Mentalna krzywda

Jedną z największych szkód, jakie w umysłach wielu osób z całego świata wyrządziła izraelska propaganda, stanowi utożsamianie krytykowania i sprzeciwu wobec zbrodni popełnianych przez Izrael na Palestyńczykach (a także np. Libańczykach czy Syryjczykach) z antysemityzmem.

Jak wiemy, od 7 października ubiegłego roku trwa ludobójstwo w Strefie Gazy; jego okrucieństwo zalicza się chyba do rekordowych od zakończenia II wojny światowej… o ile nie w ogóle w historii naszego przeklętego gatunku. Wywołało ono reakcję setek tysięcy, a może nawet milionów osób obywatelskich poszczególnych państw na całym świecie (Polski również). Od ponad trzech miesięcy organizowane są demonstracje nawołujące do przerwania maskary Palestyńczyków i zawarcia pokoju.

Izraelscy politycy, nie wspominając o ich pożytecznych idiotach, momentalnie zareagowali, przypinając uczestnikom owych manifestacji łatę antysemitów i sugerując, a często wprost twierdząc, iż motywem ich działania jest „nienawiść do Żydów”. To nie tylko kłamstwo, lecz także absurd – organizatorami oraz uczestnikami wielu spośród takich wydarzeń są Żydzi, zarówno ortodoksyjni (nierzadko nie uznają oni Izraela, traktując go jako twór bezbożny), jak i umiarkowani. Szczyt złej woli zaprezentował ambasador Izraela w Polsce, porównując osoby uczestniczące w demonstracjach na rzecz pokoju w Palestynie do… nazistów. W takim układzie za nazistę należałoby uznać Marka Edelmana, jednego z dowódców Powstania w Getcie Warszawskim (1943 r.), który za swojego życia wielokrotnie krytykował Izrael za okrucieństwo wobec Palestyńczyków, zaś bycie Żydem utożsamiał z opowiadaniem się po stronie ciemiężonych.

Żadna to oczywiście nowość, ponieważ izraelscy politycy, przyjazne im media i ich pożyteczni idioci w zasadzie od 1948 roku wszelką krytykę jakże licznych zbrodni popełnianych przez owo terrorystyczne państwo podciągają pod antysemityzm. Ten, dla przypomnienia, jest nienawiścią wobec Żydów jako takich i wszystkiego, co się z nimi wiąże; to forma rasizmu. Która – podobnie jak wszelkie odmiany nienawiści tudzież nietolerancji – musi być jednoznacznie potępiana oraz bezwzględnie zwalczana.

Jednakże sprzeciw wobec izraelskiej okupacji Palestyny, apartheidu i ludobójstwa nie ma nic wspólnego z antysemityzmem.

Można ogromnie szanować Żydów (np. wspomnianego wyżej Marka Edelmana, Władysława Szpilmana, Jana Brzechwę, Juliana Tuwima, Stevena Spielberga, Jezusa Chrystusa i wielu innych), podziwiać kultury żydowskie (jest ich wiele, kształtowały się bowiem w różnych okresach i w różnych miejscach świata), a jednocześnie protestować przeciwko zbrojnemu zajmowaniu ziem palestyńskich, wsadzaniu do więzień nawet pięcioletnich dzieci, gwałceniu Palestynek w celu wymuszenia zeznań, bombardowania obiektów cywilnych zakazanym przez prawo międzynarodowe białym fosforem, mordowaniu całych rodzin (od niemowląt po starców), burzeniu domów i wypędzaniu z nich ludzi, niszczeniu zabytków i dziedzictwa kulturowego Palestyny, prześladowaniu muzułmanów oraz chrześcijan tudzież podobnym zbrodniom, popełnianym przez Izrael od chwili jego powstania w 1948 roku. Nic z tego nie nadaje się przecież do pochwalenia.

Nazywanie zatem potępiania izraelskich zbrodni antysemityzmem to nic innego, jak propagandowa manipulacja. A każda manipulacja jest krzywdzeniem osób, które uwierzyły w zmanipulowany przekaz. Tym obrzydliwszy, że służący gloryfikowaniu jednych z najpaskudniejszych, najstraszliwszych zbrodni w historii ludzkości, porównywalnych z tymi, jakich dopuścili się hitlerowcy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor