Wizja dobrej szkoły

Wakacje dobiegają końca, wkrótce dzieci i młodzież pójdą do szkoły (serdecznie współczuję), i tylko studentom zostanie jeszcze miesiąc laby lub dorabiania sobie (o ile, rzecz jasna, zdali wszystkie egzaminy w sierpniu). Brać studencką wszelako dziś zostawimy w spokoju, a skupimy się na szkolnictwie. Albowiem nader z nim niewesoło.

Ten rok szkolny, bardzo delikatnie rzecz ujmując, nie zapowiada się dobrze. Nie wiadomo, czy i kiedy wróci nauczanie zdalne, bo nie-rząd przypomni sobie o koronawirusie. Liczni nauczyciele odeszli z zawodu, niektórzy na emerytury bądź renty, inni poszukali sobie lepszego zajęcia, czyli takiego, co pozwoli zarobić na utrzymanie i zestresuje w choćby minimalnie mniejszym stopniu. Ci, co wciąż jeszcze sobie nie odpuścili, w każdej chwili mogą zastrajkować. Kuratoria, obsadzone PiS-owcami, coraz mocniej zaciskają łapy na gardle kadry pedagogicznej. Spada poziom nauczania, czemu trudno się dziwić, skoro odkąd PiS dorwało się do władzy, kolejne jego deformy tylko potęgują chaos programowy; (s)HiT jest zaledwie jednym z przykładów. Dzieciaki są przemęczone nawałem materiału i zasuwaniem od rana do wieczora w przepełnionych szkołach (skutki likwidacji gimnazjów i rekrutacji podwójnego rocznika); wielu pośród nich w okolicach trzydziestki będzie po zawale, wylewie, a psychikę zniszczy im depresja i inne choroby. Klerykalizacja trwa w najlepsze… I tak dalej. Mówiąc krótko, koszmar i chaos w praktycznie każdym aspekcie funkcjonowania (o ile słowo to w tym wypadku można zastosować) systemu jakże wątpliwej oświaty.

Jak łatwo się domyślić, nie-rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości – ze szczególnym uwzględnieniem neonazisty o nazwie Przemysław Czarnek, czyli ministra ciemnoty – problemów żadnych nie widzi, a swoimi działaniami jeszcze je pogłębia, nie tylko potęgując organizacyjny bajzel (od jakiego w ostatecznym rozrachunku najmocniej cierpią dzieci i młodzież), ale też pogrążając szkolnictwo w mrokach nacjonalizmu, klerykalizmu (połączenie tych dwóch tworzy klerofaszyzm), narastającego z roku na rok zacofania (programowego, mentalnego, naukowego i technologicznego) oraz zwyczajnej ciemnoty.

Co z tym fantem próbuje robić opozycja, za którą na potrzeby niniejszej notki uznajemy partie i organizacje nie-PiS-owskie (jasne, PO i większość KO trudno uznawać za PRAWDZIWĄ opozycję, ale teraz nie miejsce na tego typu dywagacje)? Cóż, najwięcej energii zdaje się wkładać w krytykowanie (s)HiT-u, czyli historii i teraźniejszości - nowego przedmiotu wymyślonego (o ile proces myślowy zachodzi u tego nazisty w miejscu, gdzie ludzie mają mózg) przez Czarnka – i podręcznika napisanego przez niejakiego Roszkowskiego. Słusznie, bo przedmiot ów to faszystowska i klerykalna indoktrynacja, zaś książka do niego zawiera stek bzdur tudzież nienawistnych treści, z pewnymi tylko modyfikacjami zaczerpniętych z broszury NSDAP. Niemniej, to intelektualne guano stanowi zaledwie jeden z problemów polskiego systemu ciemnoty, warto więc by było, aby opozycja zaprezentowała projekt kompleksowych reform.

Taką próbę podjęła Lewica – koalicja Nowej Lewicy (dawne SLD i Wiosna) oraz Razem – w minioną sobotę prezentując na konwencji Przyjazna Szkoła swoje pomysły na pozytywne zmiany; oprócz nich był jeszcze raport o stanie nadwiślańskiego szkolnictwa i tego, co osoby uczniowskie oczekują od niego, ale dziś z braku miejsca go pominiemy.

Jakież zatem propozycje dla polskiej oświaty mają lewicowi politycy i działacze? Ano, takie oto:

1) wolna szkoła: wycofanie religii i (s)HiT-u; zmniejszenie władzy kuratoriów; planowanie rozwoju systemu edukacji na lata, a nie kadencje;

2) edukacja przyszłości: lekcje o ekologii i klimacie; nauka programowania i edukacja cyfrowa; edukacja ekonomiczna i pracownicza; czytnik e-booków dla każdego ucznia;

3) nowoczesna szkoła: lekcje od 9:00 do 14:00; edukacja praktyczna; edukacja o zdrowiu i seksualności; ciepły posiłek dla każdego ucznia;

4) przyjazna szkoła: wolna od przemocy; bez barier (np. dla osób niepełnosprawnych, chorych, przedstawicieli mniejszości, itd.); psycholog w każdej szkole; bezpieczna droga do szkoły;

5) godna praca nauczycieli: zwiększenie wynagrodzeń; powiązanie pensji ze średnią krajową; wynagrodzenia z budżetu państwa; wolność pracy twórczej nauczycieli.

Nie trzeba zagłębiać się w te postulaty, aby dostrzec, że stanowią one po prostu zbiór standardów, jakie w szkolnictwie najzwyczajniej w świecie powinny obowiązywać; i w Europie Zachodniej oraz Północnej faktycznie obowiązują. Gdyby wdrożono je w (k)raju nad Wisłą, moglibyśmy mówić o powstaniu systemu PRAWDZIWEJ oświaty. Na pozór nie wydają się rewolucyjne, ale gdyby faktycznie weszły u nas w życie, mogłyby wydźwignąć polskie szkolnictwo z mroków ciemnoty, zacofania tudzież klerykalizmu, i pchnąć je naprzód o ładnych kilkadziesiąt lat.

Czy jednak uda się dla nich zdobyć szersze poparcie w ramach opozycji.?Dla niektórych, a może i dla większości, prawdopodobnie tak. W kwestii usunięcia z programu nauczania historii i teraźniejszości, wdrożenia edukacji klimatycznej (z seksualną będzie gorzej) czy lekcji programowania powinien panować konsensus. Klerykalnej prawicy – zarówno PiS-owskiej, jak też nie-PiS-owskiej – w głowie się wszelako nie mieści, by ze szkolnego pejzażu zniknąć miała katecheza, nie przypuszczam również, by libkom i konserwom spodobać się miała edukacja pracownicza (bardzo słuszny pomysł, swoją drogą, całym sercem popieram!) oraz wyższe płace dla nauczycieli (wiadomo – prawicowcy chcieliby, aby ludzie zasuwali jak najtaniej, a najlepiej za darmo); żeby wdrożyć te założenia oraz edukację seksualną, Lewica musiałaby samodzielnie rządzić.

Czy w programie Przyjazna Szkoła chciałbym coś zmienić, poprawić? A i owszem. Przede wszystkim, należałoby do niego dodać postulat zmian programowych: doboru lektur szkolnych, by zachęcały do czytania (czyli przede wszystkim zwiększyć wpływ osób uczniowskich na ich listę; wielokrotnie o tym pisałem), zmniejszyć ilość materiału do opanowania z większości przedmiotów (dzięki temu z jednej strony łatwiej będzie nauczycielom, a z drugiej dzieciom i młodzieży), wdrożenie systemu pomocy dla osób uczniowskich mających problemy z nauką i dostosowanie tempa tejże do ich możliwości. Koniecznie należałoby też zmienić metodykę nauczania, aby lekcje były mniej stresujące i nie wywoływały u dzieci/młodzieży zespołu stresu pourazowego, depresji czy innych urazów; wobec nauczycieli publicznie poniżających osoby uczniowskie powinny być wyciągane surowe konsekwencje (szkoła bez przemocy to szkoła bez przemocy ze strony i uczniów, i kardy pedagogicznej!).

No i wprowadzenie lekcji od 9:00 do 14:00 – też dobra koncepcja – wymagałoby chyba poważniejszych zmian organizacyjnych.

Ogólnie jednak, Przyjazna Szkoła d=to dobry program. Im dłużej Polską nie-rządzi klerykalna prawica, PiS-owska czy jakakolwiek inna, tym pilniejsza staje się już nie potrzeba, a wręcz konieczność jego realizacji. Dajmy na to szansę Lewicy, głosując na nią w najbliższych wyborach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor