O zawodzie psychoterapeuty
Nie będę dziś pisał o nazistowskich ściekach, jakie w miniony weekend płynęły ulicami polskich miast, ani o skrajnie prawicowych kłamstwach na temat uchodźców i migrantów; jeśli czytacie tego bloga, wiecie, jak bardzo negatywne zdanie mam na temat ideologii skrajnej prawicy (nacjonalizmu, faszyzmu oraz nazizmu w różnych odłamach) i głoszonych przez nie, pełnych ciemnoty i nienawiści treści. Napiszę tylko, że w tym całym straszeniu „nielegalnymi imigrantami” chodzi oczywiście o manipulowanie nami, Polakami, abyśmy byli zastraszeni, podzieleni między sobą, przesiąknięci nienawiścią… a przez to stali się pokornymi, bezmyślnymi niewolnikami wielkiego kapitału.
Skupię się więc dziś na czymś innym, co wszelako jest bardzo ważne z punktu widzenia naszego zdrowia.
Otóż, w parlamencie trwają prace nad ustawą o zawodzie psychoterapeuty. Sama w sobie jest ona nader potrzebna; ze stanem zdrowia psychicznego w naszym społeczeństwie (wskutek, między innymi, licznych patologii kapitalizmu) jest zdecydowanie kiepsko, toteż psychoterapeuci – tak jak psychologowie oraz psychiatrzy – są niezwykle potrzebni. Rzecz w tym, że muszą to być PRAWDZIWI, WYKWALIFIKOWANI specjaliści, nie zaś różnego rodzaju influencerzy, showmani, szarlatani czy im podobne indywidua, co to proponują – za ciężkie pieniądze z reguły – wydumane pseudo-terapie, nierzadko wielce szkodliwe.
Rzeczona ustawa ma za zadanie skończyć z tym chaosem, wygenerowanym przez prawidła tzw. „wolnego rynku”, czyli po prostu z działalnością biznesową, napędzaną chciwością, która z realną psychoterapią nie na nic wspólnego. Dlatego psychoterapeutę zaliczy ona do grona zawodów medycznych, powstanie odpowiednia izba (taka, jaką mają lekarze), która egzekwowała będzie m.in. odpowiedzialność zawodową.
Kierunek jest, moim zdaniem, dobry, niemniej środowisko psychoterapeutów – tych prawdziwych, profesjonalnych, nie zaś wyłudzających forsę showmanów – widzi pewien problem.
Mianowicie, projekt ustawy zawiera bardzo luźne wymagania odnośnie posiadanego wykształcenia, jakie ma być niezbędne po wykonywania rzeczowego zawodu. Trzeba w tym celu będzie się legitymować nie tylko ukończeniem szkoły czy studiów związanych z medycyną, pielęgniarstwem, psychologią, ratownictwem medycznym czy psychoterapią jako taką; psychoterapeutami zostać też będą mogli ludzie z wykształceniem humanistycznym, absolwenci nauko społecznych i politycznych (a zatem, jako politolog z wykształcenia, też bym się kwalifikował), a nawet artystycznym. Zdaniem krytyków tego rozwiązania, to zbyt luźne podejście. Autorzy ustawy (posłowie z koalicji rządowej) bronią się, że osoba, która zechce pracować jako psychoterapeutą, tak czy owak będzie musiała przejść długotrwały specjalistyczny kurs, zakończony egzaminem państwowym, czyli zdobyć niezbędną do tej pracy wiedzę.
Nie rozstrzygam, kto w tym sporze ma rację, niemniej uważam, że podczas prac nad projektem owego aktu prawnego, nad tym akurat elementem posłowie powinni się nieco pochylić. Gdybym potrzebował skorzystać z usług psychoterapeuty, wolałbym w każdym razie pójść do osoby, która ukończyła szkołę średnią lub studia na kierunku związanym z medycyną, ewentualnie powiązanym z pracą z ludźmi, niż do kogoś, kto z pomaganiem osobom w kryzysie zdrowotnym bądź po prostu chcącym zadbać o siebie nie miał wcześniej zawodowo ani kwalifikacyjnie nic wspólnego, lecz po prostu się doszkolił. Innymi słowy, mamy tu element do dopracowania.
Swoje zastrzeżenia do projektu ustawy zgłasza także Rzecznik Praw Obywatelskich (co się stało, że się uaktywnił?). Jemu z kolei chodzi o to, że akt ów nakłada na kandydatów na psychoterapeutów wymogi odnośnie osobowości; zdaniem RPO, może to zanadto zawężać grono osób, jakie będą mogły wykonywać ten zawód. Tych akurat zastrzeżeń nie podzielam, uważam bowiem, iż KAŻDY, kto chce pracować z ludźmi (niezależnie od tego, jaka to praca), MUSI legitymować się odpowiednimi cechami osobowościowymi. Przykładowo, introwertyk nigdy nie będzie dobrym agentem ubezpieczeniowym (wiem coś o tym), osoba nieumiejąca w ciekawy sposób przekazywać wiedzy czy niecierpliwa nie nadaje się na nauczyciela, a ktoś nieempatyczny zdecydowanie nie powinien świadczyć pomocy w zakresie psychologii czy psychoterapii.
Oczywiście, to, jaki kształt ostatecznie przyjmie ustawa o zawodzie psychoterapeuty, i jak funkcjonowała będzie w praktyce, pokaże dopiero przyszłość. Na tym etapie jest zbyt wcześnie, by chwalić projekt lub go ganić. Tak czy owak, cieszę się, że taki akt prawny powstaje. A to, że poszczególne jego elementy wymagają mniejszych bądź większych poprawek, jest czymś zupełnie naturalnym.
Komentarze
Prześlij komentarz