Burda wśród imperialistów
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, odbył wizytę w Białym Domu. Która rychło przerodziła się w awanturę. Czemu w żadnym razie nie należy się dziwić.
Zełenski spotkał się tam z prezydentem USA Donaldem Trumpem i wiceprezydentem J. D. Vencem. Panowie mieli rozmawiać o sytuacji Ukrainy, wciąż pogrążonej w wojnie w Rosją. Merytorycznej dyskusji, o negocjacjach nie wspominając, jednak nie było.
Zełenski nazwany został „terrorystą” (wiele można mu zarzucić, ale terroryzmu akurat nie; ukraińskimi terrorystami są środowiska skrajnie prawicowe), zarzucono mu, iż nie chce pokoju, a następnie usiłowano na nim wymusić przekazanie Rosji części ukraińskiego terytorium, USA natomiast – ukraińskich surowców naturalnych. Oczywiście czegoś takiego nie wytrzymał, no i wybuchła awantura, za którą Trump i Vence zostali w wielu miejscach świata, w tym w ich własnym kraju, nader mocno skrytykowani… delikatnie rzecz ujmując. Słusznie, bo ich zachowanie było niedopuszczalne. Nie lubię Wołodymyra Zełenskiego, ale w tym wypadku wypada stanąć po jego stronie.
Cała ta sprawa dowodzi nie tylko zdziczenia prezydenta i wiceprezydenta USA; obaj przynależą do skrajnej prawicy, toteż nie można się po nich spodziewać cywilizowanych zachowań. Przede wszystkim, jak na dłoni widać było to, co od początku tragedii Ukrainy, czyli wydarzeń na Majdanie w Kijowie ponad dziesięć lat temu, było jasne dla każdego w miarę myślącego człowieka. Ukraina padła ofiarą DWÓCH imperializmów (początkowo nawet trzech, tylko europejski się w znacznej mierze wycofał): rosyjskiego i amerykańskiego. Rosja zdecydowała się na podjęcie kroków militarnych, USA oddziałują politycznie oraz gospodarczo. Celem jest skolonizowanie naddnieprzańskiego państwa.
No i wygląda na to, że amerykański satrapa z rosyjskim carem dogadali się co do podziału stref wpływów w Ukrainie. Car bierze terytorium zamieszkałe przed ludność rosyjskojęzyczną, zyskuje możliwość dalszych podbojów oraz zwiększenia politycznych wpływów w Kijowie (stąd żądanie wyborów), z kolei amerykańscy kapitaliści stojący za satrapą mogą położyć brudne swe łapy na ukraińskich surowcach i innych zasobach gospodarczych, sam zaś satrapa zyskuje spokój od cara w razie, gdyby zechciał rozpętać wojnę z Chinami.
A teraz owo „rozwiązanie” trzeba narzucić Zełenskiemu, co próbowano zrobić w Białym Domu.
Co będzie dalej, czas pokaże. Niestety, widać, że bezczelność amerykańskiego imperium zła narasta.
Komentarze
Prześlij komentarz