Sezon na pomoc

Mija dziś czterdzieści lat od wprowadzenia stanu wojennego. Mógłbym napisać o tym notkę… ale po co? Przecież każdy, kto choć trochę zna historię, doskonale wie, że przed czterema dekadami generał Jaruzelski wraz z innymi członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego uratował Polskę przed interwencją Układu Warszawskiego (z pewnością wkroczyłyby do nas oddziały radzieckie – a raczej ruszyłyby z baz te, co nad Wisłą stacjonowały – czechosłowackie i NRD-owskie), a najprawdopodobniej też wojną domową, do rozpętania której dążyła, na zlecenie amerykańskich imperialistów, solidarnościowa targowica (w zapobieżeniu temuż konfliktowi, dodać trzeba, PRL-owskim władzom pomógł papież Jan Paweł II, prymas Glemp oraz co mądrzejsi solidarnościowcy, jacy rozlewu krwi nie chcieli). Ta sama targowica, dodajmy, co po 1989 roku zniszczyła naszą gospodarkę, zwłaszcza przemysł i PGR-y – plan Balcerowicza, będący zarazem pierwszym od zakończenia II wojny światowej ludobójstwem w Polsce, nadal trwającym – doprowadziła do masowej pauperyzacji społeczeństwa, kilka milionów osób zmusiła do emigracji za chlebem, przeprowadziła zbrodniczą reprywatyzację zasobów mieszkaniowych, skutkiem której ludzie tracą dachy nad głową i bywają mordowani przez pasące się na tym procederze mafie, odarła kobiety z ich praw, zaszczuwa osoby LGBT, łamie Konstytucję, niszczy niezawisłe sądownictwo, morduje emerytów mundurowych, dopuszcza się ludobójstwa na granicy i ogólnie faszyzuje nasze państwo.

I tyle w tej sprawie, koniec dygresji, dziś zajmiemy się innym tematem… aczkolwiek też raczej ponurym, i stanowiącym efekt rządów solidaruchów (1989-1993, 1997-2001 i od 2005 r. do chwili obecnej).

Otóż, grudzień nam się rozkręca, a jest to – jak co roku – sezon pomagania; wynika to oczywiście z tradycji mikołajkowej, bożonarodzeniowej, itd. Czyli okres wzmożonej aktywności wszelkiego rodzaju organizacji charytatywnych i w ogóle pozarządowych (NGO-s). Swoją akcję rozkręca więc Szlachetna Paczka, przygotowania do kolejnego finału relacjonuje Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, o datki prosi Caritas, swoje dzieło promują rozliczne fundacje, pomagające już to ludziom, już to zwierzętom, w sieciach handlowych organizowane są zbiórki żywności… W tym roku, ze względu na zbrodnię PiS-owskich postsolidarnościowców na naszej wschodniej granicy, odbywa się wiele akcji pomocy uchodźcom.

I jak zwykle, mam mieszane uczucia w tej kwestii. Bo z jednej strony to dobrze, że działalność charytatywna odbywa się, istnieje, ma miejsce, zachodzi (mowa, rzecz jasna, o uczciwej, bo nie brak i oszustów, co pod pozorem dobroczynności wyłudzają od ludzi ciężką nieraz forsę); zawsze przecież komuś pomoże lub nawet uratuje życie. Dobrze, że są ludzie, którzy chcą pomagać, już to jako organizatorzy różnych akcji, już to wolontariusze, już to darczyńcy. Z drugiej wszelako…

Ano właśnie, czy Szlachetna Paczka, WOŚP, Caritas, itd. byłyby potrzebne, gdyby państwo spełniało swoje zadania z zakresu szeroko rozumianej polityki społecznej? Czyli skutecznie walczyło z ubóstwem i jego przyczynami (wyzysk, umowy śmieciowe, itp.), zapewniało prawidłowo funkcjonującą służbę zdrowia, mieszkalnictwo, pomoc dla osób w trudnej sytuacji bytowej… Być może byłyby, ale w stopniu znacznie mniejszym niż obecnie; pełniłyby co najwyżej rolę uzupełniającą wobec administracji państwowej, organizując, przykładowo, zbiórki odzieży dla migrantów czy karmy dla zwierząt w schroniskach, prowadząc infolinie, etc.

Niestety, mamy – wprowadzony, jako się rzekło, przez solidarnościową targowicę – nieludzki kapitalizm w dzikim, neoliberalnym wydaniu, czyli zbrodniczy system doktrynalnie nakazujący państwu wycofać się ze sfery społeczno-ekonomicznej, pozostawionej tzw. „wolnemu rynkowi”, zatem poddanej dyktatowi koncernów i korporacji. Rząd w tejże doktrynie ma za zadanie utrzymywać wojsko, policję i inne służby chroniące interesy kapitalistów oraz skromny aparat podatkowy, obciążający daninami publicznymi głównie biedniejszych obywateli; tymże rzucić może co najwyżej ochłapy w postaci np. 500 Plus, pozorując działania na ich rzecz i zmniejszając ich gniew na wielki kapitał.

Naturalnym skutkiem istnienia neoliberalnego kapitalizmu jest postępująca pauperyzacja większości społeczeństwa przy jednoczesnym bogaceniu się garstki kapitalistów (polaryzacja ekonomiczna), pogłębiona likwidacją usług publicznych – poprzez prywatyzację i komercjalizację stają się one niedostępne dla coraz większej grupy obywatelek i obywateli lub z powodu niedofinansowania przestają być wydolne (jak choćby służba zdrowia).

Miejsce opuszczone przez państwo zajmują organizacje pozarządowe, w tym te zajmujące się działalnością charytatywną. Normalnie, jak napisałem wyżej, powinny one wspierać organa państwowe w prowadzeniu polityki społecznej, jednakże neoliberalizm zmusza je do przejęcia jej (prawie) całości na siebie. A z natury rzeczy mają one znacznie mniejsze możliwości działania niż państwo, toteż koniec końców okazują się li tylko plastrem przylepionym na sikającą krwią ranę. Mówiąc mniej obrazowo, nie są w stanie rozwiązać kwestii społecznych wynikających z naturalnych patologii nieludzkiego systemu kapitalistycznego. Wszelako propaganda tegoż działanie NGO-sów wykorzystuje do uzasadnienia wycofania się państwa z prowadzenia polityki społecznej… która ograniczałaby możliwość pasożytowania na społeczeństwie przez kapitalistycznych wyzyskiwaczy. I koło się zamyka – ludzie uskuteczniający dobro używani są jako woal skrywający zło…

Dlatego też, wpłacając datek na WOŚP lub podejmując podobne działania, pamiętajmy, iż w ten sposób jak najbardziej niesiemy pomoc, zarazem jednak wspieramy organizację zajmującą się tym, co powinno robić państwo, któremu wszak płacimy podatki. Ale się nie zajmuje z winy pachołków nieludzkiego kapitalizmu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor