Człowiek zwierzęciu kanalią

Przeglądając internet, w tym portale społecznościowe, natknąć się można na nader ponure informacje, że Polacy (w innych krajach problem ten też zresztą występuje, bywa, że na jeszcze większą skalę) coraz częściej pozbywają się zwierząt domowych, zwłaszcza psów i kotów. W najbardziej łagodnym wariancie są one oddawane do schroniska; jaki jest wariant najgorszy, wolę sobie nawet nie wyobrażać, ale boję się, że w ruch idą najpierw siekiery, a potem szpadle. Jest to, jak łatwo się domyślić, skutek uboczny epidemii koronawirusa.
No właśnie, zaraza to jedno, głupota ludzka – drugie.
Od psa, kota i innych zwierząt nie można zarazić się koronawirusem, kontakt z nimi jest więc o wiele bezpieczniejszy niż kontakt z ludźmi. Nie na najmniejszego powodu, by w okresie epidemii i kwarantanny pozbywać się z domu zwierzęcych przyjaciół, bez względu na sposób, w jaki dokonuje się podłego owego czynu.
Wyprowadzanie, nawet w wypadku kwarantanny (domowej), też z reguły nie stanowi problemu. Można o to poprosić nieobjętego kwarantanną członka rodziny, sąsiada lub wolontariusza oferującego taką właśnie usługę; tych ostatnich szybko przybywa, bo oprócz zła, epidemia uaktywniła też ludzką dobroć.
W mediach pojawia się dużo informacji, że od zwierząt koronawirusem się nie zarazimy, na kwestię ową uczulają też dziennikarze, celebryci, a nawet politycy (ci mądrzejsi). A mimo to wymierzona w domowych czworonożnych pupilów panika się szerzy.
Człowiek, niestety, jest głupią istotą, co objawia się w łatwowierności i podatności na złe wieści – bardziej w nie wierzymy niż w dobre.
Stąd epidemia fake newsów, stąd panika wywoływana błahymi nieraz przyczynami, stąd pełen nienawiści przekaz propagandowy skrajnej prawicy. Istocie ludzkiej – bez względu na poziom jej wykształcenia, obycia, itd. – wyjątkowo łatwo jest wmówić, że zagrożenie (np. chorobą) powodują już to zwierzęta, już to inni ludzie (obcokrajowcy lub przedstawiciele takich czy innych mniejszości). A stąd tylko krok do nieszczęścia.
Psa bądź kota, jeśli uwierzymy, iż zarazi nas koronawirusem (co, podkreślam, NIE JEST prawdą!), można oddać do schroniska, można go jednakowoż również zarąbać siekierą lub utopić. To pierwsze rozwiązanie jest przykre i złe, ale zwierzak przynajmniej przeżyje (o ile nie zostanie szybko uśpiony, jeżeli nie trafi do adopcji). Jednakowoż od oddania do schroniska do własnoręcznego zabicia dotychczasowego pupila tylko jeden krok…
A skoro zwierzę można zamordować, to człowieka też. Ktoś zatem, kto wystraszy się zarażenia od psa i tego psa zatłucze, może dać się wkręcić w pobicie Chińczyka, Afrykańczyka, Żyda, geja, muzułmanina… Wszak oni też „mogą przenosić zarazę”; pewien znany polityk posługiwał się swego czasu tymże „argumentem” przeciwko uchodźcom. Ktoś taki może poprzeć skrajnie prawackie ugrupowanie, postulujące likwidację – jak najbardziej dosłowną, np. w obozach zagłady – przedstawicieli mniejszości, jako elementu „niebezpiecznego”.
Strach bardzo łatwo przeradza się w agresję, a ta prowadzić może do nienawiści i żądzy mordu. Wielokrotnie działo się tak w historii naszego gatunku. Nazizm, Holocaust, ludobójstwa, czystki etniczne, terroryzm... tak tylko przypominam.
A może ci, co pozbywają się zwierząt, po prostu skorzystali z okazji. Może cała ta sprawa nie ma głębszych, mentalnych, psychologicznych tudzież ideologicznych przyczyn, lecz wynika z jakże prostego faktu, że człowiek jako istota jest najzwyklejszą w świecie kanalią, co wychodzi na jak zwłaszcza w okresach kryzysowych.
Taki wariant też trzeba brać pod uwagę, jakkolwiek o kondycji moralnej naszego gatunku świadczy on wyjątkowo źle…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor