Baby Shoes Remember
Dobiegła
końca wizyta papieża Franciszka w Irlandii. Upłynęła ona pod
znakiem kościelnej pedofilii i braku walki z nią; jest to pokłosie
raportu o gwałtach dokonywanych przez księży na dzieciach w USA.
Papież
po raz kolejny zadeklarował chęć walki z tą odrażającą
patologią (ciekawe, jak długo pożyje, kiedy wreszcie się za tę
walkę na serio zabierze?), a jednocześnie stwierdził, że
przyczyną wieloletniego tuszowania kościelnych skandali
pedofilskich był klerykalizm. Chodzi o to, że wśród duchowieństwa
wytworzyło się coś w rodzaju mentalności plemiennej, nakazującej
prać brudy we własnym domu, czyli rozwiązywać problemy w swoim
gronie, broń Boże z udziałem osób z zewnątrz. Mentalność owa
doprowadziła do tego, że księdza czy biskupa gwałcącego dzieci
przenosiło się do innej parafii lub odsyłało na emeryturę,
zamiast postawić go przed sądem; trwało też wiktymizowanie ofiar
(„Dziecko lgnie, dziecko szuka” – przypominacie sobie?) i próby
niedopuszczenia do tego, by opinia publiczna dowiedziała się o
wiadomej patologii, skala której była przez funkcjonariuszy
Kościoła katolickiego zaniżana.
Franciszek
deklaruje walkę z tym wszystkim. Pytanie jednak, czy kościelna
mafia pedofilska pozwoli mu cokolwiek w tym względzie zdziałać?
Wątpię…
W
czasie, kiedy papież bawił w Irlandii, trwała ogólnoświatowa
akcja Baby Shoes Remember. Polega ona na wieszaniu na bramach
kościołów dziecięcych budzików. Jest to, rzecz jasna, forma
protestu przeciwko kościelnej pedofilii, ukrywaniu jej przez
hierarchów, niekaraniu przestępców, a jednocześnie
solidaryzowanie się z ofiarami.
W
tym roku po raz pierwszy w historii Baby Shoes Remember zawitała do
Polski. Pod wieloma kościołami, zwłaszcza tymi zlokalizowanymi w
większych miastach, ludzie wieszali dziecięce buciki. Reakcja
duchowieństwa była różna, ale o pozytywnej trudno mówić. W
jednym przypadku ksiądz wyrwał (na szczęście po chwili zwrócił)
mikrofon dziennikarce TVN24 relacjonującej akcję, obsobaczył ją,
zarzucając jej przekazywanie fałszywego obrazu Kościoła opinii
publicznej (czy coś w ten dekiel), po czym kazał jej i grupce
uczestników akcji wynosić się. Generalnie panowie w sutannach na
Baby Shoes Remember spoglądali nieprzychylnie.
Dziś
rano na antenie TVN24 ksiądz Kazimierz Sowa o samym zjawisku
pedofilii w Kościele i wypowiedziach papieża na ten temat mówił
całkiem merytorycznie, ale kiedy rozmowa zeszła na Baby Shoes
Remember, popisał się pewną dozą fałszywości, zarzucając
organizatorom i uczestnikom akcji, że najwyraźniej nie wiedzieli,
gdzie te buciki wieszać, bo robili to przy kościołach z dziećmi i
ich wykorzystywaniem niemających nic wspólnego (np. takich, gdzie
prowadzone jest duszpasterstwo dla artystów). Zadał też pytanie
retoryczne uczestnikom, czy kiedy wieszają buciki pod konkretną
świątynią, zarzucają tamtejszym księżom pedofilię.
Do
tego – skądinąd inteligentnego i, jak na polskie warunki, dość
liberalnego kapłana – nie dociera najwyraźniej jakże prosty
fakt, że Baby Shoes Remember jest protestem przeciwko działaniom
Kościoła katolickiego jako instytucji; jej celem nie jest
oskarżanie konkretnych księży czy zakonników o odrażające czyny
wobec nieletnich, lecz krytyka ogólnoświatowych władz kościelnych,
że nie ukróciły tego chorego zjawiska. Co pozostaje w zgodzie z
katolickim Credo, w którym mówi się o „JEDNYM (podkreślenie
moje – W. K.), świętym powszechnym i apostolskim Kościele”. A
skoro jest on jeden, to przeciwko grzechom księży z, dajmy na to,
Waszyngtonu, można – a wręcz należy – protestować w
Warszawie.
Co
do mnie, to Baby Shoes Remember oczywiście pochwalam. Nie tylko ze
względu na cele tej akcji, ale też na sposób jej prowadzenia. Jest
ona w stu procentach pokojowa, nie polega na niszczeniu czegokolwiek,
toteż wandalizmu zarzucać jej nie można, zaś te buciki naprawdę
mogą uwrażliwić ludzi myślących i mających sumienie.
I
jeszcze jedno. Żadnego problemu nie da się rozwiązać, udając, że
go nie ma. Toteż dopóki duchowieństwo – hierarchów kościelnych
wliczając – nie wydali ze swoich szeregów i nie pozwoli świeckim
wymiarom sprawiedliwości poszczególnych państw osądzić i ukarać
gwałcicieli w sutannach tudzież habitach, a ich ofiarom nie
powetuje, na ile to możliwe, krzywd, wizerunek Kościoła nadal
będzie cierpiał, księża będą kojarzeni ze zboczeniami, zaś
ludzie będą od niego odchodzili.
Trzeba
być ślepym i głupim, żeby tego nie zauważyć.
Po
tym, jak polscy księża, niektórzy przynajmniej, zareagowali na
Baby Shoes Remember, czekam (nie)cierpliwie na premierę filmu Kler…
Będzie się działo!
PS.
Jutro notki może nie być, za co z góry przepraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz