Śmiech i strach

Na początek mała dygresja. Nie będę się dziś znęcał nad niejakim Andrzejem Dudą, znanym szerzej jako Adrian, pełniącym z kaczej woli funkcję prezydenta Polski, ani nad jego wycieczką – za nasze pieniądze – do Australii, gdzie wraz ze swoją liczną świtą (zupełnie, jakby był sułtanem, choć jest li tylko pałacowym eunuchem) hańbił Polskę niepoważnym zachowaniem, opowiadał bzdury o „dekomunizacji” i nie kupił okrętów, kupno których podobny było już zaklepane. Wieść gminna niesie, iż transakcję zastopował rząd, przez co Adrian wyszedł na durnia (nic nowego w jego politycznej karierze). Może zresztą dobrze się stało, ponieważ owe wojenne jednostki pływające, zdaniem niektórych specjalistów, niezbyt nadawały się na taki akwen, jakim jest Bałtyk (na Pacyfik czy inny ocean nadają się jak najbardziej), nadto czytałem, że Australijczycy zaczynają je przeznaczać na… sztuczne rafy.
I to by było na tyle w kwestii Adriana w ojczyźnie Mad Maksa. Teraz przejdźmy do meritum, czyli do rzeczy znacznie poważniejszych.
Oto w kapitalistycznej Polsce pod nieświatłymi rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości robi się coraz mniej śmiesznie, za to coraz straszniej. Minister spraw wewnętrznych, Joachim Brudziński, ksywa Jojo, udzielił wywiadu. Niby nic specjalnego w przypadku polityka w randze ministra, ale ten konkretny wywiad sprawia, że niemiły chłód przechodzi po plecach. Otóż, podzielił się Jojo swoim (chyba, że to Jarosław Kaczyński wymyślił, bo i tego wykluczać nie można) pomysłem, by młodzież spotykającą się ze Zbigniewem Hołdysem poddać… procedurze inwigilacji. Poważnie! Rzekomo dlatego, iż pod wpływem piosenkarza, który rządu Bezprawia i Niesprawiedliwości nie lubi i się z tym nie kryje, ci młodzi ludzie mogą w przyszłości zabazgrać jakiś pomnik. A pomniki, jak wiemy, leżą łysemu ministrowi na sercu, szkoda tylko, że jedynie te przedstawiające Lecha Kaczyńskiego.
Z Jojowego tłumaczenia dla owej inwigilacyjnej idei można się śmiać, ale w istocie napawa ono grozą. Należy bowiem domniemywać, że Jojo mówił zupełnie na poważnie i na serio; nie zdziwiłbym się też, gdyby już podjął po cichu jakieś kroki w tym kierunku.
Każda inwigilacja ze strony władz państwowych – poza oczywiście tą wymierzoną w zorganizowane grupy przestępcze czy organizacje terrorystyczne – stanowi ogromne zagrożenie dla obywateli, ich praw oraz wolności. Zwłaszcza, jeśli (jak w omawianym przypadku) objęci mają nią zostać ludzie rządowi nieprzychylni, a nawet tylko ich zwolennicy. Bo nie oszukujmy się, nie będą to tylko fani pana Hołdysa, ale też wszyscy, którzy krytykują Bezprawie i Niesprawiedliwość. A zatem internauci deklarujący poparcie dla PO, przestarzałej, SLD, Razem tudzież innych partii niebędących PiS-em, Kukiz’15 ani którymś z ugrupowań skrajnie prawicowych. A zatem dziennikarze i publicyści piszący przychylne wobec PiS-u artykuły… oraz fani przychodzący na spotkania z nimi, czy nawet czytelnicy pism i portali, w których teksty te są publikowane. A zatem blogerzy. A zatem twórcy i artyści, dzieła których są niezgodne z ideologią Bezprawia i Niesprawiedliwości bądź skrajnej prawicy. A zatem… potencjalnie każdy, bo każdemu może wypaść z ust zdanie krytyczne wobec Wodza Jarosława. Takich ludzi, warto zaznaczyć, będzie coraz więcej, z tego choćby względu, że mamy najwyższe od pięciu lat ceny energii, nadal zresztą rosnące (rząd poupychał w nich liczne podatki; musi wszak mieć kasę na Kościół, Rydzyka, wycieczki Adriana do Australii i, przede wszystkim, na własne wyżywienie), zaś najbardziej podstawowe artykuły, w tym żywnościowe, drożeją w przyspieszonym tempie już od dawna, co oznacza, że z winy PiS-u żyje się coraz ciężej.
Jak wiemy, Bezprawie i Niesprawiedliwość buduje w (k)raju nad Wisłą coraz brutalniejszą dyktaturę, a nieodzownym elementem tejże pozostaje pełne podporządkowanie obywateli władzy. Inwigilacja, czyli szpiegowanie i kontrolowanie życia poszczególnych jednostek we wszystkich jego aspektach, jest jednym z narzędzi służących temuż podporządkowaniu. W ślad za nią zawsze idą represje wobec tych ludzi, którym władza wykaże nieprawomyślność, myślozbrodnię i ogólny brak pokory.
A represje te mogą być różne. Pobicie przez nieznanych sprawców (bardzo częste za Sanacji). Umieszczanie na policyjnym dołku, spisywanie i ciąganie po sądach (coraz częstsze pod rządami PiS-u). Pałowanie (coraz powszechniejsze). Zniknięcia (jak w Argentynie za junty i w Chile za Pinocheta; czasami później znajdowano potwornie zmasakrowane ciała zaginionych). Procesy polityczne i surowe kary, wliczając śmierć, dla skazanych. Obozy koncentracyjne i obozy zagłady…
To wszystko nas czeka, jeśli Bezprawie i Niesprawiedliwość będzie rządziło dalej. I bynajmniej nie kpię tu sobie ani nie żartuję. Groźba jest jak najbardziej realna, a słowa Joja świadczą o tym niezbicie. Joja, który wydaje się śmieszny, ale jednocześnie może być straszny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor