Muzułmanie i PiS
Chyba
nikt trzeźwo myślący nie kwestionuje faktu, że od lat w (k)raju
nad Wisłą narasta problem przestępstw z nienawiści, popełnianych
głównie przez rasistów, ksenofobów, nacjonalistów i innych
skrajnych prawicowców wobec przedstawicieli rozmaitych mniejszości.
I jakkolwiek patologia ta bynajmniej nie zaczęła się pod rządami
Bezprawia i Niesprawiedliwości, tak począwszy od objęcia przez nie
władzy, jej skala rośnie. Na co zwracają uwagę chociażby
rozmaite ośrodki monitorowania zachowań ksenofobicznych czy też
Rzecznik Praw Obywatelskich. Okazuje się również, iż zaledwie
około 5 proc. tego typu czynów zgłaszanych jest na policję, a i z
nimi funkcjonariusze nie potrafią sobie zbyt dobrze poradzić… o
ile nie dostają rozkazów z góry, żeby sprawy takie odpuszczać
(nie wiem, czy tak jest, ale wykluczyć tego się nie da).
Jednymi
z najczęstszych ofiar tego typu przestępstw padają w Polsce
muzułmanie. W polskich mediach trwa bowiem od wielu lat nagonka na
islam; i dotyczy to nie tylko (skrajnie) prawicowych ośrodków
masowego przekazu, takich jak TVP Kurskiego czy media pana Rydzyka,
ale też tych niby to liberalnych, które do religii proroka Mahometa
odnoszą się może bez nienawiści, ale jednak wrogo. Szerzony jest
wyjątkowo załgany stereotyp, wedle którego WSZYSCY muzułmanie to
terroryści, zboczeńcy i gwałciciele, o niczym innym niemyślący,
jak tylko o wymordowaniu Europejczyków (utożsamianych, niezbyt
zresztą słusznie, z chrześcijaństwem), zniszczeniu ich kultury i
zgwałceniu europejskich kobiet. Jasne, nie tylko media grają tu
czarną rolę, bo i prawicowi, a częściej prawaccy politykierzy,
parlamentarni i pozaparlamentarni, dorzucają swoje trzy grosze,
niejednokrotnie zachęcając bądź wprost namawiając do przemocy
wobec rozmaitych mniejszości, w tym muzułmańskiej.
Toteż
mieszkający w Polsce wyznawcy islamu postanowili na ów problem
zwrócić uwagę władz. Wysłali
dezyderat skierowany do premiera Mateusza Morawieckiego, pod którym
podpisali się przedstawiciele Ligi Muzułmańskiej w
Rzeczypospolitej Polskiej, Muzułmańskiego Stowarzyszenia
Kształtowania Kulturowego, Muzułmańskiego Związku Religijnego
oraz Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich w Polsce, poprzedzony
przez list do Marszałka Sejmu. W tychże pismach chcieli oni po
prostu podnieść problem narastania zjawiska przemocy z nienawiści
w Polsce, jak i tego, o czym wspomniałem, że policja nie radzi
sobie z nimi; powołali się tu na dane Rzecznika Praw Obywatelskich.
No to chcieli, aby premier coś z tym zrobił, podjął jakieś
konkretne działania w tym zakresie. „Skala
i siła ataków na społeczność muzułmańską nieustannie rośnie,
zaś islam jest wykorzystywany przedmiotowo w debacie politycznej.
Oczywistym jest, że bez pomocy państwa nie jesteśmy w stanie
przeciwstawić się temu groźnemu zjawisku” -
napisali w liście do Marka Kuchcińskiego (cytat za:
https://strajk.eu/pis-zlekcewazyl-postulaty-polskich-muzulmanow/).
I dodali: „Muzułmanie zamieszkujący terytorium Polski stanowią
niewielką, bo liczącą zaledwie około 35 tys. osób, wspólnotę.
Tworzą ją Tatarzy, konwertyci i osoby innych narodowości, które
poprzez naukę bądź plany zawodowe związali swoją przyszłość z
naszym krajem. Historia i tradycja Polski wielokulturowej
przypominają, że w okresie świetności Rzeczypospolitej Polskiej
jej tereny zamieszkiwało, oprócz Polaków katolików, wiele innych
mniejszości etnicznych i religijnych; m. in. wyznawcy prawosławia,
protestanci, Żydzi, Tatarzy, Ukraińcy i Białorusini. Mniejszości
te żyły w zgodzie z otaczającą je społecznością i w
poszanowaniu obowiązującego prawa, polskiej kultury oraz ówczesnych
obyczajów, jednocześnie wnosząc ogromny wkład w rozwój kraju”
(źródło cytatu to samo, co wyżej). Muzułmanie zauważyli
również, iż na szerzenie się negatywnych stereotypów wobec nich
samych i ich religii ma – transmitująca, swoją drogą, tureckie
telenowele, znacznie lepsze jakościowo od polskich – TVP, czyli
PiS-owski ośrodek propagandowy (o ile to szczucie da się w ogóle
nazwać propagandą).
Dezyderatem
zajęła się sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych,
która głosami (p)osłów Bezprawia i Niesprawiedliwości odrzuciła
go.
Na jej posiedzeniu obecny był Rzecznik Praw Obywatelskich, który
przytoczył dane odnośnie przestępstw z nienawiści w (k)raju nad
Wisłą, ale, jak łatwo się domyślić, został on zignorowany.
Niektórzy prawicowi parlamentarzyści nie kryli oburzenia śmiałością
polskich muzułmanów; taki na przykład Zbigniew Giżyński
stwierdził, że: „(…) w
tym jednostronnym dezyderacie została zaatakowana polska godność
narodowa i polska racja stanu” (to
samo źródło cytatu, co wyżej). Szkoda
słów i czasu na komentarz, o nerwach nie wspominając!
W
zachowaniu PiS-owców, jakkolwiek budzi ono smutek i wściekłość u
ludzi cywilizowanych, nie ma NIC zaskakującego. Partia ta nie raz i
nie dwa udowadniała, że pod względem ideologicznym jest nader
wsteczna, fanatyczna religijnie (tzn. nienawidząca wszystkich innych
wyznań poza prymitywnie pojętym rzymskim katolicyzmem) i pełna
dalece
posuniętej wrogości
wobec wszystkich ludzi, którzy nie mieszczą się w kaczystowskim
wzorcu człowieka i Polaka… a muzułmanie oczywiście się w nim
nie mieszczą. Podobnie jak członkowie ugrupowań jeszcze bardziej
na prawo, czyli nacjonalistycznych, faszystowskich i nazistowskich,
PiS-owcy jak najbardziej usprawiedliwiają przemoc na tle etnicznym
czy religijnym (nawet, jeśli sami jej nie uskuteczniają),
oczywiście pod warunkiem, że jej ofiarami padają przedstawiciele
mniejszości; traktowana jest ona jako metoda stworzenia idealnego
(rzecz jasna, wedle chorych zamierzeń Jarosława Kaczyńskiego)
modelu społeczeństwa i państwa, a także jako bat na potencjalną
opozycję, czyli niepokornych obywateli. Nadto, ugrupowania typu ONR
są przez Wodza Jarosława uważane – nie bez racji! – za
PiS-owską bojówkę, narzędzie do niszczenia oporu przeciwko rządom
kaczystowskim.
Toteż
nawet gdyby dezyderat nie został odrzucony, pan Morawiecki problemem
przestępstw z nienawiści absolutnie
by się nie zajął.
Zabroniłby mu tego Jarosław Kaczyński, ponieważ
takie przestępstwa leżą w naturze tegoż obozu politycznego. A
muzułmanie? Jest ich w Polsce zaledwie 35 tys., więc za mało, by
ich głosy w
wyborach
mogły PiS-owi zaszkodzić. Toteż
niech sobie protestują do woli, tak jak niepełnosprawni i ich
opiekunowie.
Komentarze
Prześlij komentarz