Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

Polski etos parobka

Społeczeństwo polskie, jak i nasza kultura, kojarzone są z etosem wolności, z tego choćby względu, że wielokrotnie w naszych dziejach o wolność (naszą i waszą) walczyliśmy. Podobno też wolność miłujemy. W takim układzie pytanie, dlaczego znaczna część obywateli z radością oddaje głosy na faszystowskie prawactwo (Bezprawie i Niesprawiedliwość, kolejne partie Korwin-Mikkego, ugrupowania skrajnie prawicowe, Kukiz’15, itd.), które stopniowo ogranicza wolności obywatelskie, aż do całkowitego ich odebrania, celem oczywiście podporządkowania społeczeństwa – jako całości oraz poszczególnych jednostek ludzkich – państwu, a za jego pośrednictwem kapitałowi, wydaje się nader zasadne. Odpowiedź jest prosta, lecz ponura. Zanim jednak jej udzielimy, zdefiniować trzeba, co to takiego etos. Otóż jest to obowiązujący i REALIZOWANY w danej grupie społecznej, społeczności, klasie społecznej czy społeczeństwie jako takim zbiór jasno określonych, idealnych wzorców kulturowych (czyli ideałów). Za

O dezinformacji

Człowiek to jednak głupia istota. I nie chodzi mi tu o zwykłą omylność; nikt z nas, ludzi, nie jest nieomylny, każdy za to popełnia błędy. Umysł każdego człowieka jest też ograniczony, nie ma bowiem osoby ludzkiej, która byłaby zdolna nauczyć się wszystkiego i wszystko pojąć. Problem leży w tym, że wielu z nas głupieje na własne życzenie, nie korzystając z przyrodzonej cechy naszego gatunku, jaką jest myślenie. Myślenie krytyczne, zakładające m. in. zdolność i chęć do weryfikowania informacji. Dlatego nawet bardzo inteligentnego, lecz nierobiącego ze swojej inteligencji użytku człowieka łatwo można zmanipulować. Stąd sztuka dezinformacji. I tak, mój znajomy kilka lat temu obejrzał w telewizji film „dokumentalny” (cudzysłów nieprzypadkowy) o Adolfie Hitlerze. Padła tam informacja, jakoby lidera nazistów wspierał Bank Światowy. Tyle, że powstał on już PO ZAKOŃCZENIU II wojny światowej, a zatem i PO śmierci Hitlera. W Dwudziestoleciu Międzywojennym nie było żadnych instytucji r

O krwi na rękach

Niedawno działaczka LGBT popełniła samobójstwo. W liście pożegnalnym napisała, że nie wytrzymała fali nienawiści, jaka dzień w dzień spływa na nią i na osoby jej podobne. Wielokrotnie na łamach tego bloga i poprzednich jego wydań podkreślałem, że nienawiść szerzą środowiska skrajnie prawicowe (nacjonalistyczne, faszystowskie i nazistowskie), wiele prawackich ośrodków medialnych, jak również niejeden ksiądz i purpurat. Wylewa się ona też z ust politykierów Bezprawia i Niesprawiedliwości… które jest ugrupowaniem faszystowskim, ma bowiem wszystkie cechy rodzącego się faszyzmu wg Umberto Eco. PiS-owcy zatem zaliczają się do ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za śmierć wspomnianej działaczki. W Polsce w ogóle przybywa przestępstw dokonywanych z nienawiści. Póki co, są to głównie napaści i pobicia (bagatelizowane przez PiS-owski aparat represji i nadzoru), choć jest też co najmniej jedna ofiara śmiertelna – Paweł Adamowicz. Sprawcy takich czynów mają mózgi wypaczone przez siewców

Mniej Hillary, więcej Alexandrii

Wielu mądrych ludzi od dawna powtarza, że aby pokonać w wyborach Bezprawie i Niesprawiedliwość, trzeba mieć dobry program polityki społecznej. I o ile w miarę jasne jest to, że w kampanii wyborczej do Europarlamentu Koalicja Europejska podkreślała więcej kwestii unijnych niż społecznych, to przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi ów tor działań opozycja demokratyczna musi poważnie skorygować. Przy czym uwaga – polityka społeczna nie polega na rozdawnictwie, które na dłuższą metę nie powoduje poprawy kondycji ekonomicznej społeczeństwa ani gospodarki, za to służy do kupowania głosów, lecz na całym systemie działań. W tym zwłaszcza tych, których Bezprawie i Niesprawiedliwość nie podejmuje. I tak, głównym elementem dobrej polityki społecznej jest progresja podatkowa. Obecny system podatkowy w (k)raju nad Wisłą jest skrajnie niesprawiedliwy, znacznie bardziej obciąża bowiem obywateli mniej- oraz średniozamożnych niż najbogatszych (co jest winą poprzednich rządów PiS-u). To się

Napisali liścik pasterze

No i stało się. Polski Episkopat zareagował na kolejne afery pedofilskie i film Tylko nie mów nikomu – bardzo zresztą dobry – autorstwa braci Sekielskich. Nie pierwsza to, warto pamiętać, reakcja biskupów w tej kwestii; przypomnijcie sobie choćby ich żałosną konferencję prasową, którą Szymon Hołownia nazwał, trafnie, „transmisją z samobójstwa”. Tym razem przybrała formę listu pasterskiego, odczytanego wczoraj w kościołach. Wysłuchałem. I jestem zniesmaczony, choć o żadnym zaskoczeniu umowy nie ma. Nie spodziewałem się bowiem, że purpuraci przeproszą, toteż nie zaskoczyło mnie, iż ograniczyli się do wyrażenia (chyba nieszczerego) ubolewania. Spodziewałem się za to dużo gładkich słówek, no i faktycznie, owo dzieło ghostwriterów wręcz nimi ociekało. Gorzej – choć i to niczym niezwykłym, biorąc pod uwagę dotychczasowe ich postępowanie, nie było – że „dostojni” hierarchowie w swoim liście zrobili wszystko, aby rozmydlić winę swoją i organizacji religijnej, do której należą. Otóż

Dlaczego poprę Koalicję Europejską

Już pojutrze, w niedzielę 26 maja, odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Oczywiście pójdę oddać głos. Oczywiście na kandydata Koalicji Europejskiej. Powodów ku temu jest kilka. Przede wszystkim, do tejże formacji należy Sojusz Lewicy Demokratycznej, do stałego elektoratu której to partii zalicza się moja skromna osoba. Nie jestem chorągiewką, nie zmieniam poglądów, bo mi ktoś zamachał przed oczyma kolorową flagą albo coś naobiecywał, toteż i tym razem poprę kandydata SLD, startującego z list koalicyjnych. Powodem, dla którego głosował będę na tę konkretną osobę, jest nie tylko przynależność partyjna oraz koalicyjna, ale też jej – a raczej jego, bo to mężczyzna – program, zwłaszcza zaś postulat zajęcia się na forum Europarlamentu pedofilią księży i pomocą ich ofiarom. Temat ten uważam za ogromnie istotny; jestem zdania, iż powinny powstać unijne regulacje dotyczące walki z przemocą seksualną (pedofilią, molestowaniem, gwałtami) jako taką oraz pomocy dla osób, które o

Zapomniani przypominają o sobie

W Warszawie trwa demonstracja osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Z tego, co pokazuje TVN24, frekwencja robi wrażenie – i bardzo dobrze! Celem jest przypomnienie rządzącym postulatów tejże grupy społecznej, jakie zgłoszono w zeszłym roku podczas sejmowego protestu, a które dotyczą systemowej pomocy dla tychże ludzi (ich sytuacja, zwłaszcza ekonomiczna, jest w Polsce faktycznie niewesoła). Co mi się podoba, to że manifestację zorganizowały aż dwadzieścia trzy organizacje. Popieram taką kooperację; mając podobne czy tożsame cele, należy się wzajemnie wspierać, a nie konkurować ze sobą. Uczestników dzisiejszej akcji oczywiście popieram. Na temat niepełnosprawnych oraz ich opiekunów, ich potrzebach i postulatach nie raz ani nie dwa pisałem, toteż nie będę się powtarzał. Wspomnę tylko, że cały czas uważam ich za jedną z najbardziej pokrzywdzonych grup społecznych w (k)raju nas Wisłą, a przy okazji za grupę, o której kolejne ekipy rządzące zapominały. Ludzi owych nie ma bo

Protesty na finiszu kampanii

Uwagę mediów zdominowała – czemu trudno się dziwić – kwestia pedofilskich zachowań kleru katolickiego, ukrywania ich przez hierarchię kościelną oraz reakcja polityków na tę patologię. Dziś uwaga dziennikarzy skupia się nadto – co też jest oczywiste i dobre – na podtopieniach w południowo-wschodniej Polsce (znam nawet miejsca, które okazuje dziś TVN24). Ale w (k)raju nad Wisłą dzieją się też inne ważne rzeczy. Ot, przykładowo fizjoterapeuci i diagności rozpoczęli protest głodowy. Odbywa się on (na razie, bo rozszerzony może zostać na inne placówki) w Szpitalu Pediatrycznym przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. I jest kontynuacją akcji rozpoczętej na początku maja; zrazu polegała ona na oddawaniu krwi, potem na braniu zwolnień lekarskich, no a teraz zaczął się strajk głodowy. Jego uczestnicy walczą o podwyżki, obiecywane od dawna przez Ministerstwo Zdrowia; jak łatwo się domyślić, na obiecankach się kończy. A zarobki tej grupy zawodowej… cóż, zdecydowanie nie powalają na kolana

