PiS-u poparcie dla morderców

Jakiś czas temu pisałem, że Bezprawie i Niesprawiedliwość niezbyt pali się do uchwalania ustawy o ochronie zwierząt – projekt której wnieśli posłowie tej właśnie partii – jaka przewidywała m. in.: wzmocnienie ochrony prawnej zwierząt, wprowadzenie obowiązku znakowania psów i utworzenie centralnego ich rejestru, ZAKAZ HODOWLI ZWIERZĄT NA FUTRA (zgodnie z autopoprawką PiS-u, miał wejść w życie 1 stycznie 2022 roku) i wykorzystywania ich w cyrkach.
Najwięcej kontrowersji budził – jak najbardziej słuszny – plan zakazu bestialskiego (np. poprzez wetknięcie jednego końca przewodu elektrycznego w pyszczek, drugiego w odbyt, i puszczenie prądu) mordowania lisów, norek, jenotów i im podobnych zwierzaków celem przerobienia ich na futra. Zakaz ów poparł – a przynajmniej tak mówił, w świetnym swoją drogą spocie – sam Jarosław Kaczyński, który zdawał się nie być pod tym względem wśród PiS-owców przypadkiem odosobnionym. Swojego poparcia projektowi udzielali też liczni, zrzeszeni i niezrzeszeni, obrońcy praw zwierząt. Przeciwko niemu protestowali oczywiści mordercy, czyli właściciele obozów zagłady zwanych fermami, gdzie lisy, jenoty i im podobne stworzenia trzymane są w mikrych klatkach (przestrzeń, uwzględniając proporcje, identyczna z tą, którą żywy człowiek miałby w trumnie) i mordowane celem zaspokojenia ludzkiej chciwości (kapitaliści) i próżności (klienci, oczywiście burżuazyjni, bo innych na futra nie stać); nadto obozy te wydatnie przyczyniają się do zanieczyszczenia i zasmrodzenia środowiska naturalnego (giną od tego chociażby pszczoły), a ich pracownicy (podobno coraz częściej zza wschodniej granicy) są bardzo wyzyskiwani. Lobby futrzarskie uzyskało wsparcie, i to nie byle jakie, bo od samego Rydzyka Tadeusza, kapitalisty w sutannie, pasterza, który sam siebie pasie, jednego z głównych kościelnych sojuszników Bezprawia i Niesprawiedliwości.
Kiedy związane TAKIM aliansem siły zła ruszyły do boju, losy dobrej i potrzebnej ustawy zdały się niepewne. Z kubu parlamentarnego PiS napływać zaczęły – nieoficjalne, acz wiele mówiące – komunikaty, iż z jej uchwalaniem posłowie spieszyć się nie będą, a jeżeli w ogóle ją uchwalą, to w raczej okrojonym kształcie, bez zakazu hodowli zwierząt futerkowych.
No i owa czarna wizja zdaje się potwierdzać. Oto bowiem niejaki Ardanowski, Jan Krzysztof swoją drogą, minister rolnictwa, co zastąpił na tym stanowisku śpiącego niszczyciela stadnin koni arabskich, zadeklarował, podczas wizyty w Głogowie koło Torunia, że omawiana ustawa zostanie wycofana z Sejmu. Nie będzie zakazu hodowli zwierząt futerkowych ani też zakazu uboju rytualnego (tzn. przemysłowego, który ponoć niewiele ma wspólnego z wytycznymi judaizmu i islamu, na potrzeby których jest przeprowadzany).
Coś mi się wydaje, że minister NIE TYLKO mówił; nie, jego słowa traktować należy jak najbardziej poważnie. Absolutnie też nie przypuszczam, że składając tę deklarację, zrobił to bez wiedzy i zgody Jarosława Kaczyńskiego; należy wszak do jego rządu, na czele którego Mateusz Morawiecki stoi tylko pozornie.
Cała sytuacja bynajmniej mnie nie dziwi. Ileż już razy na tych łamach (i na łamach poprzednich wydań bloga) pisałem, że PiS to partia prawicowa, i jako taka, stoi na straży interesów kapitalistów, czyli w tym wypadku masowych morderców zwierząt futerkowych. Nie uczyni NICZEGO wbrew ich oczekiwaniom, tym bardziej, że grupę tę poparł pan Rydzyk, naganiający Bezprawiu i Niesprawiedliwości wyborców; Wódz Jarosław musiałby całkiem zatracić polityczny instynkt samozachowawczy, by się komuś takiemu sprzeciwić. A zwierzęta, ich dobrostan i życie? Są nieważne, można je z łatwością poświęcić… Dla większości prawicowców liczy się tylko kasa, inne, niematerialne wartości związane z człowieczeństwem, nie mają najmniejszego dla nich znaczenia.
Szczerze zresztą wątpię, czy w obecnym Sejmie (w Senacie może byłoby dwóch lub trzech senatorów) znalazłby się ktokolwiek, kto w tej sprawie zadziałałby inaczej; przecież od końca 2015 roku są tam TYLKO ugrupowania prawicowe, a więc reprezentujące interesy kapitału.
Wracając jeszcze do Jarosława Kaczyńskiego, to wielokrotnie deklarował on swoją miłość do zwierząt. Cóż, swoje koty może faktycznie on kocha; jeśli tak, byłaby to jedna z ostatnich jego cech, jakich żądza władzy, pragnienia zemsty na przeciwnikach politycznych i nienawiść do reszty świata w nim nie zniszczyły. Ale w wymiarze bardziej ogólnym, jak widać, okazuje się on w tej kwestii typowym prawicowym, fałszywym faryzeuszem.
I jeszcze jedno. Nie mam absolutnie NIC przeciwko noszeniu futer. Przemysł tekstylny wytwarza bardzo ładne, trwałe SZTUCZNE futra, BEZ KONIECZNOŚCI MASOWEGO OKRUTNEGO MORDOWANIA ZWIERZĄT w tym celu.
No, ale PiS-owcy, jak widać, popierają przemysł oparty na mordach i przelewie krwi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor