Nagroda dla marionetki
Niejaki Duda Andrzej, ksywa „Adrian”, znany też jako PAD i Anżej, czyli kończący urzędowanie klerofaszystowski lokator Pałacu Prezydenckiego, ułaskawił hitlerowca o nazwie Bąkiewicz Robert, ukaranego za naruszenie nietykalności cielesnej (czyli za brutalną napaść, nie ma co owijać w bawełnę) aktywistki (starszej osoby, dodajmy) protestującej przeciwko „wyrokowi” w sprawie aborcji, jaki wydała nielegalnie funkcjonująca grupa kolesiów na zlecenie Bezprawia i Niesprawiedliwości oraz Kościoła katolickiego.
Duda ułaskawił Bąkiewicza z przyczyn ideologicznych; obaj wszak są spod znaku swastyki. Wszelako jeszcze ważniejsze jest to, iż lokator Pałacu Prezydenckiego (kończy swą kadencję, ale jego następca będzie tak samo do bani lub jeszcze gorszy) pozostaje bezwolną marionetką Kaczyńskiego Jarosława, prezesa Bezprawia i Niesprawiedliwości. A ten (podobnie zresztą, jak biskupi co poniektórzy) Bąkiewicza publicznie chwali – między innymi za brudy urządzane na granicy z Niemcami – i politycznie wspiera. Nie oszukujmy się – to właśnie Kaczyński podjął decyzję o tymże ułaskawieniu. Oczywiście nie z czystej sympatii czy z powodu hitlerowskiej tożsamości światopoglądowej. Działa bowiem prezes PiS-u z czystym wyrachowaniem.
Bezprawie i Niesprawiedliwość w stronę skrajnej prawicy skręciło już dawno temu, teraz jest partią niekryjącą swego faszystowskiego oblicza… znaczy, przepraszam, ryja. Mało tego, chce opanować prawą stronę sceny politycznej, wchłaniając lub przynajmniej biorąc pod kontrolę Konfederację oraz inne ugrupowania neonazistowskie, a jeśli się uda, to i PSL (niczym się obecnie od PiS-u nieróżniące) czy Polskę 2050; z PO może być większy problem, bo jej lider, Tusk Donald, jest równie despotyczny i żądny włądzy, co Kaczyński, toteż obaj politykierzy nie dogadają się co do przywództwa i każdy z nich czeka na odejście konkurenta.
Aby wziąć pod but neonazistów, Kaczyński musi czymś zanęcić ich liderów, na czele z Bąkiewiczem właśnie. Stąd polityczne wsparcie dla niego, stąd wspólne organizowanie akcji (przeciwko migrantom i uchodźcom chociażby), stąd rzeczone ułaskawienie. Prezes wybrał Bąkiewicza… jeśli nie na swoją prawą rękę, to na pewno na jedną z macek. I działa tak, aby uczynić z niego politycznego partnera.
To znaczy, Bąkiewicz ma myśleć (o ile, rzecz jasna, zdolne do tego jest to, co u hitlerowca zastępuje mózg), że jest politycznym partnerem Kaczyńskiego. W tym środowisku „partnerstwo” oznacza wszak nie co innego, a poddaństwo i marionetkowość. Innymi słowy, kreuje PiS-owski prezes silnorękiego – tępego, durnego, fanatycznego i w stu procentach podporządkowanego. Taką marionetkę służącą do bicia wszystkich, których Jarosław K. uzna za wrogów… czyli potencjalnie każdego myślącego człowieka.
Trzeba mieć świadomość tego, że to bardzo niebezpieczne. Bąkiewicz to przeżarta nazistowskim i katolickim fanatyzmem, kierowana przez agresję bestia, stwór, który nie waha się atakować fizycznie starszych kobiet. Jedynym językiem, jaki rozumie, jest przemoc w każdej formie. Obecność czegoś (bo przecież nie kogoś) takiego w polityce rodzi gigantyczne zagrożenie masowym rozlewem krwi, zwłaszcza, jeżeli neonazista taki sterowany będzie przez bezwzględnego, zdegenerowanego moralnie dyktatorka.
Rozważając to, pamiętajmy, że skrajną prawicę, Kaczyńskiego i Bąkiewicza wliczając, wylansowała prawica umiarkowana (która teraz też się faszyzuje, i to szybko), do spółki z Kościołem katolickim oraz rzekomo liberalnymi mediami. Kiedy więc Bąkiewicz i jego chłoptasie będą pod PiS-owskim patronatem gwałcili i mordowali ludzi na ulicach, wspomnijmy, że sami nie zdobyli swojej popularności.
Komentarze
Prześlij komentarz