Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2023

Krótka rzecz o blogowaniu

Wystarczy zerknąć do kalendarza, by przekonać się, że mamy dziś 31 sierpnia. Czyli dzień bloga. Blog to oczywiście strona (ewentualnie podstrona), na której znaleźć można regularnie publikowane treści o określonej tematyce. W niniejszym przypadku jest to, jak doskonale wiecie, krytyka nieludzkiego, zbrodniczego systemu kapitalistycznego w różnych jego wydaniach (od pozornie demokratycznego po szczere, czyli faszystowskie), imperializmu, wojen, dyktatur, polityki prawicowych władz Polski oraz innych państw… Bywa, że piszę o kulturze i sztuce, religii, związkach wyznaniowych, itd. Niektóre moje notki mają charakter humorystyczny czy ironiczny, inne są mniej lub bardziej poważne. Piszę zawsze szczerze, to, co myślę, choć staram się hamować z obelgami oraz wulgaryzmami. Zacząłem regularnie blogować kilkanaście lat temu i czynię to do tej pory, na – jeśli coś mi się nie pokiełbasiło – trzecim już serwerze. Początkowo chciałem w ten sposób wyrazić swoje wkurzenie patologiami kapitalistyc

Szampan Kaczyńskiego

Nie wiem, czy Kaczyński Jarosław pija szampana, ale jeśli tak, to w biurze Bezprawia i Niesprawiedliwości oraz w willi samego prezesa kolejne flaszki tego napoju otwierane są chyba nieustannie. Powodem owego świętowania jest oczywiście to, co wyprawia Platforma Obywatelska z Tuskiem Donaldem na czele. A partia ta i jej przewodniczący robią wszystko, by Polska wepchnięta została w ociekające krwią (nie przesadzam!) PiS-owskie szpony na kolejną kadencję. Pomijam tu już fakt, że PO nigdy tak naprawdę nie walczyła z PiS-em; władzę utraconą, na własne zresztą życzenie, w 2015 roku odzyskać usiłowała, zwalczając inne ugrupowania opozycyjne, co po „triumfalnym” powrocie pana Tuska z Brukseli w 2021 roku jeno uległo intensyfikacji; parę ładnych razy o tym pisałem. Podobnie, jak często wspominałem o wspólnych głosowaniach posłów – oraz europosłów – PiS-u i PO, najczęściej popierających ręka w rękę rozwiązania antyspołeczne tudzież anty-przyrodnicze, a obalających prospołeczne i sprzyjające

Groźba na rok szkolny

Już za kilka dni koniec wakacji, rozpocznie się nowy rok szkolny. Szkoła polska miejscem przyjaznym i bezpiecznym nie była chyba nigdy (acz oczywiście różniło się to w zależności od placówek; podejrzewam, iż jakoś tam, gdzieś tam udało się stworzyć takie, co były zarówno przyjazne, jak i bezpieczne), ale pod PiS-owskim wszelako nie-rządem zmieniła się w istny koszmar, nie tylko za sprawą patologicznych, faszystowskich zmian w programach nauczania, ale też deform, które poskutkowały chaosem, przeciążeniem osób uczniowskich i niszczeniem ich zdrowia, zarówno fizycznego, jak też psychicznego. A wygląda na to, że od września na młode pokolenia w placówkach wątpliwej edukacji czyhała będzie nowa groźba. Oto Ogólnopolski Związek Zawodowy Psychologów, a w ślad za nim inicjatywa NIE Dla Chaosu w Szkole, informuje, iż od września na stanowiskach psychologów szkolnych będą pracowały osoby z takim wykształceniem, jak: magister zarządzania, technik rolniczy czy teolog. Przechodzą one, już po p

Hitlerowiec na liście

No i stało się. Hitlerowiec Roman Giertych wystartuje w wyborach do Sejmu. Z list Koalicji Obywatelskiej. Rzekomo demokratycznej formacji, której przeszkadzają jakoby „radykalne” poglądy Jany Shostak, feministki broniącej praw kobiet, a nie przeszkadza śmiertelny wróg demokracji, Unii Europejskiej, praw człowieka, osób LGBT+ i innych mniejszości, kobiet i ich praw, facet, który reaktywował Młodzież Wszechpolską, był pupilkiem Rydzyka, ministrem w PiS-owskim nie-rządzie, no i pozostaje ojcem chrzestnym Konfederacji. Szczerze, nie zaskakuje mnie to; Donald Tusk zawsze chętnie spoglądał ku swastyce, tyle że dotychczas potrafił to skuteczniej ukryć niż Kaczyński Jarosław. I nie chce mi się tego komentować. Zamiast tego, odeślę Was, Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, do świetnego filmiku, jaki znalazłem na YouTube. Bardzo celnie przypomina on o tym, kim jest Roman Giertych, i co sobą „reprezentuje”. Przy czym czas pokazał, że Panie Prowadzące okazały się nazbyt optymistyczne odno

Klerykalizm i zachowawczość

Jana Shostak, polsko-białoruska aktywistka broniąca m. in. praw kobiet i artystka intermedialna, miała startować do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej w okręgu dwudziestym czwartym (Województwo Podlaskie), z rekomendacji Zielonych. Ale nie wystartuje, w każdym razie nie z KO. Pani Jana udzieliła bowiem wywiadu Onetowi. Dostała pytanie, czy jest za możliwością dokonania aborcji przez cały okres trwania ciąży. Odpowiedziała, że tak, jeśli kobieta tego potrzebuje, nazwała się też „współczesną sufrażystką”. To, co się następnie stało, raczej nie powinno zaskakiwać nikogo, kto obserwuje polską scenę polityczną, nie ulegając przy tym czarowi „lidera opozycji demokratycznej”. Otóż, po wyrażeniu tego – normalnego dla pro-kobiecej działaczki i feministki – poglądu, Jana Shostak z listy KO wyleciała. Jak łatwo się domyślić, wkurzyli się na nią politycy Platformy Obywatelskiej, którzy jej wypowiedź na Onetu uznali za nazbyt „radykalną” oraz „nieodpowiedzialną”, i wymogli (na sto procent pewie

Kiełbasa wyborcza

Kampania wyborcza radośnie trwa, teraz już oficjalnie, albowiem nieoficjalną mieliśmy od miesięcy (w formie mniej intensywnej trwa ona de facto przez całą kadencję parlamentu). Kandydaci zatem poszczególnych ugrupowań zasypują nas, osoby obywatelskie, obietnicami, czego to nie dokonają, gdy tylko zasiądą w sejmowych lub senackich ławach, zależnie, o miejsce w jakiej izbie się starają. Niektóre spośród tychże obietnic mają charakter merytoryczny i pozostają, w jakiejś przynajmniej mierze, realistyczne. Większość wszelako to wierutne bzdury i kłamstwa, mające za zadanie przekupić osoby wyborcze celem pozyskania ich głosów. W tenże sposób wygląda przede wszystkim kampania wyborcza szeroko pojętej prawicy, zwłaszcza skrajnej: PiS-u, Konfederacji, itd. Tego typu łgarstwa określa się mianem kiełbasy wyborczej. Jego rodowód jest całkiem ciekawy. Otóż, kiełbasiane owo pojęcie wywodzi się z przełomu XIX i XX wieku z Galicji, czyli ówczesnego zaboru austriackiego. Był to okres, kiedy większ

Mięsożercy z PRL-u

Jesteśmy przedstawicielami gatunku roślinożernego. Wskazuje na to nasze uzębienie, przystosowane do rozgryzania, rozcierania i przeżuwania owoców, warzyw tudzież ziaren, a także układ pokarmowy z długimi jelitami przeznaczonymi do trawienia pokarmów roślinnych (zwierzęta mięsożerne mają bardzo krótkie jelita). Również budowa naszych ciał świadczy o przystosowaniu do zbierania roślinności, niż do polowania na zwierzęta. Typowo mięsożernym gatunkiem człowieka był neandertalczyk; prawdopodobnie zresztą dlatego wyginął, ponieważ kiedy skończyła się epoka lodowcowa, wymarły zwierzęta, na które polował, a nie był w stanie zmienić diety na roślinną. Homo (rzekomo) sapiens jest więc typowym roślinożercą, który swoje menu może uzupełniać białkiem zwierzęcym, jeśli brakuje składników roślinnych. Dlatego mięsna dieta występuje u ludzi zamieszkujących tereny pustynne czy zlodowaciałe, gdzie roli uprawiać się nie da. Generalnie jednak, spożywanie mięsa na dłuższą metę jest dla naszych organizm

Krótka deklaracja

Do wyborów – mają się odbyć 15 października, przypominam – zostało jeszcze trochę czasu (acz szybko on leci…), więc nie wiem, czy dożyję. Jeśli tak, to oczywiście pójdę i oddam głosy zgodnie ze swoim sumieniem oraz światopoglądem. Oznacza to, że na karcie wyborczej do Sejmu postawię krzyżyk przy liście Lewicy. Najprawdopodobniej przy kandydatce, gdyż chcę, aby jak najwięcej kobiet dostało się do izby niższej polskiego parlamentu. Powodem mojego głosowania na to, a nie inne ugrupowanie jest oczywiście mój światopogląd, jak też prosty fakt, że właśnie Lewica jako jedyna (poza ewentualnie Zielonymi, ale ci zostali stłamszeni przez PO z Tuskiem Donaldem na czele) ma dobry, prospołeczny oraz postępowy program. Jeśli chodzi o Senat, to głosował będę rzecz jasna przeciwko PiS-owi. Nie zdecydowałem jeszcze, czy będzie to głos na kandydata Paktu Senackiego (w moim okręgu najprawdopodobniej wystartuje PSL-owiec), czy głos nieważny. Obie opcje wchodzą w grę, no i mam jeszcze trochę czasu d

Spot z wisielcem

Była sobie kiedyś Polska Partia Pracy, która chciała być reprezentacją polskich robotników. Niestety, nie udało jej się, już to z braku funduszów (niestety, ale działalność polityczna w państwie kapitalistycznym wymaga znacznych środków finansowych, co zresztą stanowi tylko jeden z licznych powodów, dla których kapitalizm jest systemem antydemokratycznym), już to dlatego, że nie umiała zaprezentować jednolitego stanowiska ideologicznego i miotała się od poglądów radykalnie prawicowych po radykalnie lewicowe. W końcu zakończyła swoją działalność. Miała jednak naprawdę ciekawe spoty wyborcze. Szczególnie zapamiętałem jeden – aczkolwiek bardzo ponury – z kampanii parlamentarnej Anno Domini 2011. Jest on nadal stuprocentowo aktualny. Po kolei wszelako. Filmik przestawiał żyjącego w skrajnym ubóstwie obywatela, najpewniej emeryta lub rencistę. Zaparza on trzy tanie herbaty z jednej torebki, podczas gdy w tle Donald Tusk przemawia z włączonego telewizora, jak to wspaniale żyje się pod j

Dzieci i spowiedź

Jak wiemy, trwa laicyzacja polskiego społeczeństwa, zwłaszcza młodych jego generacji; proces ten widoczny jest szczególnie w większych ośrodkach miejskich, lecz wykracza również poza ich granice. Postawy jawnie nieprzyjazne wobec Kościoła katolickiego jako instytucji, a zwłaszcza jego hierarchów i duchownych, krytyka kościelnych patologii ze zbrodniami pedofilskimi i ich tuszowaniem na czele czy też podważanie roli tego związku wyznaniowego w życiu politycznym i społecznym Polski weszły do dyskursu publicznego i nie wygląda na to, by miały się z niego wynosić. Młodzi ludzie coraz częściej nie zamierzają brać ślubu kościelnego (co, swoją drogą, stawia pod znakiem zapytania sens dalszego funkcjonowania konkordatu). Przybywa rodziców nieposyłających dzieci do chrztu i twierdzących, że po uzyskaniu pełnoletności same wybiorą swoją religijną drogę lub jej brak (pochwalam takie postępowanie). Dzieci oraz młodzież masowo wypisywane są – same lub przez rodziców – ze szkolnej katechezy. Brakuj

Hop na listę

Wybory coraz bliżej, do 15 października tak znowu dużo czasu nie zostało, toteż politycy (choć, niestety, większość z nich zasługuje na miano raczej politykierów) przygotowują się do nich pełną parą. Nie tylko prowadzą – od dłuższego już czasu, tyle że dopiero od ogłoszenia terminu elekcji formalnie – kampanię wyborczą, ale też układają listy, zbierają podpisy poparcia dla nich i zakładają komitety. Przykładowo, jutro swoje listy zarejestrować ma Lewica. Według zapowiedzi, wystartują z nich nie tylko politycy tworzących je ugrupowań (Nowej Lewicy – czyli połączonych SLD i Wiosny – Razem, Polskiej Partii Socjalistycznej i kilku mniejszych), ale też bezpartyjne osoby kandydackie z organizacji społecznych, takich jak Obywatele RP. Oczywiście, zachowany ma zostać parytet płci. Rozwiązania te należy pochwalić. Skoro Lewica walczy o prawa kobiet i popiera równość, powinien dowodzić tego również kształt jej list wyborczych; tym bardziej, że startowało z nich będzie wiele naprawdę fajnych

Dowcipy na upał

Święto państwowe i jednocześnie kościelne radośnie sobie minęło. Upady wszelako mijać nie mają zamiaru, przeciwnie – raczej się nasilają, zgodnie z prawidłami zachodzącej ku naszej zgubie (stanowiącej oczywiście efekt działania kapitalistów oraz ich prawicowych pachołków) katastrofy klimatycznej. Tymczasem ugrupowania polityczne rejestrują swoje komitety wyborcze i zbierają podpisy pod listami kandydatów. Z tej okazji warto się trochę pośmiać. Wprawdzie nadal będzie nam gorąco, a widmo zagłady naszego gatunku się nie oddali, ale przynajmniej będzie cokolwiek weselej. No to kilka dowcipów: Umarł Jarosław Kaczyński i poszedł oczywiście do piekła. Stojąc w kolejce do rejestracji, zauważa dziwne urządzenie, przypominające budzik, ale z jedną wskazówką, która co jakiś czas wykonuje szybki obrót wokół tarczy. - Co to takiego? - pyta zaciekawiony Kaczyński przechodzącego diabła. - A, to licznik błędnych, złych i zbrodniczych decyzji politycznych. Każdy polityk ma swój. - Jestem p

O świętach krótka refleksja

W minioną sobotę, jak zwykle zresztą, robiłem zakupy w dyskoncie popularnej sieci. Z głośniczków sączyła się wesoła muzyczka, przerywana informacjami o promocjach, jakoby tak wspaniałych, że nic, tylko paść na glebę i tarzać się z radości. Podano też, że dnia 15 sierpnia (czyli jutro, we wtorek) sklep będzie zamknięty. Normalne, skoro to święto, dzień wolny od pracy; bardzo zresztą potrzebny, gdyż jesteśmy jednym z pięciu (obok Koreańczyków południowych, Greków, Rosjan i Meksykanów) najdłużej pracujących w wymiarze godzinowym społeczeństw świata, za czym idą zarobki znacząco niższe niż w przypadku społeczeństw, które tyrają krócej. Rzecz w tym, że 15 sierpnia jest dniem wolnym od pracy, gdyż obchodzone są wówczas DWA święta: Wojska Polskiego i (że posłużę się formalną nazwą katolicką) Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny – popularnie: Matki Bożej Zielnej. Czyli i państwowe, i kościelne. I git, tyle że w rzeczonym dyskoncie, informując o jednodniowym zamknięciu, wymieniono tylko to

Umierająca psychika

Naukowcy z University of Queensland zweryfikowali dane zebrane przez World Health Organisation’s World Mental Health Survey w latach 2001-2022 (badania zdrowia psychicznego) , pochodzące od 150 tys. ludzi z 29 krajów. To, co określili, budzi zgrozę. Coraz mianowicie częściej, u coraz młodszych osób diagnozuje się schorzenia psychiczne (i neurologiczne, którymi dziś zajmowali się nie będziemy). Już wkrótce u połowy (TAK!!!) ludzi poniżej siedemdziesiątego piątego roku życia w każdym społeczeństwie występowała będzie przynajmniej jedna taka choroba, najczęściej: depresja, alkoholizm, fobie i zespół stresu pourazowego. Przypomnijmy, że w Polsce JUŻ TERAZ co czwarta osoba zmaga się z problemami psychicznymi – wskazują na to oficjalne dane, które najprawdopodobniej są niedoszacowane. A będzie jeszcze gorzej. Naukowcy postulują przeznaczenie większych środków na badania neurologiczne, celem wykrycia przyczyn owej tragicznej sytuacji i leczenia chorób. Oczywiście, jest to konieczne.

Odraczanie agonii

Katastrofa klimatyczna radośnie sobie trwa, w kolejnych regionach powodując tragedie: pożary, susze (uniemożliwiające prowadzenie działalności rolniczej, co prowadzi do śmierci godowej), roztopy lodowców tudzież wiecznej zmarzliny (Syberia, północna Kanada, Alaska), ekstremalne zjawiska pogodowe (chociażby tornada w miejscach, gdzie wcześniej ich nie było) i wiele innych. Nie wspominam już o politycznych i społecznych następstwach, typu przybierające na sile migracje (te, z którymi mierzą się obecnie Europa czy USA, są niczym w porównaniu z tym, co będzie, gdy zmiany klimatu pchną MILIARDY ludzi do ucieczki na północ) czy wojny; tematy te zasługują na odrębną analizę. Naszemu gatunkowi (oraz, co jeszcze gorsze, wielu innym) coraz więc trudniej się żyje; przybywa zresztą obszarów, gdzie egzystencja dosłownie przestaje być możliwa lub przynajmniej w miarę bezpieczna. A tam, gdzie jeszcze jako tako można przetrwać, ludzie usiłują jakoś przystosować się go szybko pogarszających warunk

Będzie brudno

No to stało się dokładnie to, co miało się stać. Niejaki Duda Andrzej podjął decyzję, jaką podjąć mu nakazał Kaczyński Jarosław, i wyznaczył datę wyborów parlamentarnych na 15 października. Czyli w niedzielę-wigilię dnia papieskiego; oczywiście nieprzypadkowo, bo Bezprawie i Niesprawiedliwość wraz z Kościołem katolickim z pewnością wykorzystają Jana Pawła II (wciąż będącego autorytetem, a wręcz obiektem kultu dla sporej części społeczeństwa) do uzyskania zwycięstwa lub przynajmniej jak najlepszego wyniku wyborczego. W każdym razie, zacznie się nam kampania – formalna i oficjalna, nieformalną i nieoficjalną bowiem poszczególne partie od dawna już prowadzą (konwencje, pikniki, wyjazdy, spotkania z wyborcami); niektórzy kandydaci wywieszają nawet swoje bannery. Czego należy się po niej spodziewać? Ano, przede wszystkim tego, że będzie brudna, zapewne o wiele bardziej niż poprzednie, których przecież też nie dało się nazwać czystymi. Nie tylko dlatego, że PiS-owcy z całych sił, nie sz

Jarosław i rozmnażanie

Niejaki Kaczyński Jarosław, prezes Bezprawia i Niesprawiedliwości, wicepremier oraz – o zgrozo! – nieformalny władca Polski, chce, aby osoby obywatelskie naszego kraju się rozmnażały. Chodzi mu zwłaszcza o kobiety. Na partyjnym pikniku w Połajewie kwakał: Z miłości też są dzieci, a to dzisiaj największy prezent, jaki można zrobić Polsce. Tu mówię przede wszystkim o paniach, bo wiadomo, kto te dzieci musi urodzić. A to nie jest łatwe. I my będziemy wszystko robić, żeby tych prezentów było jak najwięcej. Nie wiem, czy pod pojęciem: „wszystko” Kaczyński rozumie także masowe gwałty, ale wykluczyć się tego nie da; prawica – w szczególności skrajna, a do takowej PiS się zalicza – traktuje kobiety jako rzeczy, przedmioty służące li tylko zaspokajaniu męskich potrzeb, w tym seksualnych, przy czym kobieca wola się tutaj nie liczy. W każdym razie, z owej wypowiedzi dyktatorka bez większych problemów da się wyczytać, iż jego głównym zamierzeniem pozostaje inkubacja. Czyli to, aby przedstawiciel