najlepsze nie uwzględniają pewnego nad wyraz istotnego czynnika, a nawet opierają się na błędnym założeniu. Otóż, badacze zakładają, iż człowiek – zarówno jako jednostka, jak też członek większej zbiorowości, np. grupy czy społeczeństwa – jest istotą rozumną, zatem jego zachowania mają, w większości przynajmniej, racjonalne postawy. Tymczasem nie ma najmniejszych dowodów na rozumność człowieka, a kiedy tak przyjrzeć się jednostkowym i zbiorowym zachowaniom przedstawicieli gatunku Homo rzekomo sapiens , łatwo można spostrzec, że nader często są one wręcz irracjonalne – sprzeczne z rozumem, a więc głupie po prostu. Przykładowo, od wielu lat mówi się w mediach i wielu innych ośrodkach o problemie marnowania żywności, nasilającym się zwłaszcza w okresie świątecznym. Mimo postępującej pauperyzacji, typowej dla kapitalizmu

Wygumkowane kobiety

  Do Bożego Narodzenia (święto niby chrześcijańskie, ale data zaczerpnięta z mitraizmu, a większość bożonarodzeniowych tradycji ma rodowód pogański) coraz bliżej, żeby zaś oderwać się na chwilę od polityki, ekonomii, koronawirusa i tym podobnych kwestii, dziś będzie religijnie i historycznie, jak również literacko. Gwoli refleksji przedświątecznej przyjrzymy się mianowicie dwóm kobietom, które usunięto z Biblii, zarówno ze Starego, jak i z Nowego Testamentu. Na terytorium Izraela archeolodzy odkrywają liczne figurki przedstawiające Aszerę, czczoną w starożytności bliskowschodnią boginię, i to jedną z najważniejszych spośród tamtejszego panteonu. Wielbili ją również Izraelici, z jej kultem walczył chociażby żydowski król Jozjasz, a wiele lat przed nim Salomon zbudował jej ołtarz. Co do figurek, nie wiadomo dokładnie, czy pełniły funkcję religijną, ozdobną czy jakąś inną, wszelako archeolodzy znajdują coraz więcej przesłanek wskazujących, iż Izraelici uznawali Aszerę za… żonę Jahwe, i

Najgorsze cechy

W mediach – od prasy, poprzez radio i telewizję, po internet – znaleźć można całą pasę pozornie słusznych, a w istocie straszliwie idiotycznych i nic zgoła niemających wspólnego z rzeczywistością opinii. Mianowicie, że niby Bezprawie i Niesprawiedliwość „przywraca PRL”, że „niweczy dorobek transformacji”, że „to socjaliści/komuniści” (kompletny absurd), i tym podobne. Tymczasem prawda jest taka, że PiS, owszem, jest formacją antydemokratyczną, lecz jeśli cokolwiek z dorobku transformacji niweczy, to niezawisłość sądownictwa, ochronę praw człowieka (marną również przed objęciem władzy przez mafię/sektę Kaczyńskiego; od 1989 roku łamane były i ciągle są głównie prawa pracownicze oraz prawa kobiet i mniejszości, co PiS jedynie wyostrzyło) oraz funkcjonowanie parlamentaryzmu. We wszystkich innych zakresach kontynuuje – prawda, w formie mocno sprymitywizowanej – podstawowe założenia transformacji ustrojowej i gospodarczej, stanowiące dogmaty od 1989 roku. Skoro jednak kapitalizm jest już

Bóg, Jezus i gołąb

Zbliża się Bożę Narodzenie, a to dobra okazja, by podzielić się krótką refleksją natury społeczno-religijnej, no i politycznej oczywiście też. Otóż, trwa (nie po raz pierwszy zresztą) wzmożona przez kobiece protesty dyskusja, jaka ma być Polska – świecka, azali wyznaniowa? Przypomnę tutaj, że ustawowo jest ona państwem świeckim, formalnie jednak, od 1989 roku, wyznaniowym, i to coraz bardziej. A nawet nie tyle wyznaniowym, ile klerykalnym. Młode pokolenie – to, które przez cały w zasadzie okres swojej edukacji szkolnej miało katechezę (do jej jakości jeszcze wrócimy) – ma już tego dość, toteż coraz bardziej stanowczo domaga się sekularyzacji. Takie samo żądanie stawia Strajk Kobiet oraz Lewica (oby nie li tylko deklaratywnie!). Na stanowisku betonowo pro-klerykalnym stoją: Bezprawie i Niesprawiedliwość, Konfederacja oraz inne formacje skrajnie prawicowe, spośród zaś umiarkowanej prawicy – PSL; takiż też będzie ruch Szymona Hołowni. Jeśli chodzi o Platformę Obywatelską, to jak zwyk

Epidemia głupoty polityków

Kiedy tak obserwuję zachowanie władz większości państw europejskich w dziedzinie prób walki z pandemią koronawirusa, dochodzę do wniosku, że wśród klasy politycznej szerzy się jeszcze inna zaraza. Zaraza głupoty mianowicie, i to śmiertelnie groźnej. Nie tylko bowiem nasi PiS-owcy, ale też Angela Merkel, Emmanuel Macron, przywódcy Hiszpanii, Włoch, Słowacji i innych krajów zachowują się tak, jakby gdyby dążyli do tego, by JAK NAJWIĘCEJ obywateli zaraziło COVID-19. Do tego właśnie doprowadza lockdown; kraje, które go wprowadzają, NAJGORZEJ radzą sobie z epidemią. Nie trzeba bowiem być epidemiologiem ani lekarzem, lecz wystarczy rzucić okiem na dane statystyczne z całego mijającego roku, by stwierdzić, że polityka zmuszania ludzi do pozostawania w domach (lockdown, lockout) bynajmniej nie powoduje ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa, a wręcz przeciwnie – mikrob ów najbardziej się szerzy (a co za tym idzie, zabija najwięcej osób) wówczas, gdy nakazuje się obywatelkom i obywat

Rząd i elektromobilność

Pamiętacie, jak przed sześciu już prawie laty niejaki Morawiecki Mateusz, ówczesny minister, a teraz premier nie-rządu Jarosława Kaczyńskiego, bajał o milionie polskich samochodów elektrycznych? Pojazdy owe stały się wręcz symbolem niezrealizowanych PiS-owskich obietnic (na równi z „promem”, który trzeba było sklejać taśmą). No, ale na słowach Morawieckiego się nie skończyło, bo PiS-owski nie-rząd powołał spółkę odpowiedzialną za stworzenie marki, produkcję i sprzedaż tychże samochodów. No i marka powstała, jakkolwiek z kilkuletnim wobec pierwotnych zapowiedzi opóźnieniem. Nazywa się Izera (od rzeki Izery oraz Gór Izerskich – choć większa część tegoż pasma leży na terytorium… Republiki Czeskiej). Powstał nawet prototypowy model, z nadwoziem typu SUV. Wygląda, przyznać muszę, ładnie i nowocześnie. Nawet sfotografowano go na publicznej drodze, ale nie wiadomo, czy jeździł, czy tylko sobie stał w miejscu, gdzie strzeliło mu się propagandową fotkę. Gorzej, że do końca nie wiadomo, jaka t

Państwo wyznaniowe w praktyce

Wkurza Was, że nie możecie pójść do kina, teatru, galerii sztuki czy klubu fitness, ani zaprosić więcej niż pięć osób na święta (choć to akurat sensowne, z punktu widzenia walki z epidemią, rozwiązanie), podczas gdy niejaki Rydzyk Tadeusz, ksiądz katolicki, redemptorysta, a jednocześnie kapitalista z Torunia, zorganizował urodziny swojego Radia, (które) ma Ryja, zapraszając na nie całą masę ludzi Kościoła oraz politykierów Bezprawia i Niesprawiedliwości, a Sanepid nie wlepi mu kary? Jesteście wściekli, że wyglądające jak zaczerpnięte z broszury NSDAP, pełne nienawiści słowa Jędraszewskiego Marka, czyli arcybiskupa, co krzyż zamienił na swastykę, uznane zostały przez sąd pierwszej instancji za „interes społeczny” (czy coś w ten dekiel)? Uważacie za niesprawiedliwe, iż ksiądz kapelan w szpitalu zarabia o wiele więcej niż lekarz, który ratuje ludzkie życie? Przeszkadza Wam, że kler robi w Polsce, co chce, płacąc przy tym ograniczone podatki, podczas gdy my, obywatele świeccy, obkłada

