Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2021

Polska Kaczora Donalda

Kiedy pominiemy to, co politycy (choć do większości z nich określenie „politykierzy” pasuje znacznie lepiej) dwóch największych obecnie partii mówią przed kamerami – chodzi o to ich wzajemne krytykanctwo – przekonamy się, iż obie lansują bardzo podobną wizję Polski. Mało tego – nie tylko lansują, ale od 1989 roku wcielają wizję ową w życie, choć zrazu oczywiście pod innymi partyjnymi sztandarami. Otóż, zarówno Bezprawie i Niesprawiedliwość, jak też Platforma (anty)Obywatelska chcą, by (k)raj nad Wisłą był zacofanym (mentalnie, bo postęp technologiczny oba ugrupowani akurat akceptują, choć niekoniecznie w energetyce), sklerykalizowanym, zaściankowym rezerwuarem taniej siły roboczej (co oznacza biedne społeczeństwo) dla międzynarodowych koncernów i korporacji, rzecz jasna całkowicie podporządkowanym tymże oraz Kościołowi katolickiemu. Czyli państwem, w którym pracownicy pozbawieni są większości praw, a wypłata pozostaje dobrą wolą kapitalisty, człowieka można ot, tak sobie wywalić z jeg

Ukarani za walkę

W ostatnich dniach posłowie Lewicy zajęli się – i bardzo dobrze, bo takie właśnie działania to ich obowiązek wprost wynikający z lewicowości – zwolnieniami dyscyplinarnymi, jakich kilka działających w Polsce międzynarodowych korporacji dopuściło się wobec… działaczek i działaczy związków zawodowych. Tak przykładowo postąpił jeden z banków, tak też zachowała się – pod wydumanym zresztą pretekstem – gigantyczna firma logistyczna, należąca do jednego z najzamożniejszych kapitalistów na świecie. W obu przypadkach wyrzucenie z pracy było karą za działalność związkową, czyli za walkę o lepsze warunki zatrudnienia dla koleżanek i kolegów. Cóż, takie właśnie jest oblicze – jakkolwiek określenie „ryj” byłoby o wiele właściwsze – neoliberalnego kapitalizmu, jaki solidarnościowa targowica zainstalowała nad Wisłą po 1989 roku. W systemie owym, jak wiemy, pracownik sprowadzany jest do roli zaledwie narzędzia, generującego z pomocą swojej siły roboczej (za którą płacone ma mniej, niż wynosi jej re

Pracusie i pasożyty

Kilka lat temu w jednym z odcinków swojego programu telewizyjnego Robert Makłowicz pokazał (jeśli mnie pamięć nie myli) kambodżańską rodzinę prowadzącą obwoźny handel miejscowymi potrawami; wykorzystywała w tym celu skuter czy motocykl (nie pamiętam dokładnie), do którego przymocowano specjalną budkę, gdzie odgrzewano, gotowano i smażono owe przysmaki. Robert Makłowicz nazwał tę działalność „przykładem lokalnej przedsiębiorczości”. I miał w stu procentach rację, bo ci kucharze-handlarze stanowią wręcz model prawidłowo rozumianych przedsiębiorców. Kimże bowiem jest przedsiębiorca/biznesmen? Ano, po prostu człowiekiem PRACUJĄCYM na własny rachunek, czyli prowadzącym swoją działalność gospodarczą (firmę). Może ona być jednoosobowa lub zatrudniająca pracowników; w obu tych przypadkach przedsiębiorca PRACUJE (zazwyczaj bardzo ciężko). Założenie takiej działalności – zwłaszcza jednoosobowej – nie zawsze jest dobrowolne, gdyż wymuszać je mogą już to przepisy prawne (agent ubezpieczeniowy, b

Metody walki

Czwarta fala pandemii COVID-19 osiąga mroczną pełnię. Znów mamy kilkadziesiąt tysięcy zakażeń dziennie i, co jeszcze gorsze, kilkaset zgonów. Należy się spodziewać ponownego zaklajstrowania – nawet w spokojnych czasach niewydolnej, z winy składkowego systemu finansowania, wprowadzonego przez prawicowe rządy AWS-UW, z których wyewoluował dzisiejszy POPiS – służby zdrowia, co znowu będzie miało tragicznego konsekwencje zwłaszcza dla osób cierpiących na inne choroby oraz ofiar wypadków. Cóż, koronawirus już z nami zostanie i będzie nas atakował właśnie jesienią i zimą, kiedy to ograniczamy ruch na powietrzu, więcej za to czasu spędzamy w pomieszczeniach zamkniętych. Nie musi to jednak oznaczać tragedii, a raczej nie musiałoby, gdyby… Ano właśnie, przyczyny TAKIEJ SKALI czwartej fali są cokolwiek inne niż poprzednich. Tamte generowane były przez lockdown, który sprzyjał przyrostowi liczby zakażeń – paskudny drobnoustrój świetnie roznosi się po blokach mieszkalnych i punktowcach, zwłasz

Totalitarny rejestr

Media obiegła wieść o wprowadzanym przez Ministerstwo Zdrowia (a raczej Choroby, bo taka nazwa byłaby o wiele bardziej adekwatna) rejestrze… ciąż. Serio! Każdy podmiot medyczny, czyli każdy lekarz, który dowie się, że pacjentka zaszła w ciążę, będzie musiał wpisać tę informację do Systemu Informacji Medycznej (dotychczas zawierał on takie dane jak: grupa krwi, alergie czy obecność implantów w ciele). Słowo „każdy” oznacza medyków pracujących zarówno w publicznej służbie zdrowia, jak i w sektorze prywatnym. A stan błogosławiony (skąd takie określenie, zaiste nie wiem) pacjentek będą oni musieli rejestrować już od pierwszych dni jego istnienia. Obowiązek taki – wprowadzany rozporządzeniem – ma, wedle nie-rządowych planów, wejść w życie od 1 lipca 2022 roku. Czy wejdzie, zobaczymy, ale biorąc pod uwagę dotychczasowy klerofaszystowski kurs przeciwko prawom kobiet, ewentualność taka wydaje się nad wyraz prawdopodobna. Będzie to kolejne uderzenie w kobiety i ich wolność, dokonane przez kl

Obowiązek szczepień

Austria szykuje się do wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19. I dobrze, bo przecież koronawirus nie zniknie, lecz przeciwnie, zostanie z nami już chyba na zawsze, i stale będzie mutował, toteż jedyną metodą, byśmy sobie z nim poradzili, jest nabycie odporności zbiorowej. A najprostszą i najskuteczniejszą drogą ku temu są szczepienia właśnie. Identycznie zresztą było z innymi chorobami zakaźnymi; te, co przez stulecia, a nawet tysiąclecia dziesiątkowały całe społeczności ludzkie, wyeliminowane zostały lub przynajmniej zneutralizowane dzięki masowym szczepieniom, w przypadku części schorzeń obowiązkowym (w niektórych państwach przynajmniej). Jeśli chodzi o COVID-19, to bodaj najczęściej stosowana przez rządy metoda walki z tą pandemią, czyli lockdown, zawiodła. Tymczasowe zamykanie firm, instytucji publicznych oraz ośrodków kultury i sportu nie zapobiegło rozprzestrzenianiu się paskudnego mikroba; przeciwnie, raczej wygenerowało kolejne fale zarazy, bowiem ludzie sied

Głodny jankeski wojak

USA – kapitalistyczne imperium zła – są pod względem militarnym supermocarstwem (stały się nim za sprawą cichej umowy między władzami, kapitałem i Sądem Najwyższym dotyczącej regulacji gospodarczych, zawartej na potrzeby uzbrojenia armii podczas II wojny światowej). Przynajmniej formalnie, bo ostatnimi czasy ichnie wojsko zostało pod względem technologii zbrojeniowych wyprzedzone przez Chińczyków, a może i Rosjan (zwłaszcza, jeśli chodzi o prace nad rakietami hipersonicznymi), nadto wychodzą na jaw różne problemy. Przykładowo, Podczas wspólnych manewrów komandosi znad Potomacu wzięli w skórę od brytyjskich kolegów. Dalej, niedawno sprawdzono wrzutnie rakiet przenoszących ładunki nuklearne i okazało się, że w razie czego większość spośród tychże pocisków... nie zostałaby odpalona. Instalacje są bowiem stare, zużyte, sparciałe, gnębione awariami (nie wszystkie da się obecnie naprawić, ponieważ sporo firm, jakie wyprodukowały sprzęt oraz materiały, już nie istnieje – ot, kapitalizm), p

Nieodpowiedzialna Miriam

Gdzieś tak w 7 lub 6 roku p. n. e. (dokłada data prawdopodobnie niemożliwa jest do ustalenia) nastolatka imieniem Miriam, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, wędrowała z Nazaretu do Betlejem. I to pieszo, bo ani owej dziewczyny, ani jej męża Józefa nie było stać na osiołka (stanowiącego wymysł artystów żyjących kilkanaście wieków później) bądź inne zwierzę pomagające w transporcie; oboje wywodzili się z klasy społecznej zwanej wówczas tekton lub proletari , czyli wolnych robotników najemnych, świadczących rozmaite prace fizyczne, najczęściej za bardzo mizerne wynagrodzenie, co oznacza, iż byli jeśli nie kompletnymi nędzarzami, to przynajmniej biedakami. Długość trasy pokonanej przez Miriam w dziewiątym miesiącu ciąży wynosi około 150 kilometrów, i to w trudnym, skalistym terenie – idzie się prawie cały czas pod górę. Nastolatka ryzykowała zatem poronienie/przedwczesny poród, wypadek typu skręcenie lub złamanie nogi, a nawet śmierć w wyniku upadku ze skały, użądlenie przez skorpiona l

Susza i głód

Ludzie uciekają z Bliskiego i Środkowego Wschodu oraz Afryki Północnej przed wieloma tragediami. Oto jedna z nich: Irak to państwo zrujnowane NATO-wską (w tym, niestety, z polskim udziałem) inwazją z 2003 r., eksploatacją gospodarczą przez zachodnie koncerny, prowadzoną równolegle z próbą wdrożenia nieludzkiego neoliberalnego porządku gospodarczego, wojnami domowymi i terroryzmem, jakie stanowiły następstwo owej inwazji. A teraz jeszcze na kraj ów spadło kolejne tragiczne nieszczęście. Mianowicie straszliwa susza dotknęła Nizinę Niniwy – obszar o rozmiarach mniej więcej Województwa Opolskiego, stanowiący najżyźniejszy (dotychczas) teren w Iraku, żywiący pozostałe prowincje tego państwa. Niestety, obecnie rolnictwo – a właśnie w tamtym miejscu najprawdopodobniej je wynaleziono – jest tam w zaniku. Zbóż ani innych roślin na terenie Niziny Niniwy praktycznie na da się już uprawiać, i nic w tym dziwnego, skoro temperatury sięgają 50 stopni Celsjusza (nawet jak na klimat Iraku wartości o

Nasza wina

Ściślej rzecz ujmując, między innymi nasza, o czym za chwilę. Ale po kolei. Kryzys na polsko-białoruskiej granicy trwa, coraz więcej uchodźców chce przedostać się do Polski, a potem dalej za Zachód. Nasze służby – jakkolwiek określenie „PiS-owski aparat terroru” jest tu o wiele właściwsze – albo wywożą ich na ziemię niczyją, albo brutalnie traktują, np. gazem czy strumieniami z armatek wodnych. Uchodźcy, co zupełnie zrozumiałe, są coraz bardziej przerażeni i zdesperowani, usiłują się więc bronić, niekiedy rzucając kamieniami. Przybywa ofiar śmiertelnych, tzn. ludzi, którzy zamarzli w lesie. Aktywiści, w tej liczbie znane aktorki czy osoby związane z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, robią, co mogą, by nieść pomoc, w czym PiS-owscy siepacze w mundurach usilnie przeszkadzają. W Sejmie Bezprawie i Niesprawiedliwość dąży do przeforsowania ustawy, jaka w niekonstytucyjny sposób podtrzyma restrykcje przynależne wyłącznie stanowi wyjątkowemu. Z grona opozycji jedynie Lewica, Polska 2050 o

Imperium zła kontra Chiny

Politycy rządzący USA, supermocarstwem imperialistycznym, obudzili się z ręką w nocniku. A to dlatego, że Chiny przeprowadziły niedawno udane testy rakiet hipersonicznych. Lecą one nisko nad ziemią z ogromną – naddźwiękową, jak mówi określenie – prędkością, są niewykrywalne dla radarów wczesnego ostrzegania, a system obrony przeciwrakietowej (na obecnym, w każdym razie, etapie rozwoju) pozostaje przeciwko nim bezsilny. Chińska Republika Ludowa jest bardzo zaawansowana w rozwoju tej technologii zbrojeniowej, nad swoimi pociskami tego typu pracują również Rosjanie. Amerykanie oczywiście takoż, ale są pod tym względem o kilka lat w tyle za Chińczykami, a nawet Rosjanami. Mówiąc krótko, amerykańskie imperium zła traci (już straciło?) przewagę militarną nad Chinami, a może i Rosją (ona też intensywnie się zbroi, wyposażając swoją armię w coraz nowocześniejsze technologie służące unicestwianiu istnień ludzkich). Bo gospodarczo USA z Państwem Środka już przegrały, podobnie zresztą jak wszys

***** klerykałów!

Ech, chciałoby się wreszcie żyć w normalnym, świeckim, dobrze się rozwijającym państwie! Takie w każdym razie marzenie deklaruje większość wyborców szeroko pojętej opozycji (które ugrupowania FAKTYCZNIE można za takową uznać, to inna sprawa). I słusznie, bo jest ono dobre i właściwe. Sam chciałbym, aby Polska stała się takim właśnie państwem. Państwem, gdzie kobiety nie są traktowane jako żywe inkubatory i cieszą się pełnią praw, w tym do samodzielnego decydowania o swoim organizmie i zdrowiu. Państwem, gdzie przedstawiciele mniejszości, zwłaszcza seksualnych, nie są zaszczuwani, nie padają ofiarami przemocy fizycznej oraz psychicznej, nie dyskryminuje się ich i mogą żyć normalnie, czyli przykładowo układać po swojemu życie rodzinne. Państwem, gdzie stabilne zatrudnienie i wypłata pozwalająca utrzymać siebie samego(ą) wraz z rodziną na godnym poziomie, umożliwiającym niemartwienie się o jutro, to norma, a nie efekt dobrej woli kapitalisty. I wreszcie państwem świeckim, w którym związ

Warci poparcia

Generalnie, liczne są powody, dla których popieram Lewicę (jakkolwiek, rzecz jasna, nie jest to poparcie ślepe, bo są i rzeczy, co budzą moje zastrzeżenia oraz nie podobają mi się; o nich jednak napiszę zapewne kiedy indziej). Głównym jest po prostu ideologia; skoro jestem wyborcą o światopoglądzie lewicowym, to jasnym pozostaje, iż głosy swe oddaję na polityków, jacy deklaruję podobne do moich przekonania. Zwłaszcza, że innego wyboru za bardzo nie mam, skoro nie nie działa w Polsce inna niż omawiana tu koalicja, lewicowa formacja, która miałaby szansę dostać się do parlamentu. No dobra, w grę wchodziliby jeszcze Zieloni, lecz są oni coraz bardziej wasalizowani przez konserwatywną, klerykalną i służalczą wobec kapitalistów PO. Dalej, jeśli chce się realnych zmian na lepsze w Polsce, to Lewica pozostaje jak na razie jedyną formacją, która może je zaproponować; wszystkie inne partie i koalicje – poza wspomnianymi Zielonymi, stłamszonymi wszelako przez PO – są konserwatywne, czyli po

O wymyślonym święcie

Do napisania niniejszej notki zainspirowały mnie teksty autorstwa Piotra Gadzinowskiego, zamieszczone w Fatach po Mitach oraz Dzienniku Trybunie . A że temat jest interesujący, to chyba warto, bym spojrzał na niego z własnej perspektywy. Jak się pewnie domyśliliście, notka będzie o dniu jutrzejszym, czyli 11 Listopada, kiedy to w (k)raju nad Wisłą obchodzimy Święto Niepodległości… co niewiele ma wspólnego z upamiętnieniem faktów historycznych; już prędzej wynika z ich przeinaczania. Ale po kolei. W zasadzie, to KAŻDE święto – tak państwowe, jak też religijne – jest w większym bądź mniejszym stopniu „wymyślone”, odnosi się bowiem do abstrakcji, czyli najczęściej wydarzeń dawno minionych, a wręcz do legend, jakie wokół nich narosły. I tak, Boże Narodzenie w dniach 25-26 grudnia zaiste niewiele ma wspólnego z przyjściem na świat Jezusa Chrystusa (według historyków i biblistów, urodził się on najprawdopodobniej wiosną, przy czym pamiętać należy o licznych głosach kwestionujących, jako

Słowa i zbrodnia

Dziś wypada nic innego, a 9 listopada, czyli Międzynarodowy Dzień Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem. W tym miejscu przypomnieć należy, że faszyzm – a także jego jeszcze okrutniejsza wersja, dopełniona o elementy okultystyczne i pseudo-naukowe „teorie” o „wyższości” jednych ras nad innymi, czyli nazizm – jest ni mniej, ni więcej, a bardziej szczerą formą kapitalizmu. Bardziej szczerą, gdyż pozbawioną demokratycznej (pozornie przynajmniej) fasady w postaci wyborów, systemu wielopartyjnego, trójpodziału władz i niezawisłego sądownictwa. Dzisiejsze święto ma też inne, bardziej ogólne zadanie niż tylko informowanie o faszyzmie w licznych jego wersjach i konieczności walki z nim, czyli zapobieżenia jego powrotu. Przypomina mianowicie, iż działalność skrajnej prawicy (nacjonaliści, faszyści, naziści w rozlicznych odmianach) pozostaje nieodmiennie zbrodnicza, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i grupowym, a nawet masowym (zbrodnie przeciwko ludzkości). Dlaczego? Ano z prostej przyczyny –

Korzyści z przyjęcia

Na lekcjach historii tego nie uczą (chyba nigdy nie uczyli), ale z perspektywy czasu polski udział w bitwie pod Wiedniem (12 września 1683 roku) był porażką, oczywiście w wymiarze politycznym. Wsparliśmy bowiem przyszłych zaborców – bezpośrednio Austrię, a pośrednio Prusy oraz Rosję – osłabiając sojusznika w naszej walce o niepodległość, czyli Turcję Osmańską. Z tamtą batalią wiąże się jednak kilka pozytywnych aspektów. Jednym z nich było sprowadzenie kawy do Polski (żołnierze Sobieskiego znaleźli ją wśród łupów wojennych), drugim… znów coś, o czym w polskiej szkole nie uczą. Otóż, po bitwie owej Jan III Sobieski zaproponował tureckim i tatarskim jeńcom osiedlenie się w Rzeczpospolitej – mieli wżenić się w rody szlacheckie, otrzymać majątki ziemskie i pozycję. Wielu skorzystało, a powstała w ten sposób mniejszość muzułmańska zapisała piękną kartę w naszej historii. W działaniu tym chodziło nie tylko o humanitaryzm, ale przede wszystkim o zapewnienie państwu rozwoju demograficznego i