Wyrwać kleszcza
Lewica podliczyła i opublikowała, że pod nie-rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości aż 10 mld zł – oczywiście z naszych portfeli – państwo polskie przekazało wielkiej ponadnarodowej korporacji, czyli Kościołowi katolickiemu. I to bez jakiejkolwiek kontroli. Chodzi nie tylko o transfery z Funduszu Kościelnego, ale też o pieniądze, jakie spółki Skarbu Państwa czy poszczególne ministerstwa buliły kościelnym osobom prawnym.
Podana wyżej kwota to, jak wylicza poseł Tomasz Trela z Lewicy, równowartość 50 tys. mieszkań. Ale nie tylko na budownictwo mieszkaniowe mogłaby ona zostać przeznaczona. Ileż zyskałaby ochrona zdrowia (przykładowo, roczna suma, jaką Warszawa dopłacać musi do szkolnej katechezy, wystarczyłaby na oddłużenie polskich szpitali), transport publiczny czy też wsparcie dla osób w trudnej sytuacji bytowej (którego w Polsce praktycznie nie ma). A tak, 10 mld zł wtopione zostało w wyjątkowo bogatą instytucję, która tak czy owak zdziera pieniądze (taca, moi drodzy, taca, a także koperty podczas wizyt duszpasterskich czy opłaty „co łaska” za sakramenty) ze swoich świeckich członków.
Krótko mówiąc, publiczne finansowanie Kościoła katolickiego jest identycznym marnowaniem publicznych pieniędzy, co finansowanie jakichkolwiek innych kapitalistycznych organizacji.
Warto dodać, że w rządzonej przez klerykalną prawicę postsolidarnościową Polsce finansowanie tegoż związku wyznaniowego z publicznej kiedy odbywa się nie tylko poprzez Fundusz Kościelny (wprowadzony w poprzednim ustroju jako rekompensata za zarekwirowane przez państwo nieruchomości… które Kościół odzyskał z naddatkiem po 1989 roku) czy szkolną katechezę. Księża i biskupi cieszą się licznymi ulgami podatkowymi, a opodatkowanie kościelnych osób prawnych też jest nader korzystne.
Oczywiście tracimy na tym wszyscy.
Co gorsza, nasze pieniądze – niezależnie, czyśmy katolicy, czy wyznajemy jakąkolwiek inną religię, czy też żadnej – idą na szerzenie przez licznych duchownych, od księży po kardynałów, nienawiści (homofobia, islamofobia, antysemityzm, rasizm, itd.), nietolerancji oraz ciemnoty (na przykład wszelkie brednie o aborcji czy in vitro). Do tego dochodzi wsparcie dla skrajnej prawicy: PiS-u, Konfederacji tudzież innych partii czy organizacji. Z ambon i anteny radia z ryjem płyną słowa pełne jadu, zaszczuwające poszczególne jednostki i grupy, a umysły katolików zatruwające wrogością do całego świata, jednocześnie zamykając je na wszystko, co mądre i dobre.
Po transformacji ustrojowej Kościół katolicki przyssał się do państwa polskiego niczym kleszcz. Było to wina prawicy postsolidarnościowej (obecny POPiS, acz w Polsce każda prawica jest klerykalna, nawet, jeśli udają nieklerykalną – vide Rafał Trzaskowski), która wyrosła z ruchu szczodrze finansowanego przez Watykan (oraz CIA oczywiście) w latach 80. Pod koniec istnieniu PRL-u trochę złego w tym zakresie zrobiła też zbytnia ustępliwość ówczesnych władz wobec rzeczonego związku wyznaniowego. W klerykalizacji Polski i nabywaniu przez Kościół kolejnych przywilejów – zwłaszcza majątkowych – znaczny udział miał oczywiście kult – acz należałoby go raczej nazwać bałwochwalstwem – Jana Pawła II i sam papież, który rościł sobie wpływ na polską politykę. Od tegoż wpływu, dodajmy bardzo mocno ucierpiały na tym prawa człowieka, zwłaszcza kobiet i osób LGBT+, natomiast pod względem mentalnym klerykalizacja cofnęła znaczną część naszego społeczeństwa o kilkaset lat… co najmniej.
Dlatego im szybciej wyrwiemy kleszcza, tym lepiej dla nasz wszystkich. Nie tylko finansowo. Na razie postulują to jedynie Lewica oraz Razem; pozostałe ugrupowania są klerykalne, jakkolwiek KO/PO usiłuje udawać, iż wcale taka nie jest.
Jako, że jestem zwolennikiem świeckiego państwa, w najbliższych wyborach prezydenckich głosował będę przeciwko kandydatom prawicowym. Dość już wysysania moich pieniędzy przez głoszących ciemnotę i nienawiść kapitalistów w sutannach.
Komentarze
Prześlij komentarz