Posty

Wyświetlanie postów z 2024

Z kryzysu w kryzys

Wygląda na to, że nieludzki system kapitalistyczny znów popadł w kryzys… a raczej zaczęła się kolejna faza tego, który ze zmiennym natężeniem trwa od dawna. Coraz więcej firm upada, rozkręcają się masowe zwolnienia, ludzie tracą pracę lub otrzymali od szefów informację, kiedy utrata taka nastąpi. Automatycznie oczywiście przekłada się to na brak środków do życia, którego koszta są przecież nader wysokie. Najgorzej prezentuje się sytuacja osób, jakie mają do spłacenia kredyty, ze szczególnym uwzględnieniem hipotecznych. Innymi słowy, wieje grozą, i wcale tu nie przesadzam, wiem bowiem, jak to jest, kiedy nie ma stałego źródła dochodu (blizny na moich nadgarstkach nie wzięły się wszak znikąd). To rzecz jasna nie tylko polska przypadłość; w innych państwach do owej tragedii również dochodzi. Przykładowo, do masowych zwolnień szykuje się Tesla, należąca do jednego z najobrzydliwszych pasożytów naszego świata, Elona Muska. W USA, dodajmy, skala bezrobocia, a wraz z nim bezdomności i gł

Egzekucje i groby

Przeprowadzane przez Izrael ludobójstwo w Strefie Gazy nie ustaje od października ubiegłego roku. W zwiększającej się ciągle liczbie ofiar można się już pogubić (biorąc pod uwagę skalę rzezi, nie wiem, czy da się ją w ogóle ustalić inaczej, niż w dużym przybliżeniu), co DZIESIĘĆ MINUT mordowane jest lub zostaje ranne dziecko, noworodki wydobywane są z ciał konających albo dopiero co zmarłych matek (jedyne takie miejsce na świecie!), Palestynki są masowo gwałcone przez izraelskich siepaczy na oczach bliskich (znany jest przypadek dziewięcioletniego chłopca, który osiwiał, widząc, co Izraelczycy zrobili z jego matką), psy z głodu jedzą ludzkie zwłoki… Jednym z elementów tej masowej zbrodni – gdyż z nią właśnie mamy do czynienia, a nie z żadną „wojną z terroryzmem” czy „samoobroną” – są ataki na system opieki zdrowotnej w Strefie Gazy. Według ONZ, Izrael przeprowadza ich średnio siedemdziesiąt trzy miesięcznie, co oznacza, że od października aż dotąd popełnił przynajmniej czterysta trz

Triumf pasożytów

W minioną niedzielę odbyła się w niektórych miejscowościach miastach druga tura wyborów samorządowych – wszędzie tam, gdzie żadna z osób kandydujących na wójta, burmistrza czy prezydenta nie uzyskała więcej niż 50 proc. głosów. Proces wyborczy mamy zatem już za sobą. A na licznych portalach społecznościowych tudzież innych porach natknąć się łatwo na komentarze – gorzkie raczej – wedle których REALNE zwycięstwo odniosła nie taka czy inna partia, koalicja czy lokalny komitet, lecz deweloperzy (i inni kapitaliści). Oczywiście jest to prawda. Z wyjątkiem Częstochowy, Świdnicy, Włocławka i paru jeszcze miast, gdzie na fotelu burmistrzowskim lub prezydenckim zasiedli przedstawiciele Lewicy, pełen triumf odnieśli przedstawiciele klas pasożytniczo-wyzyskujących. Niezależnie bowiem od tego, czy władzę w danej jednostce samorządu terytorialnego obejmie w nowej kadencji KO, PiS czy inna prawica, reprezentowane będą, na szczeblu lokalnym, interesy kapitału. Przede wszystkim wspomnianych wyże

Atomowe marzenie pewnego solidarucha

Niejaki Duda Andrzej, ksywa Adrian, znany też jako PAD i Anżej, czyli PiS-owski solidaruch niby bez legitymacji partyjnej (musiał ją zdać, lecz ślepa lojalność i niewolnicze podporządkowanie Kaczyńskiemu Jarosławowi pozostały), nędzna imitacja prezydenta RP, ma marzenie. Pragnąłby otóż arsenału nuklearnego w Polsce. Nie chodzi wszelako o bomby rodzimej produkcji – Polska zalicza się do państw, które posiadają niezbędną infrastrukturę do wdrożenia tejże – lecz o rozlokowanie na naszym terytorium broni amerykańskiej. Jak na prawicowca, a już szczególnie postsolidarnościowego, przystało, Duda nie reprezentuje przecież interesów Rzeczypospolitej, lecz USA, jak również Watykanu oraz międzynarodowych koncernów i korporacji. W sprawie, jaką dziś poruszam, facet ten zamierza rozmawiać z Donaldem Tuskiem; oby premier wykazał choć odrobinę rozsądku… lecz nie łudzę się, wszak on też jest solidaruchem. Według propagandy, imperialistyczny arsenał nuklearny miałby znacząco podnieść poziom bezpi

Zbyt łagodni?

Notka z okazji Międzynarodowego Dnia Ziemi. Niedawno w Warszawie protestowali aktywiści klimatyczni. Czynili, to blokując mosty. Zostali, według licznych informacji – brutalnie, spacyfikowani przez policję. Nic w tym dziwnego; „demokratyczni” politycy i samorządowcy PO (panie Tusk, panie Trzaskowski, proszę się nie rozglądać!) reagują na publiczną krytykę ich działań w sposób równie agresywny, co PiS-owcy… No, ale ileż razy można pisać, że to jedna i ta sama prawica? Osoby biorące udział w tamtym proteście, i w ogóle podnoszące kwestię katastrofy klimatycznej oraz tego, że trzeba ją zastopować, jeśli nie chcemy wyginąć, spotkały się również z agresją werbalną, mniej lub bardziej jawną, na forach internetowych oraz mainstreamowych mediach; pisałem dopiero co o paskudnym zachowaniu dziadersa Mazurka – to właśnie jeden z przykładów. Swoją drogą, ciekawe, dlaczego ludziska reagują oburzeniem, kiedy ktoś od czasu do czasu w imię wyższych racji (jak w tym przypadku, bo na formę protestów k

Słowa o ludobójstwie

Dziś osiemdziesiąta pierwsza rocznica wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim. Czyli zrywu Żydów skazanych przez hitlerowskich okupantów na zagładę. Walczyli oni bez szans i nadziei nie zwycięstwo. Ich celem było wywalczenie godnej śmierci, z bronią w ręku, a nie w komorze gazowej, by później zostać przerobionym na mydło. Z tej okazji przytoczę wypowiedź Marka Edelmana, wybitnego lekarza, jednego z dowódców Powstania w Getcie Warszawskim, zaliczającego się do nielicznych ocalałych z rzezi, jaką Powstańcom urządzili naziści: Mówienie o powstaniu w getcie, ma tylko jeden sens: przypominanie światu, że ludobójstwo jest zbrodnią przeciwko samej istocie człowieczeństwa i że nie można być bezkarnie obojętnym świadkiem, bo wychodzi się z tego okaleczonym. Ten cytat powinien być powtarzany w naszych czasach szczególnie często. Trwa bowiem ludobójstwo w Gazie, a popełniający je Izrael najwyraźniej rozpoczyna wojnę z Iranem. Trwają ludobójstwa w Kongu czy Sudanie Południowym. Ludzie giną na

Dziennikarz i aktywistka

Znany dziennikarz, Rober Mazurek, przeprowadzał przedwczoraj wywiad dla RMF FM z Dominiką Lasotą, młodą aktywistką klimatyczną. Nawiązał do jakichś działaczy z Niemiec, którzy uznani zostali za przestępców i terrorystów. Na co Dominika Lasota odpowiedziała, że wielu ludzi w czasie, gdy prowadzili działalność społeczną i polityczną, nazywanych było terrorystami. Podała przykład Martina Luthera Kinga (trafny zresztą), na co Mazurek odrzekł z oburzeniem, że nigdy go tak nie określano. Kiedy Dominika Lasota sprostowała, gwiazdor medialny wkurzył się, że śmie go ona pouczać i zaczął kpić z jej wykształcenia (skończyła jak na razie liceum). Pan Mazurek zachował się w sposób wysoce niekulturalny, acz niestety typowy dla obecnego dziennikarstwa w mediach głównego nurtu. Rzecz jasna, wyszedł na dziadersa, czyli mentalnie uwstecznionego o ładnych kilkaset lat konserwatystę, przekonanego o własnej wybitności tudzież byciu autorytetem, a co najgorsze, pogardzającego ludźmi młodymi o postępowych

Po złej stronie

Jeśli chodzi o zbrodnie popełniane przez Izrael, na polskiej scenie politycznej właściwą, tzn. krytyczną postawę zajmuje wobec nich głównie Partia Razem. Ktoś mógłby jeszcze wspomnieć o Konfederacji, ale ten konglomerat zboczonych hitlerowców po prostu manifestuje irracjonalną nienawiść do Żydów (antysemityzm oczywiście), czego nie wolno chwalić, trzeba natomiast potępiać. Na przeciwnym biegunie w stosunku do Razem sytuują się ślepi apologeci morderczych izraelskich faszystów. Tacy politycy są też, niestety, w obozie rządowym. Na kilku przykładowych się dziś skupimy. Chyba najpaskudniej pod tym względem wypada Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych z PO (dawniej PiS, co stanowi jeden z nad wyraz licznych dowodów, że obie te partie są tym samym). Jak niedawno wspominałem, twierdził on, że w Gazie nie jest popełniane ludobójstwo, kwestionował orzeczenie Trybunału w Hadze (ładna mi praworządność!), a kiedy izraelscy siepacze zamordowali Polaka wraz z sześcioma innymi wolontar

Wojenne zamiary faszystów

W miniony weekend niejedna osoba na świecie wstrzymała oddech. I miała ku temu powody. Albowiem Iran wysłał drony bojowe nad Izrael (według propagandy Tel Awiwu, zostały zestrzelone). Była to odpowiedź, w formie kontruderzenia ostrzegawczego, na izraelski atak na jedną z irańskich placówek dyplomatycznych, a także, jak przypuszczam, na ludobójstwo w Gazie, będące najtragiczniejszym jak dotąd etapem krwawej okupacji Palestyny. Faktycznie było – i nadal jest! – się czego bać. Nawet, jeśli się mieszka z dala od tamtych regionów. Coraz wyraźniej widać, że niszczenie Gazy, masowe mordowanie jej mieszkańców i wywołanie tam kryzysu humanitarnego, skala którego jeśli jeszcze nie przewyższyła niedawny jemeński, to wkrótce przewyższy, faszystowskiemu rządowi Likudu, na czele z Binjaminem Netanjahu, nie wystarczają. Izrael prze do wojny z Iranem i jest na jak najlepszej drodze ku jej rozpoczęciu. Perskie państwo od dekad pozostaje na celowniku zarówno Izraela, jak też Arabii Saudyjskiej. T

Zmienianie na siłę

Włącza człowiek telewizję, radio, loguje się do internetu, otwiera gazetę bądź czasopismo, albo po prostu idzie ulicą… i nieustannie atakowany jest różnymi reklamami, spośród których znaczna część dotyczy środków na odchudzanie, szamponów w cudowny sposób zapobiegających łysieniu, jakichś specyfików na lśniącą skórę tudzież innych tego typu paści. Że nie wspomnę o markowych ciuchach i obuwiu, które nadają podobno wygląd bóstwa w greckiej mitologii (Pana na przykład?). Półki księgarskie (biblioteczne pewnie zresztą też) uginają się pod ciężarem najróżniejszych poradników i książeczek motywacyjnych, które uczą nas, jak być lepszymi, sprawniejszymi, odważniejszymi, silniejszymi… Materiały przekazujące tę „wiedzę” wypełniają oczywiście poszczególne internetowe social media; najczęściej informują, że „wszystkie problemy są TYLKO w twojej głowie” (problem osoby, która ma otwarte złamanie kończyny, też jest TYLKO w jej głowie? Albo kogoś dogorywającego na raka? Albo palestyńskiego dziecka

Od pachołka w darze

Oto jest, objawił się światu, a przynajmniej Polsce (wątpię, by reszta globu w ogóle się nim przejmowała). Projekt ustawy o publicznych dopłatach do kredytu hipotecznego, aby jego oprocentowanie wynosić mogło okrąglutkie, wypasione zero. Mimo iż za rozwiązaniem owy Donald Tusk stoi, tak naprawdę stanowi ono rozwinięcie pomysłu Bezprawia i Niesprawiedliwości; cóż, PIS i PO to przecież jedna i ta sama prawica postsolidarnościowa. Już kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi owego bubla, eksperci ostrzegali, że ceny mieszkań, i tak przecież w (k)raju nad Wisłą zbyt wysokie w stosunku do finansowych możliwości większości społeczeństwa, wystrzelą w górę. Do tego właśnie doszło, gdyż deweloperzy-spekulanci skorzystali z okazji do dojenia klientów, co oczywiście było zgodne z założeniami autorów projektu. Od samego początku (o czym już kiedyś pisałem) miał on stanowić nie rozwiązanie problemów mieszkaniowych, lecz prezent dla kapitalistów, czyli udziałowców banków i firm deweloperskich. Ci

Referendum uprzedmiotawiające

Dziś mają – z opóźnieniem, dodajmy – odbyć się sejmowe debaty w sprawie projektów ustaw liberalizujących prawo antyaborcyjne w (k)raju nad Wisłą. Czy faktycznie do nich dojdzie, czy też medialna wydmuszka i Tuskowy pachołek… znaczy, przepraszam, pan Marszałek Szymon Hołownia znów je przesunie na inny termin (i tak aż do defekowanej śmierci), zobaczymy. W każdym razie, ilekroć na scenę polityczną wkracza kwestia – moim skromnym zdaniem, niepodważalnego – prawa kobiety do decydowania o własnym życiu oraz organizmie, w tym, czy i kiedy chce zajść w ciążę, odzywają się nader liczni przeciwnicy (płci obojga!) tegoż. Jedni i, o z grozo, jedne chcą mniej lub bardziej restrykcyjnego zakazu aborcji oraz antykoncepcji (obecne ustawodawstwo, zaliczające się do najokrutniejszych na świecie, wielu nie wystarcza!), inni zachowują się niczym pewien biblijny Rzymianin, umywając ręce. Czyli domagają się przeprowadzenia referendum aborcyjnego. Pomysł ten lansuje fajno-katolik, wspomniany wyżej pan Ho

Ciepło, cieplej, zagłada

Cieplutko i fajnie było w marcu, prawda? A także w Wielkanoc na przełomie marca i kwietnia. Ano było, zanotowano wszak, nie tylko zresztą w Polsce, rekordowe w historii pomiarów temperatury. Można się było poczuć jak w maju, czerwcu czy lipcu. Lubię słoneczną pogodę, lubię, kiedy ciepełko (ale nie cierpię upałów) otula me ciało, lubię, gdy wychodząc z domu, nie muszę wkładać na zimowych ubrań… Ale nie zapominam o jednym. O tym mianowicie, iż ów rekordowo ciepły marzec (jak będzie z kwietniem i kolejnymi miesiącami, czas oczywiście pokaże, przy czym optymistą nie jestem) to kolejny dowód na zachodzącą katastrofę klimatyczną. Dobre złego początki… znaczy, dobre w Polsce, bo ludziom, pod domami których topi się wieczna zmarzlina (Syberia, północna Kanada, Alaska) już tak wesoło nie jest, podobnie jak umierającym z głodu w wyschniętej Nizinie Niniwy (nie da się tam już z powodu zbyt wysokich temperatur uprawiać roli… a właśnie na tym obszarze narodziło się rolnictwo!) i innych miejsca

Liberalizacji (zapewne) nie będzie

Już po wyborach samorządowych, toteż zgodnie z obietnicą Szymona Hołowni, na najbliższym posiedzeniu Sejm winien zająć się projektami ustaw liberalizującymi nieludzkie, skrajnie okrutne zalegalizowane bezprawie antyaborcyjne. Przypomnę, że ustawę o antykoncepcji awaryjnej zawetował tuż przed Wielkanocą niejaki Duda Andrzej, ku uciesze nie tylko PiS-u i Konfederacji, ale też klerykalnej większości obecnej koalicji rządowej i oczywiście Kościoła katolickiego. Cóż, debata o ustawach aborcyjnych może wreszcie się zacznie… acz, jak to już pisałem, obawiam się, iż klerykał Szymon Hołownia, na polecenie klerykała Donalda Tuska i ku radości klerykała Władysława Kosiniaka-Kamysza, z zamrażarki ich nie wyjmie, znów wynajdując jakiś lipny powód. Jeżeli jednak nawet prace nad owymi aktami prawnymi w Sejmie się rozpoczną, to… Ano właśnie, jak nie raz ani nie dwa podkreślałem, szczerze wątpię, czy prawa kobiet – nie tylko reprodukcyjne – zostaną w tej kadencji wdrożone (to samo dotyczy osób LGB

Zachodnia hipokryzja demokratyczna

Wszystko wskazuje na to, że wczorajsze wybory samorządowe były kolejną zaprzepaszczoną szansą na nieco lepszą – tym razem na poziomie lokalnym – Polskę. Jasne, żadne w tym zaskoczenie, niemniej szkoda mi naszego społeczeństwa, które albo olewa głosowanie, albo oddaje głosy na klerykalnych prawicowców (PO/KO, PiS, Polska 2050, PSL, Konfederacja, itd.), będących wszak pachołkami kapitalistycznych ciemiężycieli. Przypuszczam, iż jest to mnifestacja etosu parobka, stanowiącego ponury efekt stuleci pańszczyzny, czyli niewolnictwa. Obecny również w wielkich miastach, czego świetnym przykładem wyborcze samozaoranie warszawiaków… Dobra, to tyle, jeśli chodzi o dzisiejszy komentarz wyborczy; czas przejść do właściwego tematu notki. Ludobójstwo popełniane w Gazie przez Izrael – a także podobne tragedie, rozgrywające się w Kongu, Sudanie Południowym i wielu innych miejscach świata, choć na skalę mniejszą niż w palestyńskim mieście – z dnia na dzień coraz wyraźniej ukazuje pewną stałą cechę ws

Ciut lepiej lokalnie

Już w najbliższą niedzielę (czyli pojutrze) wybory samorządowe. Oddawali będziemy swoje głosy na wójtów/burmistrzów/prezydentów miast oraz radnych gminnych/miejskich, powiatowych i zsiadających w sejmikach wojewódzkich. Są one bardzo ważne, od nich bowiem zależy, jak wyglądały będą nasze małe ojczyzny: gminy, powiaty i województwa, w jakim kierunku pójdą, i jak będzie się w nich żyło. Co oczywiście przełoży się na rozwój Polski jako całości… lub jego brak, jeśli zbyt wysokie poparcie znowu uzyska jakakolwiek prawica. W poszczególnych jednostkach samorządu terytorialnego swoich kandydatów wystawiły zarówno partie, jak i komitety lokalne, pozapartyjne… acz różne z tym bywa, bo na liście jednego z takich niby-lokalnych komitetów dostrzegłem osoby, o których wiem, że są lu były powiązane z PiS-em. Głosując, zachować trzeba więc będzie ostrożność. Jednakże nie tylko z tego powodu warto dokładnie rozważyć, kogo trzeba poprzeć. Otóż, niedzielna elekcja będzie kolejną szansą na trochę lep

Solidarność pana premiera

W sprawie tragedii, jaką jest zamordowanie przez izraelskie wojsko wolontariuszy niosących pomoc humanitarną w Gazie, w tym pana Damiana Sobola (pisałem o tym przedwczoraj), na polskiej scenie politycznej najbardziej przyzwoicie zachowują się politycy Razem. Cieszy mnie to, acz nie zaskakuje, ponieważ ludzie z tej formacji od samego początku wyrażali negatywny stosunek do zbrodni ludobójstwa popełnianej przez Izrael; nazywają rzeczy po imieniu (stosując oczywiście dyplomatyczne słownictwo) oraz składają interpelacje w kwestii wspierania terrorystycznego owego państwa przez Polskę. Ostatnio dołączył do nich Szymon Hołownia (tak, on też od czadu do czasu postąpi dobrze), twierdząc, że za to, co stało się z panem Damianem, Izrael wypłacić powinien odszkodowanie; to oczywiście prawda, przy czym dotyczy całej siódemki zamordowanych wolontariuszy i, ma się rozumieć, wszystkich innych ofiar ludobójstwa. Na przeciwległym biegunie (antysemitów z PiS-u i Konfederacji nie uwzględniam, gdyż są

Jak Izrael wspiera antysemityzm

Obecna (choć oczywiście nie taka nowa, bo praktykowana od dekad) narracja Izraela – ze szczególnym uwzględnieniem tamtejszej prawicy – głosi, jakoby każdy, kto potępia czy krytykuje zbrodnie tego państwa (popełniane w Palestynie, Syrii, Libanie czy gdziekolwiek indziej), był „antysemitą”. Jeśli zaś potępiającymi czy krytykującymi są Żydzi – a wielu jest takich; osobiście bardzo tych ludzi szanuję, gdyż wyciągnęli oni słuszne wnioski z Holocaustu – to wedle owego propagandowego przekazu „nienawidzą samych siebie”. Od pół roku izraelskie oskarżenia o „antysemityzm” sypią się wyjątkowo często i gęsto, z powodu oczywiście narastającego na całym świecie oburzenia, jakie wzbudza ludobójstwo w Gazie. Po niedawnej maskarze w szpitalu Al-Shifa, a zwłaszcza zamordowaniu siedmiorga wolontariuszy (o czym pisałem wczoraj), światowa wściekłość na izraelski terror jeszcze się naisla, co zrozumiałe. A przedstawiciele tego państwa reagują w charakterystyczny dla siebie sposób. Przykładowo, ambasador

Pan Damian z Przemyśla

Prowadzona przez Izrael rzeź Gazy trwał już pół roku, zaczęła się bowiem w październiku’23. Bestialsko zamordowanych przez armię okupacyjną zostało kilkadziesiąt tysięcy osób, z czego zdecydowana większość to nie bojownicy Hamasu, lecz cywile: mężczyźni, kobiety i dzieci; jeśli chodzi o te ostatnie, to w Palestynie pada właśnie jakże ponury rekord w ich mordowaniu. W ostatnich dniach światem (przynajmniej bardziej świadomą jego częścią) wstrząsnęła wiadomość o ostrzelaniu centrum medycznego Al-Shifa i wymordowaniu kilkuset przebywających w nim osób przez izraelską armię. To nie była żadna bitwa, lecz masowa egzekucja; niektórych Palestyńczyków skrępowano, a następnie zastrzelono. Nie tylko jednak Palestyńczycy są mordowani na rozkaz faszystowskiego rządu izraelskiego. Ofiarami padają również osoby zza granicy, na przykład dziennikarze, lekarze czy wolontariusze niosący pomoc humanitarną. Konwoje z tą ostatnią są często ostrzeliwane przez wojsko. Dosłownie w ostatnich godzinach trag