Kary i zachęty

Trzeba być ślepym, głuchym, a przede wszystkim głupim, by nie (chcieć) dostrzegać, że mamy poważny problem z koronawirusem. Liczba zakażonych wciąż utrzymuje się na poziomie zaliczających się do najwyższych w skali świata, śmierć znów zbiera swoje żniwo… Tym razem jest to winą nie tylko nieudolności PiS-owskiego nie-rządu – choć oczywiście jego odpowiedzialność za ponury stan rzeczy jest ogromna i bezdyskusyjna – lecz także zmasowanych kampanii antyszczepionkowców, zniechęcających obywatelki i obywateli do tego, co mogłoby powstrzymać zarazę, czyli szczepień.

Bezprawie i Niesprawiedliwość nic z tym fantem nie robi, z dwóch powodów. Jednym pozostaje rywalizacja o elektorat z Konfederacją, a neonazistowska ta koalicja jest programowo przeciwka szczepieniom, zwłaszcza, jeśli miałyby być obowiązkowe, wśród jej działaczy nie brak oszołomów kwestionujących istnienie COVID-19. Drugi wygląda tak, że liczni spośród wyznawców PiS-u też nie rozumieją wartości zdrowotnej szczepionek, a nie-rządząca mafia/sekta nie chce im tego wytłumaczyć, bo obawia się zniechęcania ich do siebie.

Inne ugrupowania zdają się wykazywać większą odpowiedzialność w tym zakresie i proponują swoje rozwiązania. Ot, chociażby Lewica domaga się obowiązkowych szczepień osób dorosłych oraz kar dla obywateli, co nie chcą podstawić rączki pod igłę. I nad tymże właśnie pomysłem pochylimy się dzisiaj.

Jak wiecie z moich wcześniejszych notek na ten temat, obowiązek zaszczepienia się przeciwko COVID-19 jak najbardziej popieram i chciałbym, żeby został wprowadzony (sam jestem po dwóch dawkach, wkrótce będę rejestrował się na trzecią). Nie wypowiadam się tylko, czy powinien on dotyczyć wyłącznie osób dorosłych, czy także dzieci – rekomendację w tym zakresie przedstawić powinni lekarze, ja nie czuję się kompetentny, by to rozstrzygać.

Co do kar… Cóż, coraz wyraźniej widać, iż edukacja i racjonalne argumenty za szczepieniami przestają działać, w przeciwieństwie do bredni wciskanych przez antyszczepionkowców, destrukcyjnych zwłaszcza dla osób przeżywających wątpliwości odnośnie przyjęcia wiadomego preparatu. Dlatego grzywny – bo to je proponuje Lewica – rzeczywiście wydają się sensownym sposobem na ratowanie sytuacji. Niemało jest wszak ludzi, jacy rozumieją tylko język przymusu i karania.

Jednakowoż, gdybym był lewicowym posłem lub senatorem, zaproponowałbym również sankcje (tu mała uwaga – słowo „sankcja” kojarzymy głównie z karą, podczas gdy oznacza ono po prostu skutek naszego stosunku wobec prawa; kara to zatem sankcja negatywna za jego łamanie, acz są, czy raczej mogą być, takoż sankcje pozytywne) pozytywną, czyli nagrody dla zaszczepionych oraz tych, co chcą się szczepić. I nie chodzi tu o loterię (już była, ale nie wypaliła), lecz o konkretne korzyści, jakie dawałoby posiadanie zaświadczenia o zaszczepieniu przynajmniej jedną dawką.

Takimi nagrodami powinny być ułatwienia w codziennej egzystencji. Na przykład tańsze bilety w komunikacji publicznej, do kina, teatru, filharmonii, itd. Można by też umożliwić zaczepionym zdejmowanie maseczki (mnie ona nie przeszkadza, ale znam osoby, dla których jest bardzo uciążliwa) podczas seansów, przedstawień teatralnych, koncertów tudzież innych imprez masowych, uroczystości państwowe bądź religijne wliczając. Jako obywatel, który szczepionkę dobrowolnie przyjął, nie obraziłbym się zwłaszcza o ułatwienia w dostępie do administracji publicznej. Ta nadal stosuje częściowy lockdown, który naprawdę potrafi stanowić utrudnienie dla osób chcących załatwić co bardziej skomplikowane sprawy urzędowe; dlatego uważam, że obywatel, co się zaszczepił, winien móc, po okazaniu zaświadczenia i dezynfekcji rąk, podejść do okienka i skorzystać z bezpośredniej pomocy urzędnika.

Obok bowiem osób rozumiejących język przymusu, nie brakuje i takich, do których przemawiają korzyści. Oprócz zatem kija, powinna być także marchewka.

Przecież celem wszystkich tych działań nie może być zdzieranie pieniędzy z obywateli (grzywny), lecz zaszczepienie na tyle wysokiego odsetka populacji, by uzyskać odporność zbiorową, co pomoże wyhamować pandemię i, co najistotniejsze, zmniejszyć liczbę zgonów. COVID-19, podobnie jak inne wirusowe choroby zakaźne, już z nami pozostanie i będzie powracał zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym, kiedy to z przyczyn już to pogodowych, już to zawodowych (koniec wakacji, mało urlopów) ograniczamy aktywność na powietrzu, co sprzyja zakażeniom oraz ciężkiemu przebiegowi schorzenia. Dokąd nie zostanie wynaleziony lek zwalczający koronawirusa, jedynym, co nam pozostaje, jest przystosowanie się do niego i zneutralizowanie w możliwie największym stopniu zagrożenia z jego strony, a temu właśnie służą szczepionki.

Dlatego, jako się rzekło, popieram wprowadzenie, śladem Austrii, obowiązkowych szczepień, ale sposobem na wyegzekwowanie tegoż obowiązku powinny być nie tylko kary, lecz również nagrody. Może nawet przede wszystkim nagrody.

Pamiętajmy też, że na skutek wywołanej przez kapitalistów katastrofy klimatycznej (topniejące lodowce!) już wkrótce pojawić się mogą wirusy i bakterie wywołujące choroby znacznie, ale to znacznie bardziej śmiertelne niż COVID-19… Ale to już inna historia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor