Fake newsy

Od paru ładnych lat mówi się o fake newsach, czyli fałszywych, spreparowanych wiadomościach, rozpowszechnianych celem dezinformacji, oszkalowania kogoś czy wywołania u odbiorców pożądanego przez nadawcę działania, np. oddania głosu na daną partię lub polityka. Mówiąc krótko, jest to forma manipulacji.

Na fake newsy najłatwiej jest się natknąć w internecie, zwłaszcza na portalach społecznościowych, gdzie bardzo szybko rozchodzą się plotki i, no właśnie, fałsze. Odróżnić je od sprawdzonych, rzetelnych informacji jest nieraz naprawdę trudno, o czym będzie w dalszej części tekstu.

O tworzenie i rozpowszechnianie fake newsów oskarżana jest przede wszystkim Rosja. I zapewne słusznie, ale nie jest ona jedynym takim ośrodkiem. Sfabrykowane pseudo-informacje szerzą praktycznie wszyscy: wielki biznes, partie polityczne z całego świata, rządy, organizacje przestępcze i terrorystyczne… Słowem, każdy, kto ma w tym interes finansowy, polityczny, militarny, osobisty czy jakikolwiek inny. Nierzadko indywidualne osoby mogą stać się twórcami fake newsów, niemających nic wspólnego z krajową bądź globalną polityką. Nie zawsze tworzymy je i rozpowszechniamy świadomie.

Jako się rzekło, omawiany termin kojarzony jest głównie z internetem. W znacznej mierze trafnie, ten bowiem wydatnie sprzyja rozprzestrzenianiu kłamstw, bredni i bzdur; szczególną rolę pełnią tu wspomniane portale społecznościowe. Ale nie ma się co oszukiwać, historia medialnych manipulacji jest znacznie starsza od internetu, a nawet komputerów i elektroniki.

W zasadzie, zakłamana propaganda istnieje chyba od momentu, kiedy w społecznościach ludzkich powstała zorganizowana forma władzy, czyli od starożytności, a może nawet prehistorii. Wodzowie plemienni, faraonowie, królowie, satrapowie, cesarze, szachowie, sułtani, książęta, arcykapłani i inni władcy, chcąc trzymać plemiona/poddanych/obywateli/wiernych za twarz, posługiwali się przemocą (usankcjonowana przez państwo i jego prawo nazywa się przymusem) oraz właśnie manipulacją, mającą wcisnąć ludziom do głów, że to danego osobnika powinni słuchać, bo pochodzi od bogów (tak, religie wzięły się między innymi z żądzy władzy przejawianej przez jednostki tyleż ambitne, co zdegenerowane), dokonał jakichś wspaniałych czynów (z reguły polegających na masowym i okrutnym mordowaniu realnych bądź urojonych wrogów) czy też odznacza się przymiotami, o których reszcie ludzkości się nie śniło (jest kanalią, niewahającą się iść po trupach – dosłownie i w przenośni), itd. Innymi słowy, propagandowa manipulacja stanowiła jedno ze źródeł legitymizacji władzy.

Oczywiście, manipulują też media, czyli środki przekazu. Te masowe rozwinęły się w XIX (prasa, plakat), XX (radio, telewizja, film) i XXI wieku (internet, początku którego sięgają lat 80. ubiegłego stulecia). Dały one gigantyczne wręcz pole do szerzenia najróżniejszych bredni, półprawd i łgarstw, w najrozmaitszych celach: politycznych, finansowych (na kłamstwach i manipulacjach świetnie się zarabia!), religijnych (czyli też politycznych tudzież finansowych), miłosnych i chyba wszystkich, jakie tylko można sobie wyobrazić.

Często były i są one bardzo mroczne. Wiązać się wszak mogą z chęcią zaszczucia danej osoby, np. przeciwnika politycznego (w Polsce uczyniono tak z Józefem Oleksym, Włodzimierzem Cimoszewiczem – stali za tym współpracownicy Donalda Tuska – regularnie próbują to PiS-owcy uczynić z Lechem Wałęsą; do kategorii tej zaliczyć należy również fałszywe konta internetowe znanych osób). Albo z chęcią wydojenia z ludzi pieniędzy (różnego rodzaju telezakupy, a także fake newsy odnośnie nagłych braków towarów typu paliwo czy cukier). Albo z tworzeniem ideologicznej podkładki dla określonych działań politycznych (tu szczególnie paskudne i zbrodnicze było szerzenie kłamstw o irackiej broni masowego rażenia, której rzekome istnienie miało stanowić uzasadnienie nielegalnej NATO-wskiej inwazji na Irak; dziś te same ośrodki głoszą wieści o ludobójstwie Ujgurów w Chinach, do wojny z którymi USA prawdopodobnie się szykują, a Izrael regularnie szerzy fałsz na temat prześladowanych przez jego aparat terroru Palestyńczyków). Bywa, że są one efektem ludzkich błędów, czyli skretynienia i niekompetencji „dziennikarzy”; tu przypomnieć trzeba osławioną TVN-owską informację, jakoby obóz Auschwitz-Birkenau wyzwolili Amerykanie (podczas gdy zrobiła to Armia Czerwona). I tak dalej…

W jakimkolwiek medium i w jakimkolwiek celu fake newsy się pojawiają, są one nad wyraz szkodliwe, zakłamują bowiem u odbiorców obraz świata oraz wiedzę o nim. Mogą wręcz tworzyć alternatywną pseudo-rzeczywistość, np. dla wyborców/wyznawców określonego polityka czy ugrupowania (wszelkie skojarzenia z PiS-em są trafne i uzasadnione). A to jakże często prowadzi do zbrodni, niekiedy masowych.

Najgorsze, że fake newsy są z reguły na tyle dobrze spreparowane, iż odróżnienie ich od rzetelnych informacji jest bardzo trudne, wymagające wysiłku, np. kopania po innych źródłach, na co nie każdy odbiorca ma czas, a i z możliwościami różnie bywa. Toteż słuszne i celowe są wszelkie porady, by informacje pozyskiwać z kilku ośrodków, próbować je zestawiać ze sobą i w ten sposób weryfikować, a przede wszystkim – zachować dalece posuniętą ostrożność tudzież nieufność wobec tego, co głoszą WSZYSTKIE media, i co ukazuje się na portalach społecznościowych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor