Czynniki sukcesu

Zakończył się strajk w fabryce Jeremias w Gnieźnie. Był bardzo długi – trwał czterdzieści dni – i trudny, niemieccy bowiem kapitaliści, właściciele zakładu, nie chcieli ugiąć się przed słusznymi oczekiwaniami załogi. Mało tego, nasyłali – wbrew obowiązującemu w (k)raju nad Wisłą prawu! – na strajkujących policję/granatowych, a nawet szczuli ich mafią, czyli amerykańską (sic!) kancelarią prawniczą, jaka na siłę i kompletnie niezgodnie z naszymi przepisami próbowała załatwić strajk od strony niby-prawnej; ot, i to by było na tyle, jeśli chodzi o „niepodległość” kapitalistycznej Polski…

W końcu jednak kapitał musiał pójść na ustępstwa; proletariat okazał się nieugięty. I wywalczył sobie 700 zł brutto podwyżki, dwudziestominutowe przerwy, a także rozliczanie sobót (poza jedną w miesiącu) jako nadgodzin. Innymi słowy, odniósł sukces.

Nie wiem, na ile w tymże odniesieniu tegoż sukcesu pomogło robotnikom z Gniezna wsparcie ministry pracy, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, a także innych polityków lewicowych, niemniej żywię pewność, iż zwycięstwo zawdzięczają przede wszystkim samym sobie.

Albowiem, jako się rzekło, był nieugięci. Nie pozwalali się zastraszyć, ani zmanipulować. Trwali przy swoich postulatach, zachowując oczywiście pewien margines na ustępstwa, niemniej doskonale wiedzieli, co należało wywalczyć, i do tego właśnie dążyli. Nie pozwalali zatem kapitalistom się orżnąć. Zarazem działali w stu procentach zgodnie z prawem, strajk zorganizowany został wedle ustawowych reguł. Nie przekroczyli też żadnych granic, za którymi zrobiłoby się już niebezpiecznie dla obu stron. I wygląda na to, że organizatorzy troszczyli się o to, by strajk korzystnie wypadł w oczach opinii publicznej.

Dalej, byli dobrze zorganizowani. Za całość odpowiadały oczywiście związki zawodowe, zwłaszcza OZZ Inicjatywa Pracownicza. I o to właśnie chodzi – samoorganizacja, taka jak tworzenie struktur związkowych, umacnia pozycję proletariatu wobec kapitału. Nie tylko podczas strajków, także w trakcie normalnej pracy firmy, w jakiej związki czy różne stowarzyszenia działają. A mocna pozycja proletariatu przekłada się nie tylko na godne, stabilne życie pracowników, lecz także na ich produktywność. Innymi słowy, istnienie silnych związków zawodowych, zrzeszających jak najliczniejszych robotników, sprzyja gospodarce jako takiej, no i oczywiście społeczeństwu. Podobnie rzecz ma się z wszelkimi organizacjami społecznymi, tymi rzecz jasna, co walczą o dobre sprawy (klimat, prawa człowieka, prawa zwierząt, itd.).

Dobrze zorganizowanym pracownikom łatwiej jest też negocjować swoje postulaty. A jeśli negocjacje nic nie dadzą, rozpocząć i skutecznie przeprowadzić strajk. Toteż ze zorganizowanym, zwłaszcza w związkach zawodowych, proletariatem kapitaliści muszą się najzwyczajniej w świecie liczyć. Pojedynczy człowiek ma nieraz trudno załatwić swoją sprawę, bywa, że jest pozbawiony takiej szansy. Grupie działającej we wspólnym interesie jest w tym zakresie o wiele łatwiej, szczególnie, jeśli stoją za nią określone reguły prawne. Pamiętać warto, iż związki zawodowe – te największe i najsprawniej działające w każdym razie – nie tylko zrzeszają pracowników, ale też zatrudniają prawników i innych specjalistów, jacy mogą pomóc proletariuszom walczącym o załatwienie swoich spraw. Mowa, jak łatwo się domyślić, o PRAWDZIWYCH związkach, nie zaś „żółtych”, które służą de facto kapitalistom, pełniąc rolę listka figowego dla wyzysku.

I tak właśnie było w przypadku Jeremias. Twarde stanowisko robotników oraz ich dobra organizacja spowodowały, że po długim i trudnym strajku wynegocjowali oni korzystne dla nich porozumienie.

Rzecz jasna, nie tylko w Gnieźnie tak się rzeczy miały. Podobnie było niedawno ze studentami z Uniwersytetu Warszawskiego, strajk których też zakończył się sukcesem (wprawdzie nie mają oni związków zawodowych, ale fajnie zorganizowali się między osobą i pozyskali wsparcie organizacji społecznych, a także zainteresowanie mediów) czy wszystkich zakładów pracy, gdzie pracownicy wywalczyli lepsze warunki zatrudnienia (Solaris), żeby daleko nie szukać. Podobnie rzecz się ma chociażby z konkretnymi postulatami społecznymi; przykładowo, im więcej osób podpisze się pod petycją w danej sprawnie, im lepiej jest ona sporządzona, im organizatorzy akcji solidniejsi tudzież bardziej stanowczy, im większy rozgłos całości nadany, tym szanse na zwycięstwo większe.

I takie właśnie są warunki powodzenia: odpowiednio twarde stanowisko – nieugiętość, brak podatności na manipulacje strony przeciwnej i możliwie najlepsza samoorganizacja. Wówczas proletariat czy inne uciskane grupy będą wywalczały realizację swoich postulatów, dzięki czemu wszystkim (poza ewentualnie najgorszymi pasożytami) żyło się będzie lepiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Kapitalistyczni esesmani

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku