Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2022

Lewica vs koronawirus

W minioną sobotę specjalną, bo poświęconą walce z pandemią COVID-19 i ogólnie reformie służby zdrowia, zorganizowały ugrupowania tworzące sejmowy klub Lewicy (czyli Nowa Lewica i Lewica Razem oczywiście). Czas wybrany został odpowiednio, bo zmagamy się z piątą (o ile mi się rachuba nie porypała) falą pandemii, wskaźniki zakażeń biją rekordy, szpitale i inne punkty opieki zdrowotnej znowu są zaklajstrowane, pacjenci umierają, setki tysięcy osób trafiły na kwarantannę… Mówiąc krótko, jest źle… bardzo, ale to bardzo delikatnie rzecz ujmując. Winę za ponury ów stan rzeczy ponosi – jak wielokrotnie pisałem – głównie nie-rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości. To bowiem on od blisko już dwóch lat podejmuje decyzje, większość spośród których nie tylko nie przyczynia się do zastopowania rozprzestrzeniania się koronawirusa, ale jeszcze sprzyja zakażeniom i ciężkiemu przebiegowi choroby. Wymienić tu należy przede wszystkim bezsensowne, dziurawe lockdowny (nie stawiały tamy wirusowi, utrudniały za

Praca i wolność

Trwa strajk w Solarisie, jak również w fabrykach Bison, protestują sadownicy, inne tego typu akcje są zapowiadane. Nic dziwnego – ceny rosną, zarobki niekoniecznie (bywa, że maleją, mimo iż właściciele firm, które w czasie pandemii nie miał żadnych przestojów ani strat, wzięli pieniądze z tarczy antykryzysowej – ot, kapitalizm), ludzie zatem walczą o środki potrzebne do życia, których wyzyskiwacze skąpią. Na rzecz proletariatu działa (nareszcie! – chciałby się powiedzieć) Lewica, której posłowie tudzież działacze młodzieżowi wsparli, jak wiemy, strajk w zakładach Solarisa; i nie jest to ich pierwsze zachowanie tego typu. Owo wsparcie, a przede wszystkim sam strajk wzbudziły niesmak, przechodzący często w furię, wśród polityków oraz (zwłaszcza) sympatyków Platformy Obywatelskiej. To, że robotnicy nie tylko domagają się 400 zł podwyżki (wcześniej chcieli większej, ale dwukrotnie obniżyli swoje oczekiwania w tym zakresie, na co i tak szefostwo się nie zgadzało, i ta właśnie niezgoda dop

Krwawy fundament

Kolejna kobieta w ciąży zmarła na szpitalnym łóżku, ponieważ zwyrodniałe prawo antyaborcyjne – jedno z najbardziej restrykcyjnych na świecie! – zaostrzone po absurdalnym pseudo-wyroku nielegalnie funkcjonującej grupy kolesiów (Trybunałem Konstytucyjnym nazwać się tego guana nie da) z 22 października 2020 roku, uniemożliwiło lekarzom udzielenie jej pomocy. To już druga taka tragedia w ciągu ostatnich kilku miesięcy… o której wiemy, bo sprawa dotarła do mediów. Podobnie jak we wcześniejszym przypadku, tak i w tym zmarła osierociła dzieci. Nieraz o tym pisałem, a osoby zainteresowane znają historię, toteż teraz tylko krótko streszczę przebieg wydarzeń, jakie doprowadziły do tych zgonów. Pierwszą próbę zaostrzenia prawa aborcyjnego – od 1956 roku bardzo w Polsce liberalnego, czyli cywilizowanego – podjęli prawicowi senatorowie z „Solidarności” już w 1989 roku; chcieli zlikwidować możliwość przerwania ciąży z przyczyn społecznych. Wtedy nie znaleźli poparcia dla tychże zbrodniczych planów

Na właściwej ścieżce

W miniony poniedziałek w zakładach Solarisa (producent autobusów i autokarów; nie mylić z wybitną powieścią Stanisława Lema) rozpoczął się strajk. Pracownicy od pewnego już czasu domagali się podwyżek (w wysokości kilkuset złotych, czyli nie ma mowy o żądaniach z kosmosu), jakie pomogłyby im przetrwać galopującą coraz szybciej inflację/ Szefostwo wszelako nie chciało się zgodzić, no to działające w firmie związki zawodowe przeprowadziły referendum strajkowe – większość zatrudnionych opowiedziała się za tą właśnie formą walki o należne im pieniądze. Strajkujących wspiera (wywołując, czego zresztą należało oczekiwać, pełen żałości kwik polityków oraz zwolenników PO) sejmowa Lewica; w zakładzie pojawili się chociażby posłowie Adrian Zandberg i Maciej Konieczny z Razem oraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy (zjednoczone SLD i Wiosna); ta posłanka w zeszłym roku interweniowała zresztą w Solarisie, wespół z Piotrem Ikonowiczem, w sprawie planów zwolnienia pracowników chorych i poszk

Warunek istnienia demokracji

Karta do głosowania nie nakarmi głodnego. Wolność prasy analfabecie nie przyda się na nic – twierdził Bertold Brecht, wybitny niemiecki dramaturg (polecam zwłaszcza Matkę Courage i jej dzieci ), poeta i prozaik, a przy tym socjalista. I miał sto procent racji, a cytat ów do dziś pozostaje aktualny oraz po prostu istotny. Tak, aktualny, bowiem analfabetyzm w wielu częściach świata wciąż jest powszechny, w innych natomiast wraca w postaci wtórnej. Ale nie on będzie tematem dzisiejszej notki, lecz to, co za słowami Brechta się kryje. Czyli coś, czego nie potrafią (nie chcą?) zrozumieć liberałowie ani w ogóle umiarkowani prawicowcy, a zarazem to, co powinno być oczywiste dla lewicowców. Otóż, liberalizm i pozostałe ideologie umiarkowanie prawicowe (skrajnych to nie dotyczy, albowiem są one z definicji antydemokratyczne) podnoszą, że do funkcjonowania demokratycznego systemu politycznego wystarczają odpowiednie procedury – takie chociażby jak regularne organizowanie wyborów spełniającyc

Rywalizacja na klerykalizm

Politycy prawicy chyba nie dostrzegają, że społeczeństwo polskie się laicyzuje. Proces ów może nie zachodzi w aż tak nagłym tempie jak kilka lat temu w Irlandii, kościoły nie zapłonęły u nas jak niedawno w Kanadzie… niemniej sukcesywnie spada liczba osób uczestniczących – nie tylko regularnie, ale w ogóle – w nabożeństwach katolickich z mszami na czele, młodzież (zwłaszcza w metropoliach, ale do średnich i małych miast, jak również na wieś trend ów też dotrze w większej niż obecnie skali) masowo wypisuje się ze szkolnej katechezy, w dyskursie społecznym, mediach oraz kulturze i sztuce coraz wyraźniej widoczne są treści krytyczne wobec Kościoła katolickiego, a często wprost antyklerykalne, coraz więcej organizacji społecznych głośno domaga się wprowadzenia świeckiego (REALNIE, czyli nie tylko na papierze) państwa, artykuły/książki/reportaże/filmy poświęcone pedofilskim zbrodniom kleru nie są olewane, lecz zyskują coraz większy rozgłos… Tendencja laicyzacyjna, mówiąc krótko, jest wyraźna

Imperium na glinianych nogach

„ Wolne media” (czyli TVN24 i spółka) o tym nie powiedzą, ale w wolnych mediach (np. lewicowe portale, Fakty po Mitach , itd.) można znaleźć sporo informacji na pewien wyjątkowo istotny dla całego świata temat. Otóż, przybywa poważnych (czyli nie żadnych teorii spiskowych ani innych bzdetów!) analiz, według których USA – imperium kapitalistycznego zła, najpotężniejsze (choć powoli ustępujące pod tym względem Chinom i trochę Rosji) supermocarstwo, miecz w ręku globalnego kapitału, jedna z największych gospodarek na naszym globie – pogrąża się w coraz groźniejszym kryzysie ustrojowym i politycznym, staczając się w kierunku… państwa upadłego. Tu wyjaśniam, że państwo upadłe to takie, w którym władza, administracja, gospodarka, itd. nie funkcjonują. Jacyś politycy są, ale ich władza kończy się za drzwiami gabinetów (o ile takowe mają), prawo stanowione istnieje tylko na papierze, podobnie jak funkcjonujące w oparciu o nie organa i urzędy. Przedsiębiorców zastępują brutalni gangsterzy,

Pozorna obfitość

Jednym z filarów kapitalistycznego totalitaryzmu jest konsumpcjonizm, czyli rozbudzana u ludzi, za pomocą już to reklam, już to mniej niż one jawnego przekazu propagandowego, żądza konsumowania, a ściślej rzecz ujmując, posiadania i kupowania. Jesteśmy tak sterowani (czy temu ulegamy, to inna sprawa), że dążymy do tego, by mieć jak najwięcej wszystkiego, bez względu na to, czy dany towar jest nam potrzebny czy nie. Jak doskonale wiemy, owa sztucznie wykreowana żądza służy maksymalizacji zysków przez kapitalistów; jest jednym z głównych filarów ich bogactwa, obok oczywiście wyzysku. Im więcej wszak sprzedadzą, tym więcej zarobią, a skoro produkują rzeczy, którym walor niezbędności do życia najczęściej nie może zostać przypisany, to aby je wcisnąć konsumentom, muszą u nich wytworzyć sztuczną potrzebę posiadania tychże przedmiotów. A jak się rzecz ma z naszej, czyli klientów/konsumentów, perspektywy? Wystarczy pójść do sklepu lub odwiedzić jakiś internetowy, by stwierdzić, że mamy w czym

Kwestia przyzwoitości

W minionym roku w Polsce drastycznie, bo o ponad pięćset, wzrosła liczba prób samobójczych dokonanych przez dzieci i młodzież – tzn. tych, o których dane ma policja, a tę rodziny takich młodych desperatów nie zawsze zawiadamiają, woląc zataić tragedię np. ze wstydu albo strachu przed konsekwencjami prawnymi. Przeraża nie tylko sama liczba tychże zamachów (w większości, na szczęście nieudanych, acz pamiętać trzeba, że udanych było grubo ponad sto) na własne życie, ale też fakt, iż dokonują ich nawet SIEDMIOLETNIE dzieci!!! Przyczyn jest oczywiście wiele (deforma Zalewskiej i wywołany przez nią stres z powodu zniszczonych perspektyw życiowych, lockdownowy chaos w szkolnictwie, pogorszenie warunków bytowych spowodowane przez lockdown, utrata bliskich zmarłych na COVID-19, itd.), ale wniosek jeden – ze zdrowiem psychicznym młodocianych obywatelek i obywateli Polski jest coraz gorzej; należy wręcz stwierdzić, że sytuacja jest kryzysowa. A kryzys pogłębia jeszcze to, że psychiatra dziecię

Katastrofa i opozycja

Front atmosferyczny przeszedł wczoraj nad Polską. Niby nic niezwykłego, prawda? Wszak ciągle jakieś przechodzą. Ten jednak BYŁ niezwykły, przyniósł bowiem nie tylko śnieżyce, ale też wichury – w niektórych miejscach zasługujące wręcz na określenie huraganu – oraz… grzmoty i pioruny! Tak, w styczniu, zimą! Na portalach społecznościowych znaleźć można liczne komentarze podnoszące, że coś takiego zdarzyło się bodaj po raz pierwszy (osobiście pamiętam jedną tylko śnieżną burzę z grzmotami i błyskawicami, ale chyba nie z piorunami). Nie obyło się bez szkód typu zerwane dachy, zdemolowane podwórka, awarie sieci elektrycznej, itd. Należy się spodziewać, że podobne ekstrema pogodowe (pamiętacie lutowe wichury sprzed dwóch i trzech lat? Albo trąby powietrzne od pewnego czasu praktycznie co roku nawiedzające Polskę?) będą powtarzały się coraz częściej, no i nasilały. Stanowią one bowiem efekty, a zarazem elementy katastrofy klimatycznej. Tak, ona już trwa, następuje, staje się coraz boleśniej

Zasuwaj i milcz

Chyba wszyscy wiemy, że zarobki w Polsce (poza na tyle nielicznymi, że uznać je należy za wyjątki, sektorami czy pojedynczymi przedsiębiorstwami) są zbyt niskie – zarówno w stosunku do wydajności pracy, jak i do inflacji. Sytuacja ta nie zmienia się, odkąd prawica postsolidarnościowa, wysługująca się międzynarodowym koncernom i korporacjom, narzuciła nam dziki kapitalizm. Nic dziwnego, skoro jako państwo i społeczeństwo mamy być rezerwuarem TANIEJ siły roboczej… Oczywiście, nie wszyscy polscy robotnicy dostosowują się do panującego nad Wisłą, stanowiącego ponure dziedzictwo kilkuset lat pańszczyzny etosu parobka, toteż proletariat walczy o swoje (tyle, że prokapitalistyczne media, poza niszowymi lewicowymi, rzadko o tym informują). Ostatnio, dla przykładu, podwyżki i rekompensaty wywalczyli górnicy, w zeszłym z kolei roku protest w Paroc Polska zakończył się sukcesem robotników (wspieranych, dodajmy, przez polityków Lewicy). Nawet w polskich (tzn. w Polsce zlokalizowanych, boć polską

Jeszcze nie padli

Już to w internecie (na portalach społecznościowych chociażby), już to w prasie, już to w innych mediach natknąć się można na liczne analizy i komentarze, wedle których Bezprawie i Niesprawiedliwość wkrótce padnie; nawet, jeśli sama partia się nie rozleci, to jej nie-rząd nie utrzyma się, zdaniem analityków i komentatorów, przez najbliższy rok. Przyczyny? Inflacja i niezadowolenie społeczne, jakie wywołuje ona wywołuje. Kłopoty gospodarcze kraju, wynikające z tego między innymi, że Unia Europejska wstrzymuje (jak najbardziej słusznie) pieniądze z powodu łamania praworządności przez PiS-owski nie-rząd. Kolejne afery. Wreszcie, kryzys w samym PiS-ie i koalicji powstałej wokół niego, czyli Zjednoczonym Prawactwie; Kaczyński podobno nie panuje nad swoimi podwładnymi, ugrupowanie więc radośnie mu się rozłazi. Jako obywatel, rzecz jasna chciałbym, aby Bezprawie i Niesprawiedliwość upadło możliwie najrychlej, z wielkim, dodajmy, hukiem. Wątpię wszelako, by nastąpiło to w najbliższym czasie.

Podzięka od nie-rządu

Jestem zaszczepiony przeciwko COVID-19; pisałem już o tym kilkakrotnie, wyjaśniając powody, dla których podjąłem decyzję o podstawieniu ramienia pod strzykawkę. W minioną sobotę przyjąłem trzecią dawkę, określaną jako przypominająca. I jak każdemu, kto się na nią zdecydował, także i mnie Ministerstwo Zdrowia (Choroby?) przysłało SMS-a z podziękowaniem. Hm, z jednej strony to dobrze, że władze państwowe doceniają, choćby i w tak banalnej formie, postawę obywatelską, bo (nie chwaląc się) przyjęcie szczepionki przeciwko chorobie trzebiącej populację jest wyrazem takowej. Z drugiej strony, jak we wszystkich działaniach Bezprawia i Niesprawiedliwości, także i tu widać ocean obłudy. Przykładowo, zastanawiam się, czy owa akcja SMS-owa nie jest przypadkiem marnotrawieniem środków publicznych. Wszakże osoby, które się zaszczepiły (nieważne, iloma dawkami, bo to jest uzależnione chociażby od grupy wiekowej, jak też od konkretnego preparatu), cechują się wysokim poziomem świadomości, wiedzy,

Krytyka nie wystarcza

Opozycja parlamentarna – zarówno ta prawdziwa, czyli Lewica, jak i udawana, tzn. KO, PSL, itd. – krytykuje Polski Ład, podobnie zresztą, jak wielu publicystów, ekonomistów, działaczy związków zawodowych, obywateli… Krytyka leje się z wielu zaiste stron, mimo iż nowy sztandarowy program Bezprawia i Niesprawiedliwości nie zaczął jeszcze funkcjonować. Niemniej, już teraz widać, że jest w nim wiele błędów, vacatio legis (okres pomiędzy uchwaleniem ustawy, a jej wejściem w życie, potrzebny chociażby na wprowadzenie odpowiednich procedur administracyjnych) jest zbyt krótkie np. dla skarbówki, wielu natomiast obywateli na tymże nie-Ładzie może stracić finansowo (i nie chodzi mi tutaj o kapitalistów, co to jak zwykle jojczą najgłośniej, pasożyty jedne, roszczeniowcy pazerni!). Generalnie, krytyka jest zatem uzasadniona – acz pewne rzeczy widać będzie lepiej dopiero, kiedy całość się rozkręci, bo wówczas okaże się, czy Polski Ład szkodzi obywatelem, azali im pomaga – i od tego jest opozycja

Prawica, Rosja, Ameryka

Pamiętam, że kiedy rządy (marne, ale nie w tym teraz rzecz) w Polsce naszej udręczonej sprawowała koalicja PO-PSL, będące wówczas w „opozycji” (cudzysłów nieprzypadkowy) PiS zarzucało jej sprzyjanie interesom rosyjskim. Rząd Tuska, a potem Kopacz miał mianowicie osłabiać Polskę i naszą pozycję w Unii Europejskiej, sprawiając tym samym radość wielką Putinowi. Kaczyński Jarosław popisał się raz nawet żartem – nieśmiesznym, a wręcz żałosnym – że go na Syberię wywiozą. Po roku 2015 sytuacja polityczna z lekka się odmieniła, tzn. do rządowych sterów dopchało się Bezprawie i Niesprawiedliwość z przybudówkami, czyli tzw. Zjednoczona Prawica, Platforma natomiast Obywatelska oraz Polskie Stronnictwo niezbyt Ludowe przeszły do „opozycji” (cudzysłów znowu nieprzypadkowy). I teraz to politycy tych partii – zwłaszcza PO – jak również ich zwolennicy (na łamach forów internetowych chociażby) jadą po PiS-ie, że nie-rządząc, działa na rzecz Rosji. Argumentacja jest w zasadzie ta sama, co i wprzódy, t