I znów się dusimy

Sezon grzewczy się rozkręca, a w związku z tym, jak co roku, mamy problem ze smogiem. Zwłaszcza wieczorem i nocą powietrze w zasadzie nie nadaje się do oddychania; dlatego dobrze jest nosić maseczkę (przynajmniej mnie lżej się w niej oddycha, mimo iż wszystkich szkodliwych substancji oczywiście nie odsącza). Problem dotyczy bynajmniej nie tylko największych aglomeracji, lecz jest powszechny również w małych miasteczkach (takich jak to, gdzie mieszkam), a nawet na wsiach. Ma to nader szkodliwe skutki zdrowotne: sprzyja rozwijaniu się nowotworów, chorobom układu oddechowego i krwionośnego, uszkadza płody lub spowalnia ich rozwój, skutkiem czego kolejne generacje będą DOSŁOWNIE coraz głupsze… Polska, niestety, pozostaje jednym z najbardziej zanieczyszczonych państw Europy. Różni analitycy zwalają winę na ruch samochodowy, jakkolwiek generuje on stosunkowo niewielki odsetek szkodliwych substancji w powietrzu; byłby on jeszcze mniejszy, gdyby większość z nas było stać na nowe auta, a nie

Drogi pogrzeb

Adrian Zandberg, znany i bardzo dobry lewicowy polityk, zauważył ostatnio, że pogrzeby w Polsce są bardzo drogie; wielu rodaków dosłownie nie stać na pochowanie bliskiej osoby, zwłaszcza teraz, kiedy zgonów przybywa (wiadomo, epidemia i znacznie bardziej niż ona śmiertelny lockdown), a kryzys ekonomiczny uderza w kolejne rodziny. Niewiele pomaga zasiłek pogrzebowy, który – odkąd został dwukrotnie obniżony przez koalicję PO-PSL – wynosi zaledwie 4 tys. złotych. W związku z tym Lewica postuluje, by podnieść go do 7 tys. zł. Słusznie, bo pogrzeb to naprawdę solidy wydatek. Trzeba wykupić miejsce na cmentarzu, swoje kosztuje trumna i przygotowanie zwłok do pochowania, do tego dochodzą koszta ceremonii (świeckiej lub religijnej), ewentualnej stypy, postawienie nagrobka… Pięć lat temu pogrzeb bliskiej osoby kosztował moją rodzinę blisko 20 tys. zł (gdyby nie ubezpieczenie na życie i wspomniany zasiłek, już wtedy, o ile dobrze, pamiętam, obniżony, byłoby ciężko), a od tamtej pory ceny mog

Dobroczynność i państwo

Równo za dwa tygodnie będzie pierwszy dzień Bożego Narodzenia, czyli święta obchodzonego przez chrześcijan od IV wieku naszej ery, teoretycznie na pamiątkę narodzin Jezusa Chrystusa (który prawdopodobnie przyszedł na świat nie zimą, lecz wiosną), w praktyce zaś będących chrześcijańskim wariantem wywodzących się z mitraizmu obchodów zwycięstwa światła nad ciemnością. Tegoroczne świętowanie będzie nieco mniej wystawne niż w latach poprzednich, nie tylko ze względu na rządowe obostrzenia odnośnie liczby gości, jakich można zaprosić (z punktu widzenia walki z pandemią COVID-19, akurat to rozwiązanie, w przeciwieństwie do chaotycznego lockdownu, wydaje się całkiem sensowne), ale przede wszystkim z powodu kłopotów ekonomicznych, w które popada coraz więcej obywatelek i obywateli. Wiadomo, lockdown wywołał kryzys, ludzie tracą więc zatrudnienie, inni nie mogą go znaleźć, niejednemu pracującemu z powodu kłopotów finansowych firmy obcięto premie… Do tego dochodzi inflacja, siłą rzeczy zmuszaj

Jak Czarnek Jana Pawła II załatwi

Uczniowie oraz studenci protestują przeciwko nowemu ministrowi ciemnoty (w kompetencje – o ile w tym przypadku słowo to nadaje się do użycia – którego włożono też szkolnictwo wyższe), Czarnkowi Przemysławowi. Nic dziwnego. Skupia się on bowiem na faszerowaniu programów nauczania wszystkich szczebli edukacji treściami religijnymi (jakby było ich mało; do tego jeszcze wrócimy) oraz nacjonalistycznymi, np. kultem morderców przeklętych, bajkami o Polsce jako przedmurzu chrześcijaństwa czy powiązaniu katolicyzmu z Polskością. Dzieci i młodzież doskonale wiedzą, że za jego sprawą z nowoczesną edukacją mogą się pożegnać; szkolnictwo bowiem polskie oparte zostanie nie na wiedzy naukowej, lecz na przesądzie, ciemnocie oraz nienawiści wobec wszystkiego, co niepolskie i niekatolickie, a także wobec mniejszości, zwłaszcza seksualnych, tudzież wobec szeroko pojętej lewicy. O edukacji seksualnej młódź będzie mogła zapomnieć, a nie zdziwiłbym się, gdyby to samo dotyczyły także np. teorii ewolucji czy

Umierająca kultura

Dużo – i z reguły całkiem merytorycznie – mówi się i pisze o szkodliwości pandemii koronawirusa, a zwłaszcza służącego podobno walce z nią lockdownu dla gospodarki poszczególnych państw, w tym Polski, gdzie rząd PiS-u chaotycznie to zamyka, to otwiera poszczególne sektory, najczęściej bez nijakiego związku z sytuacją ekonomiczną. Cóż, bankructwa licznych przedsiębiorstw, z reguły małych i średnich, są faktem, a właściciele tych, które (jeszcze) nie zbankrutowały, ponoszą straty finansowe. Pracownicy tracą zatrudnienie, o nowe zaś niełatwo. Niektóre firmy zmuszone są przez złą sytuację rynkową obniżać pensje i obcinać dodatki socjalne dla swoich pracowników. W skali całego społeczeństwa przekłada się to na postępującą pauperyzację. Owszem, rządy niektórych państw usiłują walczyć z tymże narastającym kryzysem (wywołanym, przypominam, nie tyle przez samego koronawirusa, ile przez decyzje polityków), ale różnie to wygląda. W Polsce w tym roku Bezprawie i Niesprawiedliwość wprowadziło tzn

Murem za KPP

Minister niesprawiedliwości, a jednocześnie Prokurator (inkwizytor) Generalny, niejaki Ziobro Zbigniew, wraz z podległymi sobie prokuratorami rozpoczął krucjatę przeciwko Komunistycznej Partii Polski. Chce ją mianowicie zdelegalizować, m. in. za rzekome nawoływanie do obalenia demokratycznego ustroju Polski (czym od 2015 roku zajmuje się rząd Zjednoczonej Prawicy, z zerowym ministrem niesprawiedliwości w składzie). W reakcji na to internauci o lewicowych – od umiarkowanych po radykalne – poglądach rozpoczęli akcje w obronie KPP. Jedni zamieszczają na swoich profilach posty tematyczne, inni dają na zdjęcia profilowe nakładki (ładne zresztą) MUREM ZA KPP. Po stronie zagrożonego delegalizacją ugrupowania opowiedzieli się działacze Federacji Młodych Socjaldemokratów, czyli SLD-owskiej młodzieżówki, działanie Ziobry potępiła też Anna Maria Żukowska, rzeczniczka SLD. Umiarkowani lewicowcy podkreślają, że KPP w żaden sposób nie łamie polskiego prawa, nie ma zatem podstaw do zakazania jej dz