Niech żyje różnorodność

Mieszkam w małej miejscowości na pograniczu Małopolski i Śląska, niemniej nie da się o niej powiedzieć, aby była jednolita etnicznie, rasowo czy wyznaniowo (owszem, dominują katolicy, ale są też protestanci czy osoby niewyznające żadnej zinstytucjonalizowanej religii – na przykład ja).

Obecność osób z Ukrainy – nie tylko uchodźców, wielu Ukraińców przyjechało za pracą jeszcze przed 24 lutego 2022 r. i z tego, co wiem, cieszą się dobrą opinią jako pracownicy – jest w miarę oczywista, gdyż migracja z tego kraju do Polski trwa od lat. Ale widuję też na ulicy osoby czarnoskóre, zaś sklep z odzieżą, obuwiem i różnymi artykułami gospodarstwa domowego prowadzą Chińczycy (lubię tam robić zakupy, zwłaszcza, że buty sprzedają bardzo dobre i w korzystnych, jak na dzisiejsze czasy, cenach). Miejscowa biblioteka kilka razy organizowała spotkania z przedstawicielami mniejszości (w tym owymi Chińczykami), przy okazji szerząc wiedzę o krajach, skąd przybyli.

I bardzo dobrze!

Uważam, że zarówno małe społeczności lokalne, jak i społeczeństwa całych regionów oraz państw powinny być wewnętrznie zróżnicowane. Pod wieloma względami: etnicznymi, narodowościowymi, rasowymi, wyznaniowymi, seksualnymi, itd.

Nie chodzi tylko o tolerancję czy otwartość na ludzi. Po prostu, wewnętrzne zróżnicowanie sprzyja rozwojowi. I to na licznych polach, poczynając od genetycznego. Tak, homogeniczne społeczności (zwłaszcza niewielkie, a już szczególnie w jakimś stopniu zamknięte czy odizolowane) szybko zaczynają się genetycznie i zdrowotnie generować, prędzej czy później dochodzi bowiem do bliżej lub dalej posuniętego kazirodztwa. A jeśli nawet nie zachodzi degeneracja, to tak czy owak nie pojawiają się, bądź następuje to bardzo wolno, nowe cechy, co spowalnia progres.

Różnorodność pozytywnie wpływa na rozwój gospodarczy. Nie tylko dlatego, że jest więcej osób gotowych do wykonywania takiej czy innej pracy. Po prostu, odmienni ludzie mają odmienne doświadczenia, wiedzę, umiejętności, spojrzenie na konkretne problemy, pomysły… Dzięki temu można wypracowywać nowe rozwiązania, a gospodarka nie stoi w miejscu.

Wewnętrzne zróżnicowanie bardzo mocno pobudza również kulturę. Przykładem jest dawna Polska. Ileż dzieł stworzyli Żydzi, Ormianie, Tatarzy (Henryka Sienkiewicza wliczając!), protestanci, prawosławni, muzułmanie, ateiści… Poza tym, różnorodne wpływy ogromnie ubogacają kulturę i sztukę. Świetnie widać to chociażby w państwach Europy Zachodniej, szczególnie chyba Francji, której życie kulturowe zostało bardzo mocno podratowane przez przybyszów (bądź ich potomków) z Afryki, zwłaszcza dawnych kolonii francuskich.

Skoro już przy kulturze jesteśmy, to tym ona bogatsza i lepiej rozwinięta, im większa różnorodność regionalna. Dlatego narzucanie jednolitych, „narodowych” wzorców w tym zakresie jest szkodliwe. Ślązacy mają inną kulturę niż górale, Kaszubi jeszcze inną, itd. Wszystko to bardzo pozytywnie wpływa na kulturę Polski jako całości.

Jasne, że różnorodność rodzi także liczne wyzwania, wynikające z tego, iż obok siebie egzystować muszą ludzie o odmiennych doświadczeniach, wiedzy czy pochodzeniu, a zatem różniących się wzorcach zachowań. Nie jest to łatwe, wymaga wielu działań na rzecz spokojnej egzystencji, począwszy od edukacyjnych, skończywszy na politycznych oraz prawnych. Niemniej, jest to konieczne, jeśli nie chcemy dreptać w miejscu, kisząc się we własnym sosie, czy przeżywać liczne nieszczęścia wynikające z braku tolerancji i wdrożenia odpowiednich rozwiązań.

Bo polskie społeczeństwo tak czy owak stawało się będzie coraz bardziej zróżnicowane. Prawica może tego nie rozumieć i miotać się targana fanatyczną wściekłością, ale to zupełnie naturalny proces. Migracje nie ustaną, lecz jeszcze się nasilą, z przyczyn klimatycznych chociażby.

Dlatego…

Niech żyje różnorodność!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług