Ułatwić życie sadystom
Nowy
rok się nam zaczął i od razu mamy złe wiadomości.
Skrajnie
konserwatywna (czyli pod względem intelektualnym tkwiąca w
głębokiej i ciemnej jaskini) władza Bezprawia i Niesprawiedliwości
chce zafundować części obywateli – a zwłaszcza obywatelek –
(k)raju nad Wisłą nowy koszmar.
Oto
Ministerstwo Rodziny (aczkolwiek w tym kontekście nazwa ta brzmi
tyleż szyderczo, co niesmacznie), Pracy i Polityki Społecznej
przygotowało projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy
w rodzinie. Z miejsca wzburzył on środowiska feministyczne i grono
co światlejszych obywateli; wzburzenie to, jak najbardziej słuszne,
można obserwować chociażby na łamach portali społecznościowych,
a i niniejsza notka jest jego wyrazem. Proponowane bowiem przez rząd
zmiany wyglądają jak wyjęte ze snu psychopaty i sadysty, a już na
pewno posłużą właśnie psychopatom i sadystom znęcającym się
nad swoimi familiami i zmieniającym życie najbliższych osób w
piekło na ziemi.
Mianowicie,
z definicji przemocy domowej, rozumianej jako „jednorazowe
albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie
naruszające prawa lub dobra osobiste” zniknąć
ma słowo „jednorazowe”, co oznaczało będzie, iż po wejściu w
życie tejże koszmarnej nowelizacji ofierze/ofiarom przemocy w
rodzinie pomóc będzie można dopiero, gdy zostaną zaatakowane co
najmniej dwukrotnie. Niestety, nie zdefiniowano, jak często owe
powtórzenia mają następować: czy co najmniej dwa razy dziennie,
czy może w tygodniu, miesiącu czy roku… Bez określenia interwału
w zasadzie każde bicie lub gwałt można będzie określać jako
„jednorazowe”, a coś mi się wydaje, że zerowi prokuratorzy tak
właśnie będą uzasadniali umarzanie
spraw.
Jeszcze
głupszym pomysłem jest to, że założenie Niebieskiej Karty, czyli
wszczęcie procedury monitorowania rodziny, w której dochodzi do
przemocy, przez policję oraz pracowników socjalnych, wymagało
będzie zgody…
ofiary. Aha, już widzę, jak zastraszona przez męża-tyrana żona
czy maltretowane przezeń dzieci zgadzają się, by policja
monitorowała sadystycznego męża/ojca; oczywiście uniemożliwi on
wydanie takiej zgody, i chyba o to właśnie PiS-owskiemu rządowi
chodzi.
Dalej,
politykierzy Bezprawia i Niesprawiedliwości tyle mówią o dzieciach
(choć najczęściej pod tym pojęciem rozumieją płody) – jak to
im na ich dobru zależy i jak są one cenne dla społeczeństwa.
Jako, że są to prawicowcy, te wszystkie pro-dziecięce slogany są
niesamowicie fałszywe, czego
dowodem
omawiana nowelizacja –
przewiduje ona
bowiem ODEBRANIE pracownikom socjalnym prawa do interwencji w sprawie
dziecka, którego zdrowie lub życie jest bezpośrednio zagrożone z
powodu przemocy domowej. Czyli sadystyczny rodzic będzie
mógł
zatłuc progeniturę na śmierć, a pracownik socjalny nie będzie
mógł nic z tym zrobić. Skoro zaś już jesteśmy przy sadystach
znęcających się nad swoimi familiami, to nowelizacja przewiduje
przyznanie
im dostępu do dokumentacji na swój temat (co samo w sobie jeszcze
takie złe nie jest), w tym do zeznań ofiar (a to już bardzo
niebezpieczne, dla ofiar rzecz jasna).
Wymysły
owe stanowią kolejny dowód na to, że Bezprawie i Niesprawiedliwość
oraz jego rząd to zbieranina prawaków, lansujących przestarzały,
skrajnie patriarchalny model rodziny, w którym kobiety i dzieci nie
mają żadnych praw, a mężczyźni (przypominam, że w Polsce to oni
stanowią zdecydowaną większość sprawców przemocy domowej) mogą
się nad żonami i potomkami dowolnie znęcać. PiS-owcy, niektórzy
przynajmniej, traktują bowiem bicie jako „metodę wychowawczą”.
Podobnie jak spora część hierarchów kościelnych oraz duchownych,
no i
jeszcze skrajniejszych prawaków, nie chcą, by państwo pomagało
ofiarom przemocy w rodzinie, gdyż byłoby to, ich zdaniem, mieszanie
się czynnika zewnętrznego do „uświęconego przez Boga”
związku. Cóż, Paweł Apostoł pisał, że „Bóg jest miłością”,
a tam, gdzie jest przemoc, o miłości mowy być nie może, toteż
organa państwa mają nie tylko prawo, ale i obowiązek pomagać
ofiarom sadystycznych partnerów życiowych i rodziców. Oraz
karać sprawców, ma się rozumieć.
Przypominam
też, że obok fizycznej, przemoc w rodzinie przyjmować może formę
psychiczną (krzyki, obrażanie, podważanie poczucia własnej
wartości ofiary, itd.) oraz seksualną, np.
gwałty, w tym na dzieciach.
Naturalnie,
nie jest to zjawisko tylko i wyłącznie polskie; patologia owa
występuje we wszystkich społeczeństwach, lecz w krajach, gdzie
lansowany jest konserwatywny, patriarchalny model rodziny, przemoc
taka wydaje się tym groźniejsza, traktowana jest bowiem jako norma,
nie patologia. Dalej, bardzo źle się dzieje, kiedy państwo
wycofuje się – całościowo bądź częściowo, jak chce tego
Bezprawie i Niesprawiedliwość – z walki z tym zjawiskiem oraz z
pomocy ofiarom.
Na
szczęście, internetowy ferment, o którym wspomniałem wyżej,
sprawił, iż premier Mateusz Morawiecki, stojący na czele rządu
Jarosława Kaczyńskiego, zapowiedział ponowne przeanalizowanie co
bardziej kontrowersyjnych pomysłów zawartych w tej chorej
nowelizacji. Z
drugiej strony, trudno się czegokolwiek spodziewać po tych jego
obietnicach…
Komentarze
Prześlij komentarz