Szata kobiety

W Iranie wybuchły ogromne protesty społeczne po tym, jak siepacze z aparatu terroru państwowego zatłukli kobietę za to, że miała źle założony hidżab i było jej widać włosy. Takie bowiem prawo (zalegalizowane bezprawie?), rzekomo wywiedzione z islamu (w istocie religia ta w bardzo zróżnicowany – zależnie od odłamu, państwa, a nawet grupy wyznawców – sposób podchodzi do kobiecych nakryć głowy i strojów) obowiązuje w kraju Persów. Którym to Persom owe przepisy, a zwłaszcza kary za ich łamanie, przestały się najwyraźniej podobać.

Czy owe protesty Irańczyków doprowadzą do jakiejkolwiek przemiany mentalnej, prawnej, ustrojowej w ich państwie, czas pokaże. Tak czy owak, warto obserwować Iran, ponieważ zakatowanie na śmierć kobiety za ubiór niezgodny z prawem (podobne rzeczy dzieją się też w wielu innych miejscach na globie naszym kochanym, chociażby w Afganistanie, odkąd talibowie odzyskali tam władzę), jest kierunkiem, w jakim zmierza Polska.

Jak doskonale wiemy – i o czym wielokrotnie pisałem – prawa kobiet (podobnie jak pracownicze, ale to temat na oddzielne rozważania), szczególnie te do decydowania o własnym organizmie, są w (k)raju nad Wisłą sukcesywnie ograniczane, odkąd w 1989 roku dorwała się do władzy klerykalna prawica postsolidarnościowa; obecnie nie-rządzi jej klerofaszystowska odnoga w postaci Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Już u progu transformacji ustrojowej grupa solidarnościowych senatorów usiłowała zaostrzyć, bardzo wówczas cywilizowane, prawo aborcyjne. Udało się to cztery lata później; SLD poniósł fiasko przy próbie ponownej jego liberalizacji, z winy prawicowego Trybunału Konstytucyjnego pod wodzą prof. Zolla. No, a potem już poszło: zredukowanie edukacji seksualnej do postaci pozycji na liście przedmiotów szkolnych, wprowadzenie klauzuli sumienia dla lekarzy (we wschodnich województwach Polski realnie uniemożliwiło to przeprowadzanie zabiegu przerwania ciąży!), utrudnianie, a często zakazywanie dostępu do antykoncepcji, ignorowanie przez aparat represji i nadzoru – zwany też wymiarem… eee… sprawiedliwości – przemocy domowej i gwałtów małżeńskich, wreszcie kolejne zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, aż do obecnej, jednej z najokrutniejszych na świecie postaci. Która skutkuje kolejnymi zgonami na szpitalnych łóżkach. Za wszystko to odpowiada prawica – nie tylko post-solidarność, ale też organizacje neonazistowskie, np. te z hitlerówką Kają na czele – oraz Kościół katolicki, wielkim będący przeciwnikiem praw kobiet. Ów związek wyznaniowy, takoż wespół z klerykalnymi prawicowcami, uniemożliwia też dobre ustawowe ujęcie in vitro.

Patologiczny ten proces przyspieszył oczywiście po 2015 roku, kiedy to do władzy dorwały się faszystowskie solidaruchy z PiS-u. Nie ograniczył się jedynie do, przeprowadzonego wespół z hitlerowcami od pewnej Kai oraz Kościołem, prawie całkowitego zakazu aborcji i dalszych utrudnień dostępu do antykoncepcji, ale też zawarł element narzucania ideologii zmierzającej do zniewolenia przedstawicielek płci żeńskiej, niczym w Gileadzie z powieści Margaret Atwood. Chodzi o te wszystkie „cnoty niewieście” oraz inne wzorce zachowań, narzucane dziewczynkom i kobietom już od najmłodszych lat, za pośrednictwem szkolnictwa chociażby. Celem jest, rzecz jasna, hodowla (przepraszam, ale tylko takie określenie wydaje mi się odpowiednie) żywych inkubatorów, żywych gumowych lal, żywych odkurzaczy i żywych robotów kuchennych, jedyną funkcją których ma być służenie mężczyznom, zaspokajanie męskich potrzeb seksualnych oraz rodzenie kolejnych potomków, które z czasem staną się (pół)niewolniczą siłą roboczą na usługach kapitalistów, a w iluś tam przypadkach również ofiarami pedofilów w sutannach.

Temu właśnie służy postępujące od trzech dekad zaostrzanie prawa antyaborcyjnego, restrykcje w kwestii antykoncepcji, brak rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach czy propagandowe wciskanie, jak przedstawicielki płci żeńskiej mają się zachowywać, w tym ubierać.

Ano właśnie, nie zdziwiłbym się, gdyby niedługo PiS-owcy – we współpracy z Konfederacją, pozaparlamentarnymi skrajnymi prawicowcami i, rzecz jasna, Kościołem katolickim – uchwalili ustawowy kanon kobiecych ubiorów oraz w ogóle dozwolonych zachowań. I wprowadzili surowe (choć nie aż tak, jak w Iranie… przynajmniej początkowo) kary za jego łamanie.

Mówiąc krótko, (k)raj nad Wisłą, pod względem państwowego prześladowania kobiet, stałby się europejskim Iranem, a w dalszej kolejności Afganistanem lub Arabią Saudyjską. I tak jak w przypadku tychże państw, również u nas totalitarne owe rozwiązania wysnute zostałyby z religii, tyle że nie ze źle pojętego islamu, lecz z katolicyzmu.

Boję się, iż taka wizja jest jak najbardziej realna, a wręcz bliska spełnienia. Oczywiście, tak jak w Iranie obecnie, tak i w Polsce były protesty kobiet i ich zwolenników przeciwko prawackiej polityce. Nie na wiele się zdały, no, chyba że w przyszłości zaprocentują w dziedzinie świadomości społecznej (oby!). Na razie jednak musimy być przygotowani, że przedstawicielka płci żeńskiej, jaka na ulicach polskich miejscowości ubierze się niezgodnie z katolickim, faszystowskim kanonem, zostanie zatłuczona na śmierć przez siepaczy z aparatu represji i nadzoru.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor