Defaszyzacja Izraela

Wiele jest czynników, które muszą zostać spełnione, aby na Bliskim Wschodzie – jednym z najbardziej zapalnych, ogarniętych straszliwymi tragediami regionie świata – zapanował pokój. Do podstawowych zalicza się defaszyzacja Izraela.

Albowiem jest on od swego początku, czyli od 1948 roku państwem faszystowskim, przy czym faszyzm ów przez większość tego czasu pozostawał, częściowo przynajmniej, ukryty za demokratycznymi pozorami, takimi jak regularnie odbywające się wybory, czy przyzwolenie na istnienie systemu wielopartyjnego (przy czym obecny rząd Likudu z opozycją walczy bardzo brutalnie). Jednakże przez cały ten okres składające się z kolonizatorów (i nielicznych Żydów, jacy osiedlili się w Palestynie przed 1948 roku lub żyli tam od pokoleń, najczęściej w zgodzie z arabskimi sąsiadami) społeczeństwo poddawane było systematycznemu programowaniu ideologicznemu, polegającemu na wpajaniu jego członkom, że są „rasą panów”, „orężem cywilizacji”, która zajęła „puste ziemie” i której „wszystko wolno”, bo swego czasu przeżyła Holocaust. Do tego dochodzi militaryzacja, kult oręża i walki, a także de facto wodzowski system władzy. Panująca w Izraelu syjonistyczna ideologia zakłada też nienawiść wobec wszystkich nie-Żydów, zwłaszcza Arabów, którzy z góry traktowani są jako wrogowie; pewnym wyjątkiem od tej reguły są Amerykanie.

Na bazie tego wszystkiego powstało państwo stosujące krwawy terror. Już jego powstanie wymuszone zostało przez zamachy terrorystyczne w wykonaniu syjonistów, którzy następnie dopuścili się Nakby – wyrzucenia Palestyńczyków z ich domów oraz masowego ich mordowania; terror ów ze zmiennym nasileniem trwa od 1948 roku do dziś, a od października 20223 roku w Gazie popełniane jest ludobójstwo. Osoby – głównie Palestyńczycy, ale też na przykład zagraniczni turyści, dziennikarze, lekarze czy działacze na rzecz praw człowieka – niepodobające się władzom są brutalnie represjonowane, często wręcz mordowane. Do więzień trafiają nawet kilkuletnie dzieci; wystarczy krzywo popatrzeć się na żołnierza lub podjeść (zdaniem jego mieszkańców) zbyt blisko kolonizacyjnego osiedla, by zarobić kulkę. Albo wieźć pomoc humanitarną do Gazy, żeby zostać zbombardowanym. Ograniczenia praw, pozbawianie ludzkiej godności tudzież tortury są na porządku dziennym. Co oczywiście Izrael stara się zasłonić przed światem, ewentualnie przedstawić jako „wojnę z terroryzmem”.

Oprócz terroru wewnętrznego, skierowanego zwłaszcza przeciwko Palestyńczykom i ich zwolennikom, ale też izraelskiej opozycji politycznej czy ortodoksyjnym Żydom, którym nie podoba się krwawa polityka rządu, Izrael stosuje również terror zewnętrzny. W postaci nalotów i najazdów na inne państwa: Syrię, Liban, Jemen czy Iran, a także zamachów na osoby uznane za wrogie. Gwoli sprawiedliwości, swego czasu było to nawet pożyteczne, ponieważ służyło wyłapaniu i usunięciu ukrywających się po świecie niemieckich nazistów, teraz wszelako pomaga podtrzymywać izraelski faszyzm, jaki od niemieckiego nazizmu różni się zgoła niewiele.

Faszystowski Izrael, trzeba to sobie powiedzieć, stanowi ogromne zagrożenie nie tylko dla własnego społeczeństwa, nie tylko dla żyjących i mordowanych pod okupacją Palestyńczyków, ale dla całego świata. Zwłaszcza pod rządami szalonego Binjamina Netanjahu, stojącego na czele bandy takich samych jak on szaleńców spod znaku swastyki pozornie jedno przemalowanej na Gwiazdę Molocha/Dawida; są oni gotowi rozpętać nawet wojnę atomową.

Dlatego defaszyzacja Izraela jest konieczna. Obejmować ona powinna nie tylko odsunięcie od władzy Likudu i innych ugrupowań skrajnie prawicowych, ale też demilitaryzację państwa (terrorystyczne IDF muszą zostać zlikwidowane!), całkowite odejście od nacjonalistycznej ideologii syjonizmu, a przede wszystkim powstanie niepodległej Palestyny od rzeki (Jordanu) do morza (oczywiście Śródziemnego).

Defaszyzacja Izraela, gdyby do niej doszło, uczyniłaby Bliski Wschód, destabilizowany przez owo kolonizacyjne państwo właśnie (do spółki z USA i światowym kapitałem), regionem znacznie bezpieczniejszym, w ślad za czym nastąpiłaby poprawa poziomu bezpieczeństwa całego globu.

Niestety, widoku na to nie ma. Faszystowski Izrael cieszy się bowiem poparciem nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale też większości kapitalistycznej Północy. A korzystając z tegoż poparcia, nieustannie popełnia masowe zbrodnie i rzuca mroczny hitlerowski cień na świat…

PS. Jutrzejszej notki nie będzie (ważny wyjazd), za co serdecznie z góry przepraszam.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku

Usiłują mnie zabić