TVN zastępczy

No i stało się, Duda Andrzej, mylnie nazywany prezydentem RP, zawetował tzw. Lex TVN, czyli prawo, które pierwszeństwo w przyznawaniu koncesji telewizyjnej dawało stacjom polskim oraz europejskim. Godziło ono w interesy TVN-u, ponieważ stanowi on własność kapitału amerykańskiego, należy do koncernu Discovery. A że akurat ta telewizja (ze szczególnym uwzględnieniem kanału informacyjnego TVN24) ma na pieńku z Bezprawiem i Niesprawiedliwością – mimo iż politykierzy tej partii oraz jej koalicjantów ze Zjednoczonego Prawactwa stale siedzą w jej studiu i szerzą te swoje durne, czasami wręcz chore brednie – opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna podnosić zaczęła, że dokonywany jest zamach na wolne media, a TVN-owi grozi zamknięcie. Na ulice wyszły tłumy protestujących ludzi, inne media włączyły się do protestu… Od wczoraj natomiast, czyli odkąd Duda ogłosił decyzję o wecie (wątpliwe, czy w Sejmie znajdzie się 3/5 głosów potrzebnych do jego odrzucenia), liberałowie i niektórzy lewicowcy okazują ulgę, a niekiedy nawet zachwyt. Tymczasem sprawa miała, i nadal w sumie ma, kilka aspektów. No to po kolei:

Jarosław Kaczyński, lider Bezprawia i Niesprawiedliwości, nie trawi nieprzychylnych wobec siebie oraz swojej formacji politycznej ośrodków masowego przekazu i chciałby je sobie podporządkować. To jasne. Gdyby, jak to było z początku, TVN stanowił własność państwa Walterów, prezes PiS-u miałby łatwe zadanie; wystarczyłoby przekupstwo lub szantaż (jak to się stało w przypadku innej polskiej komercyjnej stacji telewizyjnej), i miałby w swoim ręku medium niby to niezależne, a w istocie kontrolowane przez siebie. Niestety dla niego, firmę kupili Amerykanie, tym zaś nie jest łatwo się postawić; jako imperialiści z krwi i kości dbają oni o swoje interesy w podporządkowanych sobie państwach… czyli w Polsce również.

No i właśnie, od samego początku nie było ŻADNEGO zagrożenia dla TVN-u. Kaczyński bardzo szybko zorientował się – uświadomiły go w tym chociażby ostre noty ze strony ambasady amerykańskiej – że Jankesi nie przekażą swojego kapitału pod jego kontrolę; przekupstwo w postaci planu zakupu amerykańskich czołgów, polskiej armii w żadnym razie niepotrzebnych, nie podziałało. Prezes PiS-u zatem sprawę sobie… odpuścił, częściowo przynajmniej. Jest w końcu – podobnie jak wszyscy inni prawicowcy postsolidarnościowi – amerykańską marionetką, kukiełką sterowaną z Waszyngtonu, co Amerykanie prawdopodobnie w ostatnich miesiącach mu przypomnieli. Kolejne kanały wchodzące w skład grupy TVN uzyskiwały bezproblemowo koncesję, politycy PiS-u pojawiali się z równą, co dotychczas częstotliwością na antenie TVN24… Sytuacja wróciła do normy.

Lex TVN wszelako pozostało dla PiS-u i jego przywódcy politycznie użyteczne jako to, czym było od samiutkiego początku, czyli jako temat zastępczy, idealny do odwrócenia społecznej uwagi (zwłaszcza osób o prodemokratycznych inklinacjach) już to od zbrodni na granicy z Białorusią, już to od kolejnej klęski w walce z pandemią COVID-19, już to od afery Mejzy i Pegasusa, już to od rosnącej inflacji…

No i się udało. Sejm w ostatniej chwili zmienił porządek obrad, prawacka większość przegłosowała Lex TVN. Dokładnie tak, jak tego sobie życzył Kaczyński, obrońcy (w większości, zakładam, szczerzy) demokracji wyszli na ulice miast licznych, krzycząc o zamachu na „wolne media”, do chóru owego przyłączyli się politycy opozycji (prawdziwej, czyli Lewicy, i udawanej – całej reszty), a także dziennikarze wobec władzy obecnej nieprzychylni. Innymi słowy, rzeczony akt prawny stał się tematem numer jeden w (k)raju nad Wisłą. I tylko o to PiS-owcom z Kaczyńskim na czele chodziło. Opinia publiczna przestała bowiem zajmować się, a w każdym razie znacząco to zredukowała, innymi, znacznie ważniejszymi postępkami oraz zbrodniami Bezprawia i Niesprawiedliwości.

A że PiS-owskie solidaruchy nie mogły narazić się swoim amerykańskim panom, to Duda Andrzej ustawę zawetował. Wbrew temu, co wyczytać można w różnych opozycyjnych komentarzach, nie było to z jego strony ani „przyzwoite zachowanie”, ani tym bardziej „wybicie się na niezależność”. Imitacja prezydenta pozostaje takim samym pionkiem prezesa, co wprzódy, a weto było wykonaniem płynącego z Nowogrodzkiej rozkazu, i tyle. Od początku rzecz cała była tak właśnie zaplanowana – Lex TVN spełniło swoje zadanie jako temat zastępczy, no to należało uspokoić Waszyngton, że amerykańskiemu kapitałowi nic nad Wisłą nie grozi.

Oczywiście należy przypuszczać, że PiS nadal będzie próbowało wpłynąć na to, by TVN-owski przekaz był dla tejże formacji bardziej przychylny, jednakże próby te najprawdopodobniej sprowadzą się do dalszych przekupstw jankeskich kapitalistów. Jaki przyniosą one skutek, zobaczymy.

A teraz tak – wolne media faktycznie są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania ustroju demokratycznego; tu ich obrońcy mają stuprocentową rację. Rzecz w tym, iż w systemie kapitalistycznym ośrodki masowego przekazu uzależnione są od wielkich, międzynarodowych korporacji (same przecież do nich należą), albo od władz państwowych, też wszak wysługujących się kapitałowi. Trudno zatem mówić o „wolnych mediach” (TVN, w każdym razie, do takowych się NIE zalicza). Jeżeli takie w ogóle istnieją, to najczęściej mowa o lewicowych stronach czy profilach w internecie, stacjach radiowych czy ewentualnie kilku tytułach prasowych, mających charakter raczej niszowy.

Fakt, iż w kapitalizmie realnie wolne media stanowią wyjątki, nie regułę, jest zaledwie jednym z licznych dowodów na anty-demokratyczność owego systemu społeczno-ekonomicznego. I o tym należy pamiętać, kiedy bronimy „wolności” takiego czy innego medium.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor