Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Na wigilię Wszystkich Świętych

Dziś wigilia Wszystkich Świętych, All Hallows Eve, czyli Halloween, celtyckie święto zmarłych, które za sprawą angielskiej i – zwłaszcza – amerykańskiej kultury popularnej rozprzestrzenia się po świecie, w formie, niestety, mocno skomercjalizowanej. Nie tylko jednak Celtowie w dzień ów oddawali (a ich potomkowie nadal oddają, w Irlandii na przykład) cześć antenatom, którzy zakończyli swą biologiczną egzystencję na tym łez padole. Na przełomie października i listopada, a także na początku maja, swoje święto zmarłych – Dziady – mieli też Słowianie. Polski ludowy (tak – ludowy, NIE kościelny!) zwyczaj odwiedzania grobów i zapalania na nich zniczy we Wszystkich Świętych to właśnie pozostałość tamtych pogańskich wierzeń, obrzędów i tradycji. Nasi przodkowie wierzyli też, że duchy zmarłych odwiedzają rodzinne domy w dzień zimowego przesilenia – wówczas należało zostawić im puste naczynie; jeśli kojarzy Wam się to z pustym talerzem na Wigilię Bożego Narodzenia, to macie rację, gdyż ów

Przechodniu, rozejrzyj się

Dziś odejdziemy na chwilę od polityki (jakkolwiek wątek polityczny też się pojawi) i skupimy się na kwestii nader życiowej. Otóż, mamy jesień, jak na razie faktycznie złotą (inna bajka, że tego złota ubywa w miarę postępowania rabunkowego wyrębu lasów). Gorzej, że nastał nam też na najbliższe pięć miesięcy czas zimowy. Czyli najgorszy okres zarówno dla pieszych, jak też dla rowerzystów, kierowców i w ogóle użytkowników wszelkich pojazdów. Zmrok zapada wszak szybko, typowe dla tej pory roku są również deszcz, deszcz ze śniegiem, mgły, a i na śliską nawierzchnię trzeba się przygotować. Rośnie więc ryzyko, że piesi znajdą się pod kołami. Za wypadki z udziałem osób poruszających się na własnych nogach najczęściej obwinia się w mediach kierowców. Niekiedy faktycznie słusznie, bo nie brak piratów drogowych, idiotów jeżdżących na podwójnym gazie bądź ze smartfonem w łapie. Ale nierzadko piesi są sami sobie winni. Niby jest obowiązek noszenia po zmroku odblasków poza obszarem za

Lista hańby

Rząd Ugandy zamierza wprowadzić karę śmierci za… homoseksualizm. Zamiar ów potępił Parlament Europejski. Oczywiście, Unia Europejska nie ma prawa mieszać się w wewnętrzne sprawy nienależących do niej państw, niemniej jednak chyba każdy człowiek cywilizowany przyzna, że obowiązkiem organów unijnych jest potępianie zbrodniczego prawa (takiego właśnie jak to, które może zostać wprowadzone w Ugandzie, a które mocno kojarzy się z ustawodawstwem hitlerowskim), gdziekolwiek na świecie jest ono uchwalane. I tak, PE wystosował rezolucję sprzeciwiającą się ugandyjskim morderczym zamierzeniom, a jednocześnie wzywającą UE do wykorzystania m. in. dialogu politycznego oraz innych narzędzi dyplomatycznych, aby zapobiec penalizacji homoseksualizmu w tymże państwie. Za ową rezolucją głosowało 521 europarlamentarzystów, 4 było przeciwko, natomiast 110 wstrzymało się od głosu. W tej ostatniej grupie znaleźli się PiS-owscy europosłowie i europosłanki. Oznacza to, że niby nie popierają oni l

Flacha postfeudalna

Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, zwany Flachą, znany z majątkowego rozpasania (liczne nieruchomości, hodowla danieli, luksusowe fury, alkohole po tysiąc złotych za – nomen omen – flaszkę, itd.) oraz zamiłowania do wystawnych imprez (podczas których kleryków wykorzystywano ponoć w roli kelnerów i orkiestry… i oby TYLKO w tej roli!), okazał się też tyranem i mobberem, znęcającym się psychiczne, a bywa, że i fizycznie nad podwładnymi, świeckimi i księżmi, terroryzującym ich i odbierającym im poczucie godności. Tak w każdym razie ukazał go reportaż wyemitowany (ciekawe, że PO wyborach, a nie PRZED) na antenie TVN24. Oczywiście, Flacha nie stanowi pod tym względem wyjątku. Przypomnijmy chociażby naszego wczorajszego negatywnego bohatera, czyli Jędraszewskiego Marka, arcybiskupa krakowskiego, który ot, tak sobie zwolnił z pracy w kurii niezamożne kobiety (w tych wychowujące dzieci adopcyjne), zatrudnione wcześniej na śmieciówkach celem odebrania im praw pracowniczych i spotęgowania wyz

Miś arcybiskupa

Niejaki Jędraszewski Marek, z totalnie niezrozumiałych przyczyn (do dziś się zastanawiam, co zamroczyło papieża Franciszka, że akurat TEGO faceta mianował na owo stanowisko; na szczęście, wykazał się pomyślunkiem i nie awansował go na kardynała) arcybiskup, metropolita krakowski, chciał przejąć od miasta Krakowa działkę. Na nieruchomości owej funkcjonowało przedsiębiorstwo, lecz – co jest zjawiskiem jak najbardziej typowym dla kapitalizmu, acz oczywiście ponurym – upadło. Wokół tegoż terenu rozrosło się jednak osiedle. Jego mieszkańcy, podobnie zresztą jak władze miejskie, chcą, żeby na wzmiankowanej działce powstał park; rozwiązanie nader sensowne dla jednego z najbardziej zanieczyszczonych miast Europy oraz dla ludzi chcących mieć miejsce do zdrowej rekreacji. Jędraszewski Marek wszakże uparł się, że tam ma stanąć kościół, właśnie z tej przyczyny, iż w okolicy powstały nowe bloki mieszkalne. Krakowscy włodarze argumentacji mało dostojnego, nadto znanego z szerzenia nienawiści

Słuchają ludzi

Bezprawie i Niesprawiedliwość przegrało – niewiele, bo niewiele, ale jednak – wybory do Senatu, z czym dyktatorek w postaci Kaczyńskiego Jarosława nie umie i nie chce się pogodzić. Toteż ugrupowanie owo złożyło protesty wyborcze, domagając się ponownego przeliczenia głosów w kilku okręgach. Opozycja obawia się, że może być to próba sfałszowania wyborów i zmiany, wbrew woli wyborców, składu izby wyższej polskiego parlamentu. Obawy te są, moim skromnym zdaniem, w pełni uzasadnione. Wybory byłby więc kolejną instytucją ustrojową, brutalnie zgwałconą i zamordowaną przez PiS-owców. Ich sfałszowanie stanowiłoby też, co zresztą oczywiste, kolejny krok na ścieżce Bezprawia i Niesprawiedliwości wiodącej ku faszyzacji (k)raju nad Wisłą. Czyli ku podporządkowaniu państwa i społeczeństwa jednej partii (a raczej mafii/sekcie) z Wodzem Jarosławem na czele, odebraniu nam naszych praw i wolności po to, byśmy zasuwali za miskę ryżu Morawieckiego dla wielkiego kapitału. Oczywiście, jak ws

Nadzieja w młodych?

Krótko przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi na łamach popularnego portalu społecznościowego widziałem wyniki wyborów na niby, organizowanych w szkołach dla zbadania preferencji politycznych młodzieży. Kiedy chodziłem do gimnazjum, też takie przeprowadzono. Wyniki tychże szkolnych niby-wyborów pokazały, że wysokim poparciem wśród nastolatków (czyli osób, które czynnego prawa wyborczego JESZCZE nie mają, ale już wkrótce je nabędą) cieszy się Lewica (chodzi oczywiście o komitet wyborczy zorganizowany wokół SLD, tan, który w prawdziwych wyborach uzyskał 12,5 proc. głosów). W niektórych szkołach „głosowało” na nią około 20 proc. uczennic i uczniów, były jednak i takie placówki oświaty (tym razem bez szyderstwa), gdzie Lewica cieszyła się poparciem ponad… 60 proc. braci uczniowskiej. To jasna strona medalu, ciemna zaś jest taka, że wśród szkolnej młodzieży znaczną popularnością cieszy się również Konfederacja, czyli któreś tam już z rzędu ugrupowanie niejakiego Korwin-Mikkego J

Zamordowane dla zysku

Na tym blogu często poruszam kwestię naturalnych patologii nieludzkiego systemu kapitalistycznego: wyzysku, eksploatacji pracowników przez kapitał, oszukiwania tych pierwszych przez ten drugi, niesprawiedliwości dochodowych, itd. W kapitalizmie bowiem większość ludzi z tej planety pracuje, na podłych częstokroć, niekiedy wręcz niewolniczych warunkach, celem wygenerowania bogactwa nie swojego, lecz garstki posiadaczy środków produkcji. Ale nie tylko przedstawiciele gatunku Homo sapiens są ofiarami tegoż systemu. Do ich grona zaliczają się też zwierzęta. Działają przecież całe gałęzie przemysłu bazujące na rzezi różnych gatunków istot żywych. Nie tylko spożywczy, który nie może (przynajmniej, dokąd ludzkość nie przerzuci się na wegetarianizm, albo nie stanieje, póki co ogromnie drogie, sztucznie hodowane bez zabijania zwierząt mięso) obejść się bez masowego odbierania życia, częstokroć poprzedzonego skrajnie okrutnym traktowaniem ( vide chów klatkowy, szprycowanie antybiotykami,

Hotel na godziny

Wybory nam minęły, mniej więcej wiadomo, jaka będzie sytuacja polityczna, no to niejaki B., nowy prezes Najwyższej Izby Kontroli, wrócił z urlopu na nienależne mu stanowisko. Wokół niego roztacza się wszelako chmura smrodu, ponieważ miał on (ma nadal?) niejasne powiązania z mafią sutenerską, której wynajmować miał, po dziwnie niskich cenach, pokoje w swojej (do niedawna, bo podobno ją sprzedał) kamienicy w Krakowie; jak ustalili reporterzy, działał tam „hotel na godziny”, czyli po prostu burdel. Teraz media i politycy opozycji pochylają się nad zeznaniami majątkowymi tegoż B., w których są podobno spore niejasności, dotyczące chociażby wspomnianej kamienicy. I dobrze robią, że się pochylają, niemniej jednak nurtuje mnie pewna kwestia, której ani dziennikarze, ani politycy jakoś nie poruszają, mimo iż jest ona nader poważna oraz tragiczna. Mianowicie, skoro w wymienionym wyżej miejscu działał burdel, to ktoś musiał tam świadczyć usługi. Ktoś, czyli kobiety. Prostytucj

Odwaga Lenina

Macież wy odwagę Lenina, żeby wszcząć dzieło nieznane, zburzyć stare i wszcząć nowe? – pytał z wyrzutem Cezary Baryka pana Szymona Gajowca, symbolizującego w Przedwiośniu Stefana Żeromskiego klasę polityczną II RP, przypisującą sobie zasługę odzyskania niepodległości, a jednocześnie konserwatywną, bojącą się wprowadzać radykalne, skuteczne reformy społeczne, które wprawdzie ugodziłyby w interesy klas pasożytniczo-wyzyskujących (wówczas kapitalistów i postfeudalnych obszarników), lecz poprawiłyby dolę większości obywateli. Pytanie, a zarazem wyrzut Cezarego stanowi literackie odbicie rozczarowania obywatela taką właśnie, reakcyjną postawą rządzących, no i samym ustrojem politycznym oraz gospodarczym nowego, wytęsknionego przez ponad sto dwadzieścia lat państwa. Cóż, Cezary Baryka miał swoje oczekiwania wobec polityków, był w końcu obywatelem. I ja, jako obywatel, również je wobec polityków żywię – konkretnie wobec posłów i senatorów, a także pozaparlamentarnych działaczy obecne

Wirusy zła

Wśród liberalnych, a często też lewicowych komentatorów uwidoczniła się wściekłość na wyborców, czy raczej wyznawców Bezprawia i Niesprawiedliwości, czemu oczywiście nie ma się co dziwić. W stronę tychże wyznawców/wyborców z liberalnej strony lecą bluzgi i obelgi (a tego już nie pochwalam), wyznawcy/wyborcy nazywani są „głupkami” czy „zdrajcami”. Co poważniejsi komentatorzy usiłują przeprowadzić lepszą lub gorszą socjologiczną bądź klasową analizę decyzji głosowania na PiS, wyjaśnienia przyczyn, dla których wciąż tylu Polaków tę ohydną mafię/sektę popiera. Cóż, podzielę się i ja swoją opinią. Wykrystalizowaną, zastrzegam, nie na podstawie badań, lecz zwyczajnej, nienaukowej obserwacji wyznawców Bezprawia i Niesprawiedliwości, jakich znam – w realu, podkreślam, nie tylko na portalach społecznościowych. A są to ludzie całkiem nieźle sytuowani, toteż PiS-owski niby-socjal (w tym miejscu powtarzam, iż mafia/sekta Kaczyńskiego ŻADNEJ polityki społecznej nie prowadzi, bo nie da si

Przyczółek cywilizacji

No i wybory za nami. Dobra wiadomość jest taka, że Lewica wróci do Sejmu. Ewentualnie jeszcze jedna – w izbie niższej polskiego parlamentu najprawdopodobniej zabraknie nader zdegenerowanej pod względem moralnym i etycznym jednostki o nazwie Stanisław Piotrowicz. Niestety – i to już o wiele gorsza informacja – moralnych, etycznych tudzież intelektualnych degeneratów w Sejmie i Senacie będzie wielu, ponieważ Bezprawie i Niesprawiedliwość zwyciężyło ze znaczą przewagą, w parlamentarnych ławach zasiądą też najprawdopodobniej przedstawiciele jeszcze bardziej barbarzyńskiej wersji PiS-u, czyli Kukiz’15 (startowali z list Polskiego Stronnictwa niezbyt Ludowego), oraz neonaziści i korwinowcy z Konfederacji. Niestety, słaby wynik zanotowała Koalicja Obywatelska. Potwierdziło się to, o czym kiedyś pisałem, że zachowawczość, czyli np. obawa przed poruszaniem tematów uznanych przez media za „kontrowersyjne”, bywa w polityce zabójcza. Koalicjanci przejechali się na niej identycznie,

Dlaczego poprę Lewicę

Konkretnie, w wyborach do Sejmu, bo jeśli chodzi o te do Senatu, to oddam głos oczywiście na kandydata opozycji, którym w przypadku mojego okręgu wyborczego jest polityk PO. Jasne, skoro nie ma w tymże okręgu lewicowych kandydatów na senatorów, to mógłbym oddać głos nieważny… ale sprzyjałby on PiS-owcowi, gdy tymczasem akolitów Kaczyńskiego Jarosława należy z pomocą kartki wyborczej odsunąć od władzy. Poza tym, ów kandydat PO ma akceptowalny jak dla mnie program. No i JOW-y zmuszają do wyboru „mniejszego zła”, a zatem są ogromnie antydemokratyczne… ale to już inna historia. Wracając do Lewicy, to moje poparcie dla niej ma wiele źródeł. Głównym jest oczywiście mój światopogląd, toteż odkąd uzyskałem czynne prawo wyborcze, głosuję na kandydatów SLD. W tym roku mam jeszcze do wyboru, startujące z tej samej listy, osoby z Razem, Wiosny, PPS… Ano właśnie, to kolejny powód, dla którego właśnie na kandydatkę lub kandydata (na kogo dokładnie, tego oczywiście nie napiszę) Lewicy oddam

Siła przebicia

Zaczniemy od wspaniałej wiadomości, jednej z najlepszych, jaka w ostatnich dniach do mnie dotarła. Olga Tokarczuk otrzyma Literacką Nagrodę Nobla. Dołączy tym samym do innych polskich jej laureatów: Henryka Sienkiewicza (uwaga, nie tylko za Quo vadis? został nagrodzony, ale za całokształt twórczości), Władysława Reymonta (Nobel zasłużony, ale niestety odebrany Stefanowi Żeromskiemu, który zasłużył na tę nagrodę jeszcze bardziej), Czesława Miłosza oraz Wisławy Szymborskiej. Wielka, zaiste, szkoda, iż wstępu do grona tego nie doczekał najwybitniejszy spośród wszystkich autorów science-fiction , czyli oczywiście Stanisław Lem. Literacka Nagroda Nobla należy się też, moim skromnym zdaniem, Andrzejowi Sapkowskiemu. Wracając do Olgi Tokarczuk, to spośród jej powieści jak dotąd przeczytałem tylko Prowadź swój pług przez kości umarłych , i szczerze uważam, iż za samo to dzieło zasłużyła na najważniejsze literackie laury. Na kartach tejże książki znajdziemy chociażby najlepszy w cał

Plusy kampanii

Kampania wyborcza do Sejmu i Senatu dobiega końca. Z jednej strony to oczywiście dobrze, bo w wymiarze całościowym wypadła ona stosunkowo niemrawo i wydaje się już męcząca. Poza tym mam już serdecznie dość łgarstw, lejących się istną rzeką z ust PiS-owców, kandydatów Konfederacji i Kukizowców. Niemniej jednak, żeby nie narzekać, napiszę dziś o tym, co mi się przez ostatnie tygodnie w batalii wyborczej spodobało. Oto, mimo jej niemrawości, w kampanii udało się poruszyć kilka ważnych tematów. Cieszę się z tego chociażby, że dużo mówiło się o służbie zdrowia, jej zapaści (bo to już nawet nie kryzys) i sposobach jej ratowania; tu racjonalne postulaty przedstawiły: Lewica, Koalicja Obywatelska oraz, co ciekawe, hybryda PSL-u i Kukizowców. Konfederacja racjonalizmem się, rzecz jasna, nie popisała, za receptę na wszystko uważa bowiem mityczny „wolny” rynek. Bezprawie i Niesprawiedliwość, jak zwykło to czynić, kalkowało pomysły innych ugrupowań, wypadając w tym straszliwie niewiaryg

Żłobek i prawicowiec

Jan Szyszko, prominentny PiS-owiec, były już (na szczęście) minister niszczenia środowiska – odpowiedzialny za trwającą nadal rzeź lasów, z Puszczą Białowieską na czele – wypowiedział się na temat polityki prorodzinnej. Stwierdził chociażby, że „nie trzeba pomagać w sposób sztuczny w budowie żłobków, przedszkoli i tych innych rzeczy. To są sprawy chwilowe, jako spuścizna po poprzednim systemie i po PO” (źródło cytatu: https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/jan-szyszko-o-zlobkach-spuscizna-po-systemie-komunistycznym-i-po,975426.html ). Zdaniem tegoż politykiera (politykiem nazwać się go nie da), wychowaniem dzieci zajmować się powinny rodziny – konkretnie matki, bo przecież nie ojcowie – a nie żadne zewnętrzne instytucje. Apeluje on też, by ludzie się mnożyli, a każda rodzina miała co najmniej czworo dzieci. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, iż wypowiedź Szyszki jest na tyle durna, że szkoda jej w ogóle komentować. Niestety, jej treść jest w istocie nader groźna, toteż koment

Refleksja o kradzieży

Kradzież to bezprawne przywłaszczanie sobie cudzej własności osobistej, prywatnej (nie dotyczy nacjonalizacji ani uspołecznienia), państwowej bądź społecznej. Jest przestępstwem, a jednocześnie czynem nader nieetycznym, zwłaszcza w wypadku przywłaszczania rzeczy lub środków niezbędnych do czyjegoś przeżycia. Tyle teorii, bo w społeczeństwie kapitalistycznym moralna, etyczna oraz ideologiczna ocena kradzieży zależy od tego, kto kradnie, co, ile i kogo okrada. Bywa, że kradzież w propagandzie owego nieludzkiego systemu jest wręcz gloryfikowana. Ot, taki przykład (autentyczny). Mimo iż przedsiębiorstwo należące do pewnego przedsiębiorcy się rozrasta, a on sam z nieomal bankruta za sprawą półniewolniczej harówy polskich parobków (rzecz dzieje się w Wielkiej Brytanii, ale podobna prawidłowość zachodzi we wszystkich krajach kapitalistycznych) wyrósł na potentata branży, pracownicy zatrudnieni w tejże firmie zarabiają coraz mniej. Kapitalista bowiem nie podwyższa im pensji, a wręcz