Jak się lepi czerń

O tym, że pozycja Kościoła katolickiego w Polsce (i nie tylko, przy czym wiele państw, gdzie ów związek wyznaniowy stanowił ongiś znaczącą siłę, ruszyło z laicyzacją wcześniej i szlakiem jej dalej zaszło niż my) szybko się pogarsza, pisałem już wielokrotnie. Opinią w społeczeństwie cieszy się on coraz gorszą – pedofilia i jej ukrywanie, upolitycznienie, konszachty z PiS-em oraz innymi ugrupowaniami skrajnie prawicowymi, pazerność kleru, media Rydzyka, itd. – prędko ubywa osób uczestniczących regularnie w nabożeństwach czy przyjmujących księdza po kolędzie… Swoje zrobiła pandemia COVID-19, która uświadomiła ludziom, że niedzielę i święta mogą spędzać w domu.

Mówiąc krótko, laicyzacja postępuje, a wraz z nią ubywa purpurze i czerni forsy od strzyżnych dotychczas równiutko owieczek. To znaczy, tej, jaką owieczki przekazują bezpośrednio na tacę bądź w kopercie, bo strumień pośredni, źródłem którego są podatki, płynie poprzez instytucje państwowe nieprzerwanie. Pod PiS-owskim nie-rządem jeszcze się on nasilił…

No, ale sondażowe wyniki Bezprawia i Niesprawiedliwości również się pogarszają, z racji tego chociażby, że byt wielu jego wyborców na skutek nieudolności (złej woli?) PiS-owców staje pod coraz większym znakiem zapytania; wszyscy czujemy, dlaczego, płacąc rachunki tudzież robiąc zakupy. Wkrótce przy mafii/sekcie Kaczyńskiego Jarosława pozostać mogą jedynie jej najtwardsi, najbardziej zmanipulowani wyznawcy, tacy, co można im wmówić każde kłamstwo i posłać na śmierć w imię prezesa. Elektorat socjalny jest z kolei tym właśnie, co odpływa (na nieszczęście, prędzej pozostanie on w wyborczym dniu w domu, niż odda głos na opozycję, najlepiej Lewicę), i tenże odpływ doprowadzić może do tego, że PiS straci władzę, o ile, rzecz jasna, nie sfałszuje wyborów, albo nie posunie się do innej machinacji. Pozostałym zaś ugrupowaniom skrajnie prawicowych, na których Kościół w Polsce mógłby się politycznie oprzeć, też w sondażach poparcia nie przybywa, a często wręcz przeciwnie (i wspaniale, tak powinno być!).

Hierarchowie zatem oraz duchowni kombinują, jak ratować to, w co wierzą, i co kochają, czyli fortunę od państwa. Bo to właśnie ono może wydoić od nas forsę na Kościół, skoro ubywa wiernych, co dają ją do rączki. Aby tak się stało, przy władzy pozostać musi klerykalna prawica postsolidarnościowa, nawet, jeśli nie-PiS-owska.

No to coraz więcej jest sygnałów, iż księża – biskupi na razie nie tyle, lecz przed wyborami pewnie i to się zmieni – już zaczynają się przymilać do polityków Koalicji Obywatelskiej, których jeszcze kilka tygodni temu, zgodnie z wytycznymi sojuszu z PiS-em, wyklinali z ambon, albo przynajmniej nie zauważali, że istnieją. Teraz nagle ci politycy zrobili się cacy.

Oczywiście, to lepienie się czerni do KO bierze się z tego, iż Kościół dostrzegł, że ma ona szansę wygrać najbliższe wybory parlamentarne i stworzyć rząd. A jest jednym z dwóch ugrupowań uważających się za opozycyjne (drugie go PSL), jakie wykazują postawę klerykalną. Polska 2050 Szymona Hołowni jest pod tym względem na rozdrożu, Lewica wprost opowiada się za laicyzmem, a w działaniach jej polityków sporo jest antyklerykalizmu. Toteż Koalicja Obywatelska pozostaje dla Kościoła katolickiego w Polsce najpewniejszym sojusznikiem, czyli ugrupowaniem, jakie po objęciu rządów podtrzyma napływ gotówki.

Jest tylko jeden problem, co prawda pozorny. Otóż, Donald Tusk może i jest polityczną miernotą, do tytanów intelektu trudno go zaliczyć… niemniej do głupców też nie. Podobnie jak inni liderzy KO, widzi on, że nie-PiS-owski elektorat staje się coraz bardziej laicki, a wręcz antyklerykalny. Zatem dla Koalicji Obywatelskiej eksponowanie podczas kampanii wyborczej, podobnie jak przed nią, swego przywiązania do Kościoła, byłoby politycznym samobójstwem. Dlatego też jej kandydaci skupią się na deklarowaniu poszanowania dla „wartości chrześcijańskich”, a swoje powiązania – oficjalnie i nieoficjalne – raczej będą starali się przemilczać. Co ciekawe, przybywa sygnałów, iż podobnie zachowywać się mają PiS-owcy, bo również oni dostrzegli, że wykorzystywanie kościelnych ambon do agitacji raczej im zaszkodzi, niż pomoże.

Ale nie bójcie się, drodzy (w utrzymaniu) księża i biskupi! Pan Tusk, jeśli dorwie się znów do władzy, wam da! I to zapewne jeszcze więcej niż Bezprawie i Niesprawiedliwość. Zapowiedział przecież, że chciałby „oderwać Kościół od PiS-u”. A może to zrobić tylko z pomocą przekazywania pieniędzy, nieruchomości, przywilejów, o czym doskonale wie. Jest zaś (tak samo, jak Jarosław Kaczyński) klerykalnym prawicowcem postsolidarnościowym, toteż sam będzie chętny, aby mieć jak najlepsze relacje z purpurą i czernią, ale tak, żeby elektorat nie widział, przynajmniej początkowo.

Dlatego, jeśli chodzi o wprowadzenie państwa realnie świeckiego, nie nastąpi ono ani pod nie-rządem PiS-u, ani pod władzą KO. Kler dobrze o tym wie, toteż lepi się do tej spośród tych dwóch formacji, jakiej poprawiają się wyniki w sondażach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor