Dzika flora i fauna
Obchodzimy dziś Dzień Dzikiej Fauny i Flory. Tak, jeszcze są, mimo postępującego masowego wymierania gatunków, spowodowanego tym razem nie przez czynniki naturalne (wybuchy wulkanów, zachodząca stopniowo zmiana klimatu, uderzenie asteroidy), lecz przez działania kapitalistów.
Jeszcze możemy się cieszyć spacerami po niezagospodarowanych lasach (coraz ich mniej, trwa wszak masowy wyręb), łąkach, plażach, górach… i spotkać tam wolno żyjące zwierzęta, które nie zostały udomowione. Cieszmy się z tego, bo nie wiadomo, jak długo stan taki potrwa. Kapitaliści, kierowani nieokiełznaną żądzą zysku, wszak nie ustają, choćby mieli zniszczyć całą planetę i unicestwić życie na niej, z człowiekiem włącznie.
Ot, przykładowo na Helu powstać ma nowy kompleks hotelowy. Nie byłoby w tym nic złego – taka inwestycja wydaje się logiczna w jednym z głównych miejsc turystycznych Polski – gdyby nie prosty fakt, że w tym celu planowana jest ogromna wycinka drzew. Nawet kilkaset ma zostać zrąbanych. Rodzi się więc pytanie, czy nie dałoby się zbudować owego kompleksu bez niszczenia flory… no i właśnie, co jest ważniejsze – jego powstanie i zyski właścicieli, czy też przyroda? Wcale zresztą nie jest pewne, czy taka inwestycja się opłaci; przecież turyści chcą przyjeżdżać do miejsc, gdzie będą mogli wypoczywać wśród natury, nie betonu. Rośnie przy tym świadomość ekologiczna w społeczeństwie, toteż działania w rodzaju wyrębów mogą zniechęcać potencjalnych klientów.
A to i tak jeden z MNIEJ drastycznych przykładów. Wszak skrajnie nieracjonalna i totalnie rabunkowa gospodarka kapitalistyczna zagraża całym biosferom, czy to poprzez celowe przedsięwzięcia (masowe odłowy zwierząt, chociażby rekinów i innych ryb, głowonogów bądź wielorybów na mięso, tran czy podobne zasoby), czy to jako efekt uboczny wydobywania surowców, budowy fabryk, itd. Tego typu inwestycje doprowadziły już do wymarcia wielu gatunków, a w kolejce czeka ich jeszcze więcej, na przykład baobaby na Madagaskarze.
Niektóre gałęzie przemysłu, jeśli są nadmiernie rozrośnięte, same w sobie nastawione są na niszczenie dzikiej przyrody. Tu chyba kluczowym przykładem jest przemysł drzewny. I nie, nie chodzi o fakt jego istnienia, nie o racjonalną gospodarkę leśną, lecz o rabunkowy wyręb w sytuacji, gdy widmo zysku przysłoni wszystko inne. Z tym mieliśmy, a w zasadzie nadal mamy do czynienia w (k)raju nad Wisłą.
Nie zapominajmy też, że burżuje nader chętnie polują na zagrożone wymarciem gatunki zwierząt. Nie tylko umiłowanie mordowania wchodzi tu w grę, kapitaliści bowiem a bywa, że i rządy państw na polowaniach zarabiają znaczne pieniądze (jak myślicie, dlaczego PSL i ogólnie znaczna część polskiej pracy tak mocno sprzeciwia się zniesieniu myśliwskich przywilejów?).
Pamiętajmy: dzika fauna i flora to skarb, jeden z nielicznych, jakie nam jeszcze pozostały. Nie pozwólmy, aby kapitalizm je zniszczył.
Wcale nie wymaga to jakichś wielkich, spektakularnych czynów. Wystarczy zwykły bojkot produktów firm, które najbardziej niszczą przyrodę. A także niekupowanie wyrobów typu olej z wątroby rekina albo przedmiotów wykonanych z części ciał zwierząt, zwłaszcza zagrożonych wymarciem.
Komentarze
Prześlij komentarz