Dzień zdrowia psychicznego

Mamy dziś 10 października. Niby data jak data; ot, typowy wczesnojesienny dzień. A jednak warto zajrzeć w kalendarz i zatrzymać się na chwilę, gdyż obchodzimy oto Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego.

Zdrowie psychiczne zdefiniować należy jako dobrostan, w którym dana osoba radzi sobie ze stresem (a sami wiemy, w jakim zakresie musimy stawiać mu czoła), wykorzystuje swoje możliwości, uczy się, rozwija, pracuje, utrzymuje zdrowe relacje z otoczeniem oraz przyczynia do rozwoju społecznego. Innymi słowy, chodzi nie tylko o brak chorób tudzież innych dysfunkcji, ale też o poczucie równowagi psychicznej, samorozwój, możliwość samorealizacji.

Temu wszystkiemu współczesny świat na każdym nieomal kroku zagraża. Niebezpieczeństwo kreują zwłaszcza rozliczne systemy, w ramach których żyjemy i funkcjonujemy. Stąd nie ma się co dziwić, że u coraz młodszych osób występują depresje, choroba afektywna dwubiegunowa, syndromy wypalenia, myśli samobójcze… W Polsce każdego roku dwa razy więcej osób odbiera sobie życie, niż ginie w wypadkach samochodowych, a wcale nie zaliczamy się do światowych liderów w tym zakresie (choć z utrzymaniem dobrostanu psychicznego u dzieci i młodzieży jest u nas naprawdę źle, winę za co ponoszą wszystkie rządy, ze szczególnym uwzględnieniem PiS-owskich).

Zdrowie psychiczne na straszliwą próbę wystawia kapitalizm – system społeczno-ekonomiczny, który sprowadza większość ludzi (poza garstką prywatnych właścicieli środków produkcji, czyli oczywiście kapitalistów) do roli bezosobowej siły roboczej, żywych narzędzi z jednej, i bezwolnych konsumentów z drugiej strony. W kapitalizmie człowiek ma zatem harować do utraty tchu za jak najmniejsze pieniądze oraz kupować to, czego sobie życzą kapitaliści, jeśli zaś nie ma środków na kupno narzuconych mu przez system dóbr i usług, winien zaciągać kredyty, na czym pasie się finansjera. Nie może mieć czasu dla siebie ani swoich bliskich, całe bowiem życie poświęcić musi pracy/katordze i konsumpcji. Wiąże się to z przemęczeniem, poczuciem uzasadnionej frustracji, bezcelowością życia… a wszystko to i wiele więcej jest druzgoczące dla zdrowia psychicznego (fizycznego zresztą też). Bardzo łatwo jest się wypalić czy nabawić depresji; wiem, coś o tym. A na to nakładają się jeszcze naturalne patologie kapitalizmu: bieda/niedostatek (i to niezależnie od tego, jak dużo i ciężko się pracuje), bezrobocie bądź ciągłe nim zagrożenie, niestabilność bytowa, patologiczne relacje w miejscu zatrudnienia i im podobne. Jest to system ciągłego stresu oraz beznadziei; ludzka psychika może tego nie wytrzymać… i bardzo często nie wytrzymuje.

Zwłaszcza, że kapitalizm wykańcza ludzi już od najmłodszych lat ich życia. Edukacja szkolna, a w coraz większym stopniu wręcz przedszkolna ma przysposabiać do ciągłego zasuwania i nieoczekiwania niczego w zamian, przeto dzieci i młodzież obciążane są coraz większą ilością obowiązków – od godzin lekcyjnych, poprzez zadania domowe, po liczne zajęcia dodatkowe – którym nie zawsze są w stanie sprostać. Co ważne, nie tylko sam w sobie system edukacji odgrywa tu negatywną rolę, bo kapitalizm pierze także umysły rodziców, wmawiając im, że aby dziecko osiągnęło mityczny „sukces” (co raczej nigdy nie nastąpi, jeśli nie urodziło się w rodzinie kapitalistycznej lub przynajmniej burżuazyjnej), musi od najmłodszych lat życia harować dłużej oraz ciężej niż pracownik na etacie. Nic więc dziwnego, że nawet u dziesięciolatków diagnozuje się syndrom wypalenia, zaś dziecięca i młodzieżowa depresja od dawna jest powszechną plagą. Sytuację pogarsza fakt, iż kapitalistyczne realia sprawiają, że rodzice dla swoich potomków częstokroć po prostu nie mają czasu, bo sami zmuszeni są ciągle zasuwać.

No właśnie, tu dochodzimy do kolejnej kwestii, dotykającej nie tylko dzieci i młodzieży, ale w ogóle wszystkich ludzi, niezależnie od wieku. Kapitalizm bowiem niszczy relacje międzyludzkie. Z jednej strony sprawia, że zniewolonym, przekształconym w siłę roboczą niczym więźniowie obozu koncentracyjnego jednostkom brakuje czasu i siły na interakcje, z drugiej nastawia ludzi przeciwko sobie; jest wszak systemem bazującym na konkurencji, przeto wmawiającym, że druga osoba to wróg. Dla zdrowia psychicznego i to ma poważne, negatywne konsekwencje.

Naszej psychice zagraża też ustrój polityczny – nie tylko jawne dyktatury, ale i pozorna, szczątkowa pseudo-demokracja, z jaką mamy do czynienia w większości państw kapitalistycznych – czy system prawny. Ten drugi w Polsce, wraz z organami takimi jak gestapo (prokuratura) czy policja, nie tylko nie pomaga osobom zmagającym się z dysfunkcjami zdrowia psychicznego, ale jeszcze je zaszczuwa, w imię interesów różnych złodziejskich prezesów z solidaruszego nadania.

To tylko wybrane czynniki, jakie niszczą naszą psychikę. Dbajmy więc o nią, na ile to tylko możliwe. Kiedy natomiast zauważamy, że źle się dzieje, szukajmy profesjonalnej pomocy u psychologa i psychiatry. Naprawdę łatwo jest popaść na przykład w depresję, która popchnie człowieka do zamachu na własne życie; doświadczyłem, więc wiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Kapitalistyczni esesmani

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku