Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2022

Pamięci doprowadzonych do śmierci

Dziś święto zmarłych: słowiańskie (Dziady) i celtycko-anglosaskie (Halloween, które jednakże kojarzymy z jego zamerykanizowaną, skomercjalizowaną i rozrywkową formą). Pojutrze zaś będzie katolickie – Zaduszki. Skoro już przy tym jesteśmy, to w Kościele katolickim Wszystkich Świętych jest wspomnieniem ogółu kanonizowanych, to zaś, że tego dnia odwiedzamy groby naszych bliskich zmarłych, zanosząc na nie chryzantemy, stroiki, inne ozdoby i paląc znicze, wywodzi się z religii prasłowiańskiej, NIE JEST zatem zwyczajem chrześcijańskim. Tak czy owak, w tych dniach wspominamy ludzi, którzy od nas odeszli, opuszczając ten łez padół. Im właśnie poświęcona jest niniejsza notka. Konkretnie zaś tym, na których śmierć sprowadziły zbrodnicze rządy prawicy postsolidarnościowej z lat 1989-93, 1997-2001 i od 2005 roku do chwili obecnej. A należy tu mówić o prawdziwych ludobójstwach. Wymienić należy chociażby: 1) Ofiary śmiertelne planu Balcerowicza – ich liczba trudna jest do określenia; wynosi co

Przygotowania do wojny?

Na początek – serdecznie przepraszam za brak wczorajszej notki. Niestety, miałem bardzo ważną sprawę do załatwienia, nie wygospodarowałem zatem czasu na jej napisanie. No, ale dziś już jestem, toteż zapraszam do lektury. Jak pisałem w tekście o autocenzurze, gościnny wykład na jednej z polskich uczelni wygłosić miał profesor Grzegorz Kołodko, najwybitniejszy obecnie polski ekonomista. Wydarzenie to zostało wszelako odwołane; władze owego przybytku wystraszyły się tego, że pan profesor rzekomo „chwali Chiny”, konkretnie – ich system społeczno-ekonomiczny, czyli wypracowany nad Jangcy i Huang-he model socjalizmu. W istocie nie chwali, ale bada – rzetelnie, co oznacza, iż dostrzega zarówno jego dobre, jak też złe strony. Niestety fakt, iż wymienia te pierwsze, wystarczył do uznania pana Kołodkę za „nazbyt kontrowersyjnego” naukowca. Głupota i autocenzura uczelnianych władz to sprawa przykra, niemniej stanowiąca jedynie część większego problemu… za którym kryć się może coś znacznie, al

Praca i depresja

Depresja jest zaiste poważną (ŚMIERTELNĄ!!!), nader paskudną chorobą, która – zwłaszcza przy ciężkim przebiegu – wysysa z człowieka wszystkie siły, zarówno psychiczne, jak też (z czego ktoś, kto na nią nie zapadł, ani nie ma ma wśród bliskich nikogo, kto z depresją się zmaga) fizycznych. Taki chory może zwyczajnie nie dać rady zlec się z łóżka i wykonywać codziennej, domowej aktywności, nie wspominając o – w zależności od wieku – nauce czy pracy. W klasycznych powieściach tudzież filmach grozy ofiara wampira w szybkim tempie słabła i obumierała; dokładnie to dzieje się z człowiekiem cierpiącym na depresję (przy czym schorzenie owo pozostaje znacznie groźniejsze niż fikcyjne monstrum żywiące się ludzką krwią). Zastanawiam się, jak często ów objaw manifestujący się w, nierzadko skrajnym, osłabieniu brany jest przez bliskich/znajomych/nauczycieli/szefów za lenistwo. Nic nie robi, gdyż mu/jej się nie chce – osoby z depresją często słyszą tak o sobie, otrzymując przy okazji porady (czyt.:

Autocenzura

Odkąd ludzie zaczęli publicznie wyrażać swojego poglądy i przekonania w danej sprawie, znajdowali się tacy, co chcieli wyrażanie owo kontrolować, nie dopuszczając do upubliczniania niewygodnych dla siebie słów. Tak narodziła się cenzura, czyli kontrola publicznego przekazywania informacji i innych treści, ograniczająca (a bywa, że i całkiem znosząca) wolność wyrażania myśli i przekonań. Z reguły czynnikiem ograniczającym były władze państwowe lub religijne (w starożytności i nie tylko były one jednocześnie i takie, i takie). Kościół katolicki miał swoich biskupów-cenzorów, sprawdzających treść wydawanych książek (za posiadanie zakazanych przez hierarchów publikacji można było iść na stos, zwłaszcza, jeśli zgadzało się z zawartymi w nich treściami), istniał też Indeks Ksiąg Zakazanych, do którego trafiła chociażby powieść Hrabia Monte Christo Aleksandra Dumasa (ojca) tudzież dzieła… Adama Mickiewicza. Nie wiem, jak to dokładnie wygląda w przypadku innych Kościołów chrześcijańskich, jud

Mit kowala

Znacie mit o „kowalach własnego losu”? Czyli o jednostkach, które osiągnęły sukces – rzekomo – dzięki swojej pracowitości, silnej woli, aktywności, przedsiębiorczości, odwadze i tym podobnym cechom. Z pewnością znacie, jest on bowiem szeroko rozpowszechniony, już to w kulturze (zwłaszcza amerykańskiej, acz i europejska, a nawet rosyjska wolna od tegoż mitu nie jest), już to w mediach, już to we wszelkiego rodzaju poradnikach tudzież książeczkach motywacyjnych; słowem, we wszystkich źródłach, jakie wciskają nam, że to, co się z nami w życiu dzieje, zależy jedynie od nas samych. Rzecz jasna, jest to bzdura. Już samo sformułowanie: „kowal własnego losu” pozostaje nielogiczne, los bowiem z definicji jest czynnikiem przypadkowym, a w każdym razie od człowieka niezależnym, nie da się go więc wykuć, ani ukształtować w inny sposób. Świetnie zdawali sobie z tego sprawę starożytni Grecy (acz i w Biblii podobne wątki można znaleźć), w mitologi których – zwłaszcza tej zawartej w eposach i traged

Szkoła pod hitlerowskim kirem

Pamiętacie jeszcze Lex Czarnek, czyli nowe ustawodawstwo dotyczące systemu „edukacji” (cudzysłów oczywiście celowy i nieprzypadkowy), określane tak kolokwialnie od nazwiska obecnego PiS-owskiego ministra ciemnoty (oświatą nazwać się przecież tego nie da), hitlerowca o nazwie Przemysław Czarnek? Stanowiło ono element szerszego pakietu PiS-owskich deform, cofających polskie szkolnictwo mentalnie, programowo i ideologicznie do czasów średniowiecza – wczesnego, zaraz po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego – tak, by zamiast wychowywać świadomych, dobrze wykształconych, kompetentnych obywateli, hodować przesiąkniętych nienawiścią do świata całego neonazistów z wypranymi mózgami, a zarazem pokornych niewolników wielkiego kapitału tudzież bezwolne ofiary księży-pedofilów. Samo w sobie Lex Czarnek służyć miało faszyzacji systemu szkolnictwa poprzez pozbawienie placówek „edukacyjnych” resztek samodzielności – miały one być podporządkowane kuratorom, rzecz jasna PiS-owskim; pośród tychże nie bra

Jarosław Zdradziecki

Na początek, przepraszam za brak dwóch notek w tym tygodniu. Przedwczoraj mój stan psychiczny bardzo się pogorszył (atak depresji i nawrót myśli samobójczych), wskutek czego nie dałem rady pisać bloga, wczoraj natomiast byłem zajęty poza domem, miałem bowiem ważne sprawy do załatwienia. Od wielu lat liczni komentatorzy z zaniepokojeniem, a bywa, że i grozą wskazują, iż Bezprawie i Niesprawiedliwość dąży do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Obawy te są jak najbardziej uzasadnione, na co zresztą wskazuje praktyka PiS-owskiego nie-rządu. Ostatnio, dla przykładu, Kaczyński Jarosław nie tylko rozbudza (po raz nie wiadomo który z rzędu) fobie antyniemieckie w swoim elektoracie – tzn. wśród wyznawców, gdyż PiS-wscy wyborcy czczą prezesa niczym bóstwo wcielone – co, rzecz jasna, bardzo źle działa na nasze relacje z zachodnim sąsiadem, będącym zarazem naszym głównym partnerem gospodarczym, ale – co gorsza – zaczął wprost atakować fundusze unijne. Twierdzi chociażby, że ich znaczenie

Przerwa w blogowaniu

Serdecznie przepraszam wszystkie Czytelniczki i Czytelników mojego bloga, ale z uwagi na fatalny i pogarszający się stan psychiczny nie dam rady napisać dzisiaj notki. Jutro prawdopodobnie też jej nie będzie.  Pojutrze... To już będzie zależało od tego, czy będę jeszcze żył. 

Iwan i Marta

Iwan jest Rosjaninem mieszkającym w Polsce, do której przeprowadziła się jego rodzina, gdy miał trzynaście lat. W tym roku napisał maturę, oczywiście polską. Jest dysydentem. Jak sam twierdzi (na swoich wpisach w portalach społecznościowych chociażby), ma wielu przyjaciół w Ukrainie i sprzeciwia się trwającej od lutego wojnie (a raczej obecnej jej fazie, konflikt ów zbrojny zaczął się wszak w roku 2014). Ażeby zademonstrować swój sprzeciw wobec niej, wybrał się na manifestację pod rosyjską ambasadą w Warszawie. A tam… Przemawiała Marta Lempart, liderka Strajku Kobiet. I jechała równo – oraz bardzo wulgarnie; są nagrania w internecie, warto obejrzeć – po Rosjanach. Nie, nie po carze Putinie i jego bojarach, nie po wojsku czy najemnikach z Grupy Wagnera, nie po oligarchach tudzież propagandystach, lecz po obywatelach Rosji, którzy, zdaniem pani Lempart, nic nie robią, nie protestują, nie walczą, a uciekać zaczęli, kiedy wdrożono częściową mobilizację. Liderka Strajku Kobiet miała dla ni

Głupie porady

Jak już parę ładnych razy pisałem, mam depresję, stanowiącą ponurą konsekwencję życia w warunkach nieludzkiego systemu kapitalistycznego, jaki – w kompletnie barbarzyńskim, neoliberalnym wydaniu, dodajmy – zapanował w Polsce po 1989 roku, wskutek zdrady prawicy postsolidarnościowej. Choroba rozwijała się u mnie zapewne przez lata, odkąd zacząłem na własnej skórze odczuwać patologie rodzimego rynku pracy, ale długo tego nie zauważałem, gdyż depresja nie boli. Aż polityka proinflacyjna solidaruchów z Bezprawia i Niesprawiedliwości doprowadziła mnie do próby samobójczej, którą przeżyłem ze względu na wysoką krzepliwość krwi (swoją drogą, ciepła woda w kranie, tak swego czasu zachwalana przez pana Tuska jako ekwiwalent polityki społecznej, nie pomogła mi się wykrwawić). Wyjątku nie stanowię, ponieważ w zeszłym roku około 4 mln osób w Polsce cierpiało na depresję (chodzi o przypadki zdiagnozowane!) i zaburzenia depresyjne; w tym będzie ich zapewne o wiele więcej. W skali świata stanowi ona

Szkodliwe brednie o socjalu

Pan Donald Tusk, po krótkim okresie podkradania Lewicy prospołecznych postulatów (celem, rzecz jasna, oszukania i pozyskania wyborców), uderzył w swoje dawne, neoliberalne/neokonserwatywne – czyli bardzo radykalnie prawicowe – tony, odwołując się do jednego z najbardziej bzdurnych, a zarazem szkodliwych stereotypów na temat polityki społecznej, jakie krążą po mózgownicach polskich burżujów, rozsiewane przez prawicowe (czyli prawie wszystkie) media oraz pseudo-ekonomistów w rodzaju Balcerowicza. Oto na spotkaniu z wyborcami w Kluczborku przewodniczący Platformy Obywatelskiej objechał mityczny polski „socjal”. Niekonsekwentnie zresztą, ponieważ zadeklarował, że 500 Plus odebrane nie zostanie; deklaracja owa wynika na bank z Tuskowego instynktu samozachowawczego, podpowiadającego, iż gdyby mówił o likwidacji tego świadczenia, wyborcy odpłynęliby niczym krew z rozciętej tętnicy. Obiecał też podwyżki dla pracowników socjalnych, czyli osób, które zajmują się m. in. wnioskami o przyznanie 5

Bunt w obozie koncentracyjnym

Serdecznie przepraszam za brak wczorajszej notki. Musiałem załatwić ważną sprawę urzędową, a po powrocie do domu miałem jeszcze sporo innej roboty, no i depresyjne pogorszenie nastroju nastąpiło… Ale teraz przejdźmy do dzisiejszego tematu. Od 4 października w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli trwa strajk głodowy. Jego uczestnicy domagają się poprawy warunków bytowych, jakie panują w owym miejscu, a także modyfikacji sytuacji prawnej osób uchodźczych w Polsce. Jest ich trzydzieścioro troje; swoje postulaty w liczbie trzynastu przekazali funkcjonariuszom Straży Granicznej. Co będzie dalej, zobaczymy. Jest to już trzeci w tym roku protest w rzeczonym ośrodku. W kwietniu głodowali tam Syryjczycy, w maju Kurdowie, teraz natomiast strajkują osoby o różnym pochodzeniu. Łączy ich to, że przez granicę polsko-białoruską usiłowali przedostać się do Europy, uciekając przez wojnami, terroryzmem, głodem, prześladowaniami politycznymi bądź wszystkim tym łącznie i jeszcze wieloma in

Z pracy nie ma kołaczy

Już dawno temu zauważyłem, że osoby, które większość swojego dorosłego, czyli zawodowego życia spędziły w poprzednim ustroju – technokracji biurokratycznej z pewnymi cechami socjalizmu – uważają, że każdy, kto pracuje, ma środki potrzebne do życia i utrzymania. Moi rodzice też tak sądzili. Z prostej przyczyny – wynikało to z ich doświadczeń. W PRL praca była nie tylko łatwo dostępna – a wręcz obowiązkowa – ale też jej wykonywanie rzeczywiście oznaczało otrzymywanie wynagrodzenia; w każdym razie, kiedy gospodarka została jako tako odbudowana po wojnie (pewnym wyjątkiem były czyny społeczne, stanowiące rodzaj wolontariatu). Niezapłacenie w terminie wypłaty pracownikowi – jak opowiadali mi rodzice – wiązało się z licznymi, nieraz poważnymi problemami dla szefów danego przedsiębiorstwa. Płace wprawdzie do szczególnie wysokich się nie zaliczały… za to podatki były niskie (mogły takie być, skoro wszyscy je płacili, nie tak, jak teraz, kiedy najbogatsi transferują ogromne kwoty za granicę),

Żale pani tasiemiec

Dziś obchodzimy Światowy Dzień Godnej Pracy. Czyli tego, czego kapitaliści – w każdym razie, co głupsi – nie rozumieją, a jeżeli nawet rozumieją, to nie akceptują. Ot, taki przykład: Niejaka Grażyna Kulczyk, kapitalistka, miliarderka, wdowa po swego czasu najzamożniejszym polskim przedstawicielu klasy pasożytniczo-wyzyskującej (a zarazem zdrajcy i złodzieju okradającym nas wszystkich, gdyż wyprowadzał gigantyczne sumy na konta w rajach podatkowych), wylała niedawno swoje żale na młode pokolenie Polek i Polaków. Jej zdaniem, przedstawicielkom i przedstawicielom owej generacji nie chce się pracować po dwadzieścia godzin na dobę – pani Kulczyk twierdzi, że sama poświęcała pracy tyle czasu w młodości swojej – tylko patrzą na zegarki, czekając końca zmiany, po czym, zamiast zostać po godzinach, idą do domu, „chociaż nie mają dzieci” (aha, czyli progenitura i konieczność nakarmienia jej od czasu do czasu to jedyny powód do zrobienia sobie przerwy w harówie, tak?!). Kapitalistka uważa, iż dz

Atomówka w kolonii

Politykierzy Bezprawia i Niesprawiedliwości – a także inni prawicowy – nieźle się podniecili. Zaczynają się bowiem negocjacje w sprawie NATO-owskiego (czyli stanowiącego emanację zbrodniczego amerykańskiego imperializmu) programu rozmieszczania… arsenału nuklearnego w Europie. PiS-owcy aż się palą, by Polska wzięła w nim udział, deklarują zatem przyłączenie się do rozmów. Amerykanie z kolei bardzo chętnie wtrynią nam atomówkę. Szykują się wszak do konfliktu z Chinami, już nie tylko politycznego tudzież handlowego, jak dotychczas, ale militarnego. Znacznie więc dla nich lepiej, jeśli kontratak Chińczyków wymierzony będzie nie w terytorium USA, lecz w którąś z ich europejskich marionetek… eee… znaczy, państw sojuszniczych. Poza tym, stale toczy się wojna rosyjsko-ukraińska, będąca między innymi poligonem do testowania uzbrojenia produkowanego przez obie jej strony, czyli Rosję i NATO (którego broń testują Ukraińcy). Imperium zła, jak niedawno pisałem, rade by było rozciągnąć teren owe

Zatrucie albo głód

Podobno w internecie kwitnie handel czyściwem, czyli materiałem powstałym z odpadów z produkcji odzieży. Docelowo służy ono, jak nazwa wskazuje, do oczyszczania dużych powierzchni z zabrudzeń smarami, olejami, farbami i tym podobnymi substancjami; używane jest zatem najczęściej w zakładach przemysłowych, ale w domach też możemy je stosować, do mycia okien chociażby. Niestety, Polki i Polacy kupują je ostatnimi czasy w celu przez producentów nieprzewidzianym, czyli na opał. Chcą mianowicie mieć w miarę tani – obecnie kosztuje ono około 20 zł za 10 kg, przy czym spodziewać się należy podwyżek cen – materiał do palenia w piecach przez jesień i zimę. Ludzi zmusza do tego już to rosnąca, na skutek choćby inflacji i coraz słabszej gospodarki, bieda, już to straszliwie wysokie ceny węgla (zasilającego, niestety, większość pieców w Polsce) oraz jego utrudniania przez PiS-owski nie-rząd (po to głównie, by podbić jeszcze bardziej ceny) dostępność. Problem w tym, że palenie czyściwem jest bar