Myśli na Nowy Rok

No i kończy się dziś Anno Domini 2021. W moim życiu był to rok wielkich zmian, niektórych na (znacznie) gorsze, innych na lepsze, a co do większości z nich, to czas dopiero pokaże. Nie o sobie jednakże chcę tu napisać, lecz podzielić się refleksją na temat tego, co przynieść nam może dwanaście rozpoczynających się jutro miesięcy – z zastrzeżeniem wszelako, że przyszłość jest nieodgadniona, a stan rzeczy w każdej chwili może się odmienić o sto osiemdziesiąt stopni.

W każdym razie, myśli nie będą to, poza dwoma wyjątkami, wesołe. Choćby dlatego, że nie zanosi się, aby ustała inflacja. Przeciwnie, ceny poszczególnych towarów, z tymi najbardziej podstawowymi na czele, będą stale rosły, podobnie jak opłaty. Po chwilowych obniżkach, najprawdopodobniej znów podskoczą, i to znacząco, kwoty, jakie musimy wydać na paliwo do naszych pojazdów (a komunikacja publiczna zapewne dalej będzie podupadała, toteż posiadanie samochodu pozostanie koniecznością dla wielu obywatelek i obywateli). W górę pójdą ceny prądu i gazu. Te pierwsze, ponieważ wciąż mamy drogą, a w zasadzie drożejącą, przestarzałą oraz niewydolną energetykę węglową; inwestycje w OZE, które mogłyby nas podratować (również, jeśli chodzi o redukcję zanieczyszczeń powietrza, czyli walkę z katastrofą klimatyczną), ślamazarzą się diabelnie, natomiast o elektrowniach atomowych władze szerzą co najwyżej plotki. Co gorsza, z powodu tejże niewydolności energetyki węglowej (wyłączanie kolejnych bloków trwa!) grozi nam blackout, czyli długotrwała przerwa w dostawach elektryczności; może ona doprowadzić wręcz do masowych zgonów. Z kolei gaz drożeje, bo coraz go więcej importujemy z USA, płacąc drożej niż za rosyjski. Koszta życia będą zatem szły w górę, doprowadzając coraz więcej osób do nędzy.

Drugim powodującym ją czynnikiem pozostanie, jakże typowy dla nieludzkiego – zwłaszcza w totalnie barbarzyńskim, neoliberalnym wydaniu, jakie mamy w (k)raju nad Wisłą – systemu kapitalistycznego, wyzysk. Szczerze wątpię, by w roku 2022 zaczęła się (inna niż dotychczas prowadzona przez związki zawodowe, niektóre organizacje społeczne tudzież, nadal zbyt osłabioną, lewicę) realna walka z umowami śmieciowymi, wymuszonym samozatrudnieniem, bezpłatnymi stażami, niskimi płacami, itd. Polska dalej będzie rezerwuarem taniej siły roboczej dla międzynarodowych koncernów i korporacji, które, swoją drogą, w żadnym razie nie zaprzestaną wyprowadzania znad Wisły ciężkich miliardów euro. Czyli stan rzeczy wprowadzony przez Leszka Balcerowicza nie ulegnie zmianie… chyba, że na gorsze.

Bezprawie i Niesprawiedliwość wraz z miniaturowymi koalicjantami będzie nieodmiennie rządziło, wpierane w poszczególnych głosowaniach przez (p)osłów z Konfederacji oraz niektórych z Koalicji Obywatelskiej. PiS-owski monolit, owszem, gnije, lecz sądzę, iż minie sporo jeszcze czasu, nim gnicie owo doprowadzi do jego rozpadu lub zawalenia się. Jasne, afery będą wybuchały, ale PiS-owski nie-rząd najprawdopodobniej pozostanie na nie równie uodporniony, co dotychczas, a to dzięki wiernej armii zmanipulowanych propagandą wyznawców. Niestety, klerofaszyści owi dokonywali będą kolejnych zamachów na prawa człowieka i obywatela, jak również szerzyli, wraz z innymi ugrupowaniami skrajnie prawicowymi oraz Kościołem katolickim, mowę nienawiści. Musimy zatem być, jako obywatele, przygotowani na kolejne zbrodnie przeciwko ludzkości w ich wykonaniu, takie jak trwająca od miesięcy na naszej wschodniej rubieży… lub jeszcze gorsze. Z otwarciem obozów koncentracyjnych lub rozpaleniem stosów także trzeba się liczyć, i to całkiem serio!

Nie-rządząc, Bezprawie i Niesprawiedliwość kontynuowało będzie dzieło niszczenia Polski, w tym rodzimej przyrody. Rzeź lasów nie tylko nie ustanie, lecz zapewne jeszcze się spotęguje, podobnie jak urządzane na potrzeby nadwiślańskich tudzież zagranicznych burżujów masowe mordy na dzikich zwierzętach, zwane polowaniami. Rabunkowy wyręb drzew, w połączeniu ze wspomnianą wyżej energetyką węglową jedynie pogorszy sytuację smogową, w Polsce jedną z najgorszych nie tylko e Europie, ale i na świecie. Jeśli dodamy do tego jeszcze coraz powszechniejszą betonozę (odwrotu od trendu betonowania i brukowania wszystkiego, co się da, też wszak nie widać…), to i prognozować można dalsze nasilenie się klęsk żywiołowych, ze szczególnym uwzględnieniem powodzi.

Nie ustanie pandemia COVID-19. Jak niejednokrotnie pisałem, powtarzając to, co twierdzą naukowcy, koronawirus już z nami pozostanie (nie wiadomo zresztą, od jak dawna NAPRAWDĘ hula on po świecie naszym kochanym), i jedyne, co możemy z tym fantem zrobić, to przystosować się do niego, tak, jak to było w przypadku innych mikrobów. W tym pomóc mogą szczepionki, i dlatego naprawdę dobrze by było, gdyby jak najszybciej wprowadzono obowiązek szczepień. Pewną nadzieję daje też wynalezienie leku, nie wiadomo wszelako, kiedy, i czy w ogóle ono nastąpi. Z kolei nie widzę nadziei na naprawdę służby zdrowia w Polsce (musiałby w tym celu powstać lewicowy rząd, bo żadna prawica z zadania tego się nie wywiąże), toteż zgonów na COVID-19 i inne choroby dalej będzie przerażająco wiele.

Jeżeli w jakimś obszarze nastąpią pozytywne zmiany w roku 2022, będzie nim laicyzacja społeczeństwa polskiego. Ta oddolna, obejmująca zwłaszcza młode pokolenie, od pewnego już czasu coraz szybciej odchodzące od Kościoła katolickiego. Zapewne nie przybierze ona tak gwałtownej postaci jak w Irlandii, Kanadzie lub Chile – jakkolwiek może oczywiście nastąpić tąpnięcie świadomościowe podobne jak w tychże państwach, wywołane odkryciem takiej czy innej kościelnej zbrodni – ale podtrzymany zostanie trend powszechnego wypisywania się z katechezy szkolnej, spadającego uczestnictwa w mszach i innych nabożeństwach, nasilenia inicjatyw świeckich lub antyklerykalnych, itd. I dobrze! Co oczywiste, nie-rządzące prawactwo odpowie na to dalszą klerykalizacją państwa, prawa i szeroko pojętego życia publicznego (w szczególności jeszcze więcej niż dotychczas naszych pieniędzy przekieruje do Kościoła katolickiego tudzież powiązanych z nim organizacji, również biznesowych), ale poskutkuje to jedynie dalszym nasileniem zniechęcenia społecznego wobec największego w Polsce związku wyznaniowego, czyli tym głębszą laicyzacją.

Pozytywne zjawiska zajść mogą również w sferze kultury; mowa tu o szykujących się premierach ciekawych filmów i książek. PiS, rzecz jasna, próbuje wpłynąć na ten sektor, ale twórcy i artyści – ci światli, samodzielnie myślących, a takich jest, jak przypuszczam, większość – na razie nie dają sobie podskoczyć, i oby tak zostało!

To na razie tyle, jeśli chodzi o (wybrane) refleksje na temat roku 2022 w Polsce. O tym, jak może on wyglądać na świecie, napiszę (jeżeli nie zapomnę) w następnej notce.

Póki, co, szczęśliwego – mimo wszystko – Nowego Roku, Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy mojego bloga!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor