Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2021

Obowiązek lewicy

Polityczna lewica – nieważne, parlamentarna czy pozaparlamentarna, i bez znaczenia, w jakim państwie działająca – ma wiele obowiązków, z których podstawowym jest dbałość lub przynajmniej walka o interesy proletariatu: pracowników fizycznych, urzędników, nauczycieli, medyków, małych i średnich przedsiębiorców (w tym twórców i artystów)… czyli większości społeczeństwa. Do tychże interesów zalicza się przede wszystkim dobra i stabilna praca, wynagrodzenie za którą pozwala utrzymać się na godnym poziomie, czyli nie tylko zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, ale też odłożyć oszczędności. Osobom zaś, które z różnych powodów, np. zdrowotnych, wiekowych, itd., nie mogą pracować, muszą zostać zapewnione utrzymanie i opieka ze strony państwa i samorządu. Dlatego też lewica musi zwalczać wyzysk, umowy śmieciowe, bezpłatne staże oraz tym podobne zbrodnie kapitalizmu, jak też mieć (i realizować, kiedy rządzi) program dobrej polityki społecznej. Praca i utrzymanie są niezbędne, ale proletariat ma

Kapitalizmowi już dziękujemy

A za co? Za poniższe zbrodnie i tragedie spowodowane przez ów nieludzki system: 1) Każdego roku około 9 mln ludzi na całym świecie umiera z głodu i z powodu chorób nim wywołanych (a byłoby znacznie więcej, gdyby nie kartki na żywność w USA). Głód jest oczywiście naturalnym, choć tragicznym skutkiem istnienia prywatnej własności środków produkcji, a zatem akumulacji kapitału w rękach jej właścicieli i niesprawiedliwego podziału bogactwa, które w ogromnej większości trafia jedynie na konta najzamożniejszych kapitalistów, podczas gdy około 50 proc. ludzkości za swoją pracę nie uzyskuje żadnych dochodów. Ludzie głodują i umierają również dlatego, że należące do kapitalistów koncerny prowadzą rabunkową działalność wydobywczą (np. amerykańska kopalnia w Kolumbii odcięła dostęp do wody pitnej indiańskim plemionom dostęp do wody pitnej; ludzie protestujący przeciwko temu mordowani są przez prawicowe bojówki) i produkcyjną (od rolniczej po przemysłową) generującą zanieczyszczenia oraz wyjałowi

PO myśli Kaczyńskiego

Często można się spotkać z opinią, że PiS jest silne słabością opozycji. W znacznej mierze jest to prawda, tym smutniejsza, że największe rzekomo „opozycyjne” ugrupowanie, czyli Platforma Obywatelska, idealnie wręcz wpisuje się w scenariusze kreślone przez Kaczyńskiego Jarosława, realizując jego politykę zmierzającą do zniszczenia wszelakiej wolności w Polsce. Przykłady? Proszę bardzo. Posłowie PO wraz z kolegami z PiS-u i Konfederacji często głosują wspólnie przeciwko prospołecznym projektom ustaw Lewicy (np. o emeryturze minimalnej, związkach partnerskich, liberalizacji prawa aborcyjnego, edukacji seksualnej); ostatnio nie poparli też (z kilkoma godnymi szacunku wyjątkami) Piotra Ikonowicza jako kandydata (jedynie słusznego po wycofaniu się pani Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz ze startowania w wyborach). Platformersi afirmują również PiS-owską politykę łamania praw człowieka (np. prześladowanie osób LGBT i innych mniejszości, nieprzestrzeganie praw pracowniczych, itd.), nie przeciwdzia

Scylla i Charybda

W Odysei Homera jest taka scena: Odys wraz ze swoją załogą i okrętem przepłynąć musi między dwoma potworami: Scyllą/Skyllą i Charybdą, które tkwiły po obu stronach mitycznej cieśniny (dlaczego nie wracał do Itaki tą damą drogą morską, jaką dostał się był pod Troję, lecz wybrał szlak znacznie bardziej zawikłany i niebezpieczny, to wiedział chyba tylko Homer…). Oba monstra były wyjątkowo drapieżne. Wielogłowa Scylla pożerała ludzi z przepływających obok niej jednostek, znacznie zaś większa Charybda wsysała wodę morską wraz z żyjącymi w niej stworzeniami oraz statkami, po czym ją wypluwała, odfiltrowana z żarcia. Za radą bogini Kirke zdecydował się Odys płynąć bliżej Scylli – pożarła ona część jego załogi, lecz większość ludzi ocalała, gdy tymczasem kontaktu z Charybdą nie przeżyłby nikt ze statku. Mit ów, przekazany nam w poetyckiej formie przez Homera, to uniwersalna przypowieść o sytuacji beznadziejnej i ważeniu ryzyka. Czasami bywa w życiu tak, że jakąkolwiek decyzję podejmiemy, to

Niewolnik mentalny

Różne są rodzaje niewolnictwa, ale chyba najgorsze jest to, które tkwi w naszej głowie, czyli niewolnictwo mentalne, umysłowe. Jest to takie zmanipulowanie – na przykład za pomocą przekazu propagandowego – człowieka, by zatracił on zdolność samodzielnego, krytycznego myślenia, dzięki czemu będzie bezrefleksyjnie przyjmował to, czego chcą od niego panowie. Taki mentalny niewolnik nie tylko nie zdaje sobie sprawy z tego, że został zniewolony, ale jeszcze się z owego stanu cieszy. I oczywiście stoi twardo po stronie swoich ciemiężców. Właśnie na takim rodzaju zniewolenia bazują wszystkie totalitaryzmy, przymus fizyczny (np. terror ze strony powołanego w celu jego szerzenia aparatu państwowego), włącznie z likwidacją poszczególnych jednostek lub społeczności, stosując głównie wobec tych ludzi, którzy akurat zniewolić się mentalnie nie pozwolili. Kapitalizmu też to dotyczy, a wręcz w tym właśnie systemie mentalne niewolnictwo najmocniej rzuca się w oczy. Ot, widać to chociażby po tych w

Lewica dla książki

Obchodzimy dziś Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, czyli święto wszystkich ludzi związanych z książką i czytelnictwem: pisarzy, wydawców, redaktorów, korektorów, ilustratorów, drukarzy (kiedyś byli też introligatorzy, ale to chyba zanikający zawód), księgarzy, bibliotekarzy, a przede wszystkim czytelników. Z tej okazji przypominam, że książka zalicza się do tych przyjaciół, którzy nigdy nie łamią zasad przyjaźni, nie zdradzają, ani też nie ranią. Czytanie jest korzystne dla zdrowia (zwłaszcza psychicznego; odgrywać może ważną rolę w leczeniu depresji) i rozwija intelektualnie, generując zwiększenie zasobu słownictwa oraz ewolucję wyobraźni i zdolności samodzielnego, krytycznego tudzież kreatywnego myślenia. To ostatnie w skali społecznej przekłada się na rozwój gospodarczy; im społeczeństwo bardziej oczytane, tym bogatsze, czego przykładem państwa skandynawskie chociażby. O tym, że książki dają wspaniała rozrywkę, nie wspominam, bo to oczywiste. Niestety, ponad 60 proc. społ

Klerykałowie

W najnowszym wydaniu tygodnika Polityka (nr 17 [3309] z 21 kwietnia 2021 roku, profesor Jan Hartman w swoim felietonie polemizuje z Adamem Michnikiem, który niedawno w wywiadzie udzielonym swej Gazecie Wyborczej składał wiernopoddańcze hołdy Kościołowi katolickiemu. Wybitny polski filozof, będący zarazem intelektualnym guru naszego antyklerykalizmu, zastanawia się na łamach swojego tekstu, czy wspomniana instytucja religijna w ogóle na szacunek tudzież hołdy zasługuje; przytaczając popełnione przez nią na przestrzeni dziejów zbrodnie (inkwizycja, kolonializm, niewolnictwo, zabójstwa dzieci w Irlandii, pedofilia kleru, itd.) i wytykając ułomności chrześcijaństwa jako religii, zdaje się twierdzić, że nie. Co dla mnie było najistotniejsze, prof. Hartman zwrócił uwagę, że Adam Michnik mówi w sprawie Kościoła nieomal tym samym głosem, co… Jarosław Kaczyński. Obaj mianowicie twierdzą, że bez chrześcijaństwa nie będzie w Polsce moralności, a zatem Kościół musi pełnić poczesną rolę w polskim

Uciekający lekarze

O tym, że polska służba zdrowia jest niewydolna, wiadomo od dawna. Spowodował to wprowadzony przez postsolidarnościowy rząd Buzka składkowy system finansowania, przerzucający ciężar płacenia za opiekę zdrowotną na obywateli i powodujący, że kasy brakuje na wszystko. Za mało jest zatem placówek (co widać wyraźnie teraz, podczas pandemii), personelu (jw.), leków, sprzętu… Owa niewydolność, do spółki z wyjątkowo szkodliwym dla naszego zdrowia lockdownem, skutkuje tym, że każdego dnia setki osób umierają na COVID-19, żniwo zaś śmierci, jakie zbierają inne choroby, jest znacznie większe, tyle, że media o nim nie wspominają. Kiepsko działająca służba zdrowia stanowi zatem, wraz z koronawirusem, element ludobójstwa uskutecznianego obecnie przez PiS, ale owo kiepskie działanie jest winą całej prawicy postsolidarnościowej. Nieważne tak naprawdę, czy rządzi PiS, czy PO, czy też rządziły ich poprzedniczki, jakie dorwały się do władzy w 1989 roku, żadna bowiem z tych partii nie radzi sobie z pr

Prawica i zacofanie

W kulminacyjnej scenie znakomitego filmu Konopielka (reż. Witold Leszczyński), na podstawie prozy Edwarda Redlińskiego, podlascy chłopi kłócą się o to, czy żniwa przeprowadzać należy kosą – jak chce „postępowy” (akcja rozgrywa się w okresie PRL, kiedy traktory i kombajny mocno się upowszechniły) Kaziuk (Krzysztof Majchrzak), czy też – jak każe wioskowa tradycja – sierpem… a w tle słychać przelatujący odrzutowiec. Jest to chyba najgenialniejszy w polskiej kinematografii – i kulturze w ogóle – portret polskiego zacofania, dotykającego bynajmniej nie tylko wsi. Dziś bardziej niż technologiczne, dotyka nas zacofanie mentalne, znacznie od technologicznego gorsze. Przykładowo, niejaki Czarnek Przemysław, minister ciemnoty w nie-rządzie Bezprawia i Niesprawiedliwości, zamiast troszczyć się o to, by polska nauka się rozwijała, domaga się, żeby lansowała ona konserwatywne wzorce społeczne. I propaguje nową dziedzinę… hm… wiedzy, czyli biblistykę. Cóż, Biblię, podobnie zresztą jak każde inne

Człowiek w III RP

Jakie spojrzenie na człowieka dominuje w kapitalistycznej Polsce (podobnie zresztą rzeczy się mają w większości państw, gdzie panuje nieludzki ów system ekonomiczny)? Otóż, nad wyraz patologiczne. Ludzie pracy, czyli większość spośród nas, obywateli i obywatelek, traktowani są nie jako osoby, klasa społeczna czy grupa, lecz jako bezosobowa siła robocza. Pracownik zostaje oto zredukowany do jednej ze swoich funkcji, którą sprzedaje kapitalistom, i to po zaniżonych cenach, bo im mniej wyzyskiwacz zapłaci proletariuszowi za jego siłę roboczą wynajmowaną/kupowaną na określony czas, tym większy będzie jego zysk. Mamy zatem być możliwie najtańszymi, a już najlepiej darmowymi narzędziami do maksymalizowania bogactwa przez kapitalistów; naszym jedynym zadaniem jest zasuwać na ich dobrobyt, a jeśli mamy jakieś pieniądze, to kupować to, co nam wciskają, również oczywiście po to, by mieli większe zyski (o tym szerze w dalszej części tekstu). Co jeszcze paskudniejsze, wielu spośród nas to „wkł

Ukraina i dwa imperia

Rośnie napięcie między USA i Rosją. Oba bowiem państwa, a raczej imperia, zamierzają położyć łapę na Ukrainie. I tak, wojska Federacji Rosyjskiej gromadzone są wzdłuż granicy z Ukrainą, co jest odpowiedzią na zwiększenie liczby amerykańskich okrętów na Morzu Czarnym i kręcenie się wokół prezydenta Zełenskiego doradców wojskowych ze Stanów Zjednoczonych rodem. Czyli znów ożył konflikt rozpoczęty swego czasu kontrrewolucją na Majdanie w Kijowie. Cóż, w sumie nie dzieje się nic, co nie wynikałoby z prawideł imperializmu, będącego, jak trafnie stwierdził Lenin, najwyższym stadium kapitalizmu. USA stopniową tracą na rzecz Chin – zwłaszcza gospodarczo, ale militarnie powoli też – pozycję globalnego gracza numer jeden. Chińska Republika Ludowa ma lepszy model ekonomiczny, jej gospodarka staje się coraz bardziej innowacyjna (i ekologiczna, w przeciwieństwie do amerykańskiej), jakość produktów rośnie, to i nic dziwnego, że tamtejsze koncerny (państwowe oraz prywatne) ekspandują na kolejne ryn

Co dalej z Rzecznikiem?

Piotr Ikonowicz (co było do przewidzenia) raczej nie zostanie nowym Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Co jeszcze gorsze, nielegalnie funkcjonująca grupa kolesiów pod przewodnictwem św. Wolfgangowej od sznycli dla Kaczyńskiego, jaka pod nie-rządem Bezprawia i Niesprawiedliwości zastąpiła Trybunał Konstytucyjny, wydała dziś nielegalne orzeczenie, w którym uznała za niezgodny z ustawą zasadniczą przepis pozwalający RPO pełnić funkcję po zakończeniu jego kadencji. Tu nadmienić trzeba, iż kadencja obecnego Rzecznika, Adama Bodnara, formalnie dobiegła końca we wrześniu zeszłego roku, lecz parlamentowi nie udało się do tej pory wyłonić jego następcy, toteż pan Bodnar nadal urząd ów sprawuje. Orzeczenie nielegalnie funkcjonującej grupy kolesiów sprawi jednak, że ostatecznie straci on to stanowisko. No i co teraz? Co dalej z jednym z najważniejszych organów państwa, stojącym na czele naszych praw i wolności – a zatem bezpieczeństwa oraz życia? Scenariusze (jak zresztą zauważył dziś Adam Bodnar)

Sklonowany dinozaur

Kapitalista Elon Musk kojarzony jest, trafnie zresztą, z wyjątkowo tandetnymi, do tego wyposażonymi w powodujące zagrożenie na drodze systemy „bezpieczeństwa” samochodami elektrycznymi marki Tesla, czy też z prywatnymi lotami w kosmos (firma SpaceX, bazująca na technologii ze złomowiska NASA; niedawno rozbiły jej się dwie rakiety), ale to niejedyne dziedziny, w jakie ładuje pieniądze. Jest też założycielem przedsiębiorstwa Neuralink, opracowującego interfejs mózg-komputer; ostatnio zaprezentowało ono film przedstawiający małpę podłączoną do gry wideo i grającą z pomogą własnego mózgu (cóż, gdyby Musk podłączył do tejże gry samego siebie, eksperyment chyba by się nie powiódł, bo miliarder nie miałby czym grać). Owo przedsiębiorstwo znów zabłysnęło. Otóż, współzałożyciel Neuralink, a zarazem bliski współpracownik Muska, Max Hodak, ogłosił, że chciałby… sklonować dinozaury i stworzyć autentyczny Park Jurajski, taki jak ten opisany w powieści Michaela Crichtona i pokazany w filmie Steven

Covidowa pazerność kapitalistów

Firma produkująca autobusy – kiedyś polska, później odsprzedana, jeśli dobrze pamiętam, Hiszpanom – przedstawiła plany zwolnień. Na liście tej znalazły się osoby chore (w tym na COVID-19) oraz te, co uległy wypadkom. Mówiąc krótko, kapitaliści-właściciele tegoż przedsiębiorstwa wolą wywalić na bruk proletariusza, któremu pogorszył się stan zdrowia, niż posłać go na chorobowe (jak to czynią normalni, zdrowo myślący pracodawcy). W sprawie interweniowali: Piotr Ikonowicz oraz polityczki i politycy Lewicy: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Tadeusz Tomaszewski i Katarzyna Ueberhan. Pracownicy z listy na razie jeszcze z roboty nie wylecieli… ale obawiają się tego. Co przeraża, Piotr Ikonowicz podczas konferencji prasowej poinformował, iż do jego kancelarii zgłasza się po pomoc wielu pracowników w podobnej sytuacji. Czyli osób, które boją się, że jeśli zachorują i z tego powodu poproszą firmę o wolne, to pracę stracą. Przypuszczam, że dotyczy to głównie pracowników zatrudnionych na śmieciówkach,

Subiektywizm medialny

Zadano mi niedawno pytanie, czy uważam TVN24 za medium obiektywne. Cóż, nie kwestionując rzetelność dziennikarzy tej stacji, powiedzieć muszę, że takich mediów nie było, nie ma i nie będzie. Owszem, trafiają się ośrodki masowego przekazu udostępniające rzetelne, czyli w miarę dobrze sprawdzone informacje, niemniej jednak pełen obiektywizm jest niemożliwy. Dzieje się tak z kilku powodów. Pierwszy jest taki, że mało jest stricte informacyjnych mediów, a można wręcz takie nie istnieją. W większości obok informacji pojawiają się opinie, a te są z definicji subiektywne. Często łączy się je z materiałem typowo informacyjnym, po to, by poprawić jego atrakcyjność, a także celem nakłonienia odbiorcy do interpretowania tegoż materiału wedle założeń jego autorów. Dalej, media są tworzone przez ludzi, każdy zaś człowiek ma swój punkt widzenia, indywidualny obraz świata wynikający z wiedzy, światopoglądu, pochodzenia, itd., żaden za to nie jest też wszechwiedzący, toteż, pracując w portalu int

Zalety wegetarianizmu

W ostatnim kwartale odstawiłem mięso. Na zawsze i nieodwołalnie. Owszem, kupuję wędliny, ale dla pieska (on menu zmienić na roślinne nie może), sam już nic mięsnego nie jem. Z takim zamiarem nosiłem się od dłuższego czasu, choć na przykład mięsa drobiowego nie jadłem nigdy; nie smakowało mi, a mój organizm źle na nie reagował. Od pewnego też czasu szkodzić zaczął mi również schab, więc i jego odstawiłem. Rezygnowałem także z wędlin, jakie wcześniej lubiłem, a to dlatego, że ich jakość się popsuła (cóż, w kapitalizmie wszystko staje się coraz bardziej tandetne). Jednakowoż, na pełen wegetarianizm przechodzić zamierzałem etapami. Po ciężkiej chorobie zdecydowałem się wszelako odstawić mięso raz a dobrze. I to mi się udało. Decyzji owej nie żałuję. Skoro bowiem wywinąłem się Ponuremu Żniwiarzowi spod kosy, doszedłem do wniosku, że przed powrotem owego Żniwiarza (a prędzej czy później przyjdzie on po nas wszystkich, pamiętajmy) należy zrobić coś dobrego i dla siebie, i dla otoczenia. W