Uczyć, ale czego?

Są już wyniki matur. A to oznacza, że znów zaczęła się w środkach masowego przekazu dyskusja nad poziomem nauczania, systemem oceniania i w ogóle edukacją w Polsce. Jest ona rzecz jasna bardzo potrzebna – i oby wynikły z niej jakieś pozytywne zmiany – niemniej brakuje mi w niej pewnego elementu. Otóż, wciąż za mało się mówi o to, CZEGO szkoły powinny uczyć.

Jasne, pojawiają się jak najbardziej słuszne opinie, iż nacisk edukacyjny w zbyt wielkim stopniu położony jest na przekazywanie wiedzy encyklopedycznej, a w zbyt małym na rozwój samodzielnego myślenia i kompetencji miękkich, takich jak umiejętność współpracy (nie wiem, jak teraz, ale w moich szkolnych czasach rzeczywiście kiepsko to wyglądało).

Coraz też częściej padają oczekiwania przeniesienia katechezy ze szkół na salki – i dobrze, tak powinno być! Temat wielokrotnie poruszałem na tych łamach, toteż dziś nie będę się powtarzał.

Od czasu do czasu, lecz moim zdaniem nieco zbyt rzadko, podnoszone są argumenty o konieczności wprowadzenia edukacji seksualnej, rzecz jasna rzetelnej, opartej na wiedzy naukowej, a nie na ideologii takiego czy innego związku wyznaniowego, i prowadzonej przez wykwalifikowanych nauczycieli/edukatorów. Jestem jak najbardziej za. Lekcje takie powinny przekazywać wiedzę o ludzkiej seksualności – co jest szczególnie istotne w czasach, kiedy w internecie natknąć się można na mnóstwo nader szkodliwych bredni, a także na licznych zboczeńców – jak mówić: „Nie”, w jaki sposób unikać pedofilów, itd. Edukacja seksualna obejmować powinna również przekazywanie informacji o antykoncepcji oraz aborcji.

Znacznie rzadziej pojawiają się apele o wdrożenie edukacji obywatelskiej. To rozwiązanie również popieram. Przy czym jestem zdania, iż nie muszą to być typowe lekcje typu WOS, ale raczej wsparcie ze strony szkół dla uczniowskich działań takich jak: Tęczowy Piątek, protesty klimatyczne, akcje pomocowe dla zwierząt bądź ludzi w trudnej sytuacji i inne tego typu; czyli w uczeniu rozwijania aktywności obywatelskiej.

Dalej, obawiam się, iż szkolne zajęcia w zbyt małym stopniu uczulają na takie zagrożenia jak: nienawiść, nietolerancja, rasizm, homofobia, antysemityzm, islamofobia, itd. A wręcz je promują, głównie poprzez mniej lub bardziej jawne szerzenie ideologii skrajnie prawicowych. Aby to zmienić, nie trzeba byłoby chyba wprowadzać żadnych nowych przedmiotów; wystarczyłoby zmienić program dotychczasowych, zwłaszcza języka polskiego (dobór lektur!) i historii, jak również wywalić katechezę ze szkół publicznych. Chodzi po prostu o to, by z programów nauczania zniknęły chore treści skrajnie prawicowe, pełnie nienawiści i ciemnoty, a w ich miejsce pojawiło się promowanie postępu, otwartości oraz tolerancji.

Przy okazji warto by też poduczyć dzieci i młodzież o pomocy osobom z niepełnosprawnościami.

Coraz więcej osób, w tym dzieci i młodzieży, ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Nic dziwnego; jak wielokrotnie pisałem, obecny system wybitnie sprzyja załamaniom, depresjom i im podobnym dysfunkcjom, co wiem także z własnego doświadczenia. Już u dziesięciolatków diagnozuje się syndrom wypalenia, u trzymiesięcznych (II!) dzieci depresję, przybywa też osób uczniowskich, w których szkoła spowodowała syndrom zespołu stresu pourazowego, niczym u weteranów, ofiar wypadków, gwałtów i innych traum (no, wspominając lekcje matematyki czy fizyki z liceum, nie dziwi mnie to wcale).

Dlatego uważam, iż nie tylko sposób nauczania musi się zmienić na mniej stresujący (tak, redukcja liczby godzin lekcyjnych również jest konieczna), ale też na niektórych przedmiotach, np. na biologii, powinna być przekazywana wiedza na temat zdrowia psychicznego, problemów z nim, tego, jak ich unikać i jak sobie z nimi radzić. Co oczywiste, w każdej szkole musi być psycholog – WYKWALIFIKOWANY, a nie ciołek zatrudniony na synekurze po znajomości – po to rzecz jasna, by świadczyć coraz bardziej niezbędną pomoc.

Może właśnie o takim lub podobnym kierunku zmian w polskiej edukacji warto by podyskutować, oprócz oczywiście podnoszenia kwestii ocen, egzaminów, itd., które też są nader istotne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług