Wystarczy trochę szpachli

Ale heca! Wypłynęły „taśmy Kaczyńskiego”, z których wynika, że facet niemający konta w banku chciał budować w stolicy dwa wieżowce za ponad miliard złotych, nadto wciągnął do tego interesu jakiegoś austriackiego biznesmena. Inwestycji nie będzie wszelako, bo PiS przegrało zeszłoroczne wybory samorządowe w Warszawie, więc z budową Kaczych Wież trzeba się pożegnać… Cała sprawa (jak na razie, bo może jeszcze coś wypłynie) pokazuje nie tylko to, że Jarosław Kaczyński jest politykierem nieuczciwym – nic dziwnego, wszak prawak – ale też to, że zarządzane przez PiS-owców instytucje państwowe, np. znacjonalizowane banki, są skrajnie niewiarygodne… No, ale do wyznawców Bezprawia i Niesprawiedliwości to nie dotrze; mają nazbyt wyprane mózgi, czego im oczywiście współczuję. I radzę, by znaleźli sobie inny obiekt uwielbienia, bo Jarosława Kaczyńskiego wielbić bądź czcić zdecydowanie nie warto…
Afera taśmowa, któraś już z rzędu, może się rozkręci, może nie, lecz dzisiaj nie będę się nią zajmował; powyższa wzmianka jak na razie wystarczy. Skupię się na weekendowej konwencji PO. Która to partia, szykując się do wyborów, zwróciła się w stronę kobiet i dużo mówiła o ich prawach – czyli o prawach człowieka. Platformersi chcieliby być, jak wynikało z ich szumnych zapowiedzi, politycznymi rzecznikami Polek, które powiodą ku świetlanej przyszłości, wyzwalając je przy tym z pęt patriarchatu.
Generalnie, należałoby się z tych zapowiedzi cieszyć. Polski patriarchalizm, nader zresztą prymitywny, ma się świetnie, przemoc wobec przedstawicielek płci żeńskiej oraz dzieci kwitnie w najlepsze, a PiS-owskie władze nie są zbyt chętne, by z nią walczyć (była premierka, kobieta, Szydło Beata, nawet gloryfikowała samorządowców z Zakopanego za to, że nie wprowadzili w życie postanowień konwencji antyprzemocowej), panie wciąż zarabiają mniej niż panowie na analogicznych stanowiskach, ich kariery (no, chyba, że są z PiS-u lub Ordo Iuris) wstrzymuje lepka podłoga oraz stopuje szklany sufit, prawa antyaborcyjne pozostaje wyjątkowo restrykcyjne (a liczne środowiska prawackie i przykościelne chcą je jeszcze zaostrzać), prawicowa propaganda chciałby zrobić z kobiet żywe inkubatory… Mówiąc krótko, nie jest dobrze.
Pozornie zatem należałoby pochwalić PO, że chce zająć się tematem praw kobiet w (k)raju nad Wisłą. Problem w tym, że… no właśnie. Platforma (anty)Obywatelska rządziła przez osiem lat i przez ten czas nie zrobiła prawie nic, aby dolę Polek poprawić; jedynymi pozytywnymi działaniami były: ratyfikacja – z wielkim bólem – konwencji antyprzemocowej oraz państwowy program in vitro, wdrożony krótko przed wyborami 2015 roku i niedługo po nich skasowany przez Bezprawie i Niesprawiedliwość. Do liberalizacji prawa antyaborcyjnego nie doszło, problemy kobiet na rynku pracy nie zyskały zainteresowania polityków, podobnie jak wszelkie inne kwestie kobiece (co zresztą Platformersom wypomniano podczas Czarnych Protestów: „Gdzie byliście osiem lat?!”). Nie lepiej posłowie i posłanki PO, jak też Przestarzałej, wypadli i wypadły w opozycji; to właśnie na skutek ich olewactwa przed rokiem Sejm odrzucił obywatelski projekt ustawy liberalizującej prawo antyaborcyjne.
Nie było ani nie ma się co temu wszystkiemu dziwić. Platforma to ugrupowanie konserwatywne, które pod względem ideologicznym bardzo długo nie różniło się od Bezprawia i Niesprawiedliwości; ostatnio różnic przybywa, dlatego jednak, że PiS internalizuje coraz więcej treści nacjonalistycznych i faszystowskich, których w ideologii PO na szczęście nie ma. Platforma (anty)Obywatelska opowiada się więc za patriarchatem, może nie aż tak prymitywnie, barbarzyńsko pojętym jak w PiS-owskim wydaniu, ale jednak patriarchatem.
Oczywiście, można zakładać (mieć nadzieję?), że politycy PO nawrócili się na postępowe równościowe idee… Ale jakoś w to nawrócenie wątpię. Ów zwrot ku prawom kobiet nastąpił dlatego, iż zbliża się termin ogłoszenia programu przez partię Roberta Biedronia. Nie wiadomo, rzecz jasna, czy jakikolwiek program będzie ona miała, ale najbardziej prawdopodobne wydaje się, iż pan Biedroń na czele swojego ruchu próbował będzie podebrać elektorat właśnie Platformie; chodzi tu o wyborców liberalnych, którzy nie akceptują PiS-u, PO wszelako jest dla nich nazbyt konserwatywna, ale głosują na nią jako na mniejsze zło, bo z kolei lewica w ich oczach jawi się jako zbyt postępowa. Toteż Platformersi usiłują działać z wyprzedzeniem, po raz kolejny w swoich dziejach udając polityków liberalnych, którym drogie są prawa człowieka. Chodzi oczywiście o niedopuszczenie do przepływu elektoratu w kierunku Roberta Biedronia.
Cóż, w tym kontekście zapowiedzi PO odnośnie walki o prawa kobiet wydają się równie wiarygodne, co zapewnienia handlarza, że tamten sześcianik prosto spod prasy to dwuletni bezwypadkowy merc z niewielkim przebiegiem, niemiecki właściciel (oczywiście jeździł tylko w niedzielę do kościoła) którego nie tylko płakał przy sprzedaży, ale też codziennie dzwoni, by posłuchać silnika, a w ogóle wystarczy tylko trochę szpachli i będzie jako nowy…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor