Atak i zdrada
Jak wiemy, Global Sumud Flotilla (Flotylla Wolności) niestrudzenie płynie w kierunku Strefy Gazy, wioząc pomoc humanitarną dla tamtejszej ludności, głodzonej i mordowanej przez izraelskich okupantów. Jest to jedna z największych tego typu akcji w dziejach.
Wchodzące w jej skład statki, kotwiczące w neutralnych portach, już dwa razy zbombardowane zostały – ładunkami zapalającymi! – z izraelskich dronów; na jednej z zaatakowanych jednostek przebywała polska załoga, w tym poseł KO, Franciszek Sterczewski. Na szczęście, ani podczas pierwszego, ani drugiego bombardowania nikomu nic się nie stało. Należy wszelako domniemywać, że faszystowski Izrael na tym nie poprzestanie. Jego władze już grożą, że osoby płynące we Flotylli zostaną aresztowane i umieszczone w obozach koncentracyjnych; pamiętać należy, że wiąże się to z wysoce prawdopodobnymi torturami, a nawet zamordowaniem. Tak, los ów spotkać może osoby obywatelskie Polski, parlamentarzystę wliczając.
Posypały się, ze strony licznych organizacji społecznych, artystów (Glaca, bodaj najmocniej zaangażowany w sprawę palestyńską) czy ogólnie ludzi świadomych, jak również polityków (Lewica, Razem) apele do naszego rządu, aby potępił działania Izraela w Strefie Gazy, zerwał z nim współpracę zbrojeniową i upomniał się na arenie dyplomatycznej o Flotyllę Wolności, a w każdym razie o jej polską załogę.
Apele owe są jak najbardziej słuszne. Tak w ogóle, Polska powinna iść w ślady Hiszpanii i Belgii, nakładając sankcje na Izrael. Państwo owo faszystowskie należy na arenie międzynarodowej potraktować ostrzej niż Rosję po jej ataku na Ukrainę, zwłaszcza, że zbrodnie izraelskie wielokrotnie prześcignęły pod względem skali tudzież okrucieństwa rosyjskie.
Ale co robi pan premier? Ano, milczy. Za to wypowiedział się Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, dając nieomal wprost do zrozumienia, iż jeśli faszystowski Izrael schwyta polskich członków Global Sumud Flotilla, to… polski rząd pozostawi ich w skrwawionych łapach porywaczy. Bo niby wydawane są ostrzeżenia, aby w pewne rejony świata, w tym na Bliski Wschód, nie jeździć.
Pan Sikorski zdaje się nie rozumieć, że wzmiankowani aktywiście nie popłynęli do Strefy Gazy na wakacje, lecz aby nieść pomoc bestialsko mordowanym Palestyńczykom, którzy padają ofiarami zbrodni, i to transmitowanej na żywo, na miarę Holocaustu. Takim osobom zdecydowanie należy się wsparcie i polityczna ochrona, zwłaszcza, że nasze władze mają KONSTYTUCYJNY obowiązek troszczyć się o Polaków przebywających za granicą. No, ale prawica postsolidarnościowa – w tym przypadku Radosław Sikorski, były PiS-owiec, a obecny Platformers (jednym słowem, solidaruch pełną gębą) – ustawę zasadniczą ma w głębokim poważaniu.
Słowa ministra nie dziwią, zważywszy, że jest on wielkim fanem – w obecnym rządzie większym jest chyba tylko jego zastępca, Władysław Teofil Bartoszewski – faszystowskiego Izraela i popełnianych przez jego zbrodni. Kiedy terroryści z IDF mordowali cywilów, Sikorski na swoich profilach w mediach społecznościowych bił im brawo, gratulując udanych akcji, Gdy zaś Izrael zamordował, wraz z innymi wolontariuszami transportującymi żywność do Strefy Gazy, Damiana Sobola, minister zredukował zbrodnię ową do „incydentu”. A teraz wysłał izraelskim faszystom czytelny sygnał, że mogą zrobić z polskimi osobami obywatelskimi, co tylko zechcą, on zaś – i, w domyśle, nikt z rządu – palcem w tej sprawie nie kiwnie. Jest to jawne przyzwolenie na uprowadzenie, torturowanie oraz mordowanie Polaków przez zbrodnicze państwo terrorystyczne.
Jak dla mnie, mamy tu do czynienia z aktem zdrady, a przynajmniej działaniem wbrew interesom państwa i społeczeństwa polskiego. Czyli czymś stuprocentowo typowym dla polityka prawicowego.
Jak łatwo się domyślić, pozytywne nastawienie Sikorskiego wobec izraelskich faszystów i popełnianego przez nich ludobójstwa jest tylko jedną z przyczyn takiego jego zachowania. Drugą, ważniejszą, pozostaje to, iż Izrael jest (jedynym prawdziwym) sojusznikiem USA. A „polskie” rządy prawicy postsolidarnościowej są przecież wiernymi wasalami Waszyngtonu i służalczo wykonują płynące stamtąd instrukcje. Co w tym przypadku przekłada się na pełne poparcie dla izraelskiej zbrodniczej polityki; owszem, można wyrażać pewne wątpliwości, ale nie ma co liczyć na jawne potępienie ludobójstwa ani na pomoc polskim obywatelom, którzy dostaną się w faszystowskie łapy.
Rzecz jasna, popierając Izrael i, co gorsza, współpracując z nim gospodarczo na polu zbrojeniówki, polski rząd staje się współodpowiedzialny za ludobójstwo w Strefie Gazy, tak samo jak amerykański, niemiecki czy brytyjski. No, ale solidaruchy i reszta prawicy najwyraźniej lubią mieć krew na rękach. Być może wkrótce także polską.
Komentarze
Prześlij komentarz