W prywatne ręce

Bezprawie i Niesprawiedliwość co jakiś czas chwali się swoimi planami odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie. Został on zniszczony podczas II wojny światowej przez hitlerowców, a obecnie na jego dawnym terenie znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza.

Owe zamiary, powzięte przed kilku laty, budzą kontrowersje. Raz, że ta odbudowa prawdopodobnie będzie oznaczała konieczność likwidacji Grobu Nieznanego Żołnierza, a przynajmniej przeniesienia go w inne, mniej godne miejsce, jak również przyczyni się do zaburzenia ładu przestrzennego. Dwa, że pójdą na nią – z naszych, oczywiście, portfeli – ogromne pieniądze, które mogłyby zostać spożytkowane inaczej, choćby na autentyczną reformę systemu opieki zdrowotnej (taka, dajmy na to, psychiatria dziecięca właśnie umiera i na gwałt potrzebuje wsparcia finansowego). Poza tym takie inwestycje wydają się fanaberią władzy w sytuacji, kiedy gospodarka pogrąża się w kryzysie, budżet trzeszczy w szwach, a coraz więcej obywatelek i obywateli zmaga się ze skrajnym ubóstwem, spotęgowanym przez rosnącą inflację.

Mówiąc krótko, odbudowa Pałacu Saskiego to zły, szkodliwy pomysł – zwłaszcza w okresie kryzysowym. Nie da się ukryć, iż PiS-owcy z pomocą tej „inwestycji” chcą podbudować sobie ego… Acz mogą też mieć jeszcze inny cel.

Podczas niedawnej prywatnej rozmowy usłyszałem, że jeśli budynek ów powstanie, zaraz „przejmą go Żydzi”. Cóż, mój rozmówca jest antysemitą (co oczywiście zasługuje na potępienie), niemniej w pewnym aspekcie mógł trafić.

Otóż, zdecydowanie nie da się wykluczyć, iż jeżeli Pałac Saski faktycznie zostanie odbudowany, politykierzy Bezprawia i Niesprawiedliwości bardzo szybko przekażą go w prywatne ręce, niekoniecznie oczywiście żydowskie. Jeśli taki będzie przebieg wypadków, to nieruchomość dostanie się albo polskim kapitalistom powiązanym z PiS-owcami, albo jakiejś amerykańskiej firmie, np. hotelarskiej, albo naszym „kochanym” hierarchom kościelnym. Przy czym określenie „dostanie się” zostało tu użyte celowo, ponieważ kapitaliści albo purpuraci przejmą Pałac Saski za bezcen; ewentualnie wniosą jakąś symboliczną opłatę. A po przejęciu wykorzystają go do interesów generujących ciężkie miliardy dolarów lub euro.

Nie byłby to żaden ewenement; gdyby rzeczywiście podjęto działania we wskazanym wyżej kierunku, wpisałyby się one w ponurą normę Polski po 1989 roku.

Liczne nieruchomości, wcześniej stanowiące własność państwową, publiczną bądź komunalną w dobie restauracji nieludzkiego systemu kapitalistycznego w (k)raju nad Wisłą, trafiły wszak w ostatnich latach do prywaciarzy. Zakłady pracy sprzedawano za żałosne grosze międzynarodowym kapitalistom; pół biedy, kiedy włączali je oni w skład swoich koncernów, bo najczęściej były to wrogie przejęcia, czyli kupowanie danego przedsiębiorstwa, aby je zniszczyć. Kościół katolicki dostawał – i nadal dostaje – nieruchomości za darmochę, w ramach działania Komisji Majątkowej, teoretycznie mającej za zadanie zwrot mienia skonfiskowanego przez państwo w dobie stalinizmu lub wypłatę odszkodowania za nie; oczywiści przejęte w ten sposób grunta i budynku służą klerowi i hierarchom do robienia biznesów. Dzika reprywatyzacja budynków mieszkalnych polega w sumie na tym samym – mafijni „spadkobiercy” przedwojennych właścicieli przejmują od miast budynki (z tymi sprzed II wojny światowej niemające z reguły nic wspólnego), wyrzucają z nich lokatorów – zastraszając ich, bijąc, a czasami mordując – po czym trzepią forsę na wynajmie bądź sprzedaży mieszkań. A to tylko niektóre przykłady zwyrodnień prywatyzacyjnych…

biorących się z tego, że w latach 1989-93, 1997-2001 i od 2005 r. do chwili obecnej Polską rządzi prawica postsolidarnościowa (od siedmiu lat jej klerofaszystowska odnoga w postaci PiS-u), składająca się z pachołków kapitału (polskiego tudzież zagranicznego) oraz kleru katolickiego. Prawicowcy podejmują takie działania, by kapitaliści i purpuraci mogli robić jak największe pieniądze; prywatyzacja już to zakładów pracy, już to nieruchomości, które ni stąd, ni zowąd zaczynają służyć nowym właścicielom jako środek produkcji (źródło bogactwa), do takowych się zalicza.

Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby z Pałacem Saskim, jeśli naturalnie zostanie on odbudowany, stało się coś takiego. Rzecz jasna, antysemickie teorie spiskowe odsunąć należy na bok i litościwie przemilczeć, niemniej prywatyzacja jako taka wchodzi w grę. Zapewne biznesowi kolesie PiS-owców już szykują się do położenia na budynku owym łapy, już mają rozpisane plany inwestycji. O ile, ma się rozumieć, ta „odbudowa” jest realnym zamiarem, a nie li tylko propagandową lipą (wówczas da się z niej zrobić wydmuszkę finansową, na której kapitaliści powiązani z mafią/sektą Kaczyńskiego też sobie zarobią).

A że to my, obywatele, z naszej krwawicy sfinansujemy fortuny burżujów…? Też ponura kapitalistyczna norma. Wszak prawicowe pachołki klas pasożytniczo-wyzyskujących traktują państwo, a więc przede wszystkim NAS, jako żłób swój oraz swoich panów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor