Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2020

Śmietnisko Europy

Idę przez las lub łąkę w towarzystwie czworonożnego przyjaciela. Muszę go trzymać na smyczy, po to chociażby, by gdzieś nie wszedł i nie poharatał sobie łapek (kilka tygodni temu wskoczył w trawę i się skaleczył, boleśnie, lecz na szczęście niezbyt poważanie), albo nie polizał jakiegoś świństwa, co mogłoby się skończyć zatruciem pokarmowym. Tak, wszędzie walają się śmiecie. Obecnie jest ich nieco mniej niż przed kilku laty, kiedy poziom zaśmiecenia lasów i łąk w okolicy mojego miejsca zamieszkania osiągnął apogeum, ale i tak trudno w jakieś dziadostwo nie wdepnąć. Ujrzeć można wszystko: folię, plastiki, szkło, metal, resztki jedzenia, gnijące niezidentyfikowane coś… Kiedy do pobliskich dyskontów należało wchodzić w jednorazowych foliowych rękawiczkach, lądowały one… zgadnijcie, gdzie? Ano, w lesie i na łące! Spacerując i patrząc na całe to śmieciowe plugastwo, przestaję się dziwić, że Polską rządzi Bezprawie i Niesprawiedliwość – mafia/sekta, która uczyniła z (k)raju nad Wisłą najwi

Literatura dla...

Strasznie mnie wkurza – jako pisarza, czytelnika, socjalistę i obywatela – deprecjonowanie niektórych gatunków literackich, a także poszczególnych utworów i ich autorów naładowanym pogardę stwierdzeniem: „to literatura dla…” – i tu się wymienia: kobiety (niby dlaczego miałyby one być gorszym rodzajem czytelników?), kucharki (zawód zasługujący na ogromny szacunek), metali (chodzi o fanów pewnego rodzaju muzyki; a przecież bardzo dobrze o nich świadczy, jeśli czytają książki), literatura wagonowa, itd. Jak łatwo zauważyć, zestawiania takie obraźliwe są zarówno dla utworów literackich i ich autorów, jak też dla osób, które po nie sięgają. Oczywiście, padają one z ust osób uważających się za „elitę intelektualną”, czyli burżujów w drogich garniturkach, co to myślą (o ile można tak to nazwać), że są nie wiadomo kim, i że wszystkie rozumy pojedli. I stanowią jeden z licznych występujących w (k)raju nad Wisłą czynników, jakie zniechęcają ludzi do czytania. Jeśli bowiem deprecjonuje się dan

Błogosławieni, którzy szerzą czytelnictwo

Ładnych już kilka razy, zarówno na tych łamach, jak i w swoich komentarzach na Facebooku, poruszałem temat nawrotu ciemnoty i zdziczenia. Pisałem głównie o Polsce, ale problem dotyczy, jak sądzę, również wielu innych państw. Niby bowiem mamy XXI wiek, internet stał się nieodłączną częścią życia wielu spośród nas, oglądamy telewizję, sygnał której przekazują kosmiczne satelity, sondy docierają coraz dalej w głąb Układu Słonecznego, chirurdzy potrafią przeszczepić ludzką twarz, badania prenatalne umożliwiają leczenie licznych chorób w okresie płodowym, nauki ścisłe oraz przyrodnicze osiągnęły taki poziom specjalizacji, że śledzenie nowinek z każdej jednej dziedziny jest zajęciem pełnoetatowym… A tymczasem przybywa ludzi wierzących, że Ziemia jest płaska, od szczepionek można nabawić się autyzmu, na niektórych uczelniach wyższych wykłada się demonologię, inne głoszą kreacjonizm, itd. Głównym autorytetem, jeśli chodzi o „wiedzę” (cudzysłów nieprzypadkowy) staje się nie naukowiec z setka

Mordercy za pięć stówek

Przeciwnicy świadczenia 500 Plus oraz „trzynastej emerytury” podkreślają często, że Bezprawie i Niesprawiedliwość wdrożyło je po to, by kupować głosy wyborców. W stwierdzeniu tym jest sporo racji. Oficjalnym celem programu 500 Plus miało być zwiększenie dzietności; po kilku latach jego stosowania wiemy, że to się nie udało. Świadczenie to, owszem, nieco poprawiło standard życia w rodzinach słabiej i średnio sytuowanych (do dzieciaków najbiedniejszych, którym jest ono najbardziej potrzebne, nie trafia, ponieważ ich rodzice znajdują się poniżej dolnego progu dochodowego), jednak przy okazji tylko zwiększyło dystans społeczny między nimi a potomkami rodzin najzamożniejszych (które forsę otrzymują, bo górnego progu dochodowego nie ma). Wygląda to tak, że w przypadku małoletniego obywatela z rodziny średnio sytuowanej te wpływające co miesiąc 500 zł idą na zaspokojenie bieżących potrzeb (zwłaszcza teraz, kiedy inflacja nabiera coraz większego rozpędu), podczas gdy bogaci rodzice wpłacają je

Szczególnie odrażające pasożyty

Kapitaliści (nie mylić z przedsiębiorcami, którzy sami są ludźmi pracy, nawet, jeśli zatrudniają załogę) jako klasa to, ogólnie rzecz biorąc, nad wyraz nieprzyjemne istoty. Pasożytują na ludzkiej harówie, ich zyski pochodzą wszak z wyzysku, czyli płacenia pracownikowi MNIEJ, niż warta jest jego siła robocza, a już najbardziej chcieliby, żeby proletariusze zasuwali na nich za darmochę (i często faktycznie się tak dzieje, vide niewolnictwo w postaci bezpłatnych staży). Interesuje ich tylko, jak stoją akcje ich koncernów, ale co się w tych koncernach dzieje, nie zawsze wiedzą; czytałem kiedyś, że szefostwo pewnej niemieckiej firmy motoryzacyjnej prawdopodobnie nie miało pojęcia o instalowaniu w produkowanych przez nią samochodach z silnikami wysokoprężnymi oprogramowania do fałszowania pomiarów emisji spalin, dopóki sprawa nie wyszła na jaw i nie zainteresowały się nią media. Poprzez chociażby reklamy kontrolują kapitalistyczni wyzyskiwacze nasze życie, skłaniając nas do kupowania niep

Gnijący monolit

Ależ się działo! Rządząca koalicja pod nazwą Zjednoczona Prawica (choć Zjednoczone korytem Prawactwo byłoby lepsze) znaleźć się miała na skraju rozpadu, bo zerowcy i gowinowcy jakoby pokłócili się z PiS-owcami o stanowiska, ustawę Bezkarność Plus tudzież zwierzęta futerkowe. Widmo przyspieszonych wyborów krążyło rzekomo nad Polską; pan Borys Budka, lider PO, już przebierał nóżkami, mimo iż wybory takie pomogłyby tylko Konfederacji, Bezprawie i Niesprawiedliwość nie straciłoby na nich, opozycji przyniosłyby zaś szkodę jedynie. Oczywiście, dalece nie wszyscy dali się ponieść emocjom. Niemało pojawiło się komentatorów, którzy twierdzili, że to jedynie show dla wyznawców PiS-u i obywateli w ogóle, temat zastępczy, mający za zadanie odwrócić uwagę opinii publicznej od znacznie poważniejszych kwestii, takich jak chociażby: rosnący deficyt budżetowy, sypiąca się gospodarka, przyrost zachorowań na COVID-19, pogarszanie się polskiej pozycji na arenie międzynarodowej, groźba utraty znacznych

Dlaczego gardzę Konfederacją

Niedawno zamieściłem notkę, w której wymieniłem powody swojego skrajnie negatywnego odczucia, zwanego pogardą, wobec Bezprawia i Niesprawiedliwości (PiS-u). Dziś wezmę na warsztat Konfederację, czyli drugie obecne w Sejmie ugrupowanie prawackie, jeszcze nawet bardziej skrajne, chore i zdziczałe niż mafia/sekta Kaczyńskiego Jarosława. Oto zatem przyczyny mojej pogardy wobec Konfederacji: 1) Neonazistowska orientacja polityczna – wielu działaczy tego ugrupowania nie kryło ani nie kryje swojej fascynacji już to Adolfem Hitlerem (byli i tacy, których przyłapano na heilowaniu), już to przedwojenną polską endecją; zdegenerowane owe jednostki należały wcześniej do innych organizacji neonazistowskich. 2) W związku z powyższym samo istnienie Konfederacji i jej członków, jak też popieranie ich, stanowi naplucie na groby wszystkich polskich ofiar nazizmu i III Rzeszy, a dla Polski oraz społeczeństwa polskiego jest po prostu hańbą. 3) Zdrada – Konfederacja, jak w ogóle cała polska prawica, ko

Antyklerykałowie w kiosku

W ostatnim czasie rynek prasy w (k)raju nad Wisłą obiegła wieść o pojawieniu się nowego antyklerykalnego tygodnika pod tytułem Fakty po Mitach . Jest to kontynuacja/nowa wersja pisma Fakty i Mity . Reaktorem naczelnym jest Dariusz Cychol, a swoje teksty zamieszczali będą m. in. Piotr Gadzinowski, prof. Joanna Senyszyn, Bolesław Parma i inni publicyści – niektórzy znani z mediów głównego nurtu, ale dla nowego tygodnika piszący pod pseudonimami. Pierwszy numer ukazał się w miniony piątek, 18 września. Kupiłem, przeczytałem w weekend, a teraz zapodam Wam recenzję. Wieść o powołaniu do życia Faktów po Mitach wzbudziła kwik na prawicy i pewne kontrowersje na lewicy. Prawacy kwiczeli, że demoniczne siły znów szturmują Kościół i wiarę katolicką. Lewicowcy podnosili, iż pismo zamieści teksty Janusza Korwin-Mikkego, neonazisty, jednej z najobrzydliwszych postaci polskiej sceny politycznej, gardzącego kobietami (w większym stopniu niż mężczyznami) i zwierzętami. Jego artykulik faktycznie w

Zabójcza komercja

Jako nastolatek przeżyłem okres fascynacji twórczością Michaela Crichtona, jednego z najlepszych pisarzy amerykańskich, twórcę gatunku określanego jako techno-thriller, sytuującego się na pograniczu fantastyki naukowej i sensacji (choć pisał on też powieści historyczne i przygodowe). Do dziś zresztą zalicza się on do moich ulubionych autorów; Jurassic Park to książka, do której naprawdę często wracam, a ostatnio odświeżyłem sobie Nortona N22 i Linię czasu . W najlepszych swoich powieściach Michael Crichton poruszał temat zapoczątkowany bardzo dawno, bo na początku XIX wieku na kartach Frankensteina Mary Shelley, czyli zagrożenie związane z niekontrolowanym rozwojem nauki (konkretnie – nauk ścisłych) i, zwłaszcza, technologii. Tym jednakowoż, w czym amerykański pisarz widział największą groźbę, była komercjalizacja polegająca na podporządkowaniu progresu technologicznego kapitalistycznej logice zysku na wszystkim i za wszelką cenę. Często poruszał wątek korporacji z pazernymi biz

Kwintesencja i finalizacja

Ze strony pozornie liberalnej, a faktycznie konserwatywnej prawicy spod znaku PO i dawnej Unii Wolności, jak również przyjaznych im mediów, często pada zarzut, że PiS „przywraca PRL”. Chodzi oczywiście o niedemokratycznej praktyki mafii/sekty Jarosława Kaczyńskiego. Kompletnie się z tym twierdzeniem nie zgadzam. I nie chodzi nawet o to, że Bezprawie i Niesprawiedliwość w swoim zwyrodniałym przekazie propagandowym powołuje się nie na poprzedni ustrój, którym gardzi (podobnie jak cała prawica postsolidarnościowa), lecz na przedwojenną Sanację, rządy której były, swoją drogą, o wiele okrutniejsze i paskudniejsze niż rządy PZPR po 1956 roku. Prawda jest taka, że to, co PiS wyczynia z ustrojem Polski, jest kwintesencją i finalizacją, jakkolwiek sprymitywizowaną, tego, co post-Solidarność robi, odkąd dopchała się do władzy w 1989 roku. Po pierwszej turze wyborów prezydenckich pisałem, że właśnie w latach 1989-1990 przegraliśmy szansę na zbudowanie prawdziwej demokracji. Owszem, nowy ustr

Dlaczego gardzę PiS-em

Jeśli czytacie zarówno tego bloga, jak też moje wpisy na Facebooku, wiecie, że nader krytycznie odnoszę się do ugrupowań prawicowych, które uważam po prostu za szkodliwe. Krytycyzm wszelako to jedno, pogarda zaś – drugie, a właśnie pogardę odczuwam wobec partii i organizacji skrajnie prawicowych. Dziś wymienię, w kolejności, w jakim mi się nasuwają, powody, dla których gardzę Bezprawiem i Niesprawiedliwością (PiS-em). 1) Zatruwanie, z pomocą Kościoła katolickiego, umysłów swoich wyznawców chorą, pełną nienawiści i łgarstw propagandą. Służy ona do wykreowania Matriksu (alternatywnej pseudo-rzeczywistości) kłamstw i głupoty, narzucanego zwolennikom kaczej mafii/sekty. Skutek jest taki, że ludzie ci są ślepo posłuszni PiS-owcom, realizują bez mrugnięcia okiem wszystko, czego Wódz Jarosław sobie życzy, a także cechują się fanatyczna nienawiścią do całego świata. 2) Fanatyczny antykomunizm, antysocjalizm i ogólnie antylewicowość – PiS, jako ugrupowanie faszystowskie, niszczy wszelkie idee

Tak dla zakazu

Sejm zajmie się projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Zawiera on kilka nader trafnych założeń, bazujących na jak najbardziej szczytnych ideach. Przewiduje chociażby ograniczenie trzymania psów na łańcuchach, zakaz zwierzęcych występów w cyrkach oraz zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Całość firmuje Bezprawie i Niesprawiedliwość, ale poparcie dla projektu zapowiedziała też Lewica (i słusznie, musi ona wszak kierować się humanitaryzmem, natomiast tego typu ustawy przechodzić winny przez parlament ponad podziałami politycznymi), przeciw są neonaziści z Konfederacji, co zresztą nie dziwi (dlaczego, o tym trochę dalej). Najwięcej sztucznie rozbudzonych kontrowersji budzi jak najbardziej słuszny i wielce potrzebny zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Smuci on kapitalistów, cieszy natomiast organizacje pro-zwierzęce, które dobijały się o to od dawna. I dobrze, że tak czyniły, ponieważ biznes to nie tylko barbarzyński, ale też ogromnie szkodliwy. Norki, lisy, jenoty i tym podo

Najgorsi wrogowie

Kalifornia w ogniu. Pożary wybuchają tam wprawdzie co roku, niemniej jednak te obecne przebijają swoją skalą wszystkie dotychczasowe, są więc szczególnie niebezpieczne dla ludzi i, co gorsza, zwierząt. Na Syberii zarejestrowano niedawno rekordowo wysokie temperatury. Lodowce na Grenlandii w ostatnim czasie osiągnęły wartość krytyczną topnienia (czy coś w ten dekiel; chodzi o to, że już nie wrócą do uprzedniej postaci, nie odbudują się). A to tylko niektóre, i zaledwie z kilku tegorocznych miesięcy, przykłady skutków rozkręcającej się w najlepsze katastrofy klimatycznej. Mało tego, naukowcy podnoszą, że mamy do czynienia z masowym wymieraniem zwierząt. Kolejne ich gatunki odchodzą w mroki przeszłości, już to za sprawą kłusownictwa (na którym zarabiają wielcy gracze rynkowi, bo przecież nie Afrykanie ze strzelbami) i polowań dla rozrywki (też stanowiących ogromne źródło zysku, bowiem zwierzęcej krwi nie rozlewają dla przyjemności ludzie biedni), już to za sprawą zanieczyszczeń, niszcze

Tragiczne konsekwencje

Mamy dzisiaj 10 września, czyli Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Obchodzi się go corocznie od 2003 roku, a ustanowiony został z inicjatywy Międzynarodowego Towarzystwa Zapobiegania Samobójstwom (IASP), działającego we współpracy z Międzynarodową Organizacją Zdrowia (WHO). Celem jest zwrócenie uwagi na samobójstwa jako na najczęstszą (w skali świata) przyczynę przedwczesnych zgonów, jakim można było zapobiec. Chodzi przede wszystkim o zwiększenie wiedzy na temat owej kwestii społecznej, jak również o upowszechnienie wsparcia psychologicznego u osób mających myśli samobójcze. Przyczyn podejmowania decyzji o zgonie z własnej ręki jest multum. Można wyróżnić systemowe – czyli wynikające z funkcjonowania jednostki ludzkiej w ramach nieludzkiego systemu kapitalistycznego i z działalności władz państwowych bądź religijnych – jak też pozasystemowe, czyli związane z życiem osobistym. Niektóre są specyficzne dla danego regionu lub państwa; przykładowo, w Korei Południowej przybywa pró

Prywatyzacja i zniewolenie

W epoce PRL-u zwolennicy przywrócenia nieludzkiego systemu kapitalistycznego podburzali robotników i skłaniali ich do popierania prywatnej własności środków produkcji, twierdząc, że kiedy zakłady pracy przestaną być państwowe i przejdą w ręce prywatnych właścicieli (kapitalistów), to płace pójdą w górę. Niestety, proletariusze dali się na tę brednię nabrać; wciśnięcie im kitu poszło tym łatwiej, że od lat 70. zezwalano w Polsce Ludowej na tworzenie, pod pewnymi warunkami, firm prywatnych. Wówczas jednak, w upaństwowionej gospodarce, wszyscy mieli pracę, zatem osoby prowadzące tego typu przedsiębiorstwa, chcąc pozyskać pracowników, rzeczywiście musiały zaoferować im wyższe wypłaty niż w sektorze państwowym. W kapitalizmie jednak, który zapanował w (k)raju nad Wisłą po 1989 roku, realia okazały się znacznie bardziej ponure. Rabunkowa prywatyzacja, przeprowadzona przez Balcerowicza i jego następców, poskutkowała likwidacją licznych przedsiębiorstw, a nawet całych sektorów przemysłowych;