Ludzie przedsiębiorczy

Nie trzeba się specjalnie przyglądać, by dostrzec ludzi grzebiących po śmietnikach w poszukiwaniu puszek albo różnych metalowych przedmiotów, wyrzuconych przy okazji chociażby remontów. Zbierają je i wynoszą na złomowisko, by uzyskać w ten sposób pieniądze (przeważnie niewielkie kwoty, acz za taką miedź można już zainkasować trochę grosza) i podratować się w ten sposób. Nie zawsze są to osoby w kryzysie bezdomności; wielu spośród takich zbieraczy to emeryci i renciści, ale nie brakuje też pracowników, którzy tak właśnie sobie dorabiają do żałosnych z powodu kapitalistycznej chciwości pensyjek.

Niektórzy tacy zbieracze, nim zaniosą swój urobek na złom, rozglądają się wstydliwie dookoła, inni taszczą znaleziony metal zupełnie jawnie. Co do mnie, uważam, że nie ma się czego wstydzić; sam trochę złomu w ciągu ostatnich miesięcy sprzedałem, jakkolwiek nie wygrzebywałem go z koszy na śmiecie, ale z piwnicy i garażu, robiąc porządki. A nawet, jeśli ktoś zbiera złom po śmietnikach, to i tak wzbudza mój szacunek. Serio! Szanuję takie osoby, nawet, jeśli zarobioną w ten sposób kasę wydadzą na wódkę czy piwo. W ów zarobek włożyły przecież sporo wysiłku, nie przyszedł im on łatwo, zdecydowanie nie!

Żeby faktycznie podratować się, sprzedając złom, trzeba znaleźć go wystarczająco dużo, co samo w sobie wymaga sporo czasu i męczących, często nieprzyjemnych działań. Pewna wiedza o metalach i ich wartości pieniężnej również jest potrzebna. No i wiele przedmiotów taszczonych na sprzedaż jest naprawdę ciężkich tudzież nieporęcznych.

Mówiąc krótko, zbieranie i sprzedaż złomu to prawdziwa harówa, bardzo wyczerpująca. A od parających się nią osób wymagająca pracowitości, samozaparcia, cierpliwości, odporności na stres oraz podobnych cech, które zbiorczo określa się mianem przedsiębiorczości. Ni mniej, ni więcej.

Tak naprawdę, osoby usiłujące uciułać jakiekolwiek pieniądze – ot, choćby na to piwo albo bochenek chleba – szukając, zbierając i sprzedając metalowe śmiecie – są o wiele BARDZIEJ przedsiębiorcze niż miliarderzy w rodzaju Muska, Bezosa, Kulczyka…

Kapitaliści trzymający łapy na niewyobrażalnych fortunach lubią mienić się przedsiębiorcami, ale w większości przypadków z przedsiębiorczością mają niewiele, o ile cokolwiek, wspólnego. Przedsiębiorca wszak pracuje (nawet, jeśli przy tym zatrudnia innych ludzi), kapitaliści natomiast – jak wiemy – bogacą się na cudzej pracy, czyli na wyzyskiwaniu siły roboczej.

W przeciwieństwie do zbieraczy złomu, kapitaliści są LENIAMI, utrzymywanymi przez zatrudnione w swoich koncernach i korporacjach osoby.

Dlatego też, widząc człowieka niosącego lub wiozącego na wózku puszki, starą pralkę bądź lodówkę, miedziane bebechy ze sprzętu RTV, zardzewiałe kołpaki albo im podobne fanty, czuję przypływ szacunku. Tymczasem, ilekroć w mediach natrafiam na Bezosa, Muska czy innego wyzyskiwacza, skręca mi flaki z pogardy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor