Koniec antropocenu

W ostatnich tygodniach media zalały informacje (w Polsce, jak zwykle, zbyt mało wyeksponowane, a często wręcz lekceważone) o tragicznej suszy w Chinach; poziom wody drastycznie obniżył się nawet w największych tamtejszych rzekach. Jak to zwykle bywa, katastrofa walnie w gospodarkę, a co gorsza, pogorszy warunki bytowe zwykłych ludzi. Chiny wszelako – zarówno, jeśli chodzi o państwo, jak też o społeczeństwo – sobie z tym poradzą; ich system ekonomiczny oraz stawianie w coraz większym stopniu na zieloną energię być może stanowią jedyną nadzieję na przetrwanie naszego gatunku oraz wielu innych.

Znacznie gorzej ma Pakistan, gdzie z kolei doszło do powodzi o gigantycznej skali; znaczna część terytorium owego państwa znalazła się pod wodą. Co to oznacza? Ano, jak łatwo się domyślić: zniszczone budynki (mieszkalne, publiczne, przemysłowe, wszelkie inne), drogi tudzież cała infrastruktura, ofiary śmiertelne oraz rozrost nędzy; jak zawsze i wszędzie, skutki powodzi najboleśniej odczują ci, co w skrajnym ubóstwie już wcześniej żyli.

A to tylko niektóre z symptomów katastrofy klimatycznej, jaka radośnie nabiera rozpędu. Inne to chociażby: topniejące lodowce i wieczna (jak się okazuje, nie do końca) zmarzlina, wyschnięcie Niziny Niniwy w Iraku (czyli obszaru, gdzie narodziło się rolnictwo; dziś uprawa roślin ani hodowla zwierząt nie są tam możliwe, co pociągnęło za sobą migrację tych, co uciekać mogli oraz śmierć głodową tych, co na opuszczenie tamtych ziem sił nie mieli), niedawna fala upałów i pożary w Europie oraz innych częściach świata, susza w Polsce, przemieszanie się pór roku, gwałtownie zjawiska atmosferyczne…

Jak wielokrotnie pisałem, przyczyną katastrofy klimatycznej jest skrajnie nieracjonalna, rabunkowa gospodarka kapitalistyczna, służąca realizacji interesów, czyli zaspokojeniu potrzeb (głównie maksymalizacji zysków bez względu na całą resztę) klasy pasożytniczo-wyzyskującej (kapitalistów oczywiście). Stąd rabunkowa eksploatacja surowców, niszcząca planetę. Stąd masowa produkcja generująca zanieczyszczenia, podobnie jak sztucznie rozbuchana konsumpcja. Do tego dochodzą szkody czynione przez burżujów, latających bez potrzeby samolotami, wożących się luksusowymi statkami czy marnotrawiącymi wodę oraz żywność dla czystej fanaberii. Nie będę dziś szerzej analizował tego tematu, jako że czyniłem to nie raz ani nie dwa.

Ważne, że żyjemy w antropocenie. Czyli epoce geologicznej, w której to nasz gatunek, Homo rzekomo sapiens, kształtuje oblicze planety Ziemi: geologię, klimat, biosferę, itd. Jako się rzekło, na skutek niezmierzonej pazerności i idiotycznej krótkowzroczności kapitalistów oraz burżujów – i ich pachołków/kapo, czyli prawicowych politykierów i neoliberalnych/neokonserwatywnych ekonomistów – kształtowanie owo zmierza w wyjątkowo złym kierunku. Czyli ku zagładzie, do jakiej w ciągu zapewne kilku najbliższych dekad doprowadzi nas katastrofa klimatyczna, prawdopodobnie do spółki z towarzyszącymi jej procesami społeczno-politycznymi, takimi jak wojny. No, chyba, że Chiny nas uratują, a ściślej rzecz ujmując, wdrożenie na całym świecie ich systemu społeczno-ekonomicznego oraz przerzucenie się na energetykę odnawialną.

Będzie to nie tylko masowe wymieranie naszego gatunku (co samo w sobie nie byłoby niczym złym dla Ziemi), ale też, niestety, wielu innych. Wyginą niezliczone rośliny tudzież zwierzęta – te, których człowiek dotychczas nie wytępił, ani nie doprowadził do zagłady swoimi działaniami typu wyręb lasów, górnictwo bądź generowanie zanieczyszczeń. Kształt swój zmienią zapewne, w gwałtowny, dodajmy, sposób, lądy oraz zbiorniki wodne, że o składzie atmosfery nie wspomnę.

Innymi słowy, skończy się radośnie antropocen i zacznie następna epoka w dziejach naszej kochanej planety. Jaka, tego już się nie dowiemy.

Życie jako takie najpewniej przetrwa. Owszem, straszliwie przetrzebione i w formie znacząco różniącej się od obecnej… lecz z czasem się odrodzi. I może zbuduje lepszy świat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor