Program Wielkiej Koalicji
Coraz
liczniejsi specjaliści: politolodzy, publicyści, komentatorzy, a
nawet politycy podnoszą konieczność utworzenia Wielkiej Koalicji
przeciwko PiS-owi; udowadniają, że tylko taki związek ugrupowań,
najlepiej zgromadzonych wokół PO, będzie w stanie pokonać
Bezprawie i Niesprawiedliwość.
Cóż,
przed wyborami samorządowymi Wielka Koalicja z pewnością nie
powstanie. Za późno już na to, poza tym sytuacja polityczna w
poszczególnych jednostkach samorządu terytorialnego jest
zróżnicowana, i to właśnie do niej poszczególne komitety powinny
dostosować strategię działania. Jeśli chodzi o wybory do
Europarlamentu, to wprowadzona przez PiS ordynacja (nie wiem, na ile
zgodna z prawem Unii Europejskiej) może wymusić powstanie takiej
koalicji. Co do wyborów parlamentarnych, trudno na razie powiedzieć,
bo nie wiadomo, czy Bezprawie i Niesprawiedliwość nie zacznie się
bawić ordynacją.
Moim
zdaniem, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy
Wielka Koalicja powinna powstać, czy nie – będzie to zależało
właśnie od sytuacji, czyli głównie od ordynacji wyborczej. Gdyby
jednak liderzy poszczególnych ugrupowań zdecydowali się ją
powołać, muszą pamiętać, że taki związek, aby skutecznie
pozyskać wyborców i odsunąć Bezprawie i Niesprawiedliwość od
władzy, musi być czymś znacznie więcej niż li tylko anty-PiS-em.
Samo nawoływanie – choćby nie wiem, jak celne – o konieczności
odsunięcia partii Kaczyńskiego od władzy, nie wystarczy. Mówiąc
krótko, ewentualna Wielka Koalicja musi mieć swój program.
Adresowany, dodajmy, do możliwie szerokiej grupy wyborców.
Program
ów nie może się więc skupiać wyłącznie na postulatach odbudowy
państwa prawa, demokracji, trójpodziału władzy i sądownictwa,
czyli na zrobieniu ustrojowego porządku po PiS-owskiej destrukcji;
owszem, są to rzeczy niezwykle istotne, bez nich Wielkiej Koalicji
ani walki z Bezprawiem i Niesprawiedliwością nie będzie, ale same
w sobie są one czytelne jedynie dla najbardziej uświadomionych
politycznie obywateli – tych przybywa, niemniej jest ich zbyt mało,
by tylko z ich pomocą wygrać wybory.
Już
od dawna wielu mądrych ludzi twierdzi, że aby skutecznie walczyć z
PiS-em, potrzebny jest dobry program polityki społecznej. I jest to
prawda; Bezprawie i Niesprawiedliwość wygrało wybory, kreując się
na ugrupowanie prospołeczne, bliskie „zwykłemu człowiekowi”,
co oczywiście jest fałszem, ale „zwykły człowiek” daje się
na nie złapać. Żeby zatem zachęcić go do głosowania na Wielką
Koalicję, musi on poczuć, iż jest ona zainteresowana jego
potrzebami bytowymi i ma recepty na częściowe choćby ulżenie jego
doli. Program ów winien więc być adresowany do młodego człowieka
zasuwającego po kilkanaście godzin na dobę przez co najmniej sześć
dni w tygodniu, bez prawa do urlopu, na śmieciówce, za kilka
złotych brutto na godzinę (czyli mamy tu postulaty: likwidacji umów
śmieciowych, skrócenia czasu pracy, podwyższenia minimalnego
wynagrodzenia, itd.). Do seniora-emeryta, zastanawiającego się, czy
kupić leki czy jedzenie, bo na jedno i drugie go nie stać (podwyżka
rent i emerytur przy jednoczesnym zwolnieniu ich z podatku
dochodowego, darmowe leki dla seniorów). Do osoby niepełnosprawnej
i jej opiekunów (tu warto sięgnąć po postulaty, jakie podniesiono
podczas niedawnego sejmowego protestu). Do bezrobotnego od lat
niemogącego znaleźć pracy gwarantującej utrzymanie (realna
aktywizacja zawodowa i, znowu, wyższe wynagrodzenia). Do właściciela
mikrofirmy, który jak najbardziej chciałby zatrudnić więcej osób
i lepiej im zapłacić, ale nie ma za co, bo jego przedsiębiorstwo
ledwo wychodzi na plus (system państwowej pomocy, w tym finansowej,
dla małych i średnich firm). Do rodziny wielodzietnej (modyfikacja
programu 500 Plus). Do samotnej matki (j. w.). Do imigranta lub
uchodźcy chcącego się w Polsce osiedlić (państwowa polityka
migracyjna). Do pacjenta (reforma, dla odmiany skuteczna, służby
zdrowia). Do rolnika... I tak dalej. Mówiąc krótko, Wielka
Koalicja, aby walczyć z PiS-em, MUSI mieć kompleksowy program
polityki społecznej; kompleksowy, czyli skierowany do wielu klas
społecznych i grup zawodowych.
No
i tu zaczynają się schody. W medialnych komentarzach przeważają
opinie, że taka Wielka Koalicja powinna zgrupować się wokół
Platformy (anty)Obywatelskiej i Przestarzałej. Problem w tym, iż PO
przez osiem lat swoich rządów, do spółki z PSL-em, politykę
społeczną konsekwentnie ignorowała, cedując ją na tzw. „wolny
rynek” („Niech siostra znajdzie lepszą pracę i weźmie kredyt”)
lub zasłaniając się kryzysem, prowadziła politykę cięć i
oszczędności (co hamowało rozwój gospodarczy). Przypomnę, że to
rząd pana Tuska zalegalizował niewolnictwo w postaci bezpłatnych
staży, a także odpowiada za rozplenienie się umów śmieciowych.
Dopiero pod sam koniec, kiedy premierką była pani Kopacz, Platforma
wprowadziła cząstkowe programy prospołeczne, czyli darmowy
podręcznik i finansowane z budżetu państwa in vitro; oba PiS
skasowało. Co zaś się tyczy Przestarzałej, jest to partia nieomal
fanatycznie neoliberalna (czyli jeszcze gorzej niż PO), toteż w
dziedzinie polityki społecznej uznaje co najwyżej zwolnienia z
podatków najzamożniejszych obywateli. Należy więc przypuszczać,
że przy tworzeniu programu Wielkiej Koalicji, obie partie mogłyby
odegrać rolę wręcz destruktywną; zwłaszcza Przestarzała, bo PO
ma w swoich szeregach pana senatora Rulewskiego, który ponoć od lat
ostrzegał, że niezajęcie się kwestiami społecznymi doprowadzi
PiS do władzy (no i doprowadziło); Platformersi mogą więc jeszcze
pójść po rozum do głowy… chyba. Można wręcz założyć, że
Wielka Koalicja rozpadłby się, nim zdążyłaby powstać, w chwili,
gdy jej potencjalni uczestnicy zeszliby na temat programu 500 Plus i
tego, co z nim zrobić.
Nadto,
gdyby taka Koalicja grupowała się wokół PO i Przestarzałej,
wyszedłby jeszcze jeden problem. Nie wiadomo mianowicie, czy
formacje te i ich liderzy zyskaliby zaufanie pozostałych partnerów,
zwłaszcza zaś Platforma. Przecież to ona przez lata konsekwentnie,
do spółki z PiS-em, niszczyła SLD, który w takiej Koalicji
musiałby się znaleźć. To PO w 2005 roku utrąciła z pomocą
kłamliwych machinacji kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza na
prezydenta. Obecne zachowanie Grzegorza Schetyny wobec potencjalnych
sojuszników również jest, delikatnie rzecz ujmując, chamskie i
nieuczciwe – vide jego odpowiedź udzielona SLD, gdy ten
zaproponował swoje poparcie dla Rafała Trzaskowskiego.
Jeżeli
zatem Wielka Koalicja miałaby powstać, najlepiej by było, aby
utworzyły ją partie, związki zawodowe, stowarzyszenia i
organizacje zajmujące się kwestiami społecznymi. I znajdujące się
obecnie poza parlamentem.
Komentarze
Prześlij komentarz