Dzień Kosmosu

W mediach mało się o tym mówi, a przecież to interesujące jest. Mianowicie, mamy dzisiaj (21 maja, jak by ktoś nie wiedział) Dzień Kosmosu. Obchodzenie to to inicjatywa amerykańskich astronautów, która ma stanowić inspirację do dalszych działań, podejmowanych przez człowieka, w kierunku eksploracji przestrzeni międzygwiezdnej i innych planet. Zaczęło się to wszystko w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Ówczesny Związek Radziecki wysyłał w kosmos najpierw psy, a następnie ludzi (pierwszym był oczywiście Jurij Gagarin, choć bez ofiary Łajki tudzież osiągnięcia Biełki i Striełki to by sobie nie polatał). Później Amerykanie wylądowali na Księżycu, który od tamtej pory odwiedzony został przez przedstawicieli naszego gatunku kilkakrotnie. W ostatnich jednak latach misji załogowych jest coraz mniej, ku gwiazdom wysyła się za to sondy i łaziki. A to dlatego, że loty pozaziemskie okazały się bardzo drogie oraz szkodliwe dla zdrowia (promieniowanie kosmiczne, negatywne skutki nieważkości

Barwy finiszu kampanii

Wybory do Parlamentu Europejskiego już w najbliższą niedzielę, co oznacza, iż kampania zbliża się do finiszu. Wybory europejskie, nad czym należy ubolewać, cieszą się w (k)raju nad Wisłą niewielką popularnością – co jest winą z jednej strony nader kiepskiej edukacji obywatelskiej, z drugiej natomiast mediów, które nie poświęcają sprawom unijnym należytej uwagi – toteż kampania była stosunkowo mało emocjonująca (może to i dobrze) oraz skupiona na tematach krajowych. Z drugiej strony, kiedy tak obserwuję, za pośrednictwem internetu, pracę, jaką wykonali kandydaci wszystkich ugrupowań wchodzących w skład Koalicji Europejskiej, napisać muszę, że ich wysiłek budzi mój szacunek. Podobnie rzecz się ma z Lewicą Razem, której kandydatkom i kandydatom również życzę powodzenia. Dla pozostałych ugrupować startujących w wyborach dobrych życzeń już nie mam. Jako się rzekło, dobiegająca finiszu kampania nie była tak „ostra”, jak w wypadku tych przed wyborami krajowymi, nie zmienia to wszelako

Odpowiedzialność "Janusza"

Niedawno media nagłośniły (i bardzo dobrze!) sprawę Ukrainki zatrudnionej w pralni – mimo iż podobno nie miała pozwolenia na pracę ani odpowiedniego przeszkolenia. Kobieta uległa paskudnemu wypadkowi, mianowicie maglownica (czy jak tam się owo ustrojstwo zowie) zmiażdżyła jej rękę; kończyny nie udało się uratować, konieczna była amputacja aż do ramienia. Właściciel firmy po zdarzeniu ponoć bardziej zatroszczył się o maszynę niż o poszkodowaną osobę. Przy okazji wyszło na jaw, że w przedsiębiorstwie owym bardziej liczyło się, czy pranie nie ma kantów, niż bezpieczeństwo i warunki pracy. Obecnie, jak podała jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych, Ukrainka walczy w sądzie o to, by kapitalista sfinansował jej protezę (bardzo słusznie, byłoby to sprawiedliwe, skoro facet nie zatroszczył się o przestrzeganie BHP). Szefunio do winy oczywiście się nie przyznaje, płacić nie chce. Jak się to wszystko skończy, czas pokaże. Cóż, wypadek przy pracy zdarzyć się może zawsze, nawet przy ś

Europejski Pakiet Pracowniczy

Media głównego nurtu koncentrują się ostatnio na pedofilii księży (i dobrze, bo temat to ogromnie istotny), a tymczasem wybory do Europarlamentu radośnie się zbliżają, i to wielkimi krokami. A kandydujące ugrupowania, przynajmniej te mądrzejsze, lansują (głównie w internecie, bo stacje telewizyjne, skupione na księżach molestujących i gwałcących dzieci, raczej się tym nie interesują) swoje propozycje programowe. Ot, przykładowo Sojusz Lewicy Demokratycznej – którego kandydatki i kandydaci startują, przypominam, z list Koalicji Europejskiej – ogłosił na swoim profilu Europejski Pakiet Pracowniczy, prawdopodobnie nawiązujący do programu ugrupowań socjaldemokratycznych z innych państw członkowskich UE. Składa się on z trzech elementów: 1) płaca minimalna na jednolitym poziomie w całej Unii Europejskiej (chodzi o 60 proc. średniej krajowej, co w Polsce spowodowałoby wzrost o kilkaset złotych); 2) europejski wzór umowy o pracę; 3) prawo do urlopu i opieki zdrowotnej bez

Śmiecie na dnie

Batyskaf z człowiekiem na pokładzie po raz pierwszy w historii dotarł na dno Rowu Mariańskiego (najgłębsze miejsce na Ziemi, przypominam). Tam sfilmował nieznane dotąd gatunki zwierząt oraz… wytwory ludzkiej cywilizacji. Nie, nie ma w tym nic tajemniczego ani paranormalnego, wytworami tymi były bowiem foliowe oraz plastikowe śmiecie. Cóż, każda cywilizacja coś po sobie zostawia; nasza zostawi najprawdopodobniej właśnie odpady z tworzyw sztucznych. Fakt, że dotarły one aż na dno Rowu Mariańskiego, świadczy z jednej stronie o potędze naszej technologii, z drugiej wszelako – o skrajnej głupocie gatunku ludzkiego… głupocie lub tendencjach autodestrukcyjnych. I o tym, że skoro tak bardzo niszczymy naszą planetę, iż nawet najgłębsze miejsce na jej powierzchni zaśmieciliśmy, to najwyraźniej nie zasługujemy na przetrwanie… Trudno bowiem znaleźć na naszym globie miejsce, które nie byłoby zanieczyszczone odpadami, chemikaliami albo innym świństwem wygenerowanym przez ludzką działalnoś

Imam w kościele

Dzisiaj będzie pozytywnie i optymistycznie. Za sprawą, co ważne, przedstawicieli dwóch religii: islamu i katolicyzmu. Oto szajch Osman Sharubutu, pełniący obowiązki muftiego lider społeczności muzułmańskiej w Ghanie, pod koniec kwietnia ukończył sto lat (szacun!). Z tej okazji wybrał się… na mszę do lokalnego kościoła katolickiego. Tam serdecznie powitał go proboszcz Andrew Campbell. Obaj duchowni sfotografowali się przed ołtarzem, a ich zdjęcia wywołały furorę w internecie. Część muzułmanów z Ghany skrytykowała Osmana Sharubutu za wzięcie udziału w obrzędach chrześcijańskich, większości jednak spodobało się jego postępowanie, czyli udział w dialogu i budowie pokoju między religiami. Nie wiem, jak na wydarzenie zareagowali lokalni katolicy, mam jednak nadzieję, że i im spotkanie imama z proboszczem przypadło do gustu . Rzecznik tego pierwszego w rozmowie z BBC zakomunikował: „ Imam zmienia narrację o islamie z religii pełnej niegodziwości, konfliktów, religii nienawiści do i

Kampania w cieniu pedofilii

Pedofilia kleru, z całkowicie zrozumiałych względów, jest od weekendu medialnym tematem numer jeden. I wiele wskazuje, że zdominuje ona też dobiegającą z wolna do finiszu kampanię wyborczą do Europarlamentu. Oto bowiem krytycznie (i merytorycznie!) o Kościele katolickim (nie tylko o zboczonych „zabawach” niektórych księży z dziećmi, ale też o innych grzechach, związanych chociażby z finansami) wypowiadają się politycy SLD. Pan Schetyna, stojący na czele PO, zapowiada ostrą walkę z pedofilami w sutannach i ustawę znoszącą przedawnienie przestępstw pedofilskich. W podobne tony uderza, przypominając o swoim istnieniu, Rober Biedroń. A i Jarosław Kaczyński ( sic !) zapowiada brak tolerancji dla wiadomych czynów. Cóż, ta ostatnia zapowiedź, która wybrzmiała wszak z ust prezesa/sułtana partii/mafii, co rozpięła nad zboczonymi kapłanami parasol ochronny, brzmi szczególnie wiarygodnie… Generalnie jednak, cieszę się, iż politycy wraz z niemałą grupą publicystów, poruszają temat pedof