Kolczasty symbol
Przedwczoraj minęła nam czterdziesta piąta rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych między NSZZ „Solidarność”, a PZPR-owską władzą. Był to kres ruchu robotniczego, zorganizowanego we wzmiankowanym związku zawodowym, i początek nacjonalistycznej, antypolskiej targowicy finansowanej przez CIA i Watykan.
Z tej okazji postsolidarnościowy premier Donald Tusk wygłosił przemówienie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ani tym bardziej nagannego, gdyby nie fakt, że przemawiał na tle płotu z drutu kolczastego na naszej wschodniej granicy, wznoszenie którego rozpoczęło Bezprawie i Niesprawiedliwość, a jaki ma rzekomo powstrzymać uchodźców. Tychże premier Tusk, śladem swoich PiS-owskich przyjaciół, odczłowieczył, sprowadzając ich do pozycji „broni” w rzekomej „wojnie hybrydowej”, jakoby toczonej przez Białoruś i Rosję. Nic nie wspomniał o tym, że są to ludzie uciekający do Europy przed wojnami właśnie, terroryzmem, prześladowaniami, nędzą, głodem… Nie, pan Tusk przedstawił ich jako wielkie zagrożenie, którego oczywiście nie stanowią, a brutalne, często śmiertelne represje wobec nich przedstawił jako wręcz misję dziejową, polegającą na ochronie (???) „cywilizacji zachodniej” przed przybyszami z Bliskiego Wschodu i Afryki. Innymi słowy, choć sam stoi na czele PO/KO, łgał jak PiS, do tego mieszając owe łgarstwa na temat uchodźców z mitami o „Solidarności”.
Ale skoncentrujmy się na tym drucie kolczastym, gdyż, moim skromnym zdaniem, stanowi on idealnie wręcz trafny symbol kapitalistycznej III RP, państwa zbudowanego przez „Solidarność” i prawicę/targowicę postsolidarnościową (solidaruchów), czyli dzisiejsze PiS oraz PO. Państwa z jednej strony coraz bardziej zamkniętego na inne rejony świata, a z drugiej, coraz mocniej represyjnego, wykluczającego i zaszczuwającego. Nie tylko uchodźców czy wszystkich innych – stykających się z narastającą skalą rasistowskich ataków, o czym niedawno pisałem – obcokrajowców. Represje, wykluczenia i zaszczuwanie dotyczą licznych grup.
Wymienić tu można kobiety, których prawa, ze szczególnym uwzględnieniem reprodukcyjnych, są systematycznie znoszone pod kościelne dyktando co najmniej od 1993 roku, choć pierwszą próbę solidaruchy podjęły już w 1989 r. I które wciąż zmagać się muszą z dyskryminacją czy złym traktowaniem, na rynku pracy chociażby.
Wymienić tu można mniejszości seksualne (osoby LGBT+), nieodmiennie traktowane przez szeroko pojętą prawicę jako podludzie, którym odmawia się przyznawania najbardziej elementarnych praw.
Wymienić tu można pracowników (proletariuszy), zamach na prawa których już na samym początku transformacji, czyli restaurowania nieludzkiego system kapitalistycznego, dokonała „Solidarność”.
Wymieć tu można osoby żyjące w ubóstwie, czy też w kryzysie bezdomności. Są to z reguły ludzie pracujący, a także emeryci i renciści. To system, w jakim żyjemy, spycha ich na margines, państwo zaś świadczy im iluzoryczną jeno pseudo-pomoc, a częstokroć jeszcze ich krzywdzi. Przykładem są działania władz Aleksandrowa Łódzkiego, co wydumały, że lokatorzy mieszkań komunalnych, liczni spośród których są nieszczególnie zamożni, powinni uzyskiwać zgodę na… opiekę nad zwierzęciem typu pies czy kot. Bo czasem mogą karmić go Puffi z Biedronki, a nie Doliną Noteci (też zresztą w Biedronce sprzedawaną). Tak to ludziom niemającym milionów na kontach prawica usiłuje odebrać kto wie, czy nie ostatnią pociechę w życiu. Co będzie następne – zgoda na posiadanie lodówki, zgoda na posiadanie telewizora, zgoda na oddychanie…?
Wymienić tu można osoby z niepełnosprawnościami. Jasne, w świadczeniu pomocy dla nich przez państwo, samorząd czy różnego rodzaju organizacje bądź instytucje, wiele się ostatnio zmieniło na lepsze – nie oszukujmy się, pod naciskiem Unii Europejskiej – ale wciąż jeszcze sporo pozostaje do zrobienia. Świadczenia dla takich ludzi, jak w ogóle cały polski socjal, pozostają raczej szczątkowe, a byłyby jeszcze mniejsze, gdyby nie Unia i finansowane przez nią programy. Wspomniany wyżej premier staje okoniem, jeśli chodzi o wprowadzenie asystencji osobistej. W wielu gminach MOPS-y działają na odwal się i robią wszystko, aby osobom z niepełnosprawnościami nie przyznać odpowiedniej pomocy. I tak dalej.
Wymienić tu można ludzi ciężko chorych, którzy często nie mogą liczyć na odpowiednią terapię, bo post-solidarnościowe władze doprowadziły do niewydolności systemu publicznej opieki zdrowotnej.
Wymienić tu należy ludzi zaszczuwanych przez policję, prokuraturę (gestapo) czy sądy za to, że nie pozwalają okradać się przez złodziei z administracji publicznej.
Wymienić tu należy wszystkich, których patologie kapitalizmu oraz państwa polskiego po 1989 roku doprowadziły do depresji, samobójstw czy śmierci z rozpaczy.
Dla nich wszystkich kapitalistyczny (k)raj nad Wisłą, rządzący przez prawicę postsolidarnościową – nieważne, czy będzie to PiS, czy PO, wszak tworzą one jeden obóz polityczny, pozornie tylko podzielony i skonfliktowany celem pozyskania większego elektoratu – ma do zaproponowania właśnie drut kolczasty. Dosłownie dla uchodźców, w przenośni dla całej reszty. Oto prawdziwy symbol rządów „Solidarności” i wywodzących się z niej prawicowych polityków, takich jak Donald Tusk czy Jarosław Kaczyński.
Komentarze
Prześlij komentarz