Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Pomysły pana oderwanego

Co się dzieje, kiedy prawicowiec postsolidarnościowy, który za czasów swoich rządów olewał kwestie społeczne i ciął niczym brzytwa szczątkowe świadczenia socjalne, postanawia, dążąc do odzyskania władzy, uderzyć w ugrupowanie nie-rządzące (Bezprawie i Niesprawiedliwość), a zwłaszcza w realnie opozycyjną konkurencję (w postaci, rzecz jasna, Lewicy)? Ano, sypie pomysłami, które trudno uznać za szczęśliwe. Tak oto Donald Tusk – bo o niego chodzi, jak się z pewnością domyśliliście – jeździ od pewnego czasu po Polsce, spotykając się z wyborcami. Nic w tym dziwnego ani złego. Gorzej wypada to, co mówi. Niedawno w Grudziądzu powtórzył niemający pokrycia w rzeczywistości mit, jakoby „socjal zniechęcał do pracy”, po czym zaczął sypać obietnicami… o charakterze jak najbardziej socjalnym. Posługuje się przy tym hasłami ukradzionymi Lewicy (jak wiemy, to ją pan Tusk uważa za głównego wroga, którego chciałby wyeliminować ze sceny politycznej lub doprowadzić do wchłonięcia przez PO). A to postuluj

Bój o romans z hitlerowcami

Po nie-PiS-owskiej stronie sceny politycznej narasta zaniepokojenie. Oto sondaże pokazały, że zwiększyło się poparcie dla neonazistowskiej Konfederacji, ugrupowania powstałego na bazie kilku skrajnie prawicowych, moralnie oraz intelektualnie zdegenerowanych partyjek, członkowie których sytuują się bardzo daleko poza ludzką cywilizacją, a może i naszym gatunkiem. Ma program skrajnie antydemokratyczny (kwestionuje między innymi prawa człowieka), antyeuropejski, fanatycznie katolicki, jak również prokapitalistyczny do granic możliwości. Mówiąc krótko, Konfederaci, zwani też Konfiarzami, chcieliby w (k)raju nad Wisłą wdrożyć zbrodnicze rozwiązania w stylu Benita Mussoliniego, Francisco Franco, Adolfa Hitlera, Augusta Pinocheta, junty argentyńskiej, itd. Czyli po prostu zradykalizować procesy, jakie prawica postsolidarnościowa przeprowadza od 1989 roku, co wzbogaciliby ci hitlerowcy o wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej. Tak naprawdę, konfederacka wizja naszego kraju (o czym kiedyś j

Króliczek w lśniącym opakowaniu

W kapitalizmie wszystko ulega komercjalizacji, religia też. I nie chodzi nawet o to, że zyski czerpią z niej związki wyznaniowe; one wszak przez cały okres swego istnienia zarabiały na ludzkiej religijności, jednostkowej oraz zbiorowej, często odgórnie wpojonej (tu pragnę zauważyć, iż wiara i religijność to dwie różne rzeczy, ale to temat na odrębną analizę filozoficzną). W kapitalizmie na religiach, a raczej powiązanej z nimi ornamentyce tudzież symbolice – nierzadko na siłę dorobionej, tak jak św. Mikołaj do Bożego Narodzenia – trzepie kasiorę stuprocentowo świecki kapitał. Ot, przykładowo, wszystkie święta są w mniejszym lub większym stopniu skomercjalizowane. Najbardziej chyba Boże Narodzenie, gdyż jego atrakcyjność marketingowa jest najwyższa – najłatwiej sprzedać towary, posługując się choinkami, bombkami, reklamami promującymi rodzinne świętowanie (są one, dodajmy, niebezpieczne dla wielu osób cierpiących na depresję, stąd fala bożonarodzeniowych samobójstw), tradycyjnymi potr

Mordercze szczucie

W Polsce lawinowo przybywa próba samobójczych, również wśród dzieci i młodzieży. Dane w wymiarze ogólnym przerażają, ale mrożą krew bardziej niż ciekły azot, kiedy przyjrzymy się im szczegółowo. Oto według informacji udostępnionych przez parlamentarną Lewicę, ponad pięćdziesiąt procent (SIC!!!) młodych osób LGBT+ w Polsce próbowało odebrać sobie życie. Skóra cierpnie. Powodem jest oczywiście mowa nienawiści i powszechne zaszczuwanie, jakiego ofiarami ludzie ci padają praktycznie bez przerwy. Słowa odmawiające im człowieczeństwa („To nie ludzie, tylko ideologia”) oraz poczucia godności, określające ich „wrogami”, „zagrożeniem”, „zboczeńcami”, itd. płyną z politycznych mównic (w tym tych prowizorycznych, rozstawianych na wiecach i demonstracjach), kościelnych ambon, medialnych łamów… Homofobia, transfobia oraz inne formy nietolerancji i nienawiści wobec osób LGBT+ są powszechne. Zły przykład idzie z góry, rzecz jasna od skrajnie prawicowych politykierów (PiS, Konfederacja, Roman G

Demokracja i byt

Politycy opozycji (zarówno prawdziwej, czyli Lewicy, jak i udawanej, czyli całej reszty, poza ewentualnie Zielonymi, niestety należącymi do KO), przychylni jej medialni komentatorzy oraz świadomi obywatele dużo mówią, od lat zresztą, że głównym zadaniem po odsunięciu PiS-u od władzy będzie ratowanie/odbudowa (to drugie jest właściwsze) demokracji i praworządności. W tym celu nie wystarczy jednak oderwać mafię/sektę Kaczyńskiego od stołków, zreformować sądownictwo i przywrócić jego realną niezawisłość, rozdzielić stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, cofnąć wszelkie patologiczne PiS-owskie zmiany w prawie, przestrzegać Konstytucji… Owszem, to wszystko i wiele innych działań jest niezbędnych, podobnie jak prawna likwidacja skrajnej prawicy (z PiS-em włącznie) oraz czasowe ograniczenie możliwości działania umiarkowanej (w Polsce nie ma demokratycznych ugrupowań prawicowych… i nigdy nie było). Odbudowanej – jeśli oczywiście uda się do tego doprowadzić – demokracj

Obojętność i nasiąkanie złem

Wielu mądrych ludzi – zwłaszcza takich, którzy przeżyli prawdziwe koszmary, spowodowane przez (jakoby) bliźnich – powtarzało i powtarza, że główną przyczyną rozprzestrzeniania się zła jest obojętność na nie, milczenie w jego sprawie, niereagowanie. Fakt, że większość ludności miała gdzieś popełniane wokół złe czyny, powodował, że dokonywano masowych zbrodni, powstawały totalitaryzmy, wybuchały wojny… Jest to oczywiście w stu procentach racja. Ludobójstwa, czystki etniczne, pogromy, zniewolenie całych społeczeństw były możliwe przede wszystkim dlatego, że ludzie obojętnie na nie przyzwalali różnym politykom, ideologom, kapłanom, ekonomistom tudzież innym degeneratom. I tak dzieje się stale, w obecnej Polsce również. Dlatego należy koniecznie przestać być obojętnym na zło. Rzecz jasna, nie wolno nikogo zmuszać do heroizmu czy poświęceń. Nie każdy też dysponuje środkami, aby podjąć działania o szerokiej skali. Przykładowo, nie wszyscy mają pieniądze, czas czy ogólnie możliwość dotarci

Xi i świat

Popłoch (w Polsce i nie tylko) zapanował wśród politycznych oraz medialnych marionetek Waszyngtonu. Oto Xi Jinping, Przewodniczący (prezydent) Chińskiej Republiki Ludowej, spotkał się w Moskwie z Władimirem Putinem, prezydentem Federacji Rosyjskiej. A wcześniej widział się z Aleksandrem Łukaszenką, prezydentem Białorusi. Owe spotkania przywódcy Chin skłaniają rozlicznych komentatorów do snucia – przeważnie raczej idiotycznych – teorii spiskowych, wedle których Xi Jinping i Władimir Putin już za dzień czy dwa zasypią świat atomówkami. Mówiąc krótko, rozkręca się propagandowe straszenie Chinami oraz (trwającym przecież od dawna) sojuszem chińsko-rosyjskim. Zapominają przy tym głosiciele kasandrycznych przepowiedni, iż Xi Jinping niby to wspiera Rosję, ale zarazem daje liczne sygnały, że wojna rosyjsko-ukraińska powinna zostać jak najszybciej zakończona. Antychińscy propagandyści jakoś też nie wspominają, że w ostatnich miesiącach przewodniczący spotykał się również z przywódcami wielu

Strach solidarucha przed prawdą

Dziś wrócimy do tematu obrony „dobrego imienia” Karola Wojtyły/Jana Pawła II przez prawicę; konkretnie zajmiemy się postsolidarnościową, czyli solidaruchami. Jak doskonale wiemy, te z PiS-u zajadle niczym Zeloci bronią rzekomej świętości i rzekomych zasług papieża-Polaka; dzielnie sekunduje im w tym reszta skrajnej prawicy, jak również Polskie Stronnictwo niezbyt Ludowe. Z kolei postsolidarnościowcy z PO kluczą i kombinują, jak by tu nie pochwalić tuszowania pedofilskich zbrodni kleru przez Karola Wojtyłę/Jana Pawła II, a zarazem nie odciąć się od niego. O ofiarach zboczeńców w sutannach tudzież habitach prawicowcy nie raczą oczywiście pamiętać. Dlaczego postępują tak, a nie inaczej, już wspominałem. Przypomnę zatem, iż wynika to z przyczyn ideologicznych – polska prawica jest klerykalna – oraz rodowodowych – przecież Jan Paweł II i Kościół katolicki wspierał solidarnościową opozycję w latach 80. ubiegłego wieku, politycznie oraz finansowo (transfer pieniędzy z Watykanu i od CIA, z p

Zdejmowanie maski

Francuski rząd usiłuje przeprowadzić reformę emerytalną… choć słowo „reforma” w zasadzie niezbyt tu pasuje, trudno bowiem tym mianem określić zwyczajne podniesienie wieku uprawniającego do przejścia na zasłużoną emeryturę. Społeczeństwu się to nie podoba, całkiem więc możliwe, że we Francji znów dojdzie do buntów i zamieszek… które jak zwykle zostaną stłumione przy użyciu policyjnej przemocy, jakiej nie powstydziliby się mundurowi z Putinowskiej Rosji. Jak będzie, zobaczymy, ale gniew osób obywatelskich wzbudza nie tylko to, że prawicowa władza chce ich zmusić, by dłużej zasuwali na fortuny kapitalistów, lecz także, iż wdrażając swoją pseudo-reformę, nie tyle łamie ona, ile omija konstytucję. Innymi słowy, zachowuje się bardzo podobnie, jak PiS w Polsce. Tak, chodzi o państwo będące jednym z pionierów demokratyzacji nie tylko w Europie, ale i na świecie. A teraz rzekomo demokratyczne władze zachowują się w sposób ogromnie daleki od zasad demokracji oraz praworządności. Nie tylko jedn

Dwie dekady zbrodni

Mija właśnie dwadzieścia lat od początku jednej z największych tragedii, a zarazem masowej zbrodni w dotychczasowej historii XXI wieku, popełnionej przez wyjątkowo agresywne, terrorystyczne imperium wraz z jego sojusznikami tudzież marionetkami. Czyli od inwazji na Irak, zwanej też drugą wojną w Zatoce Perskiej. Zaczęła się ona 20 marca 2003 roku i trwała około osiemnastu lat (aczkolwiek tak naprawdę stanowiła sumę różnorodnych konfliktów, spowodowanych inwazją), jej zaś ponure skutki odczuwane są nadal, między innymi w Europie, dokąd próbują dostać się uchodźcy. Ale po kolei. Dwadzieścia lat temu imperialistyczne wojska USA, Wielkiej Brytanii, Australii i, niestety, Polski (zgadnijcie, kto był sojusznikiem tych pierwszych, a kto marionetką?) na rozkaz zbrodniczego amerykańskiego prezydenta, George’a W. Busha, zaatakowały Irak rządzony przez Saddama Husajna (tak, był on masowym mordercą, ale też niegdysiejszym sojusznikiem/agentem USA) pod pretekstem posiadania przez to państwo bron

Tresura zniewolonych Hitlerjugend

Minister ciemnoty (edukacją ani oświatą nazwać się tego nie da), neonazista o nazwie Czarnek Przemysław, dołączył do grona PiS-owców jeżdżących po Polsce z (na razie) nieformalną kampanią wyborczą. Wybrał się ostatnio do Elbląga. A tam chwalił się, ile to pieniędzy PiS-owski nie-rząd przeznaczył na szkolnictwo, stwierdził, iż polska szkoła „jest bezpieczna” (aha, zwłaszcza dla osób uczniowskich LGBT+), objechał krytyków Jana Pawła II, Kościoła katolickiego oraz Bezprawia i Niesprawiedliwości… Co zaś najgorsze, podzielił się swoją wizją polskiego systemu wątpliwej edukacji. Która sama w sobie jakoś szczególnie zaskakująca nie jest. Trzeba skończyć z mówieniem dzieciom w szkole, że mają tylko prawa – oświadczył Czarnek. - Mają prawa i obowiązki. Trzeba skończyć z mówieniem, że jest tylko wolność. Jest wolność i odpowiedzialność. Nie ma wolności bez odpowiedzialności (…). Trzeba skończyć z mówieniem, że w szkole najważniejszy jest uczeń. W systemie oświaty najważniejszy jest uczeń, ale

Z nieba się nie leje

Inflacja bije kolejne rekordy, osiągnęła jeden z najwyższych pułapów od wprowadzenia reformy (lub deformy, zależnie od punktu widzenia) walutowej. Nie trzeba zresztą śledzić danych na bieżąco, wystarczy pójść do pierwszego-lepszego sklepu, a boleśnie odczujemy, jak szybko rosną ceny – tym boleśniej, im niższy dochód uzyskujemy, rzecz jasna. Szef NBP z nadania Bezprawia i Niesprawiedliwości, Glapiński, zapowiada (który to już raz?), że inflacja wkrótce spadnie. Nawet, jeśli tak się stanie, to i tak ceny pozostaną na horrendalnie wysokim poziomie – podstawowe artykuły, w tym żywieniowe, od dawna są przecież zbyt drogie dla licznych osób obywatelskich – tyle, że będą rosły nieco wolniej niż obecnie. No, ale wyznawcy PiS-u dadzą się zapewne nabrać i uwierzą, iż w sklepach będzie taniej… Nie tylko ceny rosną; jak wiemy, wszelkie opłaty też. Wzrost niektórych zmusza ludzi do zaciągania wyniszczających pożyczek, może też spowodować załamanie psychiczne (znam z autopsji). Niestety, dostarcz

Cenzura papieska

Jakkolwiek oceniamy Karola Wojtyłę/Jana Pawła II, trudno nie zauważyć, że akcje obrońców jego „dobrego imienia” (chodzi przede wszystkim o PiS i resztę skrajnej prawicy) przekraczają granicę absurdu. Czasami są wręcz śmieszne, jak na przykład argumentacja, że Jan Paweł II jest „czynnikiem jednoczącym Polaków” i bez jego kultu stalibyśmy się „zbieraniną, nie narodem” (takie brednie padły przedwczoraj na antenie TVPiS Info). Dziwne w takim razie, jakim cudem Polacy istnieli przed narodzinami Karola Wojtyły (pomijam tu, że pojęcie narodu jest czysto polityczne i to od prawodawstwa danego kraju, motywowanego ideologicznie, zależy, kto się do określonego narodu zalicza) i nawet od czasu do czasu się jednoczyli. Tyleż zabawne, ile żenujące wydają się spiskowe teorie dziejów, jakoby „atakujący” papieża Polaka (czyli głoszący prawdę na jego temat i starający się rzetelnie ocenić jego osobę i działalność) zamierzali wyrugować Kościół katolicki z Polski. Cóż, przez większość naszej historii

Nic o pracownikach

Na początek: przepraszam za brak wczorajszej notki. Wynikał on z przyczyn technicznych. Kampania wyborcza formalnie jeszcze się nie rozpoczęła, w praktyce wszelako trwa od dawna. Politycy jeżdżą po Polsce. Lewica spotyka się z wyborcami, rozmawia i przedstawia, w większości bardzo dobre, propozycje programowe. PiS-owcy, np. Szydło i Morawiecki, bajdurzą, ile to dobrego zrobili dla polskiego społeczeństwa; na groby ludzi, których ich polityka zabiła, wybrać się raczej nie zamierzają, podobnie, jak nie zamierzają się spotykać z osobami, które na skutek PiS-owskich działań anty-społecznych nie stać na przeżycie od pierwszego do pierwszego. Oczywiście, swoją kampanię rozkręca również Platforma Obywatelska, z panem Tuskiem Donaldem na czele. I nad nim dziś się pochylimy. Niedawno pan Tusk, posługując się skradzionym ruchowi lokatorskiemu i Lewicy hasłem: MIESZKANIE PRAWEM, NIE TOWAREM (które jest, rzecz jasna, stuprocentowo słuszne) ogłosił postulat dopłacania z publicznych (czyli naszyc

Podziękujmy klerykalnym dziadersom

Dziś będzie krótko, bo i nie ma nad czym specjalnie się rozwodzić. Wczoraj Sejm przegłosował uchwałę w obronie dobrego imienia Karola Wojtyły/Jana Pawła II, rzekomo wściekle atakowanego po tym, jak okazało się, że będąc biskupem krakowskim, tuszował zbrodnie pedofilskie popełniane przez podległych sobie księży. Jako papież też zresztą odpowiadał za ów proceder, tyle że w skali światowej oczywiście. Kiedy już izba niższa parlamentu naszego „kochanego” rzeczoną uchwałą przyjęła, marszałka Witek z Bezprawia i Niesprawiedliwości wygłosiła telewizyjne orędzie, podkreślające rzekome zasługi Lolka dla Polski i Polaków, i uznające go za czynnik jednoczący, obok flagi, godła czy hymnu (absurd). Orędzie miało zapewne być płomienne, tymczasem wyszło płaczliwe raczej, no, ale guano się zdarza. A jak wyglądało samo głosowanie? Otóż, tylko sejmowa reprezentacja Lewicy była przeciwko uchwale, czterech posłów się wstrzymało, cała reszta zaś bubel ów poparła. Czyli zarówno większość nie-rządowa,

Po stronie oprawców

Pociągniemy dziś temat, jaki poruszyłem wczoraj, czyli reakcję polskiej prawicy na wykryte przez dziennikarzy TVN24 informacje, że Karol Wojtyła, jako biskup krakowski, miał swój ponury udział w tuszowaniu zbrodni pedofilskich popełnianych przez księży. Powtarzam, że nie ma w tym nijakiej niespodzianki; wszak proceder ów, w skali już światowej, nasz jakoby „wspaniały” rodak uskuteczniał także po tym, jak został głównym lokatorem Watykanu. Pisząc wczorajszą notkę, koncentrowałem się na Platformie Obywatelskiej, ponieważ to właśnie tę partię – acz podobny mechanizm zachodzi, jak podejrzewam, również w przypadku Polski 2050 oraz Polskiego Stronnictwa (niezbyt) Ludowego – wyniki dziennikarskiego śledztwa w sprawie Lolka wpakowały w ideologiczną kloakę. Platformersi są wszak (identycznie, jak PiS-owcy, dodajmy) prawicowymi klerykałami, z postsolidarnościowym rodowodem. Trudno się im odciąć od kultu Karola Wojtyły/Jana Pawła II, czyli faceta, co w latach 80. ubiegłego wieku transferował im

Lolek i polska prawica

Dziennikarze TVN24 odwalili kawał dobrej roboty (co się stało?!), przeprowadzając śledztwo, które doprowadziło ich do informacji, że Karol Wojtyła wiedział o zbrodniach pedofilskich, popełnianych przez katolicki kler, i to zanim jeszcze został papieżem. Mało tego, będąc polskim hierarchą, pomagał przestępstwa owe ukrywać (co kontynuował jako Jan Paweł II, wespół z opasłym donem Stanisławem Dziwiszem). Generalnie, żadna rewelacja; osoby na serio zainteresowane Kościołem katolickim powinny były to podejrzewać. Mnie, w każdym razie, informacje owe nie zaskoczyły. Trudno było wątpić, że Jan Paweł II wiedział o tych zbrodniach i miał ponury udział w ich tuszowaniu, a skoro tak, to raczej nie zaczął parać się owym procederem dopiero po przeprowadzce do Watykanu. Pamiętajmy też, że zostając księdzem, Karol Wojtyła wstąpił w szeregi największej mafii świata, przeżartej moralną zgnilizną oraz degeneracją; nic więc dziwnego, iż sam zaczął zachowywać się zgodnie z jej wewnętrznymi, zwyrodniałym

Czego polityk zaznać powinien

Na początek – serdecznie przepraszam za brak notki wczoraj; niestety, miałem ważną sprawę urzędowo-medyczną do załatwienia poza domem, a potem parę obowiązków, więc najzwyczajniej nie zdążyłem jej napisać. Dziś jednakowoż wróciłem… no i zaczynamy. Często można spotkać się z opinią, że polityką parać się powinni specjaliści w określonych dziedzinach, ludzie, którzy na czymś konkretnym się znają. Niby dlatego, że ich doświadczenie pozwoli im lepiej – tzn. z większymi korzyściami dla państwa i społeczeństwa – sprawować samorządowe, parlamentarne czy rządowe funkcje. Teoretycznie tak, w praktyce wszelako nie jest to takie proste. Wybitny lekarz może se okazać nader przeciętnym ministrem zdrowia, przykładowo. Poza tym, rządy specjalistów szybko mogą przerodzić się w technokrację, która z jednej strony nie jest demokratyczna, z drugiej zaś w dłuższej perspektywie czasowej staje się niewydolna ( vide poprzedni ustrój lub, w coraz większym stopniu, obecny światowy turbo-kapitalizm). Inna