Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

Początek targowicy

Dziś czterdziesta druga rocznica Porozumień Sierpniowych, zawartych w 1980 roku pomiędzy strajkującymi (i wspartymi przez niektórych inteligentów) robotnikami z „Solidarności”, zorganizowanymi w Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, a PZPR-owską władzą. Źródłem strajków – odbywających się, o czym dziś mało kto wspomina, pod hasłami: „Socjalizm – TAK, wypaczenia – NIE!” i „Proletariusze wszystkich krajów, łącznie się!” (zaczerpnięte ono zostało oczywiście z „Manifestu Komunistycznego” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa) – była pogarszająca się (ale nie aż tak bardzo, jak głosi dzisiejsza kapitalistyczna propaganda) koniunktura gospodarcza, co wynikało z zawalenia się systemu z Bretton Woods (sztywny kurs dolara wobec złota i sztywny kurs innych walut wobec dolara) kilka lat wcześniej, które mocno walnęło w państwa mające zaciągnięte kredyty, w tym w Polskę, a także z postępującego kryzysu paliwowego. Mówiąc krótko, zasobność naszego społeczeństwa poprawiała się wolniej, niż zapowiadały gier

Jankeski młot, chińskie kowadło

Prawica wmawia nam, że Polska jest między młotem a kowadłem, czyli pomiędzy dwoma wrogimi mocarstwami. Ta głupsza jej część, mentalnie tkwiąca w okolicach 1939 roku, za nieprzyjazne owe siły uważa Rosję i Niemcy. Jest to absurdalne, zwłaszcza wobec zachodnich sąsiadów, bez powiązań z którymi nasza gospodarka, zniszczona wszak przez Balcerowicz i ogólnie solidaruchów, całkiem by runęła; nadto, Niemcy pozostają naszym głównym sojusznikiem w Unii Europejskiej. Co do Rosji, to wprawdzie Putin usiłuje odbudować zaborczy carski imperializm, ale atak na Ukrainę wskazuje, iż niezbyt dobrze mu to wychodzi. Z kolei ci trochę nowocześniejsi prawicowcy, co zauważyli, że II wojna światowa minęła, za młot i kowadło uważają USA wraz z ogólnie Zachodem, i Rosję. W ich wizji ta druga ma być złym mocarstwem, myślącym tylko o podbijaniu i zniewalaniu kolejnych państw, ale na jej drodze stoi wspaniały, demokratycznych Zachód pod światłym przewodnictwem Stanów Zjednoczonych Ameryki, który niby ma nas bro

Wizja dobrej szkoły

Wakacje dobiegają końca, wkrótce dzieci i młodzież pójdą do szkoły (serdecznie współczuję), i tylko studentom zostanie jeszcze miesiąc laby lub dorabiania sobie (o ile, rzecz jasna, zdali wszystkie egzaminy w sierpniu). Brać studencką wszelako dziś zostawimy w spokoju, a skupimy się na szkolnictwie. Albowiem nader z nim niewesoło. Ten rok szkolny, bardzo delikatnie rzecz ujmując, nie zapowiada się dobrze. Nie wiadomo, czy i kiedy wróci nauczanie zdalne, bo nie-rząd przypomni sobie o koronawirusie. Liczni nauczyciele odeszli z zawodu, niektórzy na emerytury bądź renty, inni poszukali sobie lepszego zajęcia, czyli takiego, co pozwoli zarobić na utrzymanie i zestresuje w choćby minimalnie mniejszym stopniu. Ci, co wciąż jeszcze sobie nie odpuścili, w każdej chwili mogą zastrajkować. Kuratoria, obsadzone PiS-owcami, coraz mocniej zaciskają łapy na gardle kadry pedagogicznej. Spada poziom nauczania, czemu trudno się dziwić, skoro odkąd PiS dorwało się do władzy, kolejne jego deformy tylko

Zapraszanie wampira

W klasycznych dziełach literackich (oraz ich mniej lub bardziej wiernych ekranizacjach) poświęconych wampirom, na czele z Draculą Brama Stokera, nieumarły krwiopijca nie może wejść do czyjegoś domu, jeśli nie zostanie tam zaproszony przez kogoś z domowników. Motyw ten zaczerpnięty został ze środkowoeuropejskiego folkloru, z którego mówiąca o wampiryzmie klasyka literatury grozy czerpie pełnymi garściami. W późniejszych dziełach kultury (powieści i opowiadania, filmy, gry, itd.) postacie krwiopijców, ich moce i umiejętności uległy znaczącym modyfikacjom, podyktowanym przez wyobraźnię twórców, toteż zębaci bohaterowie mogli chodzić, gdzie chcieli. Ale dziś zajmiemy się owym klasycznym motywem. Ma on bowiem, zarówno w folklorze, jak też dziełach literackich, znaczenie symboliczne. Mówi otóż, że my, ludzie jesteśmy istotami obdarzonymi wolną wolą, toteż sami wybieramy, czy chcemy czynić dobro, czy też zło. Jeśli to drugie, musimy je przyjąć i pozwolić mu rozgościć się w naszym życiu – t

Dług u Chińczyka

Media obiegła informacja, że nie-rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości zaciąga długi w Chinach. Sama w sobie wieść owa jest oczywiście niewesoła. Zadłużenie Polski jeszcze się bowiem zwiększy. Inna bajka, że długi zaciągnięte przez prawicę postsolidarnościową po 1989 roku i tak są niespłacalne, zatem pod tym względem te nowe wiele nie zmienią. Dodajmy, że w tym zakresie (k)raj nad Wisłą jakoś specjalnie się nie wyróżnia; większość państw kapitalistycznych ma potężne kredyty, których nie jest w stanie spłacić i musi je rolować, wypuszczając obligacje i inne papiery wartościowe. Jako ciekawostkę dodam, że legendarne długi Gierka częściowo spłaciliśmy, a częściowo zostały one umorzone w ramach wdzięczności za eksfiltrację amerykańskich agentów z Iraku przed Pustynną Burzą. Już ich nie ma, podczas gdy tych, cośmy je zaciągnęli po 1989 r., nie spłacimy, jako się rzekło, nigdy. No, chyba, żeby Polska przejęła i znacjonalizowała banki, w których jest zadłużona, i zadłużenie owo umorzyła. Na

PiS kontra proletariat

Bezprawie i Niesprawiedliwość to partia, a w zasadzie mafia/sekta czysto prawicowa. Wręcz skrajnie prawicowa, dokładniej – klerofaszystowska. A wszyscy prawicowi politycy, od bardzo umiarkowanych po betonowo wręcz skrajnych, są wrogami ludu pracującego. Dlaczego? Ano, z tej prostej przyczyny, iż reprezentują interesy kapitalistów, które są sprzeczne z interesami klasy pracowniczej/robotniczej (proletariatu). Sprawując zatem władzę w państwie, prawicowcy działający ze smyczy swych kapitalistycznych panów, uderzają w prawa pracownicze. Przykładowo, legalizują patologie typu bezpłatne staże (obecna forma pańszczyzny/niewolnictwa), umowy śmieciowe czy wymuszone samozatrudnienie, przyzwalają na wyzysk i łamanie prawa pracy, a także zwalczając instytucje broniące proletariat, na czele ze związkami zawodowymi. W te ostatnie uderzyć zamierza PiS. Ugrupowanie to, jak donoszą media, szykuje projekt ustawy o sporach zbiorowych w pracy, który poważnie ograniczy możliwości działania organizacji

Ciemnota i kapitalizm

Dziś zajmiemy się takim małym zestawieniem. Oto Teleskop Webba sfotografował powierzchnię Jowisza. Na jego biegunach widać zorze. Coś wspaniałego; naprawdę warto poszukać w internecie zdjęcia i sobie pooglądać. A to tylko jeden z licznych przykładów postępującej eksploracji kosmosu przy użyciu teleskopów, satelitów oraz im podobnych urządzeń. Wprawdzie misji załogowych na inne planety jeszcze nie ma (zbyt drogie, zbyt ryzykowne i szkodliwe dla ludzkiego zdrowia – nieważkość naszym organizmom nie służy, promieniowanie kosmiczne tym bardziej nie), ale mimo to z dnia na dzień wiemy coraz więcej o Układzie Słonecznym, powierzchni zaliczanych do niego planet, składzie ich atmosfery, a nawet o tym, co dzieje się jeszcze dalej w kosmosie, i jakie były początki wszechświata… W ogóle nauka rozwinęła się tak bardzo, że samo śledzenie odkryć z jednej tylko pod-dziedziny określonej dyscypliny jest zajęciem pełnoetatowym, nie wspominając już o tym, że wymagającym gigantycznej wiedzy. Każdego dni

Tańcząca premierka

Do Sieci wyciekło nagranie z udziałem Sanny Marin, premierki Finlandii. Filmik przedstawia tę młodą, liczącą sobie lat trzydzieści sześć zaledwie polityczkę, jak uczestnicy w imprezie: tańczy, bawi, się, przytula do ludzi i – o zgrozo! – pije alkohol. Ktoś ewidentnie chciał skompromitować socjaldemokratyczną liderkę, ukazując ją jako osobę „niepoważną” (bo kto to widział – politycy oddający się zabawie!), „zbyt młodą do pełnienia swojej funkcji” (skoro się bawi, to zapewne nie myśli o rządzeniu i odpowiedzialności za państwo), a nawet „zdrożną” i „niemoralną” (pijąca kobieta, do tego premierka – toż to się w głowie nie mieści!). Komentatorzy w Finlandii oraz innych państwach (w Polsce oczywiście też) podzielili się w swoich opiniach. Jedni twierdzą, że przecież nic się nie stało; politycy też ludzie, więc, jak wszyscy inni, mają prawo od czasu do czasu się rozerwać, chociażby na imprezie, a i alkohol jest dla ludzi (gdyby nie chęć uzyskania stałego dostępu do niego, nasz gatunek najpr

W prywatne ręce

Bezprawie i Niesprawiedliwość co jakiś czas chwali się swoimi planami odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie. Został on zniszczony podczas II wojny światowej przez hitlerowców, a obecnie na jego dawnym terenie znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. Owe zamiary, powzięte przed kilku laty, budzą kontrowersje. Raz, że ta odbudowa prawdopodobnie będzie oznaczała konieczność likwidacji Grobu Nieznanego Żołnierza, a przynajmniej przeniesienia go w inne, mniej godne miejsce, jak również przyczyni się do zaburzenia ładu przestrzennego. Dwa, że pójdą na nią – z naszych, oczywiście, portfeli – ogromne pieniądze, które mogłyby zostać spożytkowane inaczej, choćby na autentyczną reformę systemu opieki zdrowotnej (taka, dajmy na to, psychiatria dziecięca właśnie umiera i na gwałt potrzebuje wsparcia finansowego). Poza tym takie inwestycje wydają się fanaberią władzy w sytuacji, kiedy gospodarka pogrąża się w kryzysie, budżet trzeszczy w szwach, a coraz więcej obywatelek i obywateli zmaga się ze skr

Śmietnik

Jak wiemy, kapitaliści niszczą przyrodę i naszą planetę. Rabunkowa eksploatacja surowców, działalność produkcyjna prowadzona bez oglądania się na konsekwencje dla środowiska naturalnego, wytwarzanie tandetnych dóbr, które szybki zmieniają się w śmiecie… Nie raz ani nie dwa pisałem o tych i innych tego typu patologiach. Do tego dochodzi traktowanie natury jak śmietnik. Różnego rodzaju odpady poprodukcyjne – częstokroć toksyczne, a bywa, że i radioaktywne – zakopywane są w ziemi, wyrzucane bądź wylewane do rzek, jezior, mórz, oceanów. O spalinach już nawet nie wspominam. Jasne, z reguły wiąże się to z łamaniem prawa, ale jeśli winni kapitaliści mają układy, trudno jest pociągnąć ich do odpowiedzialności. Cóż, państwo kapitalistyczne, w tym jego wymiar sprawiedliwości, służy klasie pasożytniczo-wyzyskującej właśnie. Dalej, kapitalizm jako system nastawiony jest na maksymalizację zysku, a ten osiągnąć można nie tylko poprzez płacenie pracownikom mniej, niż wynosi wartość ich pracy (wyz

Koniec świata

Są chrześcijanie (katolicy i protestanci, a pewnie też prawosławnych nie brakuje), którzy obserwując to, co dzieje się na świecie, wieszczą jego rychły koniec. Twierdzą otóż, że trwające wokół nas wojny i groźby wybuchu nowych (amerykańsko-chińskiej, żeby daleko nie szukać), coraz to nowe symptomy katastrofy klimatycznej, głód dotykający coraz większy odsetek ludzkości, epidemie tudzież pandemie oraz im podobne kataklizmy stanowią spełnienie biblijnych proroctw, głównie tych z Apokalipsy. Oczywiście, można argumentować, że autor tej księgi, wczesny chrześcijanin imieniem Jan – niekoniecznie jednak jeden z Ewangelistów, i niekoniecznie apostoł; jego tożsamość, poza mianem, pozostaje nieznana – opisał za pomocą symboli (taka ciekawostka – apokaliptyczny antychryst symbolizuje Cesarstwo Rzymskie z I wieku n. e., a także jego politycznych następców, w tym… Watykan) wydarzenia sobie współczesne: wojny, zarazy, głód, prześladowania polityczne, które odniósł do tego, że nie ma się czym prze

Zatruta rzeka

Odra umiera. Jest zatruta, w wodzie są toksyczne substancje. Martwe ryby pływają na powierzchni, wymywane są na brzegi. Sceny z filmu katastroficznego? Nie, to nasza ponura rzeczywistość. Skutek z jednej strony polityki Bezprawia i Niesprawiedliwości, nie-rządy której to mafii/sekty okazują się wyjątkowo szkodliwe dla środowiska naturalnego (wyrąbywane rabunkowo lasy, energetyka generująca zanieczyszczenia, przyzwolenie na działanie trujących zakładów produkcyjnych, no i zatrute rzeki oczywiście), a z drugiej – naszej barbarzyńskiej wersji systemu kapitalistycznego, który traktuje przyrodę jako zasób do dowolnego wykorzystania, co rzecz jasna kończy się fatalnie. Dobrze, że temat ów jest jednym z głównych, jakie obecnie poruszają opinię publiczną. W mediach wypowiadają się różnego rodzaju specjaliści i politycy (przy czym ci z PiS-u, jak łatwo się domyślić, łżą masakrycznie), zaś działacze ekologiczni tudzież świadomi obywatele robią, co mogą, by ratować sytuację. Krążą, jak zwykle

Zakupy Błaszczaka

Już w najbliższy poniedziałek Święto Wojska Polskiego (choć 12 października był swego czasu lepszą datą, ale to temat na inne rozważania), i z tej okazji dziś będzie notka odnośnie naszej armii. Którą niemiłościwie nam panujące Bezprawie i Niesprawiedliwość postanowiło najwyraźniej uczynić największą potęgą zbrojną Europy (na papierze przynajmniej). Oto Polska jest państwem, które w skali całego świata wydaje rekordowe kwoty na zakup nowego uzbrojenia, a konkretnie na zamawianie go. Sprzęt, który pozyskuje nasz nie-rząd, wystarczyłby dla sił zbrojnych takich państw, jak: Wielka Brytania, Niemcy i Francja… razem wzięte. Głównym dostarczycielem będzie, co ciekawe, Korea Południowa, bo tylko jej przemysł zbrojeniowy jest w stanie sprostać pod względem ilościowym i czasowym oczekiwaniom Kaczyńskiego tudzież jego ministra, Błaszczaka Mariusza, ksywa Płaszczak. Nawet Amerykanie złapali się podobno za głowę, dowiedziawszy o skali zbrojeń ich nieformalnej środkowoeuropejskiej kolonii. Do tego

Bojkot anty-intelektualnego guana

Jak wiemy, hitlerowiec Przemysław Czarnek, minister ciemnoty w nie-rządzie Bezprawia i Niesprawiedliwości wprowadził nowy przedmiot do szkół (ogłupialni) średnich, o nazwie Historia i Teraźniejszość. Autorem „podręcznika” (skąd cudzysłów, wyjaśnię za chwilę) do tegoż jest profesor (jeden z licznych dowodów, że tytuł naukowy zdecydowanie nie musi łączyć się z mądrością, inteligencją czy wiedzą) Wojciech Roszkowski. Książka ta ukazała się oto na półkach księgarskich, w internecie zaś rozwijają się akcje jej bojkotowania. Nic w tym dziwnego. Już samo wprowadzenie rzeczonego przedmiotu przez Czarnka wzbudziło liczne kontrowersje i obawy wśród polityków, intelektualistów, działaczy społecznych, nauczycieli, uczniów, rodziców – o zróżnicowanym, dodajmy światopoglądzie, bo HiT nie podobało się i nadal nie podoba lewicowcom, centrystom oraz umiarkowanym prawicowcom. Wszyscy oni wysuwają wobec tego przedmiotu bardzo podobne zastrzeżenia: że będzie służył nie szerzeniu wiedzy, lecz indoktrynac

Fake newsy

Od paru ładnych lat mówi się o fake newsach , czyli fałszywych, spreparowanych wiadomościach, rozpowszechnianych celem dezinformacji, oszkalowania kogoś czy wywołania u odbiorców pożądanego przez nadawcę działania, np. oddania głosu na daną partię lub polityka. Mówiąc krótko, jest to forma manipulacji. Na fake newsy najłatwiej jest się natknąć w internecie, zwłaszcza na portalach społecznościowych, gdzie bardzo szybko rozchodzą się plotki i, no właśnie, fałsze. Odróżnić je od sprawdzonych, rzetelnych informacji jest nieraz naprawdę trudno, o czym będzie w dalszej części tekstu. O tworzenie i rozpowszechnianie fake newsów oskarżana jest przede wszystkim Rosja. I zapewne słusznie, ale nie jest ona jedynym takim ośrodkiem. Sfabrykowane pseudo-informacje szerzą praktycznie wszyscy: wielki biznes, partie polityczne z całego świata, rządy, organizacje przestępcze i terrorystyczne… Słowem, każdy, kto ma w tym interes finansowy, polityczny, militarny, osobisty czy jakikolwiek inny. Nierz