Poskramianie szkodnika

Polityka jest sferą, w której nic nie jest takie, jakim wydaje się być na pierwszy rzut oka (żadna nowość, wiem, Ameryki nie odkrywam). Czyny i wypowiedzi polityków mają drugie, trzecie, czwarte i tak dalej dno, obliczone są na osiągnięcie, bądź przynajmniej próbę osiągnięcia więcej niż jednego celu, a ten deklaratywny najczęściej bywa pozorny. Dziś przeanalizujemy taką właśnie sytuację.

Otóż, wystarczy się nieco uważniej przyjrzeć, by dostrzec, jak wielkim obciążeniem dla nie-PiS-owskiej strony sceny politycznej (do której NIE zaliczam Konfederacji ani innych ugrupowań skrajnie prawicowych, a i nad zaliczeniem do niej PSL-u się zastanawiam) jest Donald Tusk. Od swojego „triumfalnego” powrotu przed mniej więcej rokiem, głównie sprzyjał, i nadal sprzyja, Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz jego mafii/sekcie. Oto skupił się były (i, dodajmy, raczej kiepski) premier i przewodniczący (średni) Rady Europejskiej nie na tworzeniu realnej konkurencji politycznej dla Bezprawia i Niesprawiedliwości, lecz na niszczeniu przeciwników politycznych. Zepchnął Rafała Trzaskowskiego na drugi plan (prezydent Warszawy wszelako zaczął się ostatnio na nowo uaktywniać; zobaczymy, co z tego wyjdzie) i wściekle atakował Lewicę, próbując jednocześnie rozbić ją od wewnątrz; kiedy jednak nie przyniosło to oczekiwanych sondażowych rezultatów, zaczął kraść jej postulaty programowe, zubażając je przy okazji. Zamiast na demokratę, wyszedł na hitlerowca, zwolennika neonazizmu, zaczął bowiem kumać się z Konfederacją oraz pochwalił PiS-owską zbrodnię na granicy polsko-białoruskiej. Nic dziwnego zresztą, skoro pozostaje ideologiczną kopią Kaczyńskiego, czyli zapatrzonym w swastykę wsteczniakiem. Co zatem logiczne, pan Tusk nie wyrwał Platformy Obywatelskiej z indolencji programowej; partia ta nadal skupia się na jałowym krytykowaniu Bezprawia i Niesprawiedliwości, bez przedstawiania programu naprawy Polski po odsunięciu tej mafii/sekty od władzy – jeśli zaś czasem jakieś postulaty przedstawi, to akurat te ukradzione Lewicy. W sumie, nie może być inaczej, skoro wizja (k)raju nad Wisłą PO (i Konfederacji, dodajmy) jest w zasadzie tożsama z PiS-owską: zacofany, klerykalny zaścianek Europy, zarazem rezerwuar taniej siły roboczej (czyli obóz koncentracyjny po prostu) dla międzynarodowych koncernów i korporacji. No i wysyła Donald Tusk sprzeczne sygnały do wyborców. Przykładowo, jednego dnia gloryfikuje świeckie państwu, drugiego obnosi się z klerykalizmem. Raz popiera prawo do aborcji, a kiedy indziej nie zajmuje jednoznacznego stanowiska w tej kwestii; tak samo jest z prawami osób LGBT+. Niby krytykuje PiS i powtarza (słusznie zresztą), że należy tę mafię/sektę, odsunąć od władzy oraz ukarać, ale…

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wyciekło bowiem nagranie, na którym widać, że Donalda Tuska zgrozą napawa myśl, iż mógłby powrócić do sejmowych ław (a co dopiero znowu objąć funkcję premiera). Widać, że robi wszystko, by wyborów nie wygrać; przykłady powyżej. Zwalczając prawdziwą opozycję, z Lewicą na czele, przewodniczący PO tak naprawdę sprzyja Jarosławowi Kaczyńskiemu i dąży do tego, by Bezprawie i Niesprawiedliwość nie-rządziło jak najdłużej. Jeśli zaś PiS przegra na skutek własnych zbrodni tudzież błędów, dla pana Tuska będzie to, odnoszę wrażenie, gigantyczne nieszczęście.

Cóż, po ludzku się facetowi nie dziwię. Mafia/sekta Kaczyńskiego – co wiadomo od lat – pozostawi po sobie straszliwe spustoszenia, z którymi inne partie, jakie uzyskają władzę, będą się użerały przez długie lata, a może i dekady. Sypie się światowa gospodarka, co polską też dotyka, bo kapitalizm na naszych oczach ulega samozagładzie; na to pan Tusk, jako prawicowiec, nie ma żadnego remedium i nie wie, jak sobie z tym fantem poradzić. Do tego dochodzi ogólnoświatowa katastrofa klimatyczna oraz lokalne katastrofy ekologiczne; ta odrzańska jest zaledwie jedną z nich. Innym wyzwaniem są wojny, w tym zwłaszcza ta rosyjsko-ukraińska… A tymczasem w opozycji miło jest, bo można gadać, co się chce, brać kasę i nie ponosić żadnej odpowiedzialności. Tej zaś pan Tusk ponosić nie chce, zwłaszcza, że przez siedem lat swojego premierostwa nie radził sobie z dalece mniejszymi problemami niż te obecne (kiedy przewodniczył Radzie Europejskiej, mógł przynajmniej liczyć na Angelę Merkel, która nim sterowała), nie dziwota zatem, iż woli szkodzić innym formacjom opozycyjnym niż PiS-owi.

W tym kontekście na pierwszy rzut oka dziwić może wypowiedź Włodzimierza Czarzastego, współprzewodniczącego Nowej Lewicy, że to właśnie Tusk Donald winien być wspólnym opozycyjnym kandydatem na premiera. Skąd takie lansowanie wstecznego, antydemokratycznego i antyspołecznego szkodnika, jakim jest Tusk, przed lidera formacji demokratycznej, postępowej i prospołecznej, która była przez Tuska i jego partię wściekle niszczona?

Ano stąd, że Włodzimierz Czarzasty chce, by przewodniczący PO wraz ze swoją formacją wreszcie szkodzić przestał. Gdyby cała opozycja namaściła go na kandydata na szefa rządu (co NIE oznacza, że powstałaby jedna lista wyborcza!), pan Tusk musiałby przestać niszczyć formacje opozycyjne, zwłaszcza Lewicę i Polskę 2050, a zacząć z nimi współpracować, czyli je wzmacniać. Żeby to wypaliło, musiałby odciąć się od neonazistów z Konfederacji oraz hitlerowca Giertycha. Byłby też zmuszony do podjęcia realnych działań zmierzających do pokonania PiS-owskiego wroga, czyli zwłaszcza przygotowania atrakcyjnej, prospołecznej oferty programowej dla wyborców. No i w razie klęski, odpowiedzialność za nią spadłaby na Tuska.

Gdyby zaś pan Donald zadaniom owym nie podołał, a wręcz nie chciał się ich podjąć, to powinien przeprosić za wyrządzone szkody i krzywdy, po czym raz, a dobrze wycofać się z aktywnego życia politycznego, robiąc miejsce dla lepszych od siebie (bo nie czarujmy się – przy takich ludziach, jak: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Magdalena Biejat, Adrian Zandberg, Bogusław Liberadzki, Włodzimierz Cimoszewicz, Robert Biedroń czy Włodzimierz Czarzasty, pan Tusk marnym jest Pikusiem).

I to właśnie kryje się za postulatem Włodzimierza Czarzastego – chęć poskromienia szkodnika.